Przepraszam że tyle musieliście czekać, ale jakiś kryzys.. plus latanie od lekarza do lekarza.. całe dwa dni biegam.. mam już dość tych lekarzy.. wczoraj miałam zawody i nie miałam nawet jak napisać.. więc przepraszam raz jeszcze.. :< czekam oczywiscie na opinie niżej :-)
Minęła kolejna doba od porwania Agaty i jakiegokolwiek telefonu od porywaczy. Marek spędził całą dobe w kancelari sącząc szkocką whisky. Na zewnątrz już świtało. Przetarł przemęczone oczy i przeciągnął się w fotelu prostując kończyny. Rozglądał się po gabinecie, aż jego uwagę zwróciła znajoma mu wczesniej koperta. Uniósł swoje zesztywniałe ciało po czym sięgnął z szafki znajomą mu koperte. Wyciągnął białego pendrive i podłączył go do stojącego laptopa na jego biurku. Nalał sobie kolejną szklankę whisky. Otworzył jeden z folderów znajdującym się na białym małym urządzeniu. Czuł na swoich wargach smak szkockiego trunku. Otworzył plik word i zaczął czytać.
" Nie tylko pieskowi zależy na pani mecenas prawda? Jeżeli chcesz uratować jej życie. Jacek Skowron musi zostać uniewinniony. "
Do oczu Marka zbierały się łzy. Zaczął przeglądać kolejny folder na którym znajdowało się kilka zdjęć poturbowanej Agaty. Zacisnął pięść i uderzył z całej siły w dębowe biurko. Po czym rzucił o ścianę szklankę z pozostałościami trunku, która rozbiła się na kilkanaście małych części zostawiając ślad po whisky na ścianie i podłodze. Krzysztof prowadził swoje własne śledztwo, chodząc od jednego do drugiego miejsca w którym znajdował kolejne wskazowki na odnalezienie "prawdziwego" mordercy. Rozbrzmiał jego telefon. Przyłożył telefon do ucha i automatycznie rzekł
- Majewski słucham? - jego ton głosu był uniesiony z wyczuwalnym zdenerwowaniem
- Znalazłeś ? - po dłuższej chwili milczenia odezwał się męski głos po drugiej stronie słuchawki - pamiętaj śpiesz się..
- Posłuchaj mnie uważnie..nie jestem dzieckiem żeby bawić się w jakieś pieprzone podchody, niech ja Cie tylko dorwe w swoje ręce.. - przerwał mu śmiech po drugiej stronie
- Chyba nie zależy Ci aż tak bardzo na pani mecenas? - przerwał
- Odpieprz się od niej i wypuść ją! - krzyknął zwracając na siebi uwagę przechodni
- Jesteś obserwowany, jeden fałszywy ruch i .. - nie dokończył tylko się rozłączył. Krzysztof ścisnął z całej siły telefon, tak że na jego dłoni zostały jasne ślady. W tym czasie w kancelari panowała cisza, przerywana tylko szelestem przewracanych kartek książki czytanej przez Karinę. Dorota obserwowała ją w milczeniu, a Bartek spoglądał to raz na rudowłosą, to na blondynkę, wiedząc co zaraz może się stać. Mimika Doroty mówiła wszystko, nawet dziecko wiedziałoby, że zaraz wybuchnie ta spokojna kobieta. Długo nie było trzeba czekać, wraz z kolejnym szelestem kartki Dorota uniosła się gwałtownie z kanapy i podeszła do biurka Janowskiego za którym z wyciągnietymi nogami i stoickim spokojem siedziała blondynka czytająca powieść.
- Posłuchaj mnie, jesteś tu nowa nie wszystkich może tak bardzo znasz jak Marka, ale mogłabyś choć trochę udawać że przejmujesz się Agatą.. - powiedziała stanowczo wbijając w nią jedno z nieprzyjemnych spojrzeń. Blondynka zamknęła książkę, wyprostowała się w fotelu i spojrzała na Dorotę spalając dłonie na piersiach.
- Nie pomożemy jej wciąż siedząc i zamartwiając się o nią, powinniśmy normalnie pracować czekając na telefon od jej partnera albo od policji - wstała i zniknęła za rogiem. Bartek z Dorotą wymienili spojrzenia po czym rudowłosa zajęła miejsce na kanapie wbijając wzrok w telefon. Nagle rozbrzmiał jej smartfon, wyświetliło się nazwisko Krzysztofa. Wzięła telefon w dłoń i przyłożyła do ucha.
- Masz coś? - zapytała natychmiastowo, w jej głosie wyczuwalne było poddenerwowanie, krótka cisza po drugiej stronie wprawiała ją w jeszcze gorsze zdenerwowanie. Chodziła od biurka do kanapy.
- Prawdopodobnie znalazłem kryjówkę w której trzymają Agatę, jadę na miejsce. Odezwę się jeszcze - rozłączył się. Dorota spojrzała na telefon i na Bartka który spojrzał na nią pytająco. Z gabinetu wyszedł Marek, odłożył teczkę na biurko Bartka i miał już wracać do gabinetu kiedy Dorota wydusiła z siebie słowa
- Krzysztof prawdopodobnie znalazł kryjówkę w której znajduje się Agata - rzekła. Marek odwrócił się i spojrzał na Dorotę.
- Skąd to wiesz? - rzekł podchodząc bliżej
- Zadzwonił, właśnie jedzie na miejsce, odezwie sie jeszcze - usiadła na kanapie, dłonie jej drżały, serce waliło jak dzwon. Znów ta niepewność, denerwowała się jeszcze bardziej wyczekując ponownego telefonu od Krzysztofa.
***
Dojechał do dość sporego domu,wysiadł z samochodu odbezpieczył broń i wszedł na posesje. Przedzierał się przez roślinności aż doszedł do frontowych drzwi, nacisnął klamkę po czym wszedł po cichu do środka. Dokładnie rozglądał się po domu z uniesioną bronią. Pchnął drzwi do piwnicy, i zaczął schodzić po skrzypiących schodach. Wszędzie panowała ciemność oświetlana tylko zwisającą żarówką na środku pomieszczenia , doszedł do kolejnych drzwi, otworzył je energicznie i wpadł do kolejnego pomieszczenia. Stanął jak wryty. Przymknął powieki i oparł się o framugę powstrzymując łzy. Wezwany wcześniej patrol wbiegł do pomieszczenia w którym stał właśnie Krzysztof, wezwali techników.
***
Rozbrzmiał jej telefon wszyscy od razu spojrzeli na wibrujący telefon Doroty. Wzięła głęboki wdech po czym odebrała
- Tak? - rzekła drżącym głosem
- Jestem na miejscu.. była tu na pewno, technicy znaleźli przy kałuży krwi pierścionek jej matki... - rzekł łamiącym się głosem. Dorota przystawiła dłoń do ust i zaczęła płakać - .. ta krew prawdopodobnie Agaty, czekamy tylko na potwierdzenie z laboratorium.. spóźniłem się.. - z każdym kolejnym słowem jego głos coraz bardziej się załamywał. Wszyscy patrzyli na Dorote czekając aż zakończy rozmowę i wszystko im powie.
- Zrobiłeś co mogłeś.. - rzekła po czym się rozłączyła. Wszystkich wzrok skupiony był na rudowłosej.
- Znaleźli pierścionek Agaty w pobliżu kałuży krwi, prawdopodobnie krew należy do Agaty.. - Bartek wstał i opuścił kancelarie idąc jak zahipnotyzowany, Marek zrzucił wszystko z biurka Janowskiego, Dorota natomiast patrzyła wciąż w swoje drżące dłonie.
Paula