Domcia
Uhu… jak już chyba wszyscy wiedzą,
bd 5 sezon PA :D Najlepsza wiadomość, którą dzisiaj usłyszałam.
Teraz powinno mnie się zabić.
Opowiadanie miało być już ponad tydzień temu, a ja dałam ciała. Chociaż w
gruncie rzeczy ono i tak było beznadziejne więc chyba nikt nie czekał na nie z
niecierpliwością. Tak więc, czytajcie (bądź też nie, jak wam się chce) wymęczoną,
kolejną część mojego opowiadania. Nie gwarantuję, że się spodoba, bo mimo, że
mam od dawna pomysł, co coś on nie chce wypalić. Nie zamęczając was już długo,
zapraszam do czytania. ;)
Codziennie
mijali się w kancelarii, żadne z nich nie wspomniało ani słowa o tamtym
wieczorze. Agata w swoim królestwie, Marek w swojej pieczarze, każde
pochłonięte pracą. Szczerze powiedziawszy Agata dawno zapomniała o tym śnie,
ale był też Dębski. W jego głowie ciągle wybrzmiewały te słowa „To co teraz
będzie? Co nam zostało? - Teraz pozostaną nam tylko dobre wspomnienia, chociaż
dla mnie niekoniecznie.” Nie potrafił przestać o tym myśleć. „Dębski! Czemy to
zrobiłeś? Dlaczego wtedy, jak taki tchórz uciekłeś od niej?”. Ilekroć ją
widział, chciał się jej wytłumaczyć, pragnął aby było tak jak kiedyś. Chociaż,
czy kiedykolwiek było owe „kiedyś”?
***
Wzięła ostatni łyk kawy, energicznym
ruchem założyła torbę na ramię, wyszła z kancelarii rzucając w locie cześć. W
kancelarii został jeszcze Marek, miał ostatniego klienta.
Podjechała swoją czerwoną strzałą
pod kamienicę, zamknęła samochód i weszła do klatki, trzaskając przy tym
niemiłosiernie drzwiami. Pokonywała schodek po schodku, piętro po piętrze – po
raz kolejny jakiś „uprzejmy” sąsiad nie zamknął za sobą drzwi od windy. Włożyła
klucz do zamka, otworzyła bramy swojej samotni, rzuciła torbę w kąt i opadła na
łóżko. Nagle po mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. W pół śpiąca jeszcze
Agata podeszła do drzwi, spojrzała przez wizjer i otworzyła drzwi. Nie
wiedziała komu je otwiera, jej mózg jeszcze się nie rozbudził.
- Cześć! – odparł – Przepraszam za
porę, ale byłem w pobliżu, to pomyślałem, że wpadnę.
- Ehhehh (tu miało być ziewnięcie
:P) Cześć, nie spoko. Nie szkodzi, pora jest ok. – Patrzyła na niego jednym
okiem, światło dobiegające z klatki ją raziło.
- To będziemy tak tu stać, czy może
zaprosisz mnie do środka? – pokazał swoje perliście białe zęby w szerokim
uśmiechu.
- A tak, przepraszam. Wchodź,
proszę. – Wskazała ręką wnętrze mieszkania, on wchodząc puścił do niej oko. –
Chcesz coś do picia, herbatę, kawę? Proponuję herbatę, bo kawy już nie ma –
spojrzała w puszkę z napisem Jacobs.
- Nie, dziękuję. Mam coś lepszego. –
wyjął zza pleców czerwone wino. – Masz może kieliszki?
- No tak. Mecenas Dębski zawsze
przygotowany. – uśmiechnęła się, puszczając przy tym oczko. – Idź do pokoju,
zaraz przyniosę szkło.
Jak
kazała, tak też zrobił. Wszedł do pokoju, postawił wino na stół i usiadł na
kanapie. Myślał jakby tu zacząć rozmowę, jak przeprosić za swoje ostatnie
zachowanie.
- To mów, co Cię do mnie sprowadza o
tej porze. – Zaczęła od progu, stawiając kieliszki na blacie stołu.
- Bo widzisz. Chodzi o to, że… - nie
mógł się wysłowić – bardzo chciałbym Cię przeprosić, za moje ostatnie
zachowanie.
- Czekaj, jakie zachowanie? – Agata
nie bardzo mogła skojarzyć.
- Za wtedy. Przyszedłem pewnego
wieczoru do Ciebie i chciałem Ci coś powiedzieć, ale uciekłem jak poparzony. –
wreszcie, kamień spadł mu z serca. Powiedział to co od dawna chciał powiedzieć.
- Aaaa… o to chodzi. Tak mówiąc
szczerze, to ja już o tym zapomniałam, ale dzięki za przeprosiny. – Przybysz
usiadła koło niego, a on otworzył wino.
- To może ja wina naleję? – Chciał
zmienić temat, nie miał zamiaru dłużej ciągnąć sprawy tamtego wieczora, chociaż
w sumie, to że Agata nie pamiętała tego było mu na rękę.
Nieee…
i znowu nie to o czym chciałam napisać. Za krótkie, beznadziejne, nijakie i
okropne. Wychodzi na to, że bd musieli się jeszcze pomęczyć z moimi
opowiadaniami. Krytyka jak najbardziej mile widziana. Nie obiecuję kiedy
następna część. J
Co
mi towarzyszyło przy „tworzeniu”
·
Caroline
·
Adam/Ewa
fajnie że przyszedł.... ale mi szczerze tu czegoś brakuje jakby urwane było ... takie odniosłam wrażenie, jedna scena bez konkretnej akcjii... dla mnie po prostu za mało ;) może następna część będzie lepsza :)
OdpowiedzUsuńMam pomysł, ale jakoś nie mogę go wkleić w opo. Ta część jest nudna, bo taka bez akcji miała być... tia moja "jasna i zrozumiała" odpowiedź.
Usuń