środa, 18 września 2013

Historia inaczej pisana V cz. XII

Na początku oczywiście przepraszam za opóźnienie, ale sajgon mam w szkole, testy, sprawdziany, odpowiedzi, plenery, siedzenie w szkole do 16, wymęczą nas. Nie przedłużając zapraszam do czytania.

"Gdy zapada noc,
księżyc patrzy jak,
czule tulisz jakbyś mnie nie widział milion lat.
Tylko Ty mnie znasz, tylko Ty mnie masz.
Nigdy nikt nie powie, jaka spójność płynie w nas.
Nie szukasz wad, oddalasz strach,
odnajdę Cię, gdy zgubisz się,
wieczność ma sens, dla Ciebie bo
ja to Twój sukces, Twój skarb."

Ewa Jach - Nie boje się.

Chłodny piątkowy listopadowy wieczór brunetka wraz ze swoją drugą połówką wrócili od ginekologa uśmiechy nie zchodziły im z twarzy, zwłaszcza on był zadowolony z informacji jakie otrzymali od irytującego Maćka. Agata od razu po powrocie zabrała się za akta, miała cały weekend na przeanalizowanie akt, ale wiedziała że w weekendy mają gościa, któremu trzeba poświęcić uwagę, Marek rozsiadł się wygodnie na kanapie i standardowo oglądał ligę mistrzów. Opuszkami palców jeździła od literki do literki ma białej klawiaturze jej laptopa.
- Może pojedziesz ze mną po Natana jutro? - zapytał wciąż wgapiając się w ekran telewizora. Agata zaprzestała czynności wcześniej wykonującej i spojrzała na Dębskiego, jego myśli były nieobecne, cała jego uwaga skupiona była na biegających "gwiazdorach" za jedną piłką. - Więc jak? - tym razem spojrzał na nią i wpatrywał się w jej niebieskie tęczówki, i niesforne kosmyki opadające na jej twarz. Zgarnął dłonią jej kosmyki, i na jej twarzy pojawił się uśmiech, promienny, przepełniony szczęściem i bezgraniczną radością.
- Naprawdę chcesz żebym jechała z Tobą? - wreszcie przerwała ciszę słów, Marek skinął głową.
- Bardzo - szepnął i ucałował w usta. Po jej ciele przeszedł przyjemny dreszcz, dawno nie odczuwała tych endorfin uderzających do jej głowy, tej buzującej krwi w żyłach, tych motylków w brzuchu i dreszczy przyjemności. Pieścił jej usta, ona podryzała lekko jego dolną wargę, tak dawno brakowało jej tych czułych pocałunków. Wcześniejsze pocałunki były po prostu monotonne, buziak z rana, w południe i na dobranoc, a tu teraz nagle pocałunek przesiąknięty pożądaniem i namiętnością, wyrażał tyle słów. Ich monotonne życie znów zaczęło nabierać czułego klimatu, Dębski dotykał każdy milimetr jej ciała, rozpalając przy tym jej chłodną skórę, jedną ręką wymacał pilota za jego plecami i wyłączył telewizor. Agata oderwała usta od jego ust, i spojrzała na niego unosząc lekko kącik ust ku górze.
- Liga mistrzów leci przecież - szepnęła
- Nie ważne, teraz poświęcam czas mojej żonie - uśmiechnął się, i zamknął klapkę jej laptopa i odłożył go na stolik, tuż obok akt. Ich czułości przerwał dzwonek do drzwi, z niechęcią oderwali się od siebie. Marek podniósł się z kanapy i poprawiając krawat kierował się w stronę drzwi, otworzył drzwi i jego oczom ukazała się Dorota. Marek wpuścił rudowłosą do środka, przyjaciółki przywitały się, i Dorota zajęła miejsce na jednym z foteli.
- Mam dla was interesującą propozycję - rzekła - w grudniu po wigilii jedziemy w góry do sylwestra, i z Wojtkiem pomyśleliśmy czy nie chcielibyście jechać z nami.
- Natan będzie u nas wtedy - powiedział siedzący obok Agaty Dębski.
- A co to za problem? - spojrzała na nich pytająco - Filip będzie miał towarzystwo, przemyślcie to. Czekam na wasze potwierdzenie, Fabian, Adrianna, Bartek i Justyna już potwierdzili czekamy tylko na waszą decyzje.
- Wigilie planowaliśmy spędzić w Bydgoszczy u ojca, chcieliśmy zostać tam dwa - trzy dni, ale.. - chciała dokończyć lecz Dorota ją ubiegła
- Nie podejmujcie decyzji od razu prześpijcie się z tym, przedyskutujcie
- No dobra - rzekł Dębski - Rozpatrzymy twoją propozycje - uśmiechnął się. Rudowłosa odwzajemniła uśmiech i wstała kierując się do drzwi, rzuciła tylko w międzyczasie "wiem gdzie macie drzwi" , " będe lecieć kąpiel Filipa czeka" . Agata z Markiem spojrzeli na siebie i zaczeli analizować plusy i minusy wyjazdu ze wspólnikami, minusem było to że będą musieli późno w nocy, albo wcześnie rano opuścić Bydgoszcz by dołączyć do przyjaciół w górach. Agata stanęła przy szklanym oknie tarasowym, przyglądała się bezlistnym już drzewą, walającym się wszędzie liścią, zarzuciła płaszcz, wyszła na taras i oparła się o balustradę, przyglądając się oświetlonej Warszawie, której widok rozchodził się na prawo stojącego na odludziu domu małżenstwa. W dzień z ich tarasu dostrzec było można tylko duże budowle warszawskie na horyzoncie, tym razem w ciemną noc dostrzegalne były nawet małe oświetlone budowle. Marek wyszeł po chwili za nią, ustał obok niej i napawał się lekko mroźnym już powietrzem termometry wskazywały temperaturę na minusie, Agata oparła głowę o ramię Dębskiego, lubiła kiedy stali wpatrując się wspólnie w ten sam horyzont, kiedy panująca ich cisza zbliżała ich do siebie, kiedy wykonywali nieśmiałe gesty tak jakby nie byli jeszcze parą, lubiła w nim każdą ceche i każdy milimetr jego ciała, uwielbiała spędzać z nim czas, uwielbiała jego towarzystwo, czuła że życie podarowało jej cudowne życie. Ma wspaniałego męża który wspiera ją, rozpala, denerwuje, irytuje, a co najważniejsze że ją kocha, a ona kocha go, mieszka w pięknym domu na odludziu, z daleka od zatłoczonej Warszawy, pod jej sercem znajdują się dwa małe serduszka, na których przybycie obydwoje wyczekują z niecierpliwością, ma wspaniałych przyjaciół cóż od życia chcieć więcej. Poczuła jak na jej policzku ląduje mała kropla, ale nie była to kropla deszczu, w świetle lamp oświetlających ścieżkę można było dostrzec pruszący śnieg, uśmiechnęła się szeroko. Marek objął ją najmocniej i spojrzeli w niebo, gwiazdy próbowały przebijać się przez chmury. Stali wtuleni w siebie na tarasie, z płatkami śniegu we włosach ciesząc się swoją obecnością, i tym ile mieli szczęścia trafiając na siebie. Wiedzieli że to nie był przypadek, od zawsze byli sobie pisani nawet wtedy kiedy się nie znali.

Mam nadzieje że wyszło w miare długie, i że się spodoba. Mycha jutro możesz spodziewać się niespodzianki na skrzynce. Mam tylko nadzieje że uda mi się wykonać moją niespodzianke :)

Paula

12 komentarzy:

  1. Piękne... cudowne... nigdy nie wiem, co mam napisać. ♥ To opowiadanie jest na prawdę świetne ♡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku naprawdę dziękuje za tak cudowne słowa ! <3 Staram się chociaż w jakiś sposób poprawić styl pisania żeby ten tasiemiec miał emocje odczuwalne, ale nie wiem jak to wychodzi :< :)

      Paula

      Usuń
    2. Wychodzi świetnie, z każdą częścią co raz lepiej! ;))

      O.

      Usuń
  2. Cedek, teraz, zaraz, natychmiast! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj mycha mycha musisz poczekać <3

      Paula

      Usuń
    2. Zauważyłam własnie :] Podobno wyczeniwany lepiej smakuje :)

      Paula

      Usuń
    3. Ale dzieki mnie macie duzo obejrzanych na blogu :D

      Na godzine jestem tutaj z 3-4 razy!
      A ja nie lubie sie denerwowac.

      Usuń
    4. Mycha, nie tylko dzięki Tb. :) Ja też wchodzę co chwila... nieraz kilka razy w ciągu minuty :D

      Usuń
    5. * nie minuty, ale godziny...

      Usuń
    6. Z jednej strony bardzo mnie to cieszy że odwiedzacie naszego bloga, ale z drugiej smuci że czasami jest dzień że nie ma żadnego opa i czuje się z tym tak źle że wchodzicie na bloga ale nic nowego nie ma :<

      Paula

      Usuń
  3. Kiedy cedek !! Już nie mogę się doczekać dalszej części <3<3

    OdpowiedzUsuń