czwartek, 29 sierpnia 2013

Opowiadanie Duśki



            Siedziała na podłodze, dłonie trzymała na zdjęciu swojej mamy. Wszystkie wspomnienia z nią związane powracały jak bumerang. „Nawet nie wiesz jak mi Ciebie teraz brakuje. Właśnie teraz, kiedy jestem… no właśnie kim jestem? Już nie jestem… Mamo, jesteś mi teraz tak strasznie potrzebna…”, takie myśli krążyły jej po głowie. Odstawiła zdjęcie na stół i podeszła do okna.
            Kiedy Warszawę ogarniała ciemność nocy, Agata brała prysznic. Jej zmęczone, dniem dzisiejszym, ciało oblewała ciepła woda. Po jej głowie zaczęły znowu krążyć różnorakie myśli „A jeśliby tak uciec od tego wszystkiego? Gdzieś daleko? Gdzieś, gdzie będę mogła odpocząć? Stop Agata! Stop! Ogarnij się, nie jesteś taka. Kiedy coś się dzieje TY WALCZYSZ, walczysz! A teraz co? Chcesz uciec?”. Jej serce waliło jak dzwon. Położyła się do łóżka, lecz nie mogła zasnąć. Całą noc myślała nad tym co dalej, co ma dalej robić – walczyć o odzyskanie prawa do wykonywania zawodu, czy może jednak dać sobie spokój. A może, ten wyjazd dobrze by jej zrobił? „To koniec Agata. Jakaś część twojego życia właśnie się skończyła. Czas sobie to wszystko przemyśleć i odpowiedzieć na ważne pytanie…”
            Następnego dnia zdążyła tylko wpaść do kancelarii, za chwilę miała mieć samolot do Gruzji.
            - Bartek! Jest Dorota i Dębski? – wpadła do kancelarii
            - Tak, coś się stało?
            - Zaraz się dowiesz, zwołaj wszystkich do konferencyjnej. – powiedziała i zaczęła kierować się w stronę pokoju.
            - Agata, co się dzieje? – Dorota nie pozwoliła Agacie zacząć, a Marek… no właśnie. Marek po tej całej sprawie był po prostu nieobecny. Ilekroć patrzył na Agatę, jego serce przepełniał na nowo smutek, gorycz i żałość za to, że jej nie posłuchał i poszedł do Okońskiej…
            - Kochani, mam mało czasu i muszę się streszczać. Przez najbliższych kilka dni nie dzwońcie do mnie, nie piszcie – nie zdążyła dokończyć, bo przyjaciółka jej przerwała.
            - Matko, mów co się dzieje – Gawron już nerwowo nie wytrzymywała.
            - Wyjeżdżam… przyszłam tylko się pożegnać. – nie czekając na reakcję przyjaciół wyszła trzaskając za sobą drzwiami…
           
            Siedziała w samolocie, za oknem było już widać tylko chmury…

„Może jednak źle robię, może powinnam zostać tu, w Polsce…
I co? Gapiłabym się w sufit rozdrapując rany ?
Co chwila dzwonek do drzwi, za drzwiami oni… Agata, przecież ty ich potrzebujesz, to twoi przyjaciele, nie myśl tak, oni chcą Ci przecież pomóc… Dobra, pomóc, ale co chwila ktoś by u mnie był. Ja tak nie potrafię… samotna na co dzień, a tu nagle zawala mi się świat i wszyscy wkoło, nagle koło mnie skaczą, coś mówią…
A ojciec, przecież ja mu nic nie powiedziałam. Wie tyle, że ze mną jako z adwokatem już koniec. Przecież on teraz łapie się za głowę… chce mi pomóc, martwi się o mnie… Ale nie, nie potrafię tak otwarcie o wszystkim mówić… Może jednak powinnam im coś więcej powiedzieć, kiedy wracam, gdzie dokładnie będę…”

            Przez cały lot te myśli nie dawały jej spokoju. Praca, praca, praca – to było jej całe życie, od zawsze kiedy miała jakikolwiek problem oddawała się w wir pracy. Teraz jednak było inaczej, uciekła od niej, od domu, od przyjaciół a przede wszystkim od niego, od Marka. Dobra, zawiódł ją, bo poszedł do Okońskiej ale przecież to nie koniec świata, czy to powód, żeby kompletnie już mu nie ufać? Starał się, starał się i mu nie wyszło… Nie dał rady…  Chciał za wszelką cenę jej pomóc, nawet jeśli miała to być cena zaufania, które tak ciężko było mu je u niej zdobyć. Nie liczyło się dla niego nic więcej, tylko Agata, tylko ona i jej sprawa. Niestety, taką oto cenę zapłacił. To co tak długo u niej zbierał, nagle prysło jak bańka mydlana. Ale przecież to nie jego wina, że straciła prawo do wykonywania zawodu i Agata to doskonale wiedziała i wiele razy zapewniała go o tym. Mówiła, tłumaczyła, on dalej nic. Uparcie twierdził, że to on popełnił błąd i to przez niego nie ma już jej na liście adwokatów… Skoro to nie jego wina, w takim razie czyja…
           
Takim krótkim opowiadaniem postanowiłam choć na chwilkę „powrócić”. Nie wiem czy pisać dalszą część, miało by to sens?
P.S. Za jakiekolwiek błędy, niedociągnięcia i totalny chaos przepraszam. Mam nadzieję jednak, że choć trochę się spodobało.

Duśka

2 komentarze:

  1. PISAC! PISAC! PISAC! I to bardzo SZYBKO!
    M. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. suuuper! kolejne swietne opo na tym blogu!

    OdpowiedzUsuń