Jak już pewnie znacie naszą Shadow Sky - teraz Cashis - to bardzo się ucieszycie z jej nowego dzieła. To było naprawdę piękne, wzruszyłam się. Wyczekuję kolejnych części, a Wam życzę miłego czytania! :D
Domcia
Napisałam dwie wersje, do Sherlocka i do Prawa Agaty. Tak mnie jakoś
natchnęło, a pomysł stary... Utwór "The Aviators" Helen Jane Long
wspomógł ten niecny tekst, który wyszedł mi sentymentalnie :| Proszę o
komentarze!
Na podłodze koło okna siedział mały, na oko ośmioletni chłopczyk w
błękitnej piżamce. Miał czarne włosy, nosił okulary i był niesamowicie
chudy. Patrzył w niebo, a jego brązowe oczy oświetlał blask księżyca.
Nawet nie drgnął, kiedy drzwi do pokoju uchyliły się, rzucając prostokąt
światła na podłogę. Do środka wsunął się chudy, wysoki chłopak z
kędzierzawą czupryną, około piętnastu lat. Był jeszcze w szkolnym
mudurku - zapewne późno wrócił, dopiero teraz skończył lekcje na jutro i
zajrzał do brata. Oczywiście, Robert jeszcze nie spał - był zarówno
ponadprzeciętnie nieposłuszny, jak i inteligentny.
Przybyły cicho zamknął za sobą drzwi - światło zniknęło, sypialnia znów pogrążyła się w ciemności.
- Tatuś już zasnął, Rob. Czemu nie śpisz? - zapytał szeptem, stąpając bezszelestnie do okna.
- Bo ludziom w mieście nieczęsto pokazują się gwiazdy, dlatego w takie
noce nie wypada spać. - Najmłodszy Dębski wymawiał słowa dokładnie, nie
sepleniąc. Nie miał również problemów z dykcją, nie licząc nazywania
brata Ramkiem - starszy sam nie wiedział czy przez nieuwagę, czy
specjalnie, żeby niewinnie się ponabijać.
Po krótkiej pauzie Marek siadł koło niego na podłodze i także wyjrzał
przez szybę. Zerknął na brata i spytał z zainteresowaniem:
- A co w takim razie wypada?
- Patrzyć i podziwiać.
- Niewielu ludzi tak robi.
- Dlatego gwiazdom jest smutno i my powinniśmy je pocieszyć, Ramek.
Chwilę siedzieli razem w ciszy, patrząc w nocne niebo. Głowa Roberta
opadła na ramię brata, ale nadal miał szeroko otwarte oczy. Ciszę
przerwał głos młodszego:
- Za każdym razem wydaje mi się, że znalazłem Mały Wóz, ale nie jestem pewien, czy to ten prawdziwy.
- Dla ciebie jest prawdziwy ten, który znalazłeś.
- Nie lubię nie być czegoś pewny.
- A znajdujesz Wielki Wóz?
- Oczywiście, od razu.
- Zawsze?
- Zawsze.
- To dobrze. Widzisz, jeśli znajdziesz najważniejsze, nie potrzebujesz
już szukać małych rzeczy. Wielki Wóz to taka jedna, stała rzecz na
niebie, która nigdy się nie zgubi i którą zawsze znajdziesz.
- ...jesteś bardzo mądry braciszku, wiesz?
- Ty bardziej.
- Ty bardziej!
- Okej, obaj jesteśmy mądrzy, kapitanie Dębski - Marek zaśmiał się cicho
i objął brata ramieniem. Ten tylko wtulił się w sweter starszego i
potwierdził zduszonym przez materiał głosem:
- Obaj.
Siedzieli tak razem przez kilka minut, aż Robert nie zapytał z namysłem:
- Ramek...?
- Hm?
- Myślisz, że piraci też patrzą w gwiazdy? - malec podniósł głowę, patrząc uważnie w oczy brata.
- Na pewno.
- I podziwiają je?
- Nawet piraci umieją docenić piękno, wiesz? Ale tylko ci prawdziwi, jak
ty. - Starszy potomek Dębskich zmierzwił młodszemu włosy z uśmiechem.
***
Budzik na biurku wskazywał kilka minut po drugiej, kiedy Marek
zorientował się, że chłopczyk zasnął na jego ramieniu. Ostrożnie wstał i
wziął go na ręce, żeby przenieść do łóżka.
- Ramek, przyrzeknij, że nikomu nie powiesz o naszych rozmowach -
odezwał się nagle Robert sennym głosem, uchylając odrobinę powieki.
Nastolatek tylko skinął głową, kładąc go na poduszce i odszepnął:
- Ani mru-mru. To będzie nasza piracka tajemnica.
- Zgoda. A gwiazdy... też będą w umowie?
- Gwiazdy nie wygadują sekretów, braciszku - Marek przykrył chłopca kołdrą i uśmiechnął się.
- To dobrze... one też nic nie zdradzą... - szepnął ten w odpowiedzi, zamykając z powrotem oczy.
Shadow Sky vel. Cashis
Piękne opowiadanie. Marek i Robert jako dzieci.. Mmmm...
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się. Genialne ;*
OdpowiedzUsuń