piątek, 4 października 2013

Biorąc szanse cz. V

Przepraszam że tak późno, ale musiałam czekać dziś dwie godziny na pociąg bo był opuźniony. Gdyby nie przemiła starsza pani i jej wspaniała historia doprowadzająca mnie i innych ludzi do łez na dworcu pewnie by mi się to tylko i tylko dłużyło, a tak spędziłam przyjemnie czas. Muzyką towarzyszącą mi podczas nocnego pisania opa była piosenka 30 Second To Mars - This Is War. Nie przedłuzam i zapraszam do opowiadania :)

Siedziała przy stoliku w kuchni, pijąc sok pomidorowy, każdy głośniejszy dźwięk drażnił jej nerwy. Oparła czoło o blat stolika, i usłyszała ciężkie kroki zbliżające się ku kuchni. Nie miała siły unieść głowy, aby dostrzec kto to, ale domyślała się kto tak niezdarnie parzy kawe, napewno czuł się niezręcznie w końcu przez rok nie zamienili słowa. Rozbrzmiał jej telefon, zaklneła pod nosem, co spowodowało uśmiech na twarzy mecenasa Dębskiego. Przyłożyła telefon do ucha, i z ledwością wydusiła z siebie jakiekolwiek słowo.
- Jestem padnięta, jestem świeżo po zakończonym procesie. Miałam gigantyczny ból głowy i nie mogłam się skupić na sprawie - przerwała i napiła się soku - więcej nie pije. Co do twojej propozycji proszę przełóżmy to na inny dzień - rzekła, Marek popijając kawe patrzył z uśmiechem na ledwo rozmawiającą wspólniczkę, mimo porannej podsłuchanej rozmowy nie potrafił być w stosunku do niej obojętny, nie wiadomo jakby go zdenerwowała wciąż przyciągała go jak magnez - ostatniego klienta mam za dwadzieścia minut. Dobra to będę czekać - rozłączyła się i znów ułożyła głowę na blat. Na przeciwko niej usiadł Marek, postawił filiżankę na stolik i zaczął mieszać łyżką w zawartości filiżanki co rusz uderzając o ścianki perłowo - białego naczynka. Agata uniosła głowę, spojrzała na niego
- Możesz przestać - kiedy odłożył łyżkę na blat, ona uśmiechnęła się - dzięki.
- Chyba o kilka mililitrów alkoholu za dużo ? - próbował w jakiś sposób rozpocząć rozmowę, co było bardzo trudne ze względu na obojętność brunetki.
- Jakoś tak wyszło - odpowiedziała chowając twarz w dłoniach - Nigdy więcej alkoholu! Ani kropelki!
- Każdy tak mówi - uśmiechnął się i napił łyka kawy, brunetka rzuciła mu zawadiackie spojrzenie - Nie mieliśmy okazji jeszcze porozmawiać po twoim powrocie - wreszcie przełamał się i wypowiedział te słowa ktore już od rana próbowały ujrzeć światło dzienne.
- Tak wyszło - wzruszuła ramionami
- Więc może teraz porozmawiamy? - postawił filiżankę
- A nie rozmawiamy? - uniosła brew - No ale okej, mam troche czasu więc - położyła dłonie na blat i spojrzała na niego - co byś chciał wiedzieć, albo może inaczej..o czym chcesz rozmawiac?
- Ogólnie.. - przerwała, mu rzucając surowe spojrzenie
- Ogólnie jest dobrze - uniosła szklankę z czerwoną zawartością - i to już koniec rozmowy? - wstała kiedy przez dłuższą chwilę nie odpowiadał, wstawiła szklankę do zlewu, i udała się do swojego gabinetu. Po chwili w drzwiach pojawił się on, oparł się o framugę.
- Nie odzywałaś się do mnie przez rok czasu, więc nie dziw się że rozmowa się nam nie klei - zrobił krok do przodu i zamknął drzwi, po czym usiadł na fotelu na przeciwko niej
- Nie miałam czasu na rozmowy, byłam zajęta - notowała coś w notesie, po czym energicznie go zamknęła i spojrzała na niego
- Na rozmowy z Dorotą miałaś czas..
- Czasami znalazłam kilka minut w grafiku - rzekła, jej telefon zawibrował i ukazała jej się wiadomość od Krzysztofa
- Jesteś szczęśliwa? - zapytał, po czym ugryzł się w język, Agata momentalnie przestała odpisywać na wiadomość Krzyszfofa, i z jej twarzy znikł uśmiech
- Co to za pytanie?
- Proste, czy jesteś szczęśliwa. Najczęściej otrzymuje się odpowiedź zwrotną tak, bądź nie - uśmiechnął się nieśmiało
- Jest dobrze jak jest, nie planuje zmian w moim życiu na dzień dzisiejszy, bo w chwili obecnej mogę powiedzieć tak. Tak jestem szczęśliwa - odpowiedziała, w pewnym sensie brakowało jej rozmów z nim, ale na dzień dzisiejszy przestała o nim myśleć. Stał jej się obojętny.
- Cieszę się - wymalował na twarzy sztuczny uśmiech
- A ty.. a ty jesteś szczęśliwy?
- Tak i nie.. jestem tym zaimkiem.. - rzekł, i nagle przeszedł ją dreszcz. //Po raz kolejny niezdecydowany. Jak z kobietami.//
- Mhm..- nie chciała dalej ciągnąć tego tematu
- Powinniśmy wyskoczyć razem niedługo na jakiś lunch - rzekł
- Mhm.. może.. - drzwi do jej gabinetu zatrzeszczały i stanął w nich komisarz Majewski - co ty tu robisz? Przecież mówiłam Ci ze mam klienta - rzekła
- Poczekam - uśmiechnął się
- Napewno?
- Mhm.. - spojrzał na Dębskiego
- Wy się nie znacie. Krzysztof to jest mój wspólnik Marek, to jest Krzysztof. Krzysztof jest moim.. - uprzedził ją Majewski
- Partnerem - puścił jej oczko, ona trzepnęła go w ramie
- Jest moim sąsiadem - powiedziała z uśmiechem
- Miło poznać - panowie podali sobie dłonie i zmierzyli się wzrokiem - Może kawy?
- Nie dziękuje - odpowiedział Krzysztof
- Jedna mała kawka nie zaszkodzi, a i tak Agata będzie miała klienta - Agata przytaknęła
-No dobrze - panowie udali się do kuchni, Marek stał przy ekspresie natomiast Krzystof siedzial przy stoliku. Dębski zaparzoną już kawę postawił na blacie, i zwrócił się bezpośrednio do komisarza, przyciskając go dłonią do ściany.
- Jeżeli ją skrzywdzisz pożałujesz tego!
- Pewnie pan mecenas wie że groźby są karalne, i napad na funkcjonariusza policji również.. - rzekł, Marek wciąż trzymał dłoń przycisniętą do jego ramienia - .. nawet jakbym ją zranił, nie zrobiłbym tego tak bardzo jak ty. Nikt chyba nie będzie potrafił jej tak zranić, ty przebiłeś wszystko i wszystkich
- Co ty powiedziałeś? - jego dłoń opadła wzdłuż tułowia pozwalając swobodnie siedziec teraz Krzysztofowi który poprawiał koszulkę.
- To co słyszałeś. I dla twojego dobra i jej, zostaw ją w spokoju. Pozwól jej żyć tak jak ona chce i jeżeli zależy Ci na niej bądź przy niej jako przyjaciel,kolega, wspólnik.. mówię to jak facet facetowi, nie dla tego że chcę Agaty, wiem to z własnego doświadczenia - napił się kawy - nie oceniaj jej, nie podważaj jej decyzji tylko uszanuj, bez względu na to jaka ta decyzja jest, bo szczęście tej drugiej osoby jest najważniejsze prawda? - Marek odwrócił się w milczeniu, i od razu wszedł do swojego gabinetu. Patrzył w szklane drzwi analizując słowa tego dupka który popija sobie teraz kawę i może cieszyć się spędzaniem wolnego czasu z brunetką.

