sobota, 19 października 2013

"Nigdy nie jest za późno, by zacząć od początku." cz.IV

Umarłam i zmartwychwstałam dzięki twojemu opowiadaniu.
"Zrozumiałem, że trzymam w ramionach najważniejszą osobę w moim życiu, trzymam moją Agatę."
Moje serce zadrżało.. takie cudowne to było! Genialne, cudowne, wyśmienite.. <3
Jesteś moim mistrzem !!

PS : 5 część jutro 22:00 , a 6 w poniedziałek 22:00 ! :)

Paula


Częścią pracy każdego mecenasa są wyjazdy służbowe, na których musimy bronić naszych klientów jeszcze bardziej uparcie – nie znamy bowiem stosunków, jakie panują w tutejszych sądach, mniej wiemy o prawnikach, sędziach i prokuraturze. Oczywiście z czasem żaden sąd nie jest nam straszny i jesteśmy świadomi, że ten a ten sędzia ma takie upodobania, natomiast dany mecenas ma taki a taki charakterek. W naszej kancelarii (dobrze jest móc powiedzieć „nasza” kancelaria, wiesz?) przyjęliśmy taką niepisemną zasadę, że na wyjazdy służbowe jedziemy zawsze w czyimś towarzystwie – w końcu, co dwie głowy, to nie jedna, prawda? To właśnie dzięki tej cichej umowie miałem jechać do Torunia, by prowadzić sprawę spadkową.
Kilka dni wcześniej Dorota oznajmiła, że już najwyższy czas, byśmy wykazali się z Agatą i udowodnili, że nasza współpraca nie ogranicza się tylko do wspólnych kawek i popijania wina wieczorami w gabinecie. Nie wyobrażasz sobie, jak bardzo ucieszyłem się, gdy w mojej głowie zaczęła kiełkować wizja weekendu spędzonego poza Warszawą w towarzystwie tej brunetki. Ona również nie ukrywała swojego entuzjazmu, wręcz przeciwnie – miałem wrażenie, że unosi się kilka metrów nad ziemią. Żałosny jestem, prawda?
Ale wracając do meritum – wyjechaliśmy z Agatą w środę po południu. Przyjechałem pod jej kamienicę i jak na dżentelmena przystało, wszedłem na górę, by pomóc uporać się jej z bagażem. Oczywiście niewiele się myliłem, myśląc że nie będzie to mały bagaż podręczny – Agata czekała na mnie w korytarzu, siedząc na wielkiej walizce.
- Kobieto, w co ty się pakujesz, gdy wyjeżdżasz na dwutygodniowe wakacje, skoro na czterodniowy wyjazd spakowałaś się w największą walizkę? – nie ukrywałem mojego zdziwienia, ale po chwili zorientowałem się, że postępuję niezbyt taktownie.
- Kobieta powinna  być przygotowana na wszelką okazję, a poza tym musze wyglądać sexy, byśmy wygrali naszą sprawę. – powiedziała zalotnie, a ja wiedziałem, jak bardzo lubi się ze mną droczyć. 
- Przepraszam, ty masz zamiar uwodzić sędziego na moich oczach? – nie ukrywałem, że taka wizja dotknęła mnie. Byłem o nią bardzo zazdrosny, a każdemu facetowi, który spojrzałby na nią wzrokiem  pełnym pożądania, byłem w stanie zaprezentować mój prawy sierpowy.
- Tak. – odparła, znów uśmiechając się do mnie zalotnie. – Nie mów, ze jesteś zazdrosny.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo. – odpowiedziałem szczerze, poważnym tonem. Oczywiście nie wspomniałem o prawym sierpowym. Pragnąłem tylko, by wiedziała, że chcę, by była tylko moja.
- Ale przecież ja jestem tylko twoją… - przerwała na chwilę, przybliżając się do mnie na niebezpieczną odległość. – Właściwie kim jestem? – zapytała tak poważnie, że sam zwątpiłem, czy rzeczywiście nie ma pojęcia, jak wiele dla mnie znaczy.
- Jesteś… - zacząłem, ale nie potrafiłem znaleźć odpowiedniego słowa. W głowie pojawiło się wiele wyrażeń: „dziewczyna”, „partnerka”, „kobieta”, ale żadne z nich nie oddawało moich uczuć.
- Wspólniczką. – dokończyła krótko, śmiejąc się i musnęła moje usta, sprawiając że nogi się pode mną ugięły.
- Ale… - próbowałem jeszcze protestować.
- Póki co. – dodała brunetka i odsunęła się kawałek ode mnie z zawadiackim uśmiechem. Nie ukrywam, że gdy to usłyszałem lekko uchyliłem usta z wrażenia. Zrozumiałem, że ja też nie jestem jej obojętny i być może gdzieś w czeluściach jej umysłu, rodzi się pewna myśl, że możemy być ze sobą na zawsze. – Chodźmy. – uderzyła mnie dłonią w tors.
- Wiesz, że za każdym razem, gdy wychodzimy dokądś, bijesz mnie w klatkę? – zapytałem, starając się brzmieć poważnie. – Panie, przodem. – wskazałem ręką na drzwi, które przed chwilą otworzyła brunetka. – Pani mecenas wie, że to jest karalne?
