piątek, 11 października 2013

Opowiadanie Avren cz.4

Miłego czytania :)

Domcia

- Dzięki- Dorota przytuliła przyjaciółkę, ale pomimo wygranej sprawy nie była w najlepszym nastroju.
- Drobiazg- Agata poklepała ją po plecach
- A mnie, to rozumiem, już nic się nie należy. Nie wiem czy wiesz, ale odegrałem w tej sprawie wręcz kluczową rolę- odezwał się Marek
Rudowłosa podeszła więc również do niego, rzucając nad jego ramieniem pytające spojrzenie koleżance, która tylko machnęła ręką.
- Oczywiście, Dębski- Agata walnęła go pięścią w ramię- gdyby nie ty- powiedziała  ironicznie- aż strach się bać, co by się stało. – zadeklamowała podniosłym głosem.
 Rozmowę przerwał im Wojtek, który wyszedł z sądu i skinął w podziękowaniu głową do Przybysz, po czym ruszył w stronę samochodu.
- Muszę iść- Dorota lekko spięta popatrzyła po wspólnikach. Odpowiedziało jej skinienie głową brunetki, która z zamyśleniem obserwowała sylwetkę Gawrona.
-Pa- rudowłosa podążyła za mężem, żegnana przez koleżankę uniesioną dłonią.
- No to co, lunch?- spytał Dębski
Przybysz uśmiechnęła się lekko
-Teraz, proszę pana, to ja idę spać.
-Naprawdę? Nie.
-Tak
-Nie… Od kiedy nieustraszona Agata Przybysz, wybiera sen, zamiast obiadu z przystojnym kolegą?- roześmiał się
- Ty, Dębski, uważaj co mówisz- uśmiechnęła się szerzej- Mianowicie, nieustraszona Agata Przybysz, jak to ująłeś, po nieprzespanej nocy postanawia odpocząć. Niektórzy pracowali, a nie siedzieli i sortowali papiery. Także, panie mecenasie, nici z randki. Ze mną nie tak łatwo- zażartowała
- Randki?- udał głębokie zdumienie, jednak nie mógł powstrzymać uśmiechu- Niektórzy raczej obijali się pijąc wino i gdyby nie moja interwencja, skończyliby śpiąc na fotelu w gabinecie. Tak więc, oczekuję jakiejś formy wdzięczności.
- Dobra, dobra.  - powiedziała otwierając drzwi samochodu. – Nie wyobrażaj sobie za dużo.
Uśmiechnęła się na pożegnanie i ruszyła do domu zostawiając roześmianego Marka na chodniku, przed sądem.
***
 Obudziło ją pukanie do drzwi. W pierwszym odruchu nasunęła poduszkę na głowę, ale natręt nie przestawał łomotać i dzwonić. Zła, zwlekła się z kanapy i doczłapała do drzwi. Spojrzała przez wizjer i przewróciła oczami. Otworzyła zamek i stanęła w drzwiach, z miną bynajmniej nie zachęcającą do rozmowy.
Jednak Marka niezbyt zbiło to z tropu.
- Czyżbyś spała?- spytał
-Nie, wiesz, ćwiczyłam jogę- odparła lekko zirytowana.
-Jogę powiadasz- uśmiechnął się Dębski- poszerzamy zainteresowania? – Przybysz chciała coś odpowiedzieć, ale wspólnik był szybszy.
- Przyniosłem wino- wyjął z pod płaszcza butelkę z czerwonym trunkiem- więc jeżeli możesz przerwać ćwiczenia, to…
Agata nadal stała w drzwiach z założonymi rękami.
- Wpuścisz mnie?- Marek wskazał ręką wnętrze mieszkania i uniósł pytająco brwi- Czy mam się wynosić i wypić wino sam?
Brunetka jeszcze chwilę wpatrywała się w niego zirytowana, ale potem tylko cofnęła się i wpuściła mężczyznę do mieszkania.
 Wyjęła dwa kieliszki i postawiła na stole.
-Korkociąg?- spytał Dębski
-Niczego się jeszcze nie nauczyłeś?- spytała i chwyciła nożyczki. Nalała wino do kieliszków i odstawiła butelkę na stół.
- Za wygraną- Marek uniósł kieliszek wznosząc toast. Brunetka skinęła głową, trochę zamyślona i lekko podniosła swój.
-Najlepsze wino- powiedział.
Zapadła cisza. Wspólnicy stali naprzeciw siebie, Agata, opierając się o stół, Dębski o ścianę.
-Jakieś ciekawe sprawy?- spytał
Chwilę nie odpowiadała, jakby nie dosłyszała, ale otrząsnęła się
- Majewski. Były policjant oskarżony o przemyt narkotyków. Sorry, jeszcze do końca nie kontaktuję. Raczej nie ma szans na całkowite uniewinnienie, mogę tylko postarać się zmniejszyć wyrok, ale chociaż jest w miarę wypłacalny- uśmiechnęła się
- Mam ci pomóc?
- Postanowiłeś mnie kontrolować? Dla twojej wiadomości, jestem już duża i poradzę sobie sama.
- Ok, ok. – skapitulował unosząc ręce i kieliszek nad głowę.- Ale akta, to możesz mi pokazać – uśmiechnął się przebiegle.
 - Naprawdę nie masz nic innego do roboty? Żadnych spraw? Może to ciebie zatrudnimy jako pomoc dla Bartka co? Mniej kosztów.- zakpiła Przybysz, ale ruszyła w stronę ławy na której walały się jak zwykle przeróżne papiery.

 Pisane trochę bez weny, więc od razu przepraszam za gorszy poziom ;) nikt nic nie pisze, więc coś tam stworzyłam. Jak zauważyliście zapewne, nasz ukochany komisarz Majewski się pojawia, ale w trochę inny sposób :D Mam nadzieję, że się spodoba i klasycznie, zaprawszam do komentowania :)

Avren

3 komentarze: