piątek, 11 października 2013

Biorąc szanse cz. X

No i witam was nową częścią. Nie wiem jak wyszło bo mam tak zwalony humor że najchętniej wszystkie portale społecznościowe bym zawiesiła i odcięła się od rzeczywistości, wyłączyłabym telefon albo wyciągnęła z niego kartę.. Byłabym tylko ja i robrzmiewana w słuchawkach piosenka. Nic więcej mi nie trzeba w tym momencie. 


Część 10

"Zostań, potrzebuje Cię tu, 
To co w sobie mam, nie chcę dzielić na pół"


Agata zasypiała w ramionach Krzysztofa. Dębski wędrował do pierwszego lepszego monopolowego. Na wąskim, skąpanym w blasku księżyca chodniku pojawili się dwaj mężczyźni. Podeszli do Dębskiego blisko i stanęli nieruchomo. Twarze ich były niewidoczne. Dwa ciosy w twarz. Ciemność przed oczami. Marek osunął się na ośnieżony chodnik. Ocknął się po jakimś czasie. Otworzył oczy i ujrzał kucającą przy nim blond dziewczynę. Uniósł głowę.
- Wszystko w porządku? – zapytała blond dziewczyna
- Tak tak.. – podniósł się i w miejscu w którym przed chwilą leżała jego twarz została krew, przetarł dłonią twarz analizując ilość obrażeń. Lekko rozcięty łuk brwiowy i dolna warga.
- Na pewno? – podeszła do niego i uniosła jego twarz przyglądając się obrażeniom – Myślę że powinien obejrzeć to lekarz..
- Wszystko w porządku – wymusił uśmiech. Choć wcale do śmiechu mu nie było. Jutro miał proces jednego z członków mafii i to chyba było ostrzeżeniem – Muszę przygotować się jutro do pracy – otrzepał płaszcz. Mężczyzna odchodził już w stronę północną, kiedy zza jego pleców rozbrzmiał znów głos dziewczyny.
- Jeżeli jednak coś by się stało proszę zadzwonić – wyciągnęła wizytówkę. Marek zabrał wizytówkę z dłoni kobiety i odszedł dziękując.