- Oj, Mareczku, Mareczku… - zaśmiała się i falując uwodzicielsko biodrami, zbiegła po schodach, zostawiając mnie z wielką, ciężką walizką. W duchu zaśmiałem się jednak, że mógłbym nosić za nią walizki do końca życia.
Po kilku godzinach dojechaliśmy na miejsce, Toruń przywitał nas wieczorną porą. Zatrzymaliśmy samochód przed hotelem w pobliżu bulwaru. Wybrałem to miejsce nie ze względu na cztery gwiazdki w nazwie, a dla widoków i perspektywy spacerowania brzegiem Wisły, gdy światła rozpalą panoramę miasta.
- Dobry wieczór. – powiedział w naszą stronę młody recepcjonista, kierując promienny uśmiech w stronę Agaty. – W czym mogę służyć? – zapytał uprzejmie, a na zmierzyłem go wzrokiem, który mówił „uważaj, ona jest ze mną”.
- Mieliśmy tutaj rezerwację dwóch pokoi jednoosobowych. – przejąłem inicjatywę, bo nie miałem zamiaru patrzeć, jak chłopak flirtuje z moją kobietą. – Dębski.
- Poproszę dowód. – podałem mężczyźnie dokument, a po chwili dostrzegłem lekkie zaniepokojenie na jego twarzy. – Musiała zajść jakaś pomyłka, ponieważ mam na pańskie nazwisko rezerwację jednego pokoju z dwoma łóżkami.
- Jak to? – w moim głosie pojawiła się panika w połączeniu ze złością, a kątem oka dostrzegłem, że ta sytuacja rozbawiła Agatę.
- Wyraźnie prosiłem o dwa pokoje. – lekko podniosłem głos, pragnąc w ten sposób wyrazić swoje niezadowolenie.
- Przykro mi, ale nie posiadamy w tej chwili nic wolnego, prócz tego zarezerwowanego wcześniej. – recepcjonista podał mi dowód i znów spojrzał zalotnie na Agatę, doprowadzając mnie do gorączki.
- W takim razie znajdziemy jakiś hotel, który poważnie traktuje klientów. – podniosłem walizki do góry i już chciałem opuszczać pomieszczenie, gdy usłyszałem głos Agaty.
- Bierzemy ten pokój. – brzmiała tak pewnie, że aż ciarki mnie przeszły. – Proszę wybaczyć to zdenerwowanie. Wie pan – głodny Polak, zły Polak. – puściła oczko do mężczyzny, a ja znów miałem wrażenie, że gra ze mną w jedną z tych swoich gierek. Stałem, jak wryty.
- Proszę, oto klucz. – chłopak podał Agacie kartę, a na mnie spojrzał niepewnie. – Pokój 23, pierwsze piętro. Życzę miłego pobytu w naszym hotelu i w Toruniu.
- Na pewno taki będzie. – brunetka ruszyła w stronę winy. – Dziękujemy. – rzuciła jeszcze przez ramię, a ja stałem wciąż w jednym miejscu, znów przekonując się że świat Agaty jest tak  nieprzewidywalny, jak pogoda w górach.
W obie ręce chwyciłem nasze walizki i skierowałem się w stronę windy. Gdy znalazłem się obok Agaty, a drzwi zamknęły się za mną, brunetka przybliżyła się do mnie i oplotła ręce na mojej szyi. Delikatnymi, bardzo subtelnymi ruchami pieściła mój kark, co powodowało przepływającą po całym ciele rozkosz. To w niej uwielbiałem – spontaniczne, niespodziewane gesty, które utwierdzały mnie w przekonaniu, że chce być przy mnie.
- Lubię, gdy jesteś o mnie zazdrosny, wiesz? – wyszeptała delikatnie, a iskierki w jej oczach tańczyły zalotnie. Obserwowałem ruch jej malinowych warg, pragnąc się w nich zatopić, gdy winda zatrzymała się na właściwym piętrze. Ominęła mnie zgrabnie i wyszła na korytarz, spoglądając w dwie strony w poszukiwaniu naszego pokoju. Wysiadłem z windy i udając, że nasze bagaże są lekkie, ruszyłem w kierunku wskazanym przez brunetkę.
Pokój był dość duży, a dwa łóżka stały blisko siebie, przedzielone tylko mała szafką nocną. W głowie pojawiła mi się perspektywa obserwowania otulonej krainą Morfeusza kobiety. Uśmiechnąłem się lekko i usiadłem na łóżku, dając odpocząć kręgosłupowi i dłoniom.
- Wykapię się, dobrze? – zapytała brunetka, spoglądając w moją stronę z łazienki.
- Jasne. – odpowiedziałem, walcząc z ogarniającym mnie coraz bardziej zmęczeniem. – W takim razie ja zamówię coś do jedzenia. Na co masz ochotę? – Agata wróciła do pokoju, zdejmując z siebie koszulę, tak że stała przede mną w samej koszulce i jeansach. Przez chwilę poczułem skrępowanie, ale momentalnie odrzuciłem od siebie te myśli. Podobała mi się, tego nie ukrywałem i lekko uśmiechnąłem się w jej stronę.
- Zdaję się na ciebie. – poklepała mnie po ramieniu, podeszła do walizki wyciągnęła z niej kosmetyczkę. Falując biodrami weszła do łazienki, a ja miałem wrażenie, że robi to celowo.
Kilkanaście minut później wyszła z łazienki. Musiałem wyglądać żałośnie, bo zaśmiała się donośnym głosem. Wpatrywałem się w nią, jak zahipnotyzowany – miała na sobie krótkie spodenki i koszulkę z napisem „Bydgoszcz rządzi!”. Agata należy do tych kobiet, które nawet ubrane zbyt duże ubrania wyglądają pięknie. Moja mina chyba właśnie to jej powiedziała.
- Coś się stało? – zapytała, siadając obok mnie na łóżku, kładąc nogę na nogę, eksponując swoje zgrabne nogi. Milczałem. – Oj, Mareczku, chyba jest ci potrzebny zimny prysznic. – ona zachowywała się tak swobodnie, jakby moja obecność wcale jej nie peszyła.
- Masz rację. – powiedziałem cicho, wciąż wpatrując się w jej ponętne ciało. – Za kilka minut powinna być pizza.
- Zamówiłeś pizzę? – zapytała zdzwiona, a ja przestraszyłem się, że popełniłem jakieś faux pas. – Naprawdę zamówiłeś pizzę w czterogwiazdkowym hotelu, gdzie mogliby nam podać homara, kraby i inne dziwne rzeczy? – na jej twarzy pojawił się szczery uśmiech.
- Jeśli chcesz, możemy zmienić zamówienie… - odparłem zmieszany. Czasem naprawdę nie nadążałem nad jej tokiem myślenia.
- Pizza, to najlepszy wybór. – powiedziała, puszczając do mnie oczko. – Nie lubię owoców morza, a pizzę jestem w stanie zjeść w całości. – nie ukrywam, że ulżyło mi. Przez chwilę, gdy dokonywałem zamówienia zastanawiałem się, czy nie wziąć czegoś ekskluzywnego, ale w ostatnim momencie zdecydowałem się na najbezpieczniejsze w moim mniemaniu rozwiązanie. – No idź już się wykąpać. – rozkazała kobieta, widząc moje zamyślenie. Pokręciłem znacząco głową i poszedłem wziąć szybką kąpiel.
Gdy wróciłem, Agata siedziała na łóżku, a obok niej stała wielka drewniana taca z pachnącą pizzą. Uśmiechnąłem się na ten widok, bo kobieta czekała jak mała dziewczynka, która wyraźnie ma ochotę skubnąć kawałek tortu, ale boi się, że zauważą to jej rodzice. Usadowiłem się obok brunetki i pokazałem ręką na włoski smakołyk.
- Smacznego. – odparłem i spojrzałem na twarz brunetki – była w tym momencie, jak i w każdym innym, najpiękniejszą kobietą w moich oczach. Przez chwilę zastanawiałem się, jak skończy się ten wieczór, ten weekend.
- Jedz, bo ostygnie. – brunetka zauważyła moje zamyślenie i podała mi do ust kawałek pizzy. Bez wahania ugryzłem kąsek i uśmiechnąłem się w jej stronę – nie tak opisują wyjazdy służbowe w filmach, ale nasza relacja to było coś więcej. Z każdym dniem smakowaliśmy się coraz bardziej, ale wciąż zachowując przy tym zdrowy rozsądek. Dla mnie znajomość z Agatą była czymś, czego nie mogłem zniszczyć przez lekkomyślną decyzję – wiedziałem, że nie mogę jej stracić.
- Mmm, przepyszne było. – brunetka poklepała się po brzuchu. – Dlaczego tak milczysz? – zapytała prosto z mostu, ale przecież nie mogłem jej odpowiedzieć na to pytanie.
- Jestem zmęczony, po prostu. – powiedziałem, co właściwie było zgodne z prawdą. Podniosłem się z miejsca i odstawiłem tacę na stoik przy oknie.
- To co, kładziemy się? – zaproponowała Agata, a ja tylko kiwnąłem głową. Nie wiedziałem, jak mam się zachować, czy mogę na przykład pocałować ją na dobranoc, przytulić. Nigdy nie spaliśmy w jednym pokoju, a nawet jeśli spędzaliśmy ze sobą całe wieczory, to usypialiśmy w swoich mieszkaniach.
 Usiadłem na łóżku i przez chwilę tak bardzo pragnąłem podejść do niej, położyć się obok, ale powstrzymałem się. Położyłem się na boku, by móc obserwować jej twarz. Brunetka również położyła się twarzą do mnie, kładąc łokieć pod głową. Było między nami zaledwie około pół metra odległości, a jednak tak wiele.
- Marek? – Agata zamknęła oczy i cicho wypowiedziała moje imię.
- Słucham? – obserwowałem, jak pojedyncza zmarszczka tańczy na jej czole. Przymknięte powieki sprawiały, że wyglądała jeszcze piękniej.
