19.
Agata Przybysz obudziła się. Przetarła wolną ręką oczy i
dotarło do niej, że znajduje się w mieszkaniu Marka. Mężczyzna spał na wznak,
kurczowo trzymając jej rękę. Jego klatka piersiowa falowała spokojnie, a na
twarzy malował się błogi uśmiech. Brunetka wyswobodziła rękę z uścisku Marka
ostrożnie, by go nie zbudzić. Usiadła na łóżku, przyglądając się śpiącemu.
Ah, Marek, gdybyś
wiedział, że ja...nie chcę, byśmy byli tylko przyjaciółmi. Boje się, boję się
że znów będziemy cierpieć, ale chcę spróbować. Nie mogę dłużej siedzieć w
Bydgoszczy. Tata ma rację, że w końcu zostanę sama jak palec. A ja mam dosyć
samotności i wieczorów, gdy nie mam z kim porozmawiać, do kogo się przytulić.
Pogładziła jego policzek, czując pod palcami jego dwudniowy
zarost. Uśmiechnął się przez sen, po czym obrócił się na bok i otulił w śnie
kołdrą. Agata wstała z łóżka i poszła do łazienki odświeżyć się. Wszystko
robiła najciszej, jak tylko potrafiła, by nie zbudzić mężczyzny. Spojrzała na
zegarek. Była dopiero 5:45, więc szybko założyła białe trampki i chwyciła
torbę. Na szafce w holu leżał kluczyk od jej samochodu. Zatrzymała się w
drzwiach i spojrzała na spokojnie śpiącego mężczyznę.
Gdy się obudzisz
pewnie będę już w Bydgoszczy. Będziesz na mnie wściekły i z pewnością
pomyślisz, że znów wyjechałam bez pożegnania. Ale tym razem będzie inaczej, bo
wrócę i będę chciała zostać na zawsze. Wczoraj powiedziałeś, że zabierasz mnie
do domu i obiecuję ci, że do tego domu wrócę, powrócę do ciebie, Marek.
Przekręciła drzwi i otworzyła do środka, a wychodząc na
korytarz uśmiechnęła się.
Wsiadła do czerwonego Citroena i spojrzała na swoje odbicie
w lusterku. Wciąż miała na sobie koszulkę Marka, o czym zapomniała w pośpiechu
opuszczając jego mieszkanie. Sięgnęła z torebki telefon - chciała napisać do
Marka wiadomość, ale urządzenie było rozładowane.
Już wkrótce wrócę
tutaj, do domu. Chcę, by przyjął mnie do swojego życia, dał mi kolejną szansę.
Ale najpierw trzeba zamknąć jeden rozdział w życiu.
***
Trzy godziny później stała już przed swoim bydgoskim
zielonym blokiem. Pospiesznie wystukała kod do drzwi wejściowych i wbiegła na
klatkę schodową. Otworzyła drzwi do kawalerki na III piętrze. W mieszkaniu było
duszno, więc pootwierała wszystkie okna i wstawiła wodę na kawę. Podeszła do
biurka i włączyła białego laptopa. Wróciła do kuchni, by za chwilę usiąść przy
drewnianym biurku z kawą. Pośród wielu plików jakie miała na pulpicie, znalazła
dokument o nazwie „zmiana” i włączyła go. Wpisała dzisiejszą datę i nacisnęła
logo drukarki. Po kilku sekundach, popijając kawę czytała tekst swojego
wypowiedzenia z bydgoskiej kancelarii. Miała ten dokument przygotowany od
bardzo dawna, czekała tylko na odpowiedni moment i odwagę, by wrócić do starego
życia w Warszawie. Jakiś cichy głos w jej głowie mówił jej, że kancelaria Dębski
& Gawron znajdzie dla niej miejsce. Przeczytała do końca wypowiedzenie i
podpisała dokument bez wahania. Włożyła do białej teczki i odłożyła na brzeg
biurka. Wstała z fotela i poszła do
łazienki, by wziąć szybki prysznic. Czekając aż trochę przeschną jej włosy
wyjęła elegancką biała koszulę z kołnierzykiem i czarne obcisłe spodnie. Z
szafy wyjęła kartony, które trzymała od momentu wprowadzenia się do tej
kawalerki – wiedziała, że długo nie pomieszka w tym mieszkaniu i przez te kilka
miesięcy nigdy nie czuła się tutaj jak w domu. Poszła do łazienki, wysuszyła i
ułożyła włosy, pomalowała się i wróciła do sypialni. Ubrała się, założyła
czarne wysokie szpilki i chwytając w drodze białą teczkę, wyszła z mieszkania.
