środa, 7 sierpnia 2013

Opowiadanie Ewy II cz.XII

19.
Agata Przybysz obudziła się. Przetarła wolną ręką oczy i dotarło do niej, że znajduje się w mieszkaniu Marka. Mężczyzna spał na wznak, kurczowo trzymając jej rękę. Jego klatka piersiowa falowała spokojnie, a na twarzy malował się błogi uśmiech. Brunetka wyswobodziła rękę z uścisku Marka ostrożnie, by go nie zbudzić. Usiadła na łóżku, przyglądając się śpiącemu.
Ah, Marek, gdybyś wiedział, że ja...nie chcę, byśmy byli tylko przyjaciółmi. Boje się, boję się że znów będziemy cierpieć, ale chcę spróbować. Nie mogę dłużej siedzieć w Bydgoszczy. Tata ma rację, że w końcu zostanę sama jak palec. A ja mam dosyć samotności i wieczorów, gdy nie mam z kim porozmawiać, do kogo się przytulić.
Pogładziła jego policzek, czując pod palcami jego dwudniowy zarost. Uśmiechnął się przez sen, po czym obrócił się na bok i otulił w śnie kołdrą. Agata wstała z łóżka i poszła do łazienki odświeżyć się. Wszystko robiła najciszej, jak tylko potrafiła, by nie zbudzić mężczyzny. Spojrzała na zegarek. Była dopiero 5:45, więc szybko założyła białe trampki i chwyciła torbę. Na szafce w holu leżał kluczyk od jej samochodu. Zatrzymała się w drzwiach i spojrzała na spokojnie śpiącego mężczyznę.
Gdy się obudzisz pewnie będę już w Bydgoszczy. Będziesz na mnie wściekły i z pewnością pomyślisz, że znów wyjechałam bez pożegnania. Ale tym razem będzie inaczej, bo wrócę i będę chciała zostać na zawsze. Wczoraj powiedziałeś, że zabierasz mnie do domu i obiecuję ci, że do tego domu wrócę, powrócę do ciebie, Marek.
Przekręciła drzwi i otworzyła do środka, a wychodząc na korytarz uśmiechnęła się. 
Wsiadła do czerwonego Citroena i spojrzała na swoje odbicie w lusterku. Wciąż miała na sobie koszulkę Marka, o czym zapomniała w pośpiechu opuszczając jego mieszkanie. Sięgnęła z torebki telefon - chciała napisać do Marka wiadomość, ale urządzenie było rozładowane.
Już wkrótce wrócę tutaj, do domu. Chcę, by przyjął mnie do swojego życia, dał mi kolejną szansę. Ale najpierw trzeba zamknąć jeden rozdział w życiu.
***
Trzy godziny później stała już przed swoim bydgoskim zielonym blokiem. Pospiesznie wystukała kod do drzwi wejściowych i wbiegła na klatkę schodową. Otworzyła drzwi do kawalerki na III piętrze. W mieszkaniu było duszno, więc pootwierała wszystkie okna i wstawiła wodę na kawę. Podeszła do biurka i włączyła białego laptopa. Wróciła do kuchni, by za chwilę usiąść przy drewnianym biurku z kawą. Pośród wielu plików jakie miała na pulpicie, znalazła dokument o nazwie „zmiana” i włączyła go. Wpisała dzisiejszą datę i nacisnęła logo drukarki. Po kilku sekundach, popijając kawę czytała tekst swojego wypowiedzenia z bydgoskiej kancelarii. Miała ten dokument przygotowany od bardzo dawna, czekała tylko na odpowiedni moment i odwagę, by wrócić do starego życia w Warszawie. Jakiś cichy głos w jej głowie mówił jej, że kancelaria Dębski & Gawron znajdzie dla niej miejsce. Przeczytała do końca wypowiedzenie i podpisała dokument bez wahania. Włożyła do białej teczki i odłożyła na brzeg biurka.  Wstała z fotela i poszła do łazienki, by wziąć szybki prysznic. Czekając aż trochę przeschną jej włosy wyjęła elegancką biała koszulę z kołnierzykiem i czarne obcisłe spodnie. Z szafy wyjęła kartony, które trzymała od momentu wprowadzenia się do tej kawalerki – wiedziała, że długo nie pomieszka w tym mieszkaniu i przez te kilka miesięcy nigdy nie czuła się tutaj jak w domu. Poszła do łazienki, wysuszyła i ułożyła włosy, pomalowała się i wróciła do sypialni. Ubrała się, założyła czarne wysokie szpilki i chwytając w drodze białą teczkę, wyszła z mieszkania.
***
- Dzień dobry, Agato. - przywitał ją wielki uśmiech mecenasa Jańczaka, którego przez ten rok traktowała jak swojego kancelaryjnego ojca. - Co cię do mnie sprowadza? Usiądź proszę.
Agata milczała, nie wiedząc jak zacząć tą rozmowę.
- Gratuluję ugody w Warszawie. - mężczyzna patrzył na nią z zaciekawieniem. - Agata, słyszysz mnie?
- Tak, mecenasie, przepraszam. - powiedziała drżącym głosem kobieta.
- Agata, znów wracasz z Warszawy zgaszona. Co się stało?
- Proszę. - Agata położyła na biurku mecenasa Jańczaka wypowiedzenie. - Przepraszam...
Starszy mężczyzna rzucił okiem na kartkę, wcale jej nie czytając. Wiedział bowiem co się znajduje w tym dokumencie.
- Więc w końcu nadszedł ten dzień, którego od dawna się obawiałem. - powiedział ze smutkiem. - Jesteś jednym z lepszych adwokatów, jakich miała nasza kancelaria. Wiedziałem jednak, że ten dzień nadejdzie i wrócisz do Warszawy.
- Skąd pan wie, że wracam do stolicy? - zapytała kobieta ze zdziwieniem.
- Za każdym razem, gdy słyszysz Warszawa, albo opowiadasz o pracy z mecenasem Dębskim, twoje oczy śmieją się. - uśmiechnął się do niej. - Możesz to uznać za głupotkę starszego mężczyzny, ale od początku wiedziałem, że nie będziesz długo należała do mojego zespołu. Nie przepraszaj, tylko wróć do kancelarii Dębski & Gawron i bądź najlepszym adwokatem w stolicy. - wstał z krzesła i podał jej rękę. Agata uścisnęła jego dłoń, uśmiechając się łagodnie.
- Tylko odwiedź mnie czasem, gdy będziesz u taty w Bydgoszczy.
- Do zobaczenia, mecenasie. - i wyszła z gabinetu.
Zebrała kilka rzeczy ze swojego gabinetu, a nie było ich wiele. Spojrzała jeszcze raz na pomieszczenie – nie czuła tej tęsknoty, która ogarniała ją przy opuszczeniu kancelarii w białej kamienicy.
***
Wróciła do kawalerki i rzuciłam okiem na mieszkanie. Nie miała tutaj wiele rzeczy, ale nie wiedziała od czego zacząć pakowanie. Usiadła przy biurku i napisała na komputerze wypowiedzenie wynajmu mieszkania. Wydrukowała dokument, podpisała i włożyła do koperty, zostawiając na biurku. Przebrała się w jeansy i czystą koszulkę. Miała ochotę założyć bluzkę Marka, ale tylko przyłożyła ją na chwilę do twarzy, by poczuć jego zapach. Włączyła muzykę i chwyciła pierwszy karton, z którym podeszła do szafy z ubraniami.
Chciałabym przestać się przeprowadzać z miejsca na miejsce i raz na zawsze nazwać jakieś mieszkanie domem. Teraz wrócę do Warszawy, znajdę jakąś przytulną kawalerkę i uwiję swoje gniazdko, którego nie opuszczę. Dorota ma tyle samo lat co ja i od lat mieszka w domu, ma trójkę dzieci i jak wychodzi z kancelarii, to ma dokąd wrócić. Ja zawsze po powrocie zastaję ciszę. Chcę mieć dom, rodzinę...jeszcze kilka miesięcy temu, a nawet tydzień temu, nie myślałam nawet o byciu z kimś, ale teraz już wiem, czego chcę. Pragnę budzić się obok ukochanego mężczyzny, tworzyć z nim rodzinę. Chcę być z Markiem.
W mieszkaniu grała bardzo głośno muzyka, a pakująca swoje rzeczy Agata nie słyszała pukania do drzwi. 

Ewa

5 komentarzy:

  1. Opo jak zawsze super. :)
    Domcia?Co z tobą? Looknij na pocztę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach... Cudowne to! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super jak zawsze;D
    Nic dodać nic ująć <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne jak zwykle zresztą! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy dodacie cedeka? :)

    OdpowiedzUsuń