sobota, 3 sierpnia 2013

Opowiadanie Ewy II cz.VII

Kolejne cudeńko od Ewy *.* Nie mam dziś weny na pisanie opisów :D No więc powiem tylko, że ten rozdział z deczka mnie rozbawił :D Kiedy dobijamy do 100 000 wyświetleń ? <3 Zgłębiajcie cudo *.*

Domcia

14.
Kiedy Agata dojechała do Warszawy, na zegarku była dopiero dziesiąta trzydzieści. Rozprawa miała zacząć o jedenastej, więc prawniczka spokojnie zaparkowała przed sądem swojego czerwonego Citroena. Wzięła teczkę z dokumentami, które starannie przygotowywała przez ostatnie dni.
Jej klientem był trzydziestopięcioletni mężczyzna, która po rozwodzie nie mógł dogadać się z byłą żoną w sprawach wychowania sześcioletniego syna. Mężczyzna ten pracował kiedyś w Warszawie, ale przeniesiono go do Bydgoszczy, co uniemożliwiało częste spotykanie się z dzieckiem, a była żona zniesmaczona tym faktem, wystąpiła o ograniczenie prawa rodzicielskiego.
Prawniczka wysiadła z samochodu, zamknęła go kliknięciem i ruszyła w stronę sądu. Zatrzymała się przed wejściem i spojrzała na wielkie drewniane drzwi, którymi wielokrotnie wchodziła do sądu, gdy pracowała w warszawskiej kancelarii, razem z Dorotą i Markiem. Uśmiechnęła się na te wspomnienia. Spojrzała na zegarek, do rozprawy było jeszcze dwadzieścia minut, więc skierowała się do środka, by dostarczyć organizmowi kofeiny z automatu. Wraz z pierwszym jej krokiem na posadzce sądu, echem odbiły się jej kroki. Zatrzymała się przy ulubionym automacie, położyła teczkę na stoliku obok i wcisnęła przycisk, by za chwilę raczyć się upragnioną kawą. Stała odwrócona tyłem do korytarza, czekając na godzinę jedenastą.
***
Tymczasem do sądu wszedł właśnie postawny mężczyzna z brązową torbą na ramieniu, z togą przerzuconą przez ramię. Szedł pewnym krokiem, patrząc na zegarek. Miał jeszcze dwadzieścia minut do rozprawy, więc skierował się do automatu z kawą, by trochę się obudzić, po całonocnej walce z dowodami. Idąc, przeglądał nowe wiadomości w telefonie, tak że nie widział, co dzieje się przed nim. Zbliżając się do automatu z kawą, znalazł drobne w kieszeni, wciąż szukając czegoś w telefonie. Zablokował urządzenie, schował do torby i uniósł wzrok.
Przed nim stała, odwrócona tyłem kobieta o smukłej sylwetce i ciemnych włosach. Poznał ją od razu, rozpoznał jej zapach. Opierała się o automat, popijając gorącą kawę. Zamurowało go, miał wrażenie, że śni. Przez cały rok szukał wzrokiem tej kobiety, a na dźwięk stukania obcasów o posadzkę, drżał lekko. Teraz stała przed nim, ona – kobieta jego marzeń, jego ukochana. Drżącą ręką, najdelikatniej jak mógł, dotknął jej ramienia. Obróciła głowę w jego stronę.
***
- Marek? – zapytała cicho, a jej oczy zaświeciły się.
- Agata… - wyszeptał jej imię, choć wiedział, że nie tak powinien zacząć tą rozmowę. – Co ty tutaj robisz? – dodał ze zdziwieniem.
Kobieta uśmiechała się do niego promieniście tym uśmiechem, którego brakowało mu przez cały rok. Jednak po jego pytaniu radość ulotniła się, jakby poczuła, że nie chce jej tutaj widzieć.
- Mam rozprawę. – odpowiedziała sucho, zgaszona przez jego pytanie.
- Przepraszam, dziwnie to zabrzmiało. – odparł skruszony. – Miło cię w końcu widzieć. – uśmiechnął się do niej niepewnie.
- Ciebie też. – jej twarz rozjaśniała. – Mam sprawę o prawa rodzicielskie… - nie dokończyła, bo zobaczyła na twarzy mecenasa zdziwienie.
- O jedenastej? – zapytał, patrząc na nią zaciekawionym wzrokiem.
