"Ktoś, kto mówi, że miłość nie przynosi strachu, nigdy nie był zakochany."
Po omacku błądziła dłonią po łóżku, w poszukiwaniu drugiej części 36.6 ciała, które rozgrzewa ją przy każdym dotyku, które powoduje u niej euforie. Otworzyła oczy, była sama w czterech ścianach jego pokoju, wstała przeciągając się szła w kierunku kuchni z nadzieją że go tam spotka, jednak wszędzie panowała cisza.
***
Poduszka nie przesiąknęła jego zapachem, niebo powiela ciemna chmura, w kuchni stoi zimny już kubek kawy, kilka okruchów chleba wokół kubka, jeszcze mokra szczoteczka do zębów. Wyszedł? Odszedł? Bez pożegnania? Strach paraliżuje moje ciało, czuje się taka pusta.. co to wszystko znaczy. Czy już nigdy moim życiem nie zawładnie spokój ? Tylko ciągły strach.. może wyszedł nie żegnając się ze mną, może dał mi czas żebym opuściła jego mieszkanie, może wczorajszy wieczór był po prostu pomyłką.. - wplotła dłonie w swoje włosy i oparła się plecami o ścianę pomału osuwając się na ziemie - ..co mi teraz pozostało cierpienie, żal , tęsknota? Nie zostawił żadnej kartki, żadnego liściku, po prostu wyszedł bez pożegnania, zostawiając mnie w jego własnym mieszkaniu.. - wszedł do mieszkania Dębski z siatką pełną zakupów, ona spojrzała na niego, jej kosmyki włosów plątały się na jej twarzy - wrócił,a ja tak to przeżywam.. to tylko moja paranoja.. albo po prostu strach.
***
Spojrzał na siedzącą i ciągle się do niego uśmiechającą Agatę, zmarszczył czoło i uśmiechnął się do niej pytająco.
- Coś się stało? - zapytał, zainteresowany tym dlaczego brunetka siedzi na podłodze opierając się o jedną ze ścian jego mieszkania.
- Cieszę się że jesteś - wstała, i złożyła na jego ustach namiętny pocałunek, po czym znikła za drzwiami łazienki, Marek szykował w tym czasie śniadanie. Wykorzystał moment kiedy brunetka brała prysznic, wyciągnął pudełeczko z kieszeni marynarki po czym schował w szafce. Aromat zaparzonej kawy unosił się po całym mieszkaniu, ba jak nie po całej kamienicy. Przybysz opuściła łazienkę, usiadła przy stole i zjadła przygotowane przez Dębskiego śniadanie. Zaraz po śniadaniu Marek z Agatą udali się do jej mieszkania, mecenas Przybysz przebrała się odpowiednio do pracy, i wraz z Markiem ruszyli do kancelarii. Kroczyli krok po kroku po schodach w górę. Weszli do kancelarii, parę przywitali pozostali wspólnicy serdecznymi uśmiechami, Agata szła ramie w ramię z Dębskim. Wchodząca do gabinetu Agata, najpierw pocałowała Dębskiego przy wszystkich po czym zniknęła za drzwiami, wszyscy zaskoczeni zaistniałą sytuacją stali osłupieni, spojrzeli na Marka.
- Tak, tak przypomniała sobie wszystko - uśmiechnął się po czym pokierował się do swojego gabinetu - Dorota możesz przyjść na chwilkę?
- Jasne - rudowłosa udała się za wspólnikiem, weszła do jego gabinetu i zajęła miejsce przy jego biurku.
- Znasz najdłużej Agatę, prawda? - zapytał lekko drżącym głosem
- No tak, a o co chodzi? - odpowiadała pytaniem na pytanie
- Planuje zrobić krok w przód, DUŻY.. - dał nacisk na to słowo - ..krok w przód, planuję oświadczyć się Agacie, ale nie wiem czy ona jest na to gotowa, a ty jak myślisz jest gotowa?
- Jeżeli całuje Cię publicznie.. - przerwała ucieszona - .. tak zdecydowanie, tak jest gotowa. Cieszę się że wreszcie postanowiłeś to zrobić.
- Miałem na swojej drodze kilka przeszkód nie pamiętasz? - rzekła
- No dobra dobra.. - puściła mu oczko, po czym zniknęła za drzwiami, Marek został sam nie myślał o niczym tylko o oświadczynach, Agacie i wszystkim co ostatnio zadziało się w jego życiu. Rozbrzmiał jego telefon, przyłożył telefon do ucha.
- Marek Dębski słucham - powiedział niczym automatyczna sekretarka
- Gdzie pan jest mecenasie, rozprawa za 15 minut - powiedział po drugiej stronie mężczyzna, Marek energicznie wstał wziął torbę i wybiegł z kancelarii.
***
Byłem tak pochłonięty Agatą i odzyskaniem jej pamięci że zapomniałem przygotować się do sprawy, sprawa na pozór wydaje się banalna powinienem sobie poradzić, przecież wszystkie dowody nie wskazują mojego klienta, on po prostu zjawił się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze.
***
Jego ciało snuło sie po uliczkach, wędrował do kancelarii. Wszedł zdołowany, od razu udał się do swojego gabinetu nie zamieniając z nikim słowa, szedł przed siebie. Usiadł w fotelu i nalał sobie szklankę whisky. Na jednej butelce ten wieczór się nie skończył, wyszedł z kancelarii trzaskając drzwiami i udał się do mieszkania po drodzę kupując dwie butelki wódki. Agata skupiona pracą, nie zauważyła zniknięcia i wyjścia Marka, reszta wspólników również tylko za biurkiem siedzący Bartek zawsze wszystko wiedział. Agata wybrała numer do Dębskiego, jednak w słuchawce przez cały czas odpowiadał damski głos sekretarki. Martwiąca się tym faktem, postanowiła pojechać do jego mieszkania, jechała kilka minut, weszła na górę i stanęła przed jego drewnianymi drzwiami, dzwoniła, pukała jednak odpowiadała jej tylko cisza. On siedzący w mieszkaniu na kanapie gapiący się przez cały czas w ekran wyłączonego telewizora, nie zwracał uwagi na próby wejścia do jego mieszkania, siedział jak posąg, jego oczy zeszklone od alkoholu, drżące ciało jakby zabił kogoś, i lecące z czoła krople potu, nie sprawiły że poruszył się chodź na chwilę, że wykonał jakikolwiek ruch. Zrezygnowana Agata wróciła do swojego mieszkania, wciąż próbując się dodzwonić do Marka.
Tym razem trochę smutniejsza część, ale jeszcze trochę i będzie wielkie WOW ! mam taką nadzieje :) Czekam na opinie ! :)
PAULA
Mam nadzieję, że to wielkie WOW! będzie jak najbardziej pozytywne ;)
OdpowiedzUsuńMoja opinia...
KOLEJNE CUDEŃKO! TRZYMAJ TAK DALEJ!!!!!
kurde po tym jak przeczytałam "Wykorzystał moment kiedy brunetka brała prysznic, wyciągnął pudełeczko z kieszeni marynarki po czym schował w szafce." nie moglam sie skupic na dalszym zaglebianiu czesci bo jedyna mysl jaka mialam w glowie to kiedy do cholery on sie jej wkoncu oswiadczy ! :D
OdpowiedzUsuńkolejna GENIALNA czesc! musze przyznac Paula ze z kazda czescia coraz lepiej ci wychodzi ! <3
Cudeńko <3
OdpowiedzUsuńCudo. Kiedy możemy spodziewać się cedeka?
OdpowiedzUsuńJutro godzina 13-14-15 :)
OdpowiedzUsuńPaula