Mam nadzieje że się spodoba, planuje coś bardziej emocjonującego ale nie wiem jak wyjdzie mi to :<
Paula

7 komentarzy:

  1. Kochaniutka moja ;* Słoneczko ;* Koteczku ;* Jestem przeszczęśliwa, że mogę czytać opowiadania tak wybitnej i zawziętej pisarki! Mam tylko jedną prośbę: wiem, że BSZ bardzo Cię pochłonęło, ale nie zaniedbuj przy tym HiPa!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. W tym opowiadaniu szanse Margaty są małe, jak nie 0 :C
    A co z HIPem? Czekamy.! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Paula!!! Niedobrze, twoje opo, w sensie BSZ, może okazać się prorocze... baa jak nie jest :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dla mnie w PA wątek Baka Dygant może się rozwinąć, niech Mareczek wreszcie zrozumie co traci, nie tylko ojca ale i prawdziwą miłość? Ona może jest niezdecydowana i wodzi za nos mężczyzn, ale to Marek od razu po kłótni poszedł do Marii, w dyscyplinarce poszedł do Marii. Wiem że chciał jej pomóc, ale .. to wygląda tak jakby więź emocjonalna Marka i Marii wciąż ich do siebie ciągnęła, on jakby szukał pretekstu aby się z nią tylko spotkać. Widziałam jaka burzliwa dyskusja wybuchła na streemo po tym jak dodali zdjęcie okładki śs, każdy ma swoje zdani moje jest po miedzy bo jestem i za MAJEWSKIM jak i DĘBSKIM. No lubie ich przy Adze, obydwoje wnoszą coś w jej życie :-)

    Paula

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowne opo ! <333 nareszcie pokazałaś stanowczość Marka, super scena, mógłby być tak zazdrosny w serialu czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń