wtorek, 27 sierpnia 2013

Historia inaczej pisana IV cz. XIV

Godzina 19.47, a ja orientuje się że nie ma opowiadania, nie ma żadnego cytatu, brak inspiracji, niewybaczalne. Więc odpaliłam szybko youtube, przeszukując filmiki, dostrzegając każdy element ich dojrzałej miłości, dostrzegając każde spojrzenie przepełnione szczęściem, pragnieniem, żalem, smutkiem , cierpieniem i bólem. I bum nagle moje palce z zawrotną szybkością pokonywaly milimetry na wyświetlaczu smartfona

" Na to, że potrafimy razem być, ani złotówki do dziś nie postawił nikt "

Wciąż ślęczał nad planami wnętrza, jedynym źródłem światła oświetlającego jego białe kartki papieru były światła samochodu, na horyzoncie ukazywało się już słońce. Niebo przybierało kolory pomarańczy, wyblakłego błękitu i delikatnej żółci. Wstał energicznie, z krzesełka podekscytowany faktem że skończył plany. Wsiadł do samochodu, razem z teczką papierów, zostawiając na działce kilkanaście pogniecionych i zgniecionych w kulkę białych kartek. Pędził do mieszkania, wziął szybki prysznic, zjadł coś na szybko i wypił sporą dawkę kofeiny, po czym pojechał do szpitala. W jednej dłoni trzymał czerwoną różę, w drugiej teczkę z projektem nad którym pracował całą noc. Wszedł do pomieszczenia w którym znajdowała się wybranka jego serca, usiadł najciszej jak potrafił tak aby nie przerwać jej snu, siedział podziwiając jej idealne co do milimetra ciało, idealną co do milimetra twarz. Dotknął jej dłoni, wciąż była chłodna, jej chłodna dłoń lekko drgnęła, powieki śpiącej mecenas rozwarły się milimetr, i można było już dostrzec jej niebieskie oczy, kącik jej ust uniósł się ku górze, widząc mężczyznę siedzącego obok niej, który ogrzewał jej dłoń swoją dłonią, co sekundę jej powieki otwierały się coraz szerzej. Dębski uniósł się i złożył na jej ustach delikatny pocałunek, który przepełniony był tyloma emocjami, tak paraliżującym ciepłem i czułością. Uniósł kwiat ku górze, i wręczył jej.
- Jest piękna - powiedziała ochrypniętym głosem, kładąc różę na stoliku przy łóżku. Marek uśmiechnął się tylko, panowała między nimi cisza, ale nie była to zwykła cisza. Porozumiewali się bez słów, kiedy ich piękne chwilę ciszy przerwał telefon Dębskiego. Wstał, i podszedł do okna.
- Tak Maria? - rzekł, przykładając telefon już do ucha - No dobrze, w tej koło sądu? W porządku, będę za dwadzieścia minut. 
Wzrok Agaty, z niezwykle radosnego i cieszącego się widokiem ukochanego, stał się podejrzany. Jej wzrok kierował się za siadającym obok niej Dębskim.
- Będę musiał lecieć - przetarł dłonie, i wziął wdech przez zęby
- Nie pozwól Marii czekać - powiedziała złośliwie Agata, i odwróciła się w kierunku okna, gdzie wcześniej stał Marek. Chciał już otworzyć usta, ale wyprzedziła go mecenas Przybysz - No idź.
- Agata nie bądź zazdrosna.. - rzekł - z Okońską prowadzimy wspólnie sprawę.
- Nie jestem zazdrosna, powiedziałam chyba żebyś nie pozwolił jej czekać tak? I powiedziałam żebyś poszedł więc idź - zwróciła się twarzą w jego stronę i powiedziała niezwykle spokojnie, chodź w jej duszy rozrywała ją zazdrość, że on mężczyzna jej partner, ba narzeczony będzie siedział w kawiarni z prokurator Okońską, a ona? Ona będzie musiała zadowolić się kawą zbożową, albo trzema posiłkami w ciągu dnia. Gdzie ona zawsze dużo je, tu zdecydowanie je zbyt mało. Na szczęście może wykorzystać stare znajomości z Maćkiem, i wykorzysta go żeby poszedł dla niej po jakąś sporą bułkę z bufetu, mimo że nie chciała go widzieć na oczy, przyszedł do niej przepraszając i prosząc aby zostali przyjaciółmi. Znała go już tyle czasu, uległa mu ale dając warunek, jeżeli wykona jakikolwiek ruch aby byli razem, raz na zawsze ma zniknąć z jej życia. Dębski stał chwilę jeszcze przy jej łóżku, pocałował ją delikatnie w policzek, poczuła jakby jej zamrożone ciało, rozmrażało się po jego pocałunku, jakby jej lodowate serce roztapiało grubą warstwe lodu wokół. Ten jeden pocałunek w policzek i znów poczuła te znajome jej wcześniej motylki w brzuchu, nie mogła się na niego gniewać, nawet że prowadzi sprawę z Okońską, w końcu taka praca. Spojrzała na zmierzającego w kierunku drzwi Dębskiego.