***
- Dzień dobry, Agato. - przywitał ją wielki uśmiech mecenasa
Jańczaka, którego przez ten rok traktowała jak swojego kancelaryjnego ojca. -
Co cię do mnie sprowadza? Usiądź proszę.
Agata milczała, nie wiedząc jak zacząć tą rozmowę.
- Gratuluję ugody w Warszawie. - mężczyzna patrzył na nią z
zaciekawieniem. - Agata, słyszysz mnie?
- Tak, mecenasie, przepraszam. - powiedziała drżącym głosem
kobieta.
- Agata, znów wracasz z Warszawy zgaszona. Co się stało?
- Proszę. - Agata położyła na biurku mecenasa Jańczaka
wypowiedzenie. - Przepraszam...
Starszy mężczyzna rzucił okiem na kartkę, wcale jej nie
czytając. Wiedział bowiem co się znajduje w tym dokumencie.
- Więc w końcu nadszedł ten dzień, którego od dawna się
obawiałem. - powiedział ze smutkiem. - Jesteś jednym z lepszych adwokatów,
jakich miała nasza kancelaria. Wiedziałem jednak, że ten dzień nadejdzie i
wrócisz do Warszawy.
- Skąd pan wie, że wracam do stolicy? - zapytała kobieta ze
zdziwieniem.
- Za każdym razem, gdy słyszysz Warszawa, albo opowiadasz o
pracy z mecenasem Dębskim, twoje oczy śmieją się. - uśmiechnął się do niej. -
Możesz to uznać za głupotkę starszego mężczyzny, ale od początku wiedziałem, że
nie będziesz długo należała do mojego zespołu. Nie przepraszaj, tylko wróć do
kancelarii Dębski & Gawron i bądź najlepszym adwokatem w stolicy. - wstał z
krzesła i podał jej rękę. Agata uścisnęła jego dłoń, uśmiechając się łagodnie.
- Tylko odwiedź mnie czasem, gdy będziesz u taty w
Bydgoszczy.
- Do zobaczenia, mecenasie. - i wyszła z gabinetu.
Zebrała kilka rzeczy ze swojego gabinetu, a nie było ich
wiele. Spojrzała jeszcze raz na pomieszczenie – nie czuła tej tęsknoty, która
ogarniała ją przy opuszczeniu kancelarii w białej kamienicy.
***
Wróciła do kawalerki i rzuciłam okiem na mieszkanie. Nie
miała tutaj wiele rzeczy, ale nie wiedziała od czego zacząć pakowanie. Usiadła
przy biurku i napisała na komputerze wypowiedzenie wynajmu mieszkania.
Wydrukowała dokument, podpisała i włożyła do koperty, zostawiając na biurku.
Przebrała się w jeansy i czystą koszulkę. Miała ochotę założyć bluzkę Marka,
ale tylko przyłożyła ją na chwilę do twarzy, by poczuć jego zapach. Włączyła
muzykę i chwyciła pierwszy karton, z którym podeszła do szafy z ubraniami.
Chciałabym przestać
się przeprowadzać z miejsca na miejsce i raz na zawsze nazwać jakieś mieszkanie
domem. Teraz wrócę do Warszawy, znajdę jakąś przytulną kawalerkę i uwiję swoje
gniazdko, którego nie opuszczę. Dorota ma tyle samo lat co ja i od lat mieszka
w domu, ma trójkę dzieci i jak wychodzi z kancelarii, to ma dokąd wrócić. Ja
zawsze po powrocie zastaję ciszę. Chcę mieć dom, rodzinę...jeszcze kilka
miesięcy temu, a nawet tydzień temu, nie myślałam nawet o byciu z kimś, ale
teraz już wiem, czego chcę. Pragnę budzić się obok ukochanego mężczyzny,
tworzyć z nim rodzinę. Chcę być z Markiem.
W mieszkaniu grała bardzo
głośno muzyka, a pakująca swoje rzeczy Agata nie słyszała pukania do
drzwi. Ewa
Opo jak zawsze super. :)
OdpowiedzUsuńDomcia?Co z tobą? Looknij na pocztę.
Ach... Cudowne to! <3
OdpowiedzUsuńSuper jak zawsze;D
OdpowiedzUsuńNic dodać nic ująć <3
Cudowne jak zwykle zresztą! ;-)
OdpowiedzUsuńKiedy dodacie cedeka? :)
OdpowiedzUsuń