- Cieszę się, że tu jesteś ze mną. – wyszeptała, a ja nic nie odpowiedziałem. W moim żołądku pojawiło się przyjemne uczucie, którego nie zaznałem do tej pory. Zrozumiałem, że jestem jej potrzebny, tak samo jak ona mi.
Nasza sprawa przebiegła bez większych komplikacji, udało nam się wygrać i co najważniejsze wywalczyć sprawiedliwy wyrok dla naszego klienta. Byłem z nas dumny i w duchu dziękowałem, że mieliśmy szansę wspólnie walczyć o dobro klienta – to była nasza pierwsza wspólna sprawa, a jak się okazało potrafimy rzeczywiście współpracować w stu procentach.
- To co robimy? – zapytała brunetka, gdy po całym dniu weszliśmy do pokoju hotelowego, opadając na moje łóżko. Podszedłem do niej i bardzo odważnie, jak na mnie, zdjąłem jej szpilki z nóg, delikatnie gładząc jej stopy.
- A może masz ochotę na spacer? – zapytałem, przekrzywiając delikatnie głowę, wciąż kucając przed nią.
- W takim razie przebierzmy się i wychodzimy. – brunetka orzeźwiła się wyraźnie na moją propozycję. Ucieszyłem się, że rzeczywiście spełni się moja wizja spaceru z Agatą w świetle księżyca. Podczas gdy kobieta przebierała się w łazience, jak zdjąłem z siebie garnitur i ubrałem się w jeansy oraz niebieską koszulę.
- No mecenasie, niczego sobie pan wygląda. – miałem właśnie zacząć zapinać guziki koszuli, gdy z łazienki wyszła brunetka, ubrana w luźną, malinową sukienkę. Podeszła do mnie i złapała mnie za ręce, przybliżyła się kawałek i uniosła swoje dłonie do góry, powoli zapinając moją koszulę. Każdym swoim ruchem uwodziła mnie coraz bardziej, tak że w głowie pojawiały się myśli, że nie mam już ochoty na żaden spacer, a chcę zostać tutaj i cieszyć się jej obecnością.
Panorama miasta wyglądała przepięknie, ale dla mnie nie było nic piękniejszego niż widok uśmiechniętej twarzy Agaty. Przez te kilka miesięcy, gdy spotykaliśmy się, nie zauważyłem już smutku w jej spojrzeniu. Małymi kroczkami spełniałem daną sobie obietnicę, że sprawię, by była szczęśliwa.
- Dziękuję, że mnie tu zabrałeś. – wyszeptała, wtulając się w moje ramiona. Otuliłem ją mocniej, czując że drży lekko z zimna. Pragnąłem zamknąć ją w mocnym uścisku, tak by nigdy nie czuła się zagrożona.
- Wracamy? – zapytałem cicho, wtapiając moją twarz w jej pachnące włosy. Wdychałem jej zapach, próbowałem zapamiętać jej woń, każdy subtelny dotyk i czułe spojrzenie. Nawet nie wiem, w którym momencie zrobił się ze mnie taki romantyczny i sentymentalny typ.
- Tak. – odparła i złapała mnie za rękę, splatając ze sobą nasze palce. Poczułem, że jej dłoń jest zimna, więc kciukiem starałem się pocierać jej rękę, by choć trochę ogrzać jej zmarznięte ciało.
Wróciliśmy do hotelu, spacerując wzdłuż Wisły. Jako mieszkańcy Warszawy byliśmy przyzwyczajeni do jej widoku i z sentymentem spoglądaliśmy w stronę płynącej królowej polskich rzek. Było kilka minut po północy, gdy weszliśmy do hotelowego pokoju. Przepuściłem Agatę w drzwiach, zauważając że brunetka zatrzymuje się w połowie drogi, jakby coś blokowało jej dalsze kroki. Podszedłem do niej, delikatnie przysuwając do siebie jej zmarznięte ciało. Dłonią odchyliłem pofalowane włosy w jedną stronę, odkrywając jej smukłą szyję.
- Coś się stało? – wyszeptałem i złożyłem lekki pocałunek na jej gładkim ciele. Agata odsunęła się ode mnie i weszła do łazienki, by się przebrać. Przestraszyłem się, nie rozumiejąc dlaczego zareagowała w ten sposób.
Przebrałem się w bokserki i koszulkę, usiadłem na łóżku i czekałem, aż wróci. Bałem się, że mój gest ją odstraszył. Ukryłem twarz w dłoniach, opierając ręce na kolanach. Czekałem, a każda minuta sprawiała, że mój żołądek ściskał się coraz bardziej. Gdy usłyszałem otwieranie drzwi, wyprostowałem się, jakby to miało dodać mi odwagi. Kobieta wyszła z łazienki, ale z wyrazu jej twarzy nie potrafiłem wyczytać ani nic złego, ani dobrego. Spojrzała na mnie i weszła pod kołdrę, bez żadnych słów. Nie miałem pojęcia, co powinienem zrobić – moje wnętrze krzyczało, ale usta wciąż trwały w milczeniu. Siedziałem, jak sparaliżowany, spoglądając w jej stronę, a serce chciało wyskoczyć mi z piersi. Czekałem.
- Marek. – powiedziała ledwo słyszalnie.
