Domcia
16.
Agata spojrzała na przyjaciół, a po chwili jej wzrok
skierował się na ciemność w gabinecie. Uśmiechnęła się do Marka i powoli
ruszyła w stronę pomieszczenia. Drzwi były zamknięte, więc delikatnie nacisnęła
klamkę i popchnęła szklaną ścianę. W kancelarii dało się usłyszeć lekko
skrzypnięcie. Odwróciła na chwilę głowę, ale zauważyła, że przyjaciele wrócili
do swoich zajęć, a Marek usiadł na kanapie, przyglądając się brunetce.
Spojrzała na ciemność, jaka panowała w jej gabinecie. Zrobiła jeden krok do
przodu. Znała rozkład mebli, więc nie zapalała światła, tylko powoli ruszyła w
stronę biurka. W całym pomieszczeniu roznosił się zapach, który znała doskonale
– stare drewno pomieszane ze skórą i waniliowymi świeczkami, które kiedyś w
prezencie dostała od Doroty. Dotknęła dłonią skórzane oparcie fotela, po czym
usiadła i zakręciła się wokół. Położyła nogi na biurku, jak to lubiła robić,
gdy pracowała w tym gabinecie nocami i zamknęła oczy.
Dwa lata spędziłam
pracując w tym gabinecie, tyle dni i nocy pracowałam właśnie tak, jak teraz
siedzę. Walczyłam z prawem i szukałam prawdy. Nigdy się nie poddawałam, nawet
jeśli wiedziałam, że sprawa jest przegrana. Umiałam tutaj pracować, skupić się
i znaleźć najlepsze rozwiązanie. Praca w kancelarii w Bydgoszczy jest w
porządku, ale nie ma tam „tego czegoś”. Może gdyby przewiozła mój fotel i
biurko, to byłoby co innego. Tam jednak nikt nie wpada do mojego gabinetu bez
pukania, z nikim nie dzielą mnie szklane drzwi. Nie ma tam zakręconego
aplikanta, który wyciera nawet kurze w gabinecie mentorki. Nie ma tam Dorotki, która
pomoże i zawsze obdarzy uśmiechem. A ludzie? Ludzie też są inni - tutaj mnie
szanują, a tam czuję się często jak piąte koło u wozu. Jednak…to praca, dobra
praca i muszę ją szanować, bo innej nie mam. Przecież nie stanę przez Dorotą i
Markiem, prosząc o przyjęcie mnie z powrotem do spółki, bo to ja ich zostawiłam
na lodzie, zaraz po tym, jak odzyskałam prawo wykonywania zawodu. Wiele bym
dała, by tutaj wrócić – do Bartka, Doroty i przede wszystkim do Marka.
Na imię Marka, ciało Agaty przeszył dreszcz emocji.
Spojrzała na drzwi do jego gabinetu, paliło się tam małe światło. Brunetka
podniosła się z fotela i ostrożnie ruszyła ku szklanym drzwiom. Wyciągnęła rękę
ku klamce, by otworzyć drzwi, jednak w ostatnim momencie wycofała się.
Odwróciła głowę i podeszła do okna. Tutaj też spędziła wiele godzin, obserwując
zaspaną Warszawę.
Usłyszała skrzypienie drzwi i ciche kroki. Nie odwróciła
głowy, tylko spokojnie obserwowała jadące samochody i spacerujących
przechodniów. Poczuła, że zbliżył się do niej i stoi kawałek dalej, obserwując
jej sylwetkę. Czuła, jak jego wzrok błądzi po jej ciele, centymetr po
centymetrze. Znów zadrżała, choć tym razem chyba raczej z zimna – wciąż miała
na sobie przemoczone ubrania, które pachniały deszczem. Podłoga zaskrzypiała
pod jego ciężarem, poczuła jego oddech na szyi, a stał tak blisko, że czuła
przyspieszone bicie jego serca.
- Chodź, zabiorę cię do domu. – wyszeptał, mrucząc, tak że
Agata poczuła jego oddech na karku, dostała gęsiej skórki.
Agata nie opierała się zbytnio, bo była zmęczona po całym
dniu i wiedziała, że Marek zaopiekuje się nią najlepiej. Mogła wprawdzie wrócić
do hotelu, ale nie miała siły walczyć. Kiedy wyciągnął do niej dłoń, bez
wahania podała mu swoją rękę, splątując z nim palce. W mroku widziała, że jego
oczy świecą się ze szczęścia. Sama bardzo się bała, ale wiedziała, że przy nim
może czuć się bezpieczna i w końcu przestała walczyć z tym, co do niego czuje.
Wprawdzie ani z ust Agaty, ani z ust Marka nie padły żadne wyznania, ale oboje
wiedzieli, że nie mogą zmarnować danej im przez los drugiej szansy.
Opuścili gabinet, w holu było ciemno. Agata szybko zdała
sobie sprawę, że Dorota i Bartek już dawno opuścili kancelarię, ale z pewnością
nie chcieli psuć tej chwili Agacie – chwili, w której docierało do niej, że nie
chce pracować nigdzie indziej. Kiedy stali w pobliżu biurka aplikanta, Agata
zatrzymała się, a Marek spojrzał na nią pytająco. Kobieta obróciła głowę i
jeszcze raz przywróciła do pamięci chwile, gdy pracowała w tej kancelarii. Na
jej twarzy pojawiła się łza, która otarła dłonią i wciąż trzymając dłoń Marka,
podeszła do niego bliżej. Jego twarz była oświetlona przez nikłe światło,
dochodzące z ulicznych lamp. Stał, patrząc na nią, jak zahipnotyzowany.
Zbliżyła się jeszcze bardziej, na odległość kilkunastu centymetrów. Marek
schylił twarz. Agata położyła dłoń na jego policzku, uśmiechając się.
Przybliżyła twarz i pocałowała, delikatnie muskając wargami, jego policzek.
Mężczyzna zamknął oczy, myśląc że za chwilę posunie się dalej, jednak odsunęła
twarz i wtuliła się w jego ramiona.
- Marek, zabierz mnie do domu. – powiedziała bardzo cicho.
***
Gdy doszli do stojącego przed kamienicą samochodu Agaty,
Marek otworzył kobiecie drzwi od pasażera. Brunetka nie opierała się wcale i
usiadała w samochodzie. Marek zajął miejsce kierowcy, a ustawiając sobie
lusterka i siedzenie, zerkał na kobietę. Oboje milczeli. Agata zadrżała z
zimna, na co Marek zdjął z siebie marynarkę i bez słów podał ją Agacie. Kobieta
wtuliła się w miękki materiał i poczuła, jak jej nozdrza delikatnie drażni
zapach jego perfum. Uśmiechnęła się i usiadła wygodnie w fotelu. Mężczyzna
włączył silnik i po chwili w samochodzie zabrzmiała spokojna muzyka, którą
Agata słuchała w drodze z Bydgoszczy. Odjechali spod kancelarii.
Po 15 minutach dojechali do mieszkania Marka. Agata smacznie
spała, ale na dźwięk zatrzymywanego auta, otworzyła oczy, zastanawiając się
przez chwilę, gdzie jest. Przetarła powieki dłonią i spojrzała w stronę Marka, ale kierowcy już
nie było. Znajdował się obok jej drzwi, chwycił za klamkę i otworzył drzwi.
Brunetka jeszcze chwilę siedziała w samochodzie. Marek wyciągnął do niej dłoń,
chwilę wahała się, ale po chwili podała
mu rękę i podniosła się z fotela. Otuliła się szczelniej marynarką Marka, a on
objął ją swoim ramieniem. Wszystko to robili w milczeniu.
Mieszkanie Marka wyglądało tak, jakim zapamiętała je
brunetka. Wszędzie panował chaos, ale ten nieuporządkowany porządek dodawał
uroku przytulnego mieszkanku. Na stoliku przy kanapie stała butelka whisky.
Agata uśmiechnęła się na ten widok. Marek, widząc spojrzenie kobiety,
zapraszającym gestem wskazał na kanapę.
- Witaj w domu. – powiedział mężczyzna i złapał Agatę w
talii. – Rozgość się.
- A mogłabym najpierw wziąć prysznic? – zapytała nieśmiało.
- Jasne. – odpowiedział lekko speszony Marek. – Tam w
łazience masz ręczniki. A czekaj, zaraz znajdę ci jakąś czystą koszulkę…
- Nie trzeba. – na twarzy Agaty pojawiły się rumieńce.
- Przecież jesteś cała przemoczona. – spojrzał na twarz
Agaty, na której widać było speszenie, połączone z rumieńcami. – Daj spokój,
nie zachowujmy się jak małe dzieci.
- Hmm. – Agata zmarszczyła brwi.
- Widziałem cię już w piżamie na wyjeździe, w ręczniku na
hotelowym holu, więc nie ma czego się wstydzić. – wyjął z szafy koszulkę i
podał Agacie. – Proszę.
Agata weszła do łazienki, zamknęła drzwi, usiadła na wannie
i wtuliła twarz w koszulkę Marka. Poczuła znajomy zapach, który tak wiele razy
zawracał jej w głowie. Przez cały rok tęskniła za jego dotykiem, zapachem i
czułością. Nigdy z jego ust nie padły żadne słowa deklaracji, czy wyznań, ale
ona wiedziała, że tak naprawdę jest dla niego ważna. Sama bała się powiedzieć,
co czuje, ale swoją obecnością w jego domu, pokazywała, że nie jest jej
obojętny. Paraliżował ją strach przed związkiem i deklaracjami, ale czuła, że
dłużej nie wytrzyma, udając brak uczuć.
