środa, 7 sierpnia 2013

Opowiadanie Daisy cz.10



Czuła się tak jak jeszcze nigdy w życiu. Marek po raz kolejny w ciągu tych kilku dni, udowodnił jej, że mu zależy i chce naprawić swój błąd. Była szczęśliwa, bo wiedziała, że może na nim polegać. Teraz, po tym wszystkim, miała stuprocentową pewność, że jest z nim bezpieczna. Był dla nie kimś więcej niż tylko byłym wspólnikiem, kolegą z pracy… był jej przyjacielem, na którym mogła w każdym wypadku polegać. Marek siadł wygodniej i przytulił mocniej Agatę, a ona położyła głowę na jego torsie.
Bartek od rana nie mógł się na niczym skupić. Pięć razy wracał się do domu, bo czegoś zapomniał. A teraz jeszcze ci klienci.
- Cześć. – powiedział Marek wchodząc do kancelarii.
- Cześć.
- Ilu klientów mam dzisiaj?
- Kilku, nie wiem dokładnie, ale są to raczej łatwe sprawy.
- Aha. Dobra, to ja będę u siebie. – po tych słowach, ze swojego gabinetu wyszła Dorota.
- Marek, podejdź do mnie po spotkaniu, dobrze? Chcę z tobą omówić linię obrony Agaty.
- Ale ja nie jestem jej pełnomocnikiem. Ona tego nie chce, ale oczywiście z przyjemnością ci pomogę.
            Koło godziny 10 otworzyła oczy. W głowie cały czas miała wczorajszy wieczór. Wiedziała już, że to jest ten mężczyzna. Wiedziała, że to z nim chce być. Zdała sobie też sprawę, że rodzice są bardzo mądrzy. To jej tata od samego początku uważał ich za parę , mimo iż było to całkowicie sprzeczne z prawdą. W trakcie tych rozmyślań, ubrała się i przygotowała sobie śniadanie. Usiadła z nim na kanapie i włączyła telewizor. Oglądnęła powtórkę programu kulinarnego Krystyny Sikorskiej . Zastanawiała się co robić. Bez pracy nie mogła żyć i musiała coś znaleźć. Próbowała znaleźć jakąś ofertę w Internecie, ale nie mogła się skupić. Cały czas myślała o Marku i o tym co się pomiędzy nimi wydarzyło wczoraj. Chciała do niego zadzwonić i zaprosić go do siebie, ale wiedziała, że ma teraz klientów. Zazdrościła mu tego. Też chciałaby móc pracować dalej w swoim wymarzonym zawodzie. Miała nadzieję, że się będzie mogła wrócić do adwokatury.
            Spotkanie dłużyło mu się jak nigdy. Sprawa banalna, ale on chciał jak najszybciej pójść do Doroty i omówić z nią szczegóły linii obrony Agaty. Potem, po pracy zadzwoni do niej i opowie o wszystkim… razem z Dorotą.
            Gdy znalazł się w gabinecie rudowłosej wspólniczki, ona zapytała, czy nie miałby nic przeciwko wspólnemu obiadowi we czwórkę. Chciała być najlepiej jak to możliwe przygotowana.
- Usiedlibyśmy gdzieś i razem z Bartkiem pomoglibyście mi opracować linię obrony. Oczywiście Agata byłaby razem z nami. Co cztery głowy, to nie jedna. To co? Zgadzasz się? Bartek już się zgodził. Zaraz dam znać Agacie. Dołączysz do nas?
- No, oczywiście. Jeśli tylko się na coś przydam. To gdzie i o której się spotykamy?
- Myślałam o tym lokalu tu, niedaleko o 16? – powiedziała i zwróciła swój wzrok w stronę drzwi. Do gabinetu wszedł Bartek.
- Marek, klient do ciebie już przyszedł.
- Dobrze. Już idę do niego. To do 16. – powiedział i poszedł do siebie.
            Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Najchętniej poszłaby do kancelarii, ale tam tylko by im wszystkim przeszkadzała. W tok jej rozmyślań wdarł się dźwięk dzwonka telefonu. Popatrzyła się na wyświetlacz. ‘Dorota’
- Cześć Dorota. Co tam?
- Cześć. Przyjdź dzisiaj do naszego lokalu o 16. Mam do ciebie sprawę. Będziesz?
- Będę. I tak nie mam co robić w domu.
- Ale radzisz sobie?
- Tak, tak. A, zapomniałabym. Dziękuję ci za Smolika. No, że załatwiłaś jego zeznania.
- N-nie ma za co. A ty skąd o tym wiesz?
- Marek mi powiedział. To źle?
- Nie, nie. Dobra, muszę kończyć. Mam klientkę. Do zobaczenia.
- No to pa. Do zobaczenia. – rozłączyła się.