- Tak…- odpowiedział niepewnie. – W sali…
- …14. – odpowiedzieli jednocześnie i roześmiali się, zrywając ze sztywną atmosferą.
- Chyba wracamy do początku. – powiedział prawie przez łzy mężczyzna.
Agata spojrzała na niego. Zobaczyła to, za czym w głębi serca tęskniła przez cały rok. Stał przed nią mężczyzna, który siedział w jej głowie od dawna, dla którego była kimś więcej, o czym doskonale wiedziała. Nie chciała przerywać tej chwili i choć wiedziała, że stoją na korytarzu w sądzie i za chwilę będą musieli stanąć po obu stronach, by do końca walczyć o najlepszy wyrok dla swojego klienta. Marek spojrzał nią. Przez kilka sekund ich oczy zmieniały się momentalnie, łapczywie pochłaniając tą chwilę.
Usłyszeli głos kobiety, która wzywała ich na rozprawę.
Agata podała Markowi drążą dłoń. Uścisnął ją delikatnie.
- Niech wygra najlepszy. – uśmiechnęła się, chwyciła swoją teczkę ze stolika i ruszyła w stronę sali rozpraw. Odwróciła jeszcze głowę, by dodać. – Historia lubi się powtarzać.
Marek stał jeszcze chwilę, obserwując jej oddalającą się sylwetkę. Czuł, że serce zaraz wyskoczy mu z klatki piersiowej. Teraz już wiedział, że nie może pozwolić jej odejść.
***
- Sprawa odroczona do jutra, do godziny jedenastej. – powiedział sędzia.
Marek powiedział coś do swojej klientki i zaczął szybko wzrokiem szukać Agaty. Dostrzegł ją, jak w drzwiach sali rozmawiała ze swoim klientem, żywo gestykulując. Pożegnał się ze swoją klientką i ruszył w stronę drzwi wolnym krokiem, gdyż nie chciał przeszkadzać brunetce w rozmowie. Gdy skończyła rozmawiać wyciągnęła rękę do klienta i pożegnała się. Zobaczyła, że w jej stronę idzie Marek, więc uśmiechnęła się do niego promieniście.
- To jeszcze nie koniec. – zaśmiała się. – Jutro pokażę ci na co mnie stać.
- O nie. Nie dam ci tym razem wygrać. – sprzeczał się z nią, jak za dawnych, dobrych czasów.
- A może byśmy porozmawiali o możliwości ugody? – zapytała po chwili Agaty, patrząc na odchodzącego klienta, na którego twarzy malował się smutek. – Myślę, że można w tym wypadku się dogadać, a dzieciak nie będzie przez to cierpiał. Co ty na to?
- Oj, ktoś tu się boi, że przegra. – powiedział zadziornie Marek, ale widząc poważny wyraz jej twarzy dodał. – W takim razie zabieram cię na obiad.
Agata kiwnęła głową na znak, że się zgadza. 

Ewa

PS.Kurczę, czekam od wczoraj, aż mi zaakceptują zaproszenie na streemo i nic... Kurde ja chcę już sobie poczytac te opowiadania :D Pomoże ktoś ? Bo nawet nwm kiedy mi to zaakceptują -.- Jak już ktoś pomoże to z góry dziękuję ;*

Domcia

6 komentarzy:

  1. Looknijcie na skrzynkę
    Daisy
    P.S.
    Super opo <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Administracja streemo na wakacjach. Jak wrócą zaakceptują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMG -.- Nieee!!! Co ja zrobię ;/ A do kiedy ? Tylko nie mów, że do końca wakacji, bo padnę -.-

      Domcia

      Usuń
    2. Ja zalozylam konto jakis tydzien temu i zaakceptowali mi po jakis 4-5 dniach więc się nie martw. Na pewno w ciągu najbliższch kilku dni Ci zaakceptują:-)

      Usuń
  3. Super część<3 jak zawsze ;)
    P.S Z tego co się orientuje to chyba administratorki odpoczywają na wakacjach;)Więc pewnie dlatego;) A jak wrócą to zaakceptują;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moge Ci podac moje konto, jak chcesz ;). Napisz mi na gg 13840426
    Marta

    OdpowiedzUsuń