- Tak? – zareagowałem momentalnie, ale w moim głosie słychać było strach. Naprawdę się bałem tego, co mogę usłyszeć.
- Mógłbyś… - kobieta przekręciła się na bok, tak że teraz patrzyła mi prosto w oczy. Jej głos drżał. – Czy mógłbyś się położyć obok mnie? – wydusiła z siebie, a na jej twarzy pojawiła się niema prośba o bliskość drugiej osoby. Odetchnąłem, uśmiechając się do niej promiennie.
Odchyliła lekko kołdrę i przesunęła się bliżej ściany, robiąc mi miejsce. Bardzo ostrożnie położyłem się obok niej, czując że wciąż drży z zimna. Z każdym dotykiem pragnąłem jej coraz bardziej, ale teraz wiedziałem, że Agata to kobieta, na którą warto czekać. Przysunąłem się bliżej i wtuliłem ją w swoje ramiona, sprawiając że zatopiła się w moim ciele. Jej głowa znajdowała się na mojej piersi, a przyspieszony oddech powoli uspokajał się, drżące ciało zaczynało ogrzewać się. Zrozumiałem, że trzymam w ramionach najważniejszą osobę w moim życiu, trzymam moją Agatę. Ucałowałem jej czoło, widząc że zamknęła powieki. Pragnąłem powiedzieć jej, jak bardzo mi na niej zależy, ale nie chciałem zakłócać naszej wspólnej ciszy. Przez chwilę jeszcze wsłuchiwałem się w jej spokojny oddech, a potem odpłynąłem do świata snów.
Obudziliśmy się niemal jednocześnie, a ja nazwałem siebie w myślach wielkim szczęściarzem, że pierwszą rzeczą, którą zobaczyłem po przebudzeniu była rozpromieniona twarz kobiety moich marzeń. Agata podniosła się lekko do góry na łokciu, tak że zrównała się z moją twarzą.
- Dzień dobry. – powiedziała cicho i złożyła bardzo delikatny pocałunek w kąciku moich ust. – Wiesz co?
- Tak? – zapytałem, uśmiechając się w jej stronę. Nie mogłem powtrzymać tej otulającej moją twarz radości. Coraz bardziej chciałem budzić się tak każdego poranka.
- Dzisiaj będzie piękny dzień. – oznajmiła od niechcenia, a widząc moją zmarszczoną twarz, dodała szybko. – Nie masz nic przeciwko temu, byśmy wstąpili do Bydgoszczy? – zaskoczyła mnie.
- Chcesz ze mną jechać do swojego domu rodzinnego? – nie ukrywałem swojego zdziwienia, a perspektywa poznania ojca Agaty jednocześnie intrygowała mnie i niepokoiła.
- Dzisiaj jest wyjątkowy dzień i chciałabym odwiedzić tatę. – wzruszyła lekko ramionami, ale na jej twarzy pojawił się lekki grymas, który pokazywał, że ma jakiś wyraźny plan.
- W takim razie, jedziemy do Bydgoszczy. – nie dociekałem, dlaczego właściwie chce tam jechać, po prostu zdałem się na jej plan. Zmarszczyłem czoło, bo w mojej głowie pojawiła się perspektywa witania się z ojcem Agaty i jakoś zabrakło mi pewności siebie. Ona jakby czytała w moich myślach.
- Spokojnie, tata nie jest taki zły. Zobaczysz, że cię polubi. – zaśmiała się, zostawiając lekki pocałunek na moim policzku.
Zaparkowałem przy płocie jej rodzinnego domu. Zgasiłem silnik i ciężko westchnąłem, co nie uszło uwadze Agaty. Oparłem głowę o kierownicę, starając się zebrać myśli. Z całych sił pragnąłem, by ojciec Agaty mnie polubił. Nie wiem skąd we mnie ten brak pewności siebie, ale teraz czułem się jak nastolatek, który przychodzi pierwszy raz do domu swojej nowej dziewczyny.
- Marek. – poczułem, że kobieta kładzie dłoń na moim ramieniu, więc podniosłem głowę i spojrzałem w jej stronę. Uśmiechała się. – Będę obok. – powiedziała najbardziej banalne słowa, jakie mogłem usłyszeć, ale dla mnie znaczyły one o wiele więcej. Zdałem sobie sprawę, że nie muszę nikogo udawać, bo najważniejsze jest dla mnie to, że to właśnie ona zaakceptowała mnie taki, jakim jestem.
- Agatka! – siwawy mężczyzna uścisnął brunetkę tak czule, że sam jej pozazdrościłem takiego ojca. – W końcu odwiedziłaś swojego staruszka i nareszcie przywiozłaś ze sobą pana Marka. – słysząc te słowa moje oczy zrobiły się jak pięciozłotówki. Nie miałem pojęcia skąd pan Przybysz zna moje imię, zdałem sobie sprawę że w takim razie Agata musiała mu o nas opowiadać. Na mojej twarzy pojawił się mimowolnie rumieniec. – Witam, Andrzej Przybysz. – mężczyzna wyciągnął pomarszczoną dłoń w moją stronę.