            Czekała na Dorotę już 15 minut. Zastanawiała się co jej mogło wypaść. Czy klientka była dłużej, czy to sprawy rodzinne… Ostatnio coraz częściej myślała o rodzinie. Nigdy nie zazdrościła przyjaciółce ani dzieci, ani męża, ale teraz wszystko się zmieniło. Nie chciała być sama. Potrzebowała osoby, która będzie o niej myśleć, z którą będzie szczęśliwa, której będzie mogła wszystko powiedzieć, która będzie jej najlepszym przyjacielem… która będzie ją kochać i którą i ona będzie darzyć miłością. Takie rozmyślania zaprowadziły ją po jakimś czasie do osoby Marka. Od chwili kiedy wczoraj wieczorem opuścił jej mieszkanie, czuła w sobie dziwną pustkę. Potrzebowała go, ale bała się mu to powiedzieć. W końcu przyszła Dorota razem z Markiem i Bartkiem. Na widok mężczyzn Agatę zamurowało. Myślała, że przyjaciółka chce się  z nią spotkać, żeby po prostu porozmawiać. Na widok Marka jej serce zaczęło szybciej bić. Popatrzyła się na niego. Ich spojrzenia się spotkały. Obydwoje się do siebie uśmiechnęli, co nie uszło uwadze pozostałej dwójki przyjaciół, którzy wymienili porozumiewawcze spojrzenia między sobą.
- No dobra. Ja jestem trochę głodny i nie wiem jak wy, ale ja coś sobie zamówię. – przerwał ciszę Bartek. Usiedli przy stoliku i zamówili sobie obiady. W czasie gdy czekali na posiłek, Dorota objaśniła Agacie cel ich spotkania. Brunetka słuchała prawniczki niezbyt uważnie, ponieważ cały czas patrzyła się na Marka.
            Gdy szedł na umówione spotkanie spotkanie, nie wiedział jak ona zareaguje na jego widok. Był ciekaw, czy wczorajszy wieczór był dla niej tak samo wyjątkowy jak dla niego. Jednak gdy ją zobaczył, wszystkie jego obawy zniknęły. Najpierw patrzyła się na niego i Bartka zdziwiona, ale kilka sekund później uśmiechnęła się do niego, a on jej ten uśmiech odwzajemnił. Gdy usiedli cały czas patrzyła się na niego z takim samym uczuciem jak wczoraj.
            Zastanawiali się nad tą sprawą przez jakieś 2-3 godziny. Wszyscy byli szczęśliwi, że mogą pomóc Agacie, a i ona również była im wdzięczna. W pewnym momencie do Doroty zadzwonił mąż i musiała wracać do domu, bo Filip źle się czuł. Chwilę później z kolei, Bartek przeprosił przyjaciół, ponieważ musiał iść na wykład. Marek i Agata zostali więc sami. Cieszyli się z tego faktu, jednak ona czuła się nieco dziwnie. Bała się tego uczucia, lecz była wobec niego bezradna.
            Chciał wykorzystać każdą chwilę, którą mógł spędzić z nią. Chciał jej poprzez każdą ich wspólną chwilę pokazać jak mu na niej zależy. Nie chciał tego po raz kolejny schrzanić. Na początek postanowił ją gdzieś zaprosić. Nie chciał żeby było to miejsce bardzo romantyczne, bo mogłoby ją to trochę spłoszyć. Wiedział jednak, że nie pozwoli jej teraz odejść. Postanowił ją więc zabrać na spacer. Chciał z nią szczerze o wszystkim porozmawiać. Chciał ostatecznie zburzyć jej mur i otworzyć bramę do swojego świata.
            Chodzili już po stolicy jakąś godzinę. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Gdy dochodzili już do samochodu Agaty, on objął ją czule swoim ramieniem. Chciał, żeby czuła się bezpiecznie. I tak tez było. W ciągu tych kilku dni, nabierała coraz większej pewności, że może mu zaufać i czuć się bezpiecznie.
***
Może być? Bo momentami wydaje mi się, że się powtarzam. Co o tym sądzicie?

Daisy

4 komentarze:

  1. Fajne!!! Jasne, źe może być! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo !~Prosze o cedek ! ie moge sie doczekac !! :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że nie piszę na temat opowiadania, ale (do wszystkich fanów): słyszeliście już??? Cytuję ze strony "PA": "Agata znajduje nowe zajęcie, które otworzy przed nią gamę nieznanych do tej pory możliwości. Praca z młodzieżą okaże się dla kobiety niezwykle inspirująca, a wsparcie, które otrzyma od przyjaciół w nowej sytuacji utwierdzi ją w przekonaniu, że wszystko jest możliwe, także w miłości!"
    W dodatku Dorota przeżywa kryzys z Wojtkiem, poznamy rodzinę Marka (i dowiemy się dlaczego właśnie tak, a nie inaczej obchodzi się z kobietami), a w dodatku o Bartka będą walczyć dwie niepospolite kobiety ;) ;) ;) ;)
    Nie wiedziałam, że kiedyś to powiem/napiszę: Nie mogę już się doczekać września!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń