poniedziałek, 7 października 2013

Opowiadanie Katnise cz. 2



Przejechała palcem po swoim biurku. Zebrała już się na nim spora warstwa kurzu. Od jej odejścia gabinet stał przez cały czas pusty. Nikt nie odważył się wprowadzić tu jakichkolwiek zmian. Wszystko leżało na swoim dawnym miejscu. Kilka książek na półkach i porcelanowe figurki, których nie zdążyła wziąć do swojego mieszkania. W głębi duszy liczyła na to, że jeszcze tu wróci na dłużej. I się nie pomyliła. Jednak jej intuicja czasami bywała niezawodna.
Stała w oknie podziwiając Warszawę nocą. Na ulicy panował zupełny spokój. Raz po raz przejechała samochód z niewielką prędkością. W niektórych oknach świeciła się jeszcze lampa. Miasto powoli kładło się do snu. Nagle ktoś złapał ją za ramię. Agata ze strachu aż podskoczyła równocześnie odwracając, się aby zobaczyć co to za śmiałek próbuje zakłócić jej spokój.
- Przepraszam jeśli cię wystraszyłem. Stałaś tutaj przez dłuższy czas. Myślałem, że coś się stało - udawał zatroskanego Marek
- Nie skądże. Dzięki za troskę. Miło, że się o mnie martwisz. - Wpatrywała się w ciszy w jego szaro niebieskie tęczówki. Teraz w półmroku jego oczy wydawały się jeszcze większe niż zwykle, a policzki bardziej zarumienione. Nadal miał swój dwudniowy zarost, który dodawał mu uroku. Ciszę przerwała Agata.
- Marek?
- Tak?
- Chyba ci jeszcze nie podziękowałam za dzisiaj- podeszła do niego i wtuliła się w jego silne ramiona - dziękuję, że o mnie walczyliście i nie zostawiliście mnie z tym samej - wyszeptała.
- przecież wiesz, że zawsze możesz na nas liczyć.
- Jeszcze raz dziękuję - Mówiąc to wyrwała się z jego objęć. - Chyba już na mnie pora. Zrobiło się późno - po wypowiedzeniu tych słów ruszyła energicznie w kierunku wyjścia.
- Agata! - zawołał ją Marek prawie krzycząc. Jej reakcja była natychmiastowa. Momentalnie odwróciła się w jego stronę. Po chwili dodał
- uważaj na siebie.
Agata podniosła rękę w geście pożegnalnym i znikła za drzwiami kancelarii.


O cholera co się ze mną dzieje? Dlaczego ja go przytuliłam? To stało się tak szybko. Zadziałałam pod wpływem impulsu. Wypita zbyt duża ilość alkoholu zdecydowanie źle na mnie wpływała. Byłam taka odważna jak nigdy. Na trzeźwo nigdy bym nie wykonała takiego ruchu, chociaż już od dawna marzyłam o tym aby zatopić się w jego ramionach i napawać się zapachem jego perfum. Co ja wygaduje. Przecież chciałam mu podziękować za to co dla mnie zrobił ale chyba nie w ten sposób. Przez to, że go przytuliłam może sobie wyobrażać zbyt dużo. Mam nadzieję, że odbierze to tak jak ja, jako czysto hipotetycznie przyjacielski uścisk.