***

Pędziła do szpitala samochodem. Pokonywała ulicę za ulicą bezproblemowo. Zza rogu wyjechała srebrna terenówka. Docisnęła hamulec jednak było to za późno. Twarz jej uderzyła o poduszkę. Jej ciało szarpnęło do przodu. Wszędzie ciemność i cisza. Ostatkiem sił otworzyła oczy i ujrzała jego twarz. Jego tęczówki. Jego usta. Wyszeptała.
- Przepraszam.. – zamknęła powieki.
Zerwała się z łóżka, była sama. Usiadła na krawędzi łóżka za oknem panowała jeszcze ciemność. Spojrzała na zegarek, dochodziła trzecia. Podeszła do okna. Położyła dłonie na szybie i wzięła kilka głębokich wdechów. Znów jej się śnił. Sięgnęła po telefon. Otworzyła nowe okno wiadomości i wysłała wiadomość do mężczyzny piętro wyżej. Jednak nie otrzymała żadnej wiadomości zwrotnej. Ubrała czarne spodnie i białą luźną koszulkę po czym opuściła mieszkanie i kamienicę. Nie wsiadła do samochodu. Pokonywała ciemne uliczki piechotą. Wreszcie z ciemności wyłonił się dobrze jej znany widok oświetlony ulicznymi lampami. Kamienica. Pokonywała schodek po schodku. Miała już wsadzać klucz do drzwi, kiedy zorientowała się że ktoś jest wewnątrz. Nacisnęła klamkę i weszła po cichu do środka. Pierwsze pomieszczenie było puste, paliła się tylko lampka na biurku Janowskiego. Zgasiła lampkę podchodząc do biurka. Teraz jedynym źródłem światła była światło lampki dochodzącej z sąsiedniego gabinetu. Agata zatrzymała się w progu swoich drzwi, by zbadać czy drzwi dzielące gabinety są otwarte. Były jednak zamknięte. Weszła do środka. Oparła się o biurko i wpatrywała się w drzwi z których dochodziło światło. Przymknęła powieki i zrobiła kilka kroków tak że stanęła już przed drzwiami jego gabinetu. Złapała za klamkę. Weszła do środka. Siedzący za biurkiem Dębski podskoczył na fotelu.
- Chcesz abym na zawał padł? – rzekł zachrypniętym i zmęczonym głosem, odkładając papiery na bok
- Czyżby pan mecenas miał coś na sumieniu? – uniosła kącik ust ku górze, lecz po chwili na jej twarzy wymalowało się zmartwienie. Podeszła do niego – Co Ci się stało?
- Nic takiego – ściągnął jej dłoń z jego twarzy – do wesela się zagoi czy jakoś tak – jego niebieskie oczy wpatrywały się w jej niebieskie tęczówki z taką intensywnością, że niektórzy odwrócili by wzrok. Ona jednak nie odwróciła wzroku, patrzyła spokojnie w twarz Dębskiego, a ten po dłuższej chwili wykrzywił usta malując na swojej twarzy uśmiech.
- Nad czym tak pracujesz? – zapytała próbując wybrnąć dla niej z niekomfortowej sytuacji jaka nastała
- Naprawdę chcesz słuchać o morderstwie, bandziorach i braku dowodów? – spojrzał na nią, oparł dłonie o biurko – w tej historii nie ma nic ciekawego, powinienem raczej zadać inne pytanie. Co ty tu robisz w środku nocy?
- Po prostu nie mogłam zasnąć po tym jak zbudziłam się po śnie.. dziwnym śnie.. – przeniosła się do wspomnienia snu. Czyżby ten wypadek miał jej dać znak że coś mu się stało? W końcu jego twarz nie wyglądała najlepiej. Spuchnięta warga, sine oko.
- Sen? – spojrzał ciekawski – może chcesz opowiedzieć?
- Nic ciekawego.. – odpowiedziała po dłuższej chwili ciszy. Podeszła do niego z plastrem zabranym z jego biurka i nachyliła się nad nim zaklejając łuk brwiowy. Patrzył na jej skupiony wyraz twarzy, była tak blisko że czuł bijące od niej ciepło. Hamował się żeby jej nie dotknąć, żeby nie zacząć jej pragnąć. Musiał walczyć z pokusą. Obeszła biurko i stanęła znów po jego drugiej stronie – myślę, że powinieneś uważać następnym razem.
- Po prostu miałem pecha.. – uciął
- Może chcesz o tym powiedzieć? – rzekła, on wbił wzrok w papiery. Nie chciał o tym rozmawiać. Nie chciał rozmawiać o tym jak dostał łomot. O tym jak poznał blond kobietę – ma to coś wspólnego z tą sprawą?
Zastygł. Czy to było aż tak oczywiste? Uniósł wzrok po czym znów wbił w papiery. Nie odezwał się nawet słowem.
- Musisz bardziej uważać przy doborze spraw.. – rzuciła wychodząc i rezygnując z kontynuacji dyskusji z niechętnie rozmawiającym Dębskim. Stanęła w progu drzwi i zwróciła się  w jego stronę raz jeszcze. Skupiona twarz Dębskiego raz po raz pojawiała się w świetle stojącej lampki. Rozbrzmiał jej telefon, wyciągnęła smartfona i przeczytała wiadomość. Uśmiech z jej twarzy nie schodził. Nie uszło to uwadze Marka.
- Idź, nie pozwól mu czekać – rzucił złośliwie, patrząc na zdezorientowaną Przybysz w drzwiach. Agata rzuciła mu surowe spojrzenie po czym opuściła kancelarie. Nie miała ochoty na kłótnie. Wracała do kamienicy tymi samymi ciemnymi uliczkami co szła do kancelarii. Doszła do swojej kamienicy znacznie szybciej niż szła do tej w której mieści się kancelaria. Wjechała windą na swoje piętro i weszła do środka. Rozbrzmiał dzwonek do drzwi, otworzyła i wpuściła Krzysztofa do środka. Położyli się i leżeli wtuleni w siebie.
- Tym razem nie wychodź – szepnęła. Krzysztof uśmiechnął się i mocniej wtulił ją w siebie.

- Obiecuje – odpowiedział szeptem do spokojnie oddychającej Agaty. Czuł ciepło jej oddechu na jego klacie. Zasnęli.

Muzyka :  Peron
Mam nadzieje że spodoba się troche (:
Paula

6 komentarzy:

  1. Napisane bardzo dobrze ;) Paula, przysparzasz mi kompleksów :D Właśnie niedawno wysłałam wam opo na skrzynkę i zdecydowanie stwierdziłam, że jest złe ;) Sny zaczynają być intrygujące. Pomińmy Krzysztofa. Blond kobieta zapewne jeszcze się pojawi. No, no, poczekamy , zobaczymy ;)
    Tak jeszcze raz napiszę Looknijcie na skrzynkę, tak na wszelki wypadek ;P Życzę weny i poprawy humoru :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisane wyśmienicie :) Każdy najmniejszy wątek Margatowy rozpala moje serce. Dajesz szanse na szczęśliwy finał <3

    OdpowiedzUsuń
  3. A co ja się będę rozpisywać. Znasz dobrze moją opinię. ♥ Cód, miód i maliny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne! <3 ale daj już Margatę :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń