Paula
Opowiadanie J. cz. II
-Gdzie ja jestem, co się ze mną stało?-Słabym jeszcze głosem odezwała się Agata
-Jesteś w szpitalu, miałaś wypadek.-Próbował uspokoić ją Marek
-Jak to?
-Zaraz po rozprawie wsiadłaś w samochód, byłaś bardzo zdenerwowana. Potem tylko zobaczyłem twój samochód jak był cały w kawałkach. Miałaś również operację wątroby. Ale teraz jest już wszystko w porządku. Tak się o ciebie martwiliśmy. Przyjechał nawet twój tata.
-Gdzie on teraz jest?
-Pojechał do twojego mieszkania. Siedział tu prawie cały dzień.
-Dziękuję że go powiadomiliście. A ty jak długo tu jesteś
Cały czas tu jestem i dalej chcę być przy tobie. Bardzo mi na tobie zależy-chciał powiedzieć, Ale wyszło z tego tylko:
-Może jakieś dwie godziny.
-Teraz jak już się obudziłam, możesz iść. Na pewno masz dużo spraw. Nie martw się o mnie.
Nic nie jest tak ważne jak ty- odezwał się znowu głos w jego głowie, lecz Marek znowu powiedział coś innego.
-No chyba masz rację, ale jeszcze cię odwiedzę.
Zaraz po wyjściu ze szpitala zadzwonił do ojca Agaty i powiedział mu, że jego córka już się obudziła. Wsiadł w samochód i udał się do mieszkania.Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Na razie klientów nie ma, bo przekazał je Bartkowi. Do Agaty jechać nie może, bo jest teraz tam jej ojciec. Obejrzę powtórkę Ligi Mistrzów- postanowił, oglądał ją zawsze gdy nie miał nic ciekawego do roboty. W czasie drugiej połowy meczu zadzwonił telefon Dębskiego.
-Halo, słucham.
-Cześć Marek, to ja Bartek. Możesz przyjechać do kancelarii. Nie mogę poradzić sobie z jedną sprawą.
-Jasne, będę za 30 minut.
Marek ubrał się szybko i po parunastu minutach był już przy biurku aplikanta.
-O jaką sprawę chodzi?
-O tą co mi dałeś. Ta spadkowa.
-No tak pamiętam, ale co tam takiego trudnego?
-Pani Krawczyk, nasza klientka w pozwie napisała że od żony jej byłego, zmarłego męża chce połowę majątku. A teraz wmawia mi, że chce 3/4 i że to my źle napisaliśmy pozew. Czeka w konferencyjnej.
-Okej, porozmawiam z nią.
Spotkanie z kłopotliwą klientką przeciągnęło się aż do godziny 20. Marek zapomniał zupełnie że wieczorem chciał jeszcze odwiedzić w szpitalu jego wspólniczkę.Trudno najwyżej zobaczę jak słodko śpi, ale muszę ją jeszcze dziś odwiedzić-pomyślał i tak właśnie zrobił. Wszedł na oddział, prawie w każdej sali było już ciemno. Tylko w jednej świeciła się mała lampka. Była to sala Agaty.
-Hej, nie przeszkadzam?-zapytał szeptem Marek, tak aby jej nie wystraszyć.
-Nie, siadaj.
-Tylko mi nie mów że pracujesz? Przecież miałaś odpoczywać!
-Muszę to dokończyć. Naprawdę nic mi się nie stanie jak posiedzę chwilę przy komputerze.
- No nie wiem, nie wiem.
-Nie drocz się ze mną, ja chyba lepiej wiem co jest dla mnie dobre.
-Oczywiście. Tęsknimy za tobą w kancelarii. Musisz szybko wyjść ze szpitala i złożyć apelacje.
-Nie rozmawiajmy na ten temat dobrze? A wiesz że była tu u mnie Dorota?
-O to dobrze. Mówiła coś ciekawego?
-Owszem, na przykład to że siedziałeś tu przy mnie cały czas, nawet w nocy.
-Tak to prawda. Siedziałem przy tobie bo to prze zemnie teraz tu jesteś. To ja pozwoliłem ci wsiąść do samochodu zaraz po sprawie w sądzie.
