Przypominam głosujcie !!!
http://twoje-seriale.pl/najlepszy-serial-w-wiosennej-ramowce-final-sonda/
Przecież nasze kochane PA musi wygrac :D
Jak to Paula powiedziała: Jest mega <3 W całej rozciągłości tego pojęcia się z nią zgadzam :D To jest świetne *.* Niecierpliwie czekam na cedek a teraz życzę Wam miłego czytanka *.*
Domcia
3.
Został
sam w sali konferencyjnej. Był nieco zły na Dorotę, ale nie przez jej
dociekliwe i trochę wścibskie pytania, a przez to, że miała rację (co
niechętnie przyznawał). Co się ze mną
dzieje? Już druga osoba zauważyła jego uczucia do Agaty. Aż tak to widać? - pomyślał z
niedowierzaniem. - Ledwo przyznałem to
przed samym sobą, a jedyna osoba, której chciałbym to wyznać nie odzywa się do
mnie. – przetarł dłońmi zmęczone oczy. Nagle usłyszał dzwonek telefonu. Na
ekranie wyświetlał się napis Agata. Zdziwił
się. Nie sądził, że Agata zadzwoni do niego, będąc na wakacjach. Zwłaszcza, że
podobno miała „odpoczywać”. Wiedział, że nie chodzi tu o zwykły urlop, to
raczej odpoczynek od wszystkiego, co ostatnio działo się w jej życiu. Więc także odpoczynek ode mnie. – mimowolnie
przemknęło mu przez myśl. Po chwili wahania odebrał.
- Halo?
- Hej.
Potrzebuję twojej pomocy. - powiedziała.
- Coś
się stało? - przestraszył się.
- Nie,
nie – uspokoiła go – Po prostu… Mam dla ciebie sprawę. Jeśli się zgodzisz.
Chciałam to przekazać Dorocie, ale wiem, że ty masz doświadczenie w takich
sprawach i…
Nic nie
rozumiał.
- Stop,
Agata, nie tak szybko, o czym ty mówisz? Podobno jesteś teraz na wakacjach? –
zapytał zdziwiony.
- Skąd
wiesz? - zapytała ostrożnie.
- Od
Doroty.
-
Miałam ci powiedzieć. – powiedziała cicho.
Westchnął.
- Okej,
nieważne, o co chodzi z tą sprawą? Zamiast chodzić i zwiedzać, to ty nowych
klientów sprowadzasz do kancelarii? - zażartował.
W
skrócie opisała mu przypadek, obiecała przesłać mu resztę danych mailem,
poprosiła o przekazanie pozdrowień dla Doroty i Bartka i pożegnała się.
Marek
odłożył telefon na stół. Co to wszystko
znaczy? Dzwoni do mnie jak gdyby nigdy nic między nami nie było, na dodatek
przerywa wakacje, sprowadza dla nas klienta, którego sprawę ja mam prowadzić, a
ona nadzorować… O co w tym wszystkim chodzi?
***
Siedziała
z zakłopotaną miną na kanapie, obok niej leżał telefon. Ta rozmowa kosztowała
ją więcej niż przypuszczała, jedyne czego pragnęła, to jak najszybciej ją
zakończyć. Chciała mówić spokojnie, rzeczowo, przekazać najważniejsze
informacje, tak jak zwykle, a tymczasem denerwowała się jak zakochana
nastolatka. Nigdy wcześniej nie zdarzyło jej się coś podobnego. Ich rozmowa
była dosyć oficjalna i pozbawiona emocji. Nie
potrafię już z nim nawet rozmawiać jak z przyjacielem – uświadomiła sobie.
– Tak dłużej nie może być, wszystko musi
wrócić do normy. Musimy znowu spróbować być przyjaciółmi, przynajmniej do czasu
rozmowy, która nas czeka. Wzięła głęboki oddech. Otworzyła laptopa i wzięła
się za pisanie obiecanego maila o sprawie do Marka. Delikatny uśmiech zagościł
na jej twarzy. Łatwiej jest pisać niż
rozmawiać. - pomyślała. Po kilkunastu minutach kliknęła „wyślij”, po czym zarezerwowała bilet
powrotny i zaczęła się pakować.
***
Praca
nad sprawą zabierała im sporo czasu. Rzadko jednak zdarzało się, że zostawali
razem do późna w kancelarii. Agata pilnowała, by nie zostawać z Markiem sam na
sam. Starała się, by ktoś im towarzyszył, jeśli nie
klient, to chociaż Dorota. Gdy tylko słyszała, że Bartek się pakuje,
natychmiast zaczynała zbierać swoje rzeczy, mówiąc że jest zmęczona i że
dokończą jutro. Wyglądało to tak, jakby wspólnie spędzona noc zabrała im
przyjaźń, nie dając niczego w zamian. Zrobili jeden krok w przód, a chwilę
później dwa do tyłu. Marek nie protestował, w końcu obiecał jej i sobie czas,
jednak męczyła go ta sytuacja. I wiedział, że ją też. Pewnego wieczoru nie
wytrzymał, widząc Agatę pakującą rzeczy do torby. Ujął jej dłoń.
-
Agata… - poczuł, że zadrżała. Delikatnie cofnęła rękę. – Nie sądzisz, że tak
dłużej nie może być? Że musimy porozmawiać?
-
Marek. To nie jest miejsce… - spojrzała na drzwi, podążył za jej wzrokiem.
Oboje słyszeli głośne stukanie w klawiaturę, Bartek jeszcze nie skończył
pracować. – …ani czas na rozmowy. Szczególnie na takie. – dodała cicho.
- To
wyjdźmy stąd, spacer, cokolwiek…
- Nie,
Marek. – pokręciła głową.
- Okej,
wiem że to jest trudne, ale nie moglibyśmy chociaż spróbować się dogadać? Czemu
tak się od siebie oddaliliśmy? – zapytał.
- Bo…
Muszę się zastanowić, mam wątpliwości… Nie jestem jeszcze gotowa na rozmowę,
przepraszam.
-
Agata, zależy mi na tobie…
-
Przestań. – odwróciła wzrok. To nie był odpowiedni moment, naprawdę
potrzebowała czasu. Nie chciała go ranić.
- A
można wiedzieć jakie konkretnie masz wątpliwości? – zapytał złośliwie. Miał
tego wszystkiego dość.
Zdziwił
ją jego wrogi ton. Odpowiedziała mu tym samym.
- Hmm,
pomyślmy. Nie zamierzam się teraz nad sobą użalać, ale znasz moją przeszłość z
Hubertem. Okazało się, że nic o nim nie wiedziałam. Przed zaręczynami miałam
wątpliwości, a gdy w końcu zdecydowałam się postawić wszystko na jedną kartę,
okazało się, że mój szanowny narzeczony jest związany z zorganizowaną grupą
przestępczą. A o tobie też wiem niewiele.
-
Agata, ja nie mam nic wspólnego z zorganizowaną grupą przestępczą. – powiedział
pobłażliwie.
-
Oczywiście, że nie. Co nie zmienia faktu, że nic o tobie nie wiem. Nie jesteś
zbyt wylewny. A ty wiesz o mnie wszystko, znasz mojego ojca, byłeś w moim
rodzinnym domu, wiesz o Hubercie i Prospectrum, wiele razy mi pomagałeś. Ty o
mnie wszystko, ja o tobie nic. To chyba słaba wymiana, co?
-
Dobrze, to co chcesz wiedzieć? – zapytał, znów nieco złośliwie.
-
Doskonale wiesz, że nie o to chodzi. Poza tym jak mam ci w pełni ufać, skoro ty
nie ufasz mi?
- O
czym ty mówisz? – zdziwił się. – Ufam ci.
- Tak,
już mi to mówiłeś. Mówiłeś, że mi wierzysz. Po czym następnego dnia pobiegłeś
do Okońskiej spytać, czy przypadkiem nie okłamałam cię w sprawie Smolika. I
jeszcze nie powiedziałeś mi tego w twarz, tylko dowiedziałam się na rozprawie.
Wiesz jak się wtedy poczułam? A potem wymówiłeś mi pełnomocnictwo.
Zamknął
oczy, po czym spojrzał na nią i powiedział:
-
Żałuję tego, okej? Ta przegrana to moja wina, ale chcę to naprawić i…
-
Marek, nie obwiniam was za przegraną. To nie jest i nigdy nie była wasza wina.
– przerwała mu.
Po
chwili dodała cicho. - Ale jak bezwarunkowo zaufać komuś, kto ucieka, gdy tylko
pojawia się jakiś problem?
- A ty
nie uciekasz? – zapytał.
Zamarła.
W pewnym sensie uciekała. Wiedziała, że ma trochę racji, ale nie zamierzała mu
jej w tym momencie przyznawać.
- To
coś innego. Potrzebuję tylko czasu i proszę cię, żebyś to uszanował. Tylko
tyle. – powiedziała stanowczo, zmęczona jego tonem i brakiem zrozumienia.
- Chyba
rzeczywiście nie jesteś jeszcze gotowa na rozmowę. – stwierdził ironicznie.
- Chyba
nie. – odpowiedziała mu tym samym tonem, spakowała resztę rzeczy do torby i
wyszła. Marek uderzył pięścią w biurko.
Nie tak chyba powinna przebiegać pojednawcza rozmowa – pomyślał
zrezygnowany.
***
Przeszła
szybkim krokiem korytarz, nawet nie żegnając się z Bartkiem. Zatrzasnęła za
sobą drzwi i oparła się o zimną ścianę klatki schodowej. Zacisnęła mocno
powieki, próbując powstrzymać łzy. Wzięła głęboki oddech. Pokręciła głową i
zbiegła energicznie ze schodów. Wyszła z kamienicy i podbiegła do samochodu.
Chciała opuścić to miejsce jak najszybciej. Byle dalej stąd.
A.
Boskie, rewelacyjne, fantastyczne, cudowne! Już nie znam więcej przymiotników, których mogłabym użyć, aby opisać tę część. I to opowiadanie! Boskie! Może zechciałabyś wkleić je również na streemo? :)) Miłoby nam było:))
OdpowiedzUsuńl.
Nie mam tam konta :> cieszę się, że opowiadanie się podoba :) A.
UsuńPrzecudne opo. Czekam z niecierpliwością na CeDek! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńDaisy <3
Usuń