- Marek Dębski. – uścisnąłem jego rękę i uśmiechając się nieśmiało dodałem. – Ale to już chyba pan wie.
- Moja córcia wiele mi o panu opowiadała. – na twarzy staruszka wymalowane było szczere szczęście, przez co zrozumiałem, że cieszy go zarówno przybycie Agaty, jak i moje towarzystwo. – Ale spokojnie, same dobre rzeczy.
- Oj, znalazłoby się też kilka niezbyt uprzejmych. – brunetka zaśmiała się i ruszyła w stronę domu.
- Wszystko już gotowe, zapraszam do stołu. – pan Andrzej pokazał ręką na wejście do salonu, a ja podążyłem we wskazanym kierunku. Gdy weszliśmy do salonu moim oczom ukazał się wielki czekoladowy tort, szampan i trzy kieliszki. Zdębiałem. – Wszystkiego najlepszego, córciu! – mężczyzna podszedł do Agaty i uścisnął ją raz jeszcze.
- Agata ty masz… - zacząłem się jąkać, a kobieta ominęła zgrabnie tatę i podeszła do mnie.
- Wiedzę, że nic ci nie powiedziała. – na twarzy pana Andrzeja pojawił się uśmiech i mężczyzna pokręcił znacząco głową. – Cała Agatka.
- Nie miałem zielonego pojęcia, że masz dziś urodziny. – przeraziłem się, że jednak powinienem o tym fakcie wiedzieć i co gorsza, pamiętać.
- Specjalnie ci nie powiedziałam. – brunetka puściła do mnie oczko, uścisnęła delikatnie dłoń. – Chciałbyś kupić mi wtedy jakiś prezent, głowiłbyś się, a ja naprawdę niczego nie potrzebuję. Chciałam tylko spędzić ten dzień w towarzystwie dwóch najważniejszych mężczyzn w moim życiu. – wzruszyła ramionami, jakby to wyznanie było czymś najnormalniejszym w świecie. – Otworzysz szampana?
Tata Agaty okazał się niezwykle ciepłym człowiekiem i zazdrościłem kobiecie, że wychowała się w atmosferze prawdziwej, rodzicielskiej miłości. Nie musiałem niczego udawać, ani starać się przypodobać panu Przybyszowi. Jak się okazało, tuż po naszym pierwszym spotkaniu, brunetka powiedziała ojcu, że poznała pewnego mężczyznę, którego pan Przybysz od razu ubrał w przyszłego męża córki. Cieszyła mnie obecność Agaty i jej ojca, a w ich domu czułem się tak, jakbym był ich rodziną od dawna.
- Obiecałem Zosi, że pomogę jej w sklepie. – starszy mężczyzna podniósł się z miejsca. – Nie czekajcie na mnie. – uśmiechnął się znacząco w moją stronę.
- Tatku, pozdrów Zosię ode mnie. – powiedziała Agata, również podnosząc się z miejsca, by posprzątać ze stołu.
- Ode mnie także, chociaż nie miałem okazji poznać pani Zosi. – rzekłem, jakby to było co normalnego. Rzeczywiście nie miałem okazji poznać przyjaciółki pana Andrzeja, ale wydawało mi się, że wkrótce będę uczestniczył w ich ślubie.
- Na pewno jeszcze poznasz Zosieńkę. Dobranoc dzieci. Marek, zamkniesz za mną drzwi? – odparł radośnie mężczyzna, a ja wstałem z miejsca, by wykonać prośbę.
- Marku.- zwrócił się do mnie, gdy staliśmy przy drzwiach wejściowych. – Chcę żebyś wiedział, że oddaję ci w twoje ręce mój największy skarb. – jego słowa lekko mnie przeraziły, ale zrozumiałem, że Agata jest dla niego wszystkim. – Cieszę się, że przy tobie w końcu jest szczęśliwa.
Słowa pana Andrzeja wiele dla mnie znaczyły, poczułem, że jestem w pełni zaakceptowany i teraz muszę zrobić wszystko, by nie zawieść tego wspaniałego człowieka. Kiedy wróciłem do salonu Agata czekała na mnie, siedząc na schodach z butelką wina. Wyciągnęła w moją stronę gładką dłoń, którą ja bez namysłu chwyciłem. Wiedziałem, że teraz pokaże mi swój pokój, miejsce, gdzie wychowywała się.
- Ładnie tu. – powiedziałem szczerze, gdy znaleźliśmy się w jej sypialni. Moją uwagę przykuło zdjęcie małej dziewczynki, która siedzi na kolanach pięknej kobiety. Była tak podobna do Agaty, że przez chwilę zwątpiłem, czy nie jest to rzeczywiście ona.
- To były moje piąte urodziny. – odparła Agata, jakby czytając w moich myślach. – To nasze ostatnie wspólne zdjęcie, a ja nie wierzę że było to dokładnie trzydzieści lat temu. – w jej głosie pojawiła się nutka melancholii i tęsknoty. Objąłem ją ramieniem, próbując w ten sposób pokazać, że rozumiem jej ból. To, że straciłem mamę, będąc już dorosłym człowiekiem, nie przyczyniło się do tego, że nie cierpiałem. Udawałem, że nie tęsknię, ale teraz spoglądając na zdjęcie małej Agaty na kolanach mamy, poczułem pustkę.
- Ja nawet nie pożegnałem się z moją mamą. – powiedziałem gorzko, czując wstręt do samego siebie. – Nie powiedziałem jej, że ją kocham…
- Uwierz mi, że mamy mają nadprzyrodzoną moc i wiedzą to nawet, jeśli dziecko nie mówi im o swoich uczuciach. – brzmiała tak pewnie, tak mądrze. Spojrzałem w jej stronę i wyobraziłem sobie Agatę jako matkę moich dzieci. Bardzo odważna myśl, ale nie ukrywam, że przecież i tak w myślach łączyłem nas na zawsze.
- Będziesz wspaniałą mamą. – pocałowałem ją w policzek.
- Tak myślisz? – brunetka odstawiła zdjęcie na miejsce. Usiadłem na jej łóżku, obserwując zamyślenie na jej twarzy. Usiadła obok, a w świetle małej lamki nocnej wyglądała tak pięknie, że nie wyobrażałem sobie bym mógł być teraz w innym miejscu.
- Tak. Będziesz cudowną mamą. – wyszeptałem, chcąc utwierdzić ją w tym przekonaniu. Nigdy nie zastanawiałem się, jakim ja chcę być ojcem. Co więcej – nigdy nie widziałem siebie w roli ojca. Teraz jednak, gdy siedziałem naprzeciw Agaty, w mojej głowie pojawiła się myśl, że chcę być najlepszym tatą dla moich dzieci, naszych dzieci. – Przepraszam, że nie pamiętałem o twoich urodzinach…
- Marek, ty o nich nie wiedziałeś. – poprawiła mnie, a kąciki jej ust uniosły się lekko do góry.
- Nie mam dla ciebie żadnego prezentu… - próbowałem się usprawiedliwiać z tego błędu. Owszem, kiedyś przemknęły mi przed oczyma dane Agaty, ale jakoś nie przyszło mi do głowy, by zwracać na to szczególną uwagę.
- Już dostałam najpiękniejszy prezent, jaki mogłam sobie wymarzyć. – powiedziała tak lekko, z taką radością w głosie, że moje oczy zaszkliły się delikatnie. – Jesteś najwspanialszym prezentem na trzydzieste piąte urodziny. – przybliżyła się w moją stronę, a ja odłożyłem wino i lampki na podłogę.
Nikłe światło lampki nocnej oświetlało jej twarz, a ja dostrzegłem w nich to, czego pragnąłem od tak dawna. Agata patrzyła na mnie z taką namiętnością, że nie mogłem dłużej powstrzymywać się, by jej nie pocałować. Nie chciałem jednak żadnych gwałtownych ruchów. Przesunąłem całe ciało w jej stronę, tak że siedzieliśmy naprzeciw siebie. Bardzo ostrożnie wyciągnąłem prawą dłoń przed siebie i położyłem na jej ciepłym policzku. Brunetka przechyliła lekko głowę, przymykając powieki. Drugą dłoń położyłem na jej talii, bardzo delikatnie przesuwając jej ciało w swoją stronę. Przybliżyłem się na znaczną odległość, sprawiając że choćby najmniejszy ruch spowoduje, że nasze usta spotkają się. Brunetka położyła swoją rozgrzaną dłoń na mojej ręce, spoczywającej na jej policzku, otworzyła oczy – śmiały się, ale jednocześnie była w nich pewna doza niepewności. Milimetr po milimetrze przysuwaliśmy się do siebie, zmniejszając dzielącą nas odległość, wciąż patrząc sobie głęboko w oczy. Jej niebieskie tęczówki świeciły się, a iskierki tańczyły przy każdym jej ruchu. W pewnym momencie poczułem, jak jej ciepłe wargi spotykają się z moimi ustami. Z rozkoszy zamknąłem powieki, pozwalając by moje zmysły ogarnął dotyk Agaty. Nasze usta tańczyły w radosnym, pełnym pożądania pocałunku – nie przypominał on tych poprzednich, tak subtelnych. Tym razem nie walczyliśmy z pożądaniem, chęcią smakowania swoich ciał. Poddaliśmy się całkowicie namiętnej grze. Moja dłoń błądziła po jej plecach, a jej subtelny dotyk pieścił mój kark. Nie pozwalaliśmy sobie na nic więcej, niż pocałunki, które z każdą sekundą stawały się coraz bardziej namiętne. Czułem, jak pożądanie gotuje się w moich żyłach, jak całe moje ciało krzyczy przy każdym jej muśnięciu. Nie umiałem przestać całować jej ust, policzków, szyi, jednak każdy mój ruch był pełen opanowania i szacunku dla Agaty. Wiedziałem, że to ona jest teraz panią mojego ciała i od niej zależy dokąd posuniemy się w naszych namiętnościach. Nie mogłem naciskać.