Stop. Koniec z tymi czułościami. Przecież ja nic do niego nie czuję. Przyjaźnimy się i tyle. To był po prostu taki przyjacielski uścisk w podziękowaniu za pomoc i tyle. Nic więcej. Na razie żadnych romansów. Liczy się tylko praca. Muszę o tym zapomnieć i poddać się wirowi pracy. W sumie to miło, że Marek z Dorotą tak o mnie dbają i z otwartymi ramionami przyjęli mnie z powrotem. Mieć takich przyjaciół to po prostu skarb.
Następnego dnia obudziła się o 12. Sama się zdziwiła, która jest godzina. Nigdy tak późno nie wstawała, nawet gdy miała "wolne" od pracy. Zdarzało jej się to tylko wtedy gdy ostro przeholowała z napojami alkoholowymi. Mimo, że dość dużo wypiła nadal pamiętała doskonale wczorajszy wieczór. Wygłupy z przyjaciółmi i rozmowa z pewnym bardzo przystojnym panem.
Próbowała się podnieść z łóżka ale dopiero teraz poczuła jak doskwiera jej ogromny ból głowy. W zwolnionym tempie dotarła do toalety i uczesała włosy, wkładając najpierw na siebie wygodne ciuchy. Sobota i niedziela minęły w nadzwyczajnie szybkim tempie. Być może to sprawka Doroty, która nie dawała jej spokoju i co rusz wymyślała nowe atrakcje. W niedzielę wybrały się do centrum handlowego w poszukiwaniu nowych ciuchów. Po kilku kilkugodzinnym szukaniu wymarzonej sukienki, nareszcie wróciła do domu i opadła na kanapę przed telewizorem. Był to prawdopodobnie ostatni wolny weekend przed powrotem do kancelarii. Każdy kolejny będzie miała zarezerwowany dla pracy. I znów się zacznie. Nieprzespane noce i wypite hektolitry kawy na pobudzenie zmęczonego już natłokiem spraw organizmu.
Poniedziałkowy ranek nastał niebawem. Punktualnie stawiła się w kancelarii witając radośnie całą załogę.
- Widzę, że tryskasz energią to może weźmiesz jakąś sprawę ode mnie? Ja już jestem tak obładowany, że nie dam rady sam ze wszystkim.
- Niech się zastanowię. Hmmmm, dawaj wszystko. I tak na razie nie mam nic do roboty- powiedziała w stronę Bartka
- Pozwolisz, że dla siebie też coś zostawię. W końcu jestem już pełnoprawnym adwokatem.
- Dzięki, że mi przypomniałeś bo już zapomniałam. Nie martw się, przecież ci wszystkiego nie odbiorę. A propos, jak ci idzie w nowej roli? Dajesz radę?
- Spokojnie, jest dobrze chociaż czasem mam już tego dość.
- Pomyśl co będzie dalej. To dopiero początek. Jak wejdziesz w wprawę to każdą rozprawę będziesz wygrywał z zamkniętymi oczami.
- Chciałbym żeby to była prawda. - Wręczył Agacie akta do kilku swoich spraw, a następnie zatopił się w poszukiwaniu dowodów uniewinniającego jego klienta.
Brunetka skierowała się w stronę swojego gabinetu. Rzuciła na bok akta i rozsiadła się w fotelu kładąc nogi na płytę biurka. Rozejrzała się po gabinecie. Jej wzrok zatrzymał się na drzwiach dzielących pomieszczenie jej i Marka. Przez szybę zauważyła posturę mężczyzny siedzącego za biurkiem. Uśmiechnęła się sama do siebie nie wiedząc tak naprawdę dlaczego. Nie tracąc czasu zabrała się za przeglądanie akt, które dostała od Bartka. Same banalne sprawy, które wygrałaby z przymkniętymi oczami. Sięgnęła po telefon i zadzwoniła do pierwszej osoby, którą miała reprezentować w celu umówienia się na rozmowę i ustaleniu kilku konkretnych szczegółów związanych z daną sprawą.
Pochłonięta pracą nie zauważyła jak szybko minął jej czas. W kancelarii została tylko ona i Bartek. Ambitny mecenas nadal przygotowywał się do rozprawy, która go jutro czekała.
- młody a ty jeszcze tu siedzisz? Zmykaj do domu.
- już już tylko jeszcze coś sprawdzę. A ty nie idziesz?
- nie zauważyłam jak szybko minął mi czas. Nie martw się, już się ewakuuje.
- do jutra - powiedział Bartek w stronę wychodzącej już Agaty.
Kancelarię ogarnął spokój. Początkujący adwokat wstał i zaczął pakować dokumenty do torby. Po krótkiej chwili opuścił budynek, kierując się autem do swojego mieszkania.


PS. Jakoś niezbyt wyszła mi ta część. Jestem trochę niezadowolona z niej
Katnise

Mi tam się podoba czekam na cedek :) :*
Paula

1 komentarz: