sobota, 5 października 2013
Opowiadanie Katnise
Stworzyłam oto takie opowiadanie. Nie wiem czy się ono komuś spodoba, ponieważ nie mam jakiegoś szczególnego talentu do pisania. Skoro już napisałam to postanowiłam wam je podesłać.
Pomimo tej niechęci, która siedzi głęboko w moim ciele wygrałam to, a właściwie wygraliśmy. Mogę wracać do wykonywania mojego ukochanego zawodu. Straciłam już wiarę w to, że kiedykolwiek przyjdzie ten dzień i znów będę się cieszyć jak małe dziecko gdy dostanie upragnioną zabawkę, którą zawsze chciało mieć. U mnie tą zabawką jest sąd i praca. Lubię pomagać ludziom. Czasem aż za bardzo angażuje się w sprawy swoich klientów. Po prostu nie potrafię przejść obojętnie koło człowieka, który oczekuje ode mnie pomocy. Staram się wtedy z całych swoich sił aby ten świat był dla niego lepszym. By choć odrobinę pomóc mu w jego problemach i sprawić by chociaż na chwilę zagościł uśmiech na jego twarzy. Taki widok jest bezcenny. Wzrok i mina zadowolonego klienta zawsze dodawała mi sił do dalszej pracy i wnosiła dużo optymizmu w moje życie. Oczywiście gdy przegrałam czyjąś sprawę czułam, jakby to mi zawalił się cały świat. Chociaż tak na prawdę dopiero niedawno zrozumiałam co to znaczy stracić coś, co się naprawdę kocha i lubi robić. Gdy straciłam prawo do wykonywania zawodu, dopiero teraz zrozumiałam co to jest strach i lęk przed nieznajomym. Wygram a może przegram? Nie potrafiłam sobie odpowiedzieć na to pytanie, chociaż prawnikiem jestem już od dłuższego czasu to i tak nie dawałam rady. To mnie po prostu przerosło. Przecież to nie była moja wina. Ja tego nie chciałam. Na świecie jest wielu "życzliwych" ludzi, którzy potrafią dać nam w kość żeby tylko postawić na swoim, by było po jego myśli. Nie myślą o czyiś uczuciach. Są po prostu bezdusznymi egoistami. Mają serce z kamienia.W dużej mierze to zasługa moich przyjaciół. Doroty, Marka i Bartka. Gdyby nie oni to prawdopodobnie nigdy już bym nie wróciła do kancelarii. Byli tak uparci i zdeterminowani, że nie przyjmowali do świadomości tego, iż na razie chcę odpocząć od tego wszystkiego. Od natłoku spraw i ciągłego bólu głowy, który doskwierał mi prawie codziennie od momentu poniesienia klęski zawodowej. Chciałam się nareszcie oderwać od tych ciągłych myśli: co by było gdybym wtedy postąpiła inaczej?Dzięki ich tajemnym schadzką i pokątnym ustaleniom odzyskałam prawo do wykonania zawodu i znów mogę wrócić do swojego gabinetu w kancelarii. Podziękowałam ładnie Bartkowi i Dorocie (Markowi może trochę mniej bo bałam się, że rozpłynę się w jego ramionach. Ale jeszcze to nadrobię), wsiadłam do samochodu i ruszyłam w drogę powrotną do domu. Z zapisków w pamiętniku wyrwał ją dzwoniący telefon. Spojrzała na wyświetlacz smartfona: Dorota dzwoni. Odebrał połączenie i przyłożyła telefon do ucha.
- no hej co tam już za mną tęsknisz? - przywitała przyjaciółkę
- tęsknimy - powiedziała z wyraźnym naciskiem na my - słuchaj może byś wpadła do kancelarii na chwilę. Mamy do Ciebie sprawę
- o matko już się boję
- nie marudź tylko przyjeżdżaj - z oddali w słuchawce było słychać głos Bartka który mówi do Doroty" i jak? Zgodziła się?"
- no dobra. Będę za 30 minut.