W tym czasie Marek sprzątał mieszkanie. Chciał zrobić na
Agacie jak najlepsze wrażenie, choć doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że
ona się boi. Kiedy rok wcześniej postawił wszystko na jedną kartę, wyznał
Agacie, że jest dla niego ważna, ona spanikowała i zostawiła go, wyjeżdżając z
Warszawy. Teraz miał inny plan. Chciał być dla niej najlepszym przyjacielem i
małymi gestami pokazywać, że może mu ufać i wierzyć. Wiedział, że nie chce być
dla niej tylko i wyłącznie przyjacielem, ale musiał być cierpliwy, by jej nie
spłoszyć, by tym razem zatrzymać ją przy sobie. Bał się, że znów go zostawi, a
mimo tego, że był silnym mężczyzną, takiej straty nie wytrzymałby drugi raz.
Kiedy ostatnim razem Agata zostawiła go, załamał się – stał się innym
człowiekiem, który już tak bardzo nie wierzy w siebie, człowiekiem, który żyje
tylko jedną nadzieją. Przez cały czas wierzył, że Agata wróci i los się do
niego uśmiechnie.
Po kilkunastu minutach Agata wyszła z łazienki. Miała na
sobie tylko długą koszulkę Marka, a mokre włosy opadały na jej szczupłe
ramiona. Marek, który siedział na kanapie, przebrany w suche ubrania, wskazał
ręką na kanapę, ale Agata pokręciła głową.
- Coś się stało? – zapytał mężczyzna. – Myślałem, że…
- Wiesz, mogłam jechać jednak do hotelu, a tak tylko
przeszkadzam ci. – powiedziała smutno, przyglądając się mężczyźnie.
- Agata, nie przeszkadzasz mi przecież. – jeszcze raz
pokazał na kanapę. – Chodź, obejrzymy jakiś film. Pamiętasz, jak mieliśmy
sprawę o prawa autorskie?
- Tak. – odpowiedziała, a jej oczy rozpromieniły się.
Przypomniała sobie bowiem, jak mężczyzna dochodzący swoich praw, powiedział jej
że Markowi na niej zależy. Uśmiechnęła się do tego wspomnienia, ale nie
powiedziała o nim Markowi. – Jak oglądaliśmy ten film, to przespałeś wszystko,
a historia lubi się powtarzać. – usiadła obok niego, zachowując bezpieczną
odległość.
Marek włączył pilotem telewizor, szukając odpowiedniego
filmu. Agata w tym czasie ułożyła się wygodnie, opierając wilgotną głowę o
kanapę. Mężczyzna spojrzał na nią i zauważył, że ma na całym ciele gęsią
skórkę. Wstał z kanapy i po chwili wrócił z sypialni z kocem. Podszedł do Agaty
i przykrył ją, uśmiechając się. Usiadł obok, zachowując mniejszy dystans. Marek
włączył jakiś film, ale żadne z nich nie było wyraźnie zainteresowane
wyświetloną historią, więc po jakimś czasie wyłączyli telewizor. Agata, czując
że ciało Marka jest wyziębione, przysunęła się kawałek. Położyła głowę na jego
kolanach, z twarzą obróconą w stronę pokoju i przykryła ich szczelniej kocem.
Początkowo Marek siedział bardzo sztywno, ale gdy przyzwyczaił się do jej
dotyku, rozluźnił się. Odgarnął włosy z jej twarzy, poczuł jak na opuszkach
palców zostają mu krople wody. Siedzieli tak przez jakiś czas, podczas gdy
Agata zamknęła oczy.
- Marek, dlaczego mnie wziąłeś do siebie do domu? – zapytała
szeptem.
Mężczyzna zdziwiony tym pytaniem i przerwaną ciszą, zadrżał
lekko. Bał się, że to ten moment, w którym należy powiedzieć coś więcej niż
„jesteśmy przyjaciółmi”.
- Bo jesteśmy przyjaciółmi. – odpowiedział drżącym głosem.
- Przyjaciółmi? – zapytała Agata.
- Tak, przyjaciółmi. – ta rozmowa dla nich bardzo trudna,
więc na jakiś czas zapanowała cisza.
Agata podniosła się z kolan Marka i spojrzała na niego ze
łzami w oczach. Nie chciała być tylko jego przyjaciółką, ale wiedziała, że to
głównie jej wina, że nie doceniła jego słów rok temu. Marek patrzył na jej
zaszklone oczy i po jego policzku również słynęła łza. Nie umiał powiedzieć
jej, co naprawdę czuje.
- Mogę zostać u ciebie na noc?
