Siedziała na podłodze, dłonie
trzymała na zdjęciu swojej mamy. Wszystkie wspomnienia z nią związane powracały
jak bumerang. „Nawet nie wiesz jak mi Ciebie teraz brakuje. Właśnie teraz,
kiedy jestem… no właśnie kim jestem? Już nie jestem… Mamo, jesteś mi teraz tak
strasznie potrzebna…”, takie myśli krążyły jej po głowie. Odstawiła zdjęcie na
stół i podeszła do okna.
Kiedy Warszawę ogarniała ciemność
nocy, Agata brała prysznic. Jej zmęczone, dniem dzisiejszym, ciało oblewała
ciepła woda. Po jej głowie zaczęły znowu krążyć różnorakie myśli „A jeśliby tak
uciec od tego wszystkiego? Gdzieś daleko? Gdzieś, gdzie będę mogła odpocząć?
Stop Agata! Stop! Ogarnij się, nie jesteś taka. Kiedy coś się dzieje TY
WALCZYSZ, walczysz! A teraz co? Chcesz uciec?”. Jej serce waliło jak dzwon.
Położyła się do łóżka, lecz nie mogła zasnąć. Całą noc myślała nad tym co
dalej, co ma dalej robić – walczyć o odzyskanie prawa do wykonywania zawodu,
czy może jednak dać sobie spokój. A może, ten wyjazd dobrze by jej zrobił? „To
koniec Agata. Jakaś część twojego życia właśnie się skończyła. Czas sobie to
wszystko przemyśleć i odpowiedzieć na ważne pytanie…”
Następnego dnia zdążyła tylko wpaść
do kancelarii, za chwilę miała mieć samolot do Gruzji.
- Bartek! Jest Dorota i Dębski? –
wpadła do kancelarii
- Tak, coś się stało?
- Zaraz się dowiesz, zwołaj
wszystkich do konferencyjnej. – powiedziała i zaczęła kierować się w stronę
pokoju.
- Agata, co się dzieje? – Dorota nie
pozwoliła Agacie zacząć, a Marek… no właśnie. Marek po tej całej sprawie był po
prostu nieobecny. Ilekroć patrzył na Agatę, jego serce przepełniał na nowo
smutek, gorycz i żałość za to, że jej nie posłuchał i poszedł do Okońskiej…
- Kochani, mam mało czasu i muszę
się streszczać. Przez najbliższych kilka dni nie dzwońcie do mnie, nie piszcie
– nie zdążyła dokończyć, bo przyjaciółka jej przerwała.
- Matko, mów co się dzieje – Gawron
już nerwowo nie wytrzymywała.
- Wyjeżdżam… przyszłam tylko się
pożegnać. – nie czekając na reakcję przyjaciół wyszła trzaskając za sobą drzwiami…
Siedziała w samolocie, za oknem było
już widać tylko chmury…
„Może jednak źle robię,
może powinnam zostać tu, w Polsce…
I co? Gapiłabym się w
sufit rozdrapując rany ?
Co chwila dzwonek do
drzwi, za drzwiami oni… Agata, przecież ty ich potrzebujesz, to twoi
przyjaciele, nie myśl tak, oni chcą Ci przecież pomóc… Dobra, pomóc, ale co
chwila ktoś by u mnie był. Ja tak nie potrafię… samotna na co dzień, a tu nagle
zawala mi się świat i wszyscy wkoło, nagle koło mnie skaczą, coś mówią…
A ojciec, przecież ja mu
nic nie powiedziałam. Wie tyle, że ze mną jako z adwokatem już koniec. Przecież
on teraz łapie się za głowę… chce mi pomóc, martwi się o mnie… Ale nie, nie
potrafię tak otwarcie o wszystkim mówić… Może jednak powinnam im coś więcej
powiedzieć, kiedy wracam, gdzie dokładnie będę…”
Przez cały lot te myśli nie dawały
jej spokoju. Praca, praca, praca – to było jej całe życie, od zawsze kiedy
miała jakikolwiek problem oddawała się w wir pracy. Teraz jednak było inaczej,
uciekła od niej, od domu, od przyjaciół a przede wszystkim od niego, od Marka.
Dobra, zawiódł ją, bo poszedł do Okońskiej ale przecież to nie koniec świata,
czy to powód, żeby kompletnie już mu nie ufać? Starał się, starał się i mu nie
wyszło… Nie dał rady… Chciał za wszelką
cenę jej pomóc, nawet jeśli miała to być cena zaufania, które tak ciężko było
mu je u niej zdobyć. Nie liczyło się dla niego nic więcej, tylko Agata, tylko
ona i jej sprawa. Niestety, taką oto cenę zapłacił. To co tak długo u niej
zbierał, nagle prysło jak bańka mydlana. Ale przecież to nie jego wina, że
straciła prawo do wykonywania zawodu i Agata to doskonale wiedziała i wiele
razy zapewniała go o tym. Mówiła, tłumaczyła, on dalej nic. Uparcie twierdził,
że to on popełnił błąd i to przez niego nie ma już jej na liście adwokatów… Skoro to nie jego wina, w takim razie czyja…
Takim
krótkim opowiadaniem postanowiłam choć na chwilkę „powrócić”. Nie wiem czy
pisać dalszą część, miało by to sens?
P.S.
Za jakiekolwiek błędy, niedociągnięcia i totalny chaos przepraszam. Mam
nadzieję jednak, że choć trochę się spodobało.
Duśka
PISAC! PISAC! PISAC! I to bardzo SZYBKO!
OdpowiedzUsuńM. :D
suuuper! kolejne swietne opo na tym blogu!
OdpowiedzUsuń