wtorek, 27 sierpnia 2013

Opowiadanie A. cz.3

Jest 23:54 :) Ustawiam Wam to opowiadanie na 00:00 jako na nowy początek dnia (nocki) :)

Przypominam głosujcie !!!  
http://twoje-seriale.pl/najlepszy-serial-w-wiosennej-ramowce-final-sonda/
Przecież nasze kochane PA musi wygrac :D

Jak to Paula powiedziała: Jest mega <3 W całej rozciągłości tego pojęcia się z nią zgadzam :D To jest świetne *.* Niecierpliwie czekam na cedek a teraz życzę Wam miłego czytanka *.*

Domcia


3.
Został sam w sali konferencyjnej. Był nieco zły na Dorotę, ale nie przez jej dociekliwe i trochę wścibskie pytania, a przez to, że miała rację (co niechętnie przyznawał). Co się ze mną dzieje? Już druga osoba zauważyła jego uczucia do Agaty. Aż tak to widać? - pomyślał z niedowierzaniem. - Ledwo przyznałem to przed samym sobą, a jedyna osoba, której chciałbym to wyznać nie odzywa się do mnie. – przetarł dłońmi zmęczone oczy. Nagle usłyszał dzwonek telefonu. Na ekranie wyświetlał się napis Agata. Zdziwił się. Nie sądził, że Agata zadzwoni do niego, będąc na wakacjach. Zwłaszcza, że podobno miała „odpoczywać”. Wiedział, że nie chodzi tu o zwykły urlop, to raczej odpoczynek od wszystkiego, co ostatnio działo się w jej życiu. Więc także odpoczynek ode mnie. – mimowolnie przemknęło mu przez myśl. Po chwili wahania odebrał.
- Halo?
- Hej. Potrzebuję twojej pomocy. - powiedziała.
- Coś się stało? - przestraszył się.
- Nie, nie – uspokoiła go – Po prostu… Mam dla ciebie sprawę. Jeśli się zgodzisz. Chciałam to przekazać Dorocie, ale wiem, że ty masz doświadczenie w takich sprawach i…
Nic nie rozumiał.
- Stop, Agata, nie tak szybko, o czym ty mówisz? Podobno jesteś teraz na wakacjach? – zapytał zdziwiony.
- Skąd wiesz? - zapytała ostrożnie.
- Od Doroty.
- Miałam ci powiedzieć. – powiedziała cicho.
Westchnął.
- Okej, nieważne, o co chodzi z tą sprawą? Zamiast chodzić i zwiedzać, to ty nowych klientów sprowadzasz do kancelarii? - zażartował.
W skrócie opisała mu przypadek, obiecała przesłać mu resztę danych mailem, poprosiła o przekazanie pozdrowień dla Doroty i Bartka i pożegnała się.
Marek odłożył telefon na stół. Co to wszystko znaczy? Dzwoni do mnie jak gdyby nigdy nic między nami nie było, na dodatek przerywa wakacje, sprowadza dla nas klienta, którego sprawę ja mam prowadzić, a ona nadzorować… O co w tym wszystkim chodzi?

***
Siedziała z zakłopotaną miną na kanapie, obok niej leżał telefon. Ta rozmowa kosztowała ją więcej niż przypuszczała, jedyne czego pragnęła, to jak najszybciej ją zakończyć. Chciała mówić spokojnie, rzeczowo, przekazać najważniejsze informacje, tak jak zwykle, a tymczasem denerwowała się jak zakochana nastolatka. Nigdy wcześniej nie zdarzyło jej się coś podobnego. Ich rozmowa była dosyć oficjalna i pozbawiona emocji. Nie potrafię już z nim nawet rozmawiać jak z przyjacielem – uświadomiła sobie. – Tak dłużej nie może być, wszystko musi wrócić do normy. Musimy znowu spróbować być przyjaciółmi, przynajmniej do czasu rozmowy, która nas czeka. Wzięła głęboki oddech. Otworzyła laptopa i wzięła się za pisanie obiecanego maila o sprawie do Marka. Delikatny uśmiech zagościł na jej twarzy. Łatwiej jest pisać niż rozmawiać. - pomyślała. Po kilkunastu minutach kliknęła „wyślij”, po czym zarezerwowała bilet powrotny i zaczęła się pakować.