Zanim dojechała pod starą kamienicę kancelarii nastał już mrok. Zaparkowała auto, wzięła torebkę i pomaszerowała w stronę budynku. Z trudem weszła na piętro w którym mieściły się ich gabinety. Dawno tu nie przebywała i odzwyczaiła się od pokonywania tylu schodów. W budynku w którym mieszka jest winda, która nie zawsze działa ale zawsze to jakieś ułatwienie dla życia. Tu też by się przydała. Po wdrapaniu się na odpowiednie piętro zatrzymał się na chwilę pod drzwiami kancelarii. Wzięła kilka głębokich oddechów i weszła do środka. Nic tu się nie zmieniło. Na biurku Bartka nadal walały się dokumenty. Dorota rozmawiała z Bartkiem udzielając mu porad dotyczących sprawy, którą aktualnie prowadzi. Z tego co dosłyszała to chodzi chyba o jakiś rozwód. Gdy zauważyli, że do pomieszczenia weszła Agata przerwali rozmowę i oboje zerwali się na nogi stawając przed nią.
- witamy panią mecenas w naszym królestwie. Widzę że coś masz nie tęgą minę. Wchodź śmiało przecież cię nie zjemy- uśmiechnęła się do niej Dorota.
- a może ty chora jesteś?- jak zwykle odezwał się uszczypliwie Marek, który wychodził w tej chwili z swojego gabinetu.
- bardzo śmieszne. Dziękuję za miłe przywitanie Mareczku- wypluła mu język kręcąc przy tym głową i udając obrażoną - po prostu napawam się atmosferą jaka tu panuje. Fajnie jest wrócić tutaj i znów zobaczyć jak każdy zajmuje się swoimi sprawami.
- Teraz i ty... - nie zdążył dokończyć ponieważ rozbrzmiał dzwonek jego telefonu - przepraszam muszę odebrać- wskazał na smartfona i zniknął za drzwiami swojego gabinetu.
- no dobra to po co mnie tutaj zwabiliście?
- chcieliśmy sobie troszkę z tobą porozmawiać- powiedziała Dorota
- już mnie tutaj nie oszukujcie. Widzę, że coś knujecie.
- no bo Marek chciał ci zrobić niespodziankę i pogratulować, że do nas wracasz- odezwał się Bartek mówiąc jak małe dziecko skarżąc swojej matce
- dziękuję synuś. Ale ty chyba też masz w tym swój udział. Słyszałam jak mówisz gdy Dorota do mnie dzwoniła
- naprawdę? - Bartek zrobiła zmieszaną minę.
Po chwilę wrócił Marek z łobuzerskim uśmiechem i włączył się do rozmowy.
- Czy ktoś mnie wołał? Słyszałem jak wypowiadaliście moje imię
- oj Marek Marek - powiedziała Dorota
- no co?
- pamiętaj, że musimy się jeszcze rozliczyć z tego. I nie myśl sobie, że będę łaskawa- Agata próbowała coś z niego wyciągnąć.
- ale o co chodzi? Nie rozumiem? - nadal udawał zdziwionego
- dowiesz się w odpowiednim czasie- brunetka nadal się z nim droczyła
- czy ktoś ma ochotę na wino? - wtrąciła rudowłosa
- ja! - odpowiedzieli wszyscy razem chórem.
Wieczór miną im w przyjemnej atmosferze. Alkohol zrobił swoje i po wypiciu już kolejnej butelki wina, języki wszystkim się rozluźniły. Co rusz wybuchali śmiechem, czasem z nie wiadomo jakiego powodu. Jednym słowem było wesoło. Po godzinie 23 Bartek i Dorota opuścili resztę towarzystwa usprawiedliwiając się, że jutro muszą wcześnie wstać. Zostali tylko ona i on.
Zachęcam do komentowania i oceny
CZEKAM NA CEDEK! *.* JEST ŚWIETNE <3
Paula
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wow! Mamy kolejną gwiazdę tego bloga! Miło nam poznać ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam na streemo. Ciekawe :)
OdpowiedzUsuń