-To nie jest twoja wina, tylko moja. To ja nie zauważyłam jadącego z przeciwka samochodu i to ja w niego wjechałam.
-No dobrze niech tak zostanie, a teraz idź już spać. Odwiedzę cię jutro. Dobranoc.
-Dobranoc... Marek, poczekaj... Dziękuje ci że byłeś przy mnie cały czas.
-Może jakieś dwie godziny.
-Teraz jak już się obudziłam, możesz iść. Na pewno masz dużo spraw. Nie martw się o mnie.
Nic nie jest tak ważne jak ty- odezwał się znowu głos w jego głowie, lecz Marek znowu powiedział coś innego.
-No chyba masz rację, ale jeszcze cię odwiedzę.
Zaraz po wyjściu ze szpitala zadzwonił do ojca Agaty i powiedział mu, że jego córka już się obudziła. Wsiadł w samochód i udał się do mieszkania.Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Na razie klientów nie ma, bo przekazał je Bartkowi. Do Agaty jechać nie może, bo jest teraz tam jej ojciec. Obejrzę powtórkę Ligi Mistrzów- postanowił, oglądał ją zawsze gdy nie miał nic ciekawego do roboty. W czasie drugiej połowy meczu zadzwonił telefon Dębskiego.
-Halo, słucham.
-Cześć Marek, to ja Bartek. Możesz przyjechać do kancelarii. Nie mogę poradzić sobie z jedną sprawą.
-Jasne, będę za 30 minut.
Marek ubrał się szybko i po parunastu minutach był już przy biurku aplikanta.
-O jaką sprawę chodzi?
-O tą co mi dałeś. Ta spadkowa.
-No tak pamiętam, ale co tam takiego trudnego?
-Pani Krawczyk, nasza klientka w pozwie napisała że od żony jej byłego, zmarłego męża chce połowę majątku. A teraz wmawia mi, że chce 3/4 i że to my źle napisaliśmy pozew. Czeka w konferencyjnej.
-Okej, porozmawiam z nią.
Spotkanie z kłopotliwą klientką przeciągnęło się aż do godziny 20. Marek zapomniał zupełnie że wieczorem chciał jeszcze odwiedzić w szpitalu jego wspólniczkę.Trudno najwyżej zobaczę jak słodko śpi, ale muszę ją jeszcze dziś odwiedzić-pomyślał i tak właśnie zrobił. Wszedł na oddział, prawie w każdej sali było już ciemno. Tylko w jednej świeciła się mała lampka. Była to sala Agaty.
-Hej, nie przeszkadzam?-zapytał szeptem Marek, tak aby jej nie wystraszyć.
-Nie, siadaj.
-Tylko mi nie mów że pracujesz? Przecież miałaś odpoczywać!
-Muszę to dokończyć. Naprawdę nic mi się nie stanie jak posiedzę chwilę przy komputerze.
- No nie wiem, nie wiem.
-Nie drocz się ze mną, ja chyba lepiej wiem co jest dla mnie dobre.
-Oczywiście. Tęsknimy za tobą w kancelarii. Musisz szybko wyjść ze szpitala i złożyć apelacje.
-Nie rozmawiajmy na ten temat dobrze? A wiesz że była tu u mnie Dorota?
-O to dobrze. Mówiła coś ciekawego?
-Owszem, na przykład to że siedziałeś tu przy mnie cały czas, nawet w nocy.
-Tak to prawda. Siedziałem przy tobie bo to prze zemnie teraz tu jesteś. To ja pozwoliłem ci wsiąść do samochodu zaraz po sprawie w sądzie.
-To nie jest twoja wina, tylko moja. To ja nie zauważyłam jadącego z przeciwka samochodu i to ja w niego wjechałam.
-No dobrze niech tak zostanie, a teraz idź już spać. Odwiedzę cię jutro. Dobranoc.
-Dobranoc... Marek, poczekaj... Dziękuje ci że byłeś przy mnie cały czas.
jakie słodkie <3
OdpowiedzUsuńTy Aska uwielbiasz takie opo!
OdpowiedzUsuńCzekam na cedek <3
Słodkie. :*
OdpowiedzUsuń