- Marek.. !  - uniosła lekko głos, ale nie krzyczała. Spojrzał na nią , ona wykonała gest zapraszający na siedzenie obok niej. Podszedł do niej, uniosła zdrętwiałą dłoń złapała jego krawat i przyciągnęła składając czuły pocałunek na jego ustach i szepnęła mu na ucho - Następnym razem zamiast róży przywieź coś słodkiego, bo mi cukier w tym szpitalu spadnie.
- Lekarze do Tego nie dopuszczą.. - uśmiechnął się - do później
Wyszedł z pokoju, i kierował się w stronę wyjścia białym korytarzem, miało go pełno patrzących się na niego ludzi, zwłaszcza kobiet. Uśmiechały się do niego szeroko, on tym samym odwzajemniał się siedzącym bądź chodzącym kobietą. Wsiadając do samochodu zorientował się że nie pokazał Agacie projektu wnętrz ich wspólnego domu. Rzucił teczką na tylne siedzenie, teczka spadając wpadła pod fotel Dębskiego. Przycisnął pedał gazu, i przemierzał uliczki w zawrotnej prędkości. Podjechał pod kawiarnię , przy stoliku przy oknie siedziała już blondynka krótko ścięta, z filiżanką kawy co rusz zerkająca na zegarek.
- Spóźniłeś się siedem minut - powiedziała kiedy Dębski zajął miejsce na przeciwko jej
- Byłem u Agaty..- powiedział lekko się uśmiechając - Więc co to za nowe informacje?
- Rawczyński przesłał nam plik w którym znajdują sie dowodu potwierdzające jego niewinność, ale Tomczyk Alicja wciąż upiera się przy tym że ją zgwałcił, musimy coś z tym zrobić. Nie chcę wyjść na idiotkę, ani skompromitować mojej reputacji.
- No tak reputacja.. - rzekł - Nie przyszło Ci do głowy, ze te dowody mogą być zmanipulowane, podeślij mi to na meila, ja sie tym zajmę.. - wstał biorąc torbę i zarzucając na ramie.
- Marek - chwyciła jego dłoń - Usiądź.
- Śpieszy mi się, mam rozprawę - lekko pobudzony zdenerwowaniem rzekł, po czym wyszedł zostawiając prokurator Okońską samą. Dębski od razu kierował się do automatu z kawą, kiedy się we znaki dawała nieprzespana noc, spadek energii był momentalny, a przed nim najważniejsza z rozpraw. Zamówił podwójną mocną czarną, i czekał aż automat skończy wlewać do kubeczka kawę. Wypił praktycznie duszkiem, parząc sobie przy tym usta, język i podniebienie. Pobudził sie podwójnie, przez dużą dawkę kofeiny, ale i przez poparzenie, wszedł do sali i jego telefon za wibrował, spojrzał na wyświetlacz. Wiadomość meilowa nadawca prokurator Maria Okońska. Wiedział już że to są te " mocne dowody" na to ze żadnego gwałtu nie było. Po wygranej rozprawie, Dębski podekscytowany wygraną pędził do kancelarii wybierając po drodze numer do Plucińskiego, aby sprawdził te " mocne dowody", sam wpadł do kancelarii jak poparzony. Od razu kierował się do swojego gabinetu, rzucił torbę na pierwszy lepszy fotel, i usiadł za biurko. Przeglądając akta sprawy, wszystkie zeznania, światków. Zapadał zmierzch, kancelarie opuścili już wszyscy, przepraszam prawie wszyscy, śpiący na kanapie w swoim gabinecie Dębski, przykryty stertą papierów i pogniecioną już marynarką. Zbudził go telefon od detektywa Plucińskiego. Odebrał lekko zaspany
- Tak, i co masz?  - zapytał - To super, wiedziałem że te dowody są lewe. Dzięki. Tak na adres kancelarii wyślij rachunek. No pa - rozłączył się i od razu wykonał telefon do prokurator Okońskiej przekazując jej informacje. 
- Tak się składa, ze przechodzę w pobliżu w kancelarii, może wpadnę i opowiesz mi wszystko? - rzekła
- No dobrze - powiedział, po czym rozłączył się. Nie minęło dużo czasu, a do kancelarii weszła Okońska, stukot jej obcasów słyszalny byłby na drugim końcu świata. Zapukała do jego gabinetu, po czym weszła do środka. Podeszła do biurka, zajmując wolny fotel.
- Może na rozluźnienie atmosfery, i dzisiejszego poranka? - wyciągnęła z torby butelkę wina, Marek zmrurzył oczy i przyglądał się Marii - Nie daj się prosić, tak na przeprosiny.
- Jak na przeprosiny, to wypije - uśmiechnął się i sięgnął dwie szklanki po czym otworzył wino i nalał.
- Więc, mów co się dowiedziałeś.. - wstała i usiadła na biurku obok siedzącego na fotelu Marka. Jej dłoń mierzwiła jego włosy, on z zerkał na nią i popijał głośno wino. Oparł się o fotel by jej dłoń nie sięgała jego włosów, jednak to nie powstrzymało prokurator Okońskiej. Wstała, odstawiła szklankę na biurko, stanęła za nim, nachyliła sie i jej dłonie błądziły teraz po jego klatce, jej usta szeptały słodkie słówka do jego uszu, czasami składała pocałunki na jego szorstkim policzku - Więc czemu nic nie mówisz? 
- Dekoncentrujesz mnie .. - rzekł, ale ona mu przerwała
- Nie udawaj, wiem ze Ci się to podoba.. - rzekła