W pewnym momencie brunetka oderwała się ode mnie, przechylając głowę w bok. Wciąż miała zamknięte powieki, przegryzała wargę, rozpalając mnie jeszcze bardziej. Jej dłonie spoczywały na moim karku, a moje ręce obejmowały ją w talii – siedzieliśmy bardzo blisko siebie, ale nie była to bliskość, której pragnąłem. Patrzyłem na jej rumianą twarz, czekałam na kolejny ruch. Otworzyła oczy, lekko unosząc głowę, by spojrzeć w moje niebieskie tęczówki. Uśmiechnęła się lekko, jakby upewniając się, że wciąż siedzę naprzeciw niej. Zdjęła dłonie z mojego karku, sprawiając że moje ciało zadrżało z tęsknoty. Przeniosła ręce do przodu, kładąc je na mojej twarzy. Delikatnymi ruchami badała każdy element, milimetr po milimetrze pieszcząc moją rozgrzaną twarz. Następnie przeniosła dłonie na szyję, by opuszkami palców błądzić po moim ciele. Jednym palcem jeździła po mojej skórze, rysując linie żył i tętnic. Cały czas z jej twarzy nie schodził uśmiech. W pewnym momencie dotarła dłońmi do kołnierzyka mojej koszuli, a potem swobodnie zjechała w dół, palcem wskazującym zatrzymując się na pierwszy guziku koszuli. Zadrżałem, ale jej bardzo subtelna gra sprawiała, że moje ciało przeszywała rozkosz. Rozpięła pierwszy guzik, po czym przysunęła twarz do mnie i ucałowała moje wargi. Rozpięcie każdego kolejnego guzika poprzedzone było subtelnymi muśnięciami mojej twarzy, a gdy w końcu rozpięła całe ubranie, przysunęła się bliżej i całym ciałem wtuliła się w moją klatkę piersiową, całując przy tym zagięcie na szyi. Zamruczałem, owładnięty tą pieszczotą. Odsunęła się ode mnie i jednym, ale bardzo ostrożnym ruchem zdjęła ze mnie koszulę. Chwyciła moje dłonie i przeniosła na swoje plecy, zatrzymując je na wysokości zapięcia sukienki. Zrozumiałem. Odpiąłem zamek bardzo powoli, muskając przy tym jej szyję. Chwilę później ujrzałem jej aksamitne ciało, które mogłem teraz obdarowywać kolejnymi pocałunkami. Opadliśmy swobodnie na łóżko, tym razem pozwalając, by nasze ciała odtańczyły taniec miłości.

E.

5 komentarzy:

  1. O matko!!! To jest nieziemskie, cudowne, niesamowite!!! Wyzwalasz tyle emocji w czytelniku... tyle emocji przelewasz na elektroniczny papier... nie wiem co napisać zatkało mnie, jak to przeczytałam... jesteś niesamowita. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewa, wybacz mi, ale czuję się jak przejechana przez ciężarówkę... Jestem tak rozklekotana... To jest arcydzieło <3 A po przeczytaniu 3 takich arcydzieł, trzymam się jedynie na cienkiej niteczce mojej podświadomości. Chyba coś mnie wieczór dzisiaj lubi, bo nie dość, że Ty wysyłasz cuda, to jeszcze Peu dodała swoje opowiadanie, które pozbawia mnie mózgu... A muszę się pierwsze wykapać, żeby przeczytać, bo potem mogę nie dojść do pokoju :D

    D.

    OdpowiedzUsuń
  3. O Jezusie! Pomimo przykrych newsów cieszy mnie to, że mogę się pocieszyć twoim opowiadaniem ♥ Jest w niej tyle magii, tyle miłości... Jak dla mnie tak właśnie powinien kręcić się serial :D Tylko mam jedną uwagę- Brak Bartusia! A byłoby super, gdyby też był :)
    A co jeszcze do Agaty i Marka... W twoim opowiadaniu są cudowni! ♥ Ich miłość, którą opisujesz jest taka dojrzała, taka prawdziwa! Szkoda, że w serialu jest tak, jak jest, ale cieszy mnie fakt, że mogę poczytać to, czego my oczekujemy. I to jest urocze ♥
    No i co mi pozostaje? Oczekiwania do godziny 22 i radość z kolejnej części tego cuda ♥
    Brawo!!! ;*** ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki wielkie.
    Co do tego, że w serialu jest inaczej. Początkowo nie była to historia pisana o Marku i Agacie, miała innych bohaterów. Jednak po pewnym czasie stwierdziłam, że może warto to zmienić. Z czwartej serii serialu widziałam trzy odcinki, więc nawet nie wiem, co się tam dzieje. Moje opowiadanie jest po prostu przelaniem wyobraźni, pewnych scen na elektroniczny papier, a bohaterów ubrałam w Marka i Agatę.
    E.

    OdpowiedzUsuń
  5. w twoich opowiadaniach Margata zbliża się do siebie dużo szybciej niż w serialu, ale jednocześnie nie jakoś gwałtownie, a czegoś takiego przecież nam zniecierpliwionym fanom było potrzeba, nie?
    Opowiadanie jest hmmm magiczne, boskie, nieziemskie, niesamowite arcydzieło tak jak pisały wyżej dziewczyny, nie sposób znaleźć słowa opisujące go <333
    ja już się nie mogę doczekac V części ;*

    OdpowiedzUsuń