- Jasne. – odpowiedział Marek, odkrył koc z jej ciała. – Idź
do sypialni się położyć, ja zostanę tutaj. – Agata nie miała siły z nim
walczyć.
Ruszyła w stronę sypialni. Weszła do pomieszczenia i
rozejrzała się dookoła. W pokoju było jasno, mimo zgaszonego światła. Odkryła
kołdrę i usiadła na łóżku. Po jej policzku płynęły łzy. Powoli zaczynało do
niej docierać, że i tym razem starci mężczyznę, na którym jej zależy, bo nie
potrafi okazać nic więcej. Położyła głowę na poduszce, przykryła się kołdrą i
zamknęła zapłakane oczy.
Marek przyglądał się jej, opierając się o framugę drzwi do
sypialni. Wiedział, że go nie widzi, więc odważnie, ale po cichu wszedł do
pokoju. Usiadł na łóżku, przyglądając się kobiecie. Agata otworzyła oczy
przestraszona, podniosła się i przesunęła się kawałek na łóżku, robiąc miejsce
Markowi. On przysunął się do niej. Wyciągnął rękę przed siebie, wycierając
dłonią jej łzy. Agata złapała jego dłoń, cała drżała. Spletli swoje drżące
ręce, a drugim ramieniem Marek objął brunetkę.
- Agata. – zaczął, próbując patrzeć jej w oczy, jednak ona
uciekała wzrokiem, nie naciskał więc.
- Marek…
- Posłuchaj mnie, proszę. – wyszeptał. – Rok temu
powiedziałem o wiele za dużo. Nie powinienem był mówić ci tego wszystkiego od
razu i naciskać na ciebie. Wtedy tego nie rozumiałem, ale teraz wiem, że ty
bardzo się boisz. Boisz się być w związku, ale najbardziej boisz się komuś
zaufać. Myślałem, że od razu mi wszystko wybaczysz…
- Wybaczyłam ci…
- Tak, ale nie zapomniałaś. Tamtego dnia padło zbyt wiele
słów. Zbyt wiele dobrych i zbyt wiele złych słów. Miałaś rację, że najlepsze co
potrafimy robić, to się kłócić i sprzeczać. Ale teraz tak nie jest. Zobacz, że
potrafimy normalnie rozmawiać i być ze sobą. – wypuścił dłoń z jej ręki i
delikatnie dotknął jej twarzy, kierując jej wzrok na siebie. – Agata, nie padną
z moich ust teraz wielkie słowa, ani nie będę udawał bohatera. Przepraszam, że
cię skrzywdziłem i mam nadzieję, że pewnego dnia zrozumiesz, jak bardzo tego
żałuję.
- Ja też cię przepraszam, że cię zostawiłam wtedy i że
wyjechałam bez pożegnania do Bydgoszczy.
Patrzyli na siebie, mając łzy w oczach. Nie potrafili
powiedzieć nic więcej. Oboje bowiem bali się, że zbyt wiele słów znów zniszczy
ich więź. Agata osunęła się na łóżku, kładąc głowę na poduszce. Marek położył
się obok niej, przytulając jej zimne ciało do siebie. Usnęli wtuleni w siebie,
z mokrymi choć uśmiechniętymi oczyma.
Rano, gdy Marek się obudził, nigdzie nie było śladu Agaty.
Ewa
Mmmm cudne;) Brak mi słów<3<3
OdpowiedzUsuńRozmarzyłam się;D To jest poprosty wspaniałe!!!
Tylko zakończenie mnie trochę martwi:/
Mimo to czekam na cedek;D
Opowiadanie okey tylko czy to już nie przesada, że ona znowu ucieka? Kurde skoro już wróciła to czemu znowu tak namieszane.
OdpowiedzUsuńKocham to!!! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńTylko żeby to nie był znowu jakiś sen, czy coś... No błagam... Historia lubi się powtarzać, ale nie róbcie nam tego. :)
Zdedydowanie Domciu dajmy im dzień męczarni :*
OdpowiedzUsuńPaula
Mogę obiecać, że to nie będzie żaden sen, ale jeszcze 3 części, więc wszystko możliwe. Cierpliwości : )
OdpowiedzUsuńE.
i co tylko 3 czesci wiecej i juz koniec? :(
UsuńZdecydowanie nie zgadamy się na dzień męczarni !!! W takim momencie !!! W życiu !!!
OdpowiedzUsuńNie ja też nie zgadzam się na dzień bz kolejnej częśći bo w nocy z środy na czwartek wyjeżdżam i chciałabym doczytać to opowiadanie do końca! Nie róbcie tego proszę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńjuż po północy! < 3
OdpowiedzUsuńDlaczego niema jeszcze opowiadania ? :((
OdpowiedzUsuńOj przepraszam coś się nie wczytało, a mi się pokazało ;)) Jest dodane jako o północy :D
UsuńDomcia