HA! Pięć minut przed czasem skończyłam pisać te oto opowiadanie, nie byłabym pewnie pod taką presją ale musiałam wyjść na dwór, ale jak na złosć mój pies mi uciekł i wyjście z nim na dwór o 20:00 skońćzyło się powrotem 20:47. Nie ma to jak prawie godzinny " spacer". Mam nadzieje ze się spodoba. I pytanie do was. Jak myślicie coś sie stanie miedzy Okońska i Dębskim? :)

Paula

10 komentarzy:

  1. Wiem, że Okońska to głupia kur*a i to mi wystarczy, żeby postawić na nią kreskę. Mam nadzieję, że zgnije w ruskim więzieniu. Agata, biedna, leży w szpitalu, a narzeczony zabawia się z panienkami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. twoja wypowiedź poprawiła mi humor serio :)

      Paula

      Usuń
    2. aahahaha najlepszy komentarz na temat Okonskiej jaki kolwiek czytalam!!!

      Usuń
    3. "Mam nadzieję, że zgnije w ruskim więzieniu:- Spadłam z krzesła :D :D :D

      Usuń
    4. Nie wiedziałam, że mój komentarz wywoła takie reakcje ;) Pisałam to co myślę ;)

      Usuń
  2. Piękne to... <3
    Tylko ta Maria mnie dobija... Niech Marek zachowa zimną krew i od niej ucieknie! :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Godzina 21:30 i zobaczycie czy zachował zimną krew. :)

      Paula

      Usuń
    2. a da radę wcześniej? :(

      Usuń
    3. Dziewczyno, błagam, przed 18!!!!! Później nie dam rady :(

      Usuń
  3. Haloo głosujemy na PA szybko , mozna oddać pare glosów z telefonu , tabletu , laptopa !!!!!!!

    OdpowiedzUsuń