***
Praca nad sprawą zabierała im sporo czasu. Rzadko jednak zdarzało się, że zostawali razem do późna w kancelarii. Agata pilnowała, by nie zostawać z Markiem sam na sam. Starała się, by ktoś im towarzyszył, jeśli nie klient, to chociaż Dorota. Gdy tylko słyszała, że Bartek się pakuje, natychmiast zaczynała zbierać swoje rzeczy, mówiąc że jest zmęczona i że dokończą jutro. Wyglądało to tak, jakby wspólnie spędzona noc zabrała im przyjaźń, nie dając niczego w zamian. Zrobili jeden krok w przód, a chwilę później dwa do tyłu. Marek nie protestował, w końcu obiecał jej i sobie czas, jednak męczyła go ta sytuacja. I wiedział, że ją też. Pewnego wieczoru nie wytrzymał, widząc Agatę pakującą rzeczy do torby. Ujął jej dłoń.
- Agata… - poczuł, że zadrżała. Delikatnie cofnęła rękę. – Nie sądzisz, że tak dłużej nie może być? Że musimy porozmawiać?
- Marek. To nie jest miejsce… - spojrzała na drzwi, podążył za jej wzrokiem. Oboje słyszeli głośne stukanie w klawiaturę, Bartek jeszcze nie skończył pracować. – …ani czas na rozmowy. Szczególnie na takie. – dodała cicho.
- To wyjdźmy stąd, spacer, cokolwiek…
- Nie, Marek. – pokręciła głową.
- Okej, wiem że to jest trudne, ale nie moglibyśmy chociaż spróbować się dogadać? Czemu tak się od siebie oddaliliśmy? – zapytał.
- Bo… Muszę się zastanowić, mam wątpliwości… Nie jestem jeszcze gotowa na rozmowę, przepraszam.
- Agata, zależy mi na tobie…
- Przestań. – odwróciła wzrok. To nie był odpowiedni moment, naprawdę potrzebowała czasu. Nie chciała go ranić.
- A można wiedzieć jakie konkretnie masz wątpliwości? – zapytał złośliwie. Miał tego wszystkiego dość.
Zdziwił ją jego wrogi ton. Odpowiedziała mu tym samym.
- Hmm, pomyślmy. Nie zamierzam się teraz nad sobą użalać, ale znasz moją przeszłość z Hubertem. Okazało się, że nic o nim nie wiedziałam. Przed zaręczynami miałam wątpliwości, a gdy w końcu zdecydowałam się postawić wszystko na jedną kartę, okazało się, że mój szanowny narzeczony jest związany z zorganizowaną grupą przestępczą. A o tobie też wiem niewiele.
- Agata, ja nie mam nic wspólnego z zorganizowaną grupą przestępczą. – powiedział pobłażliwie.
- Oczywiście, że nie. Co nie zmienia faktu, że nic o tobie nie wiem. Nie jesteś zbyt wylewny. A ty wiesz o mnie wszystko, znasz mojego ojca, byłeś w moim rodzinnym domu, wiesz o Hubercie i Prospectrum, wiele razy mi pomagałeś. Ty o mnie wszystko, ja o tobie nic. To chyba słaba wymiana, co?
- Dobrze, to co chcesz wiedzieć? – zapytał, znów nieco złośliwie.
- Doskonale wiesz, że nie o to chodzi. Poza tym jak mam ci w pełni ufać, skoro ty nie ufasz mi?
- O czym ty mówisz? – zdziwił się. – Ufam ci.
- Tak, już mi to mówiłeś. Mówiłeś, że mi wierzysz. Po czym następnego dnia pobiegłeś do Okońskiej spytać, czy przypadkiem nie okłamałam cię w sprawie Smolika. I jeszcze nie powiedziałeś mi tego w twarz, tylko dowiedziałam się na rozprawie. Wiesz jak się wtedy poczułam? A potem wymówiłeś mi pełnomocnictwo.
Zamknął oczy, po czym spojrzał na nią i powiedział:
- Żałuję tego, okej? Ta przegrana to moja wina, ale chcę to naprawić i…
- Marek, nie obwiniam was za przegraną. To nie jest i nigdy nie była wasza wina. – przerwała mu.
Po chwili dodała cicho. - Ale jak bezwarunkowo zaufać komuś, kto ucieka, gdy tylko pojawia się jakiś problem?
- A ty nie uciekasz? – zapytał.
Zamarła. W pewnym sensie uciekała. Wiedziała, że ma trochę racji, ale nie zamierzała mu jej w tym momencie przyznawać.
- To coś innego. Potrzebuję tylko czasu i proszę cię, żebyś to uszanował. Tylko tyle. – powiedziała stanowczo, zmęczona jego tonem i brakiem zrozumienia.
- Chyba rzeczywiście nie jesteś jeszcze gotowa na rozmowę. – stwierdził ironicznie.
- Chyba nie. – odpowiedziała mu tym samym tonem, spakowała resztę rzeczy do torby i wyszła. Marek uderzył pięścią w biurko. Nie tak chyba powinna przebiegać pojednawcza rozmowa – pomyślał zrezygnowany.

***
Przeszła szybkim krokiem korytarz, nawet nie żegnając się z Bartkiem. Zatrzasnęła za sobą drzwi i oparła się o zimną ścianę klatki schodowej. Zacisnęła mocno powieki, próbując powstrzymać łzy. Wzięła głęboki oddech. Pokręciła głową i zbiegła energicznie ze schodów. Wyszła z kamienicy i podbiegła do samochodu. Chciała opuścić to miejsce jak najszybciej. Byle dalej stąd.

A.

4 komentarze:

  1. Boskie, rewelacyjne, fantastyczne, cudowne! Już nie znam więcej przymiotników, których mogłabym użyć, aby opisać tę część. I to opowiadanie! Boskie! Może zechciałabyś wkleić je również na streemo? :)) Miłoby nam było:))

    l.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam tam konta :> cieszę się, że opowiadanie się podoba :) A.

      Usuń
  2. Przecudne opo. Czekam z niecierpliwością na CeDek! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń