Co do mojego opowiadania... Czy w ogóle ktoś na nie czeka xD Od dwóch tygodni mam taki pomysł, ale najpierw nie miałam czasu, potem mi się nie chciało, a teraz pozostały tylko fragmenty i trzeba czekać na jakieś przebłyski weny :D
Miłego czytania :)
Domcia
Oto już finał :D Chciałam podziękować za te wszystkie komentarze od osób podpisanych jak i anonimowych <3
Tę ostatnią część dedykuję: Daisy, Leszkowelove, Pauli, Domci i A. :* (czekam z niecierpliwością na Wasze opowiadania)
-A co to za okazja?-zapytał biorąc od niej
tackę, wypełnioną jedzeniem.
-Jak to jaka? Wszystkiego najlepszego z okazji dnia ojca!
-Przecież jeszcze nie jestem ojcem. Coś ma pani błędne informacje, pani mecenas.
-A to, to kogo.-wskazała na swój, już sporych rozmiarów brzuch.
-Może sąsiada.- zaśmiał się.- mój mały Łukaszek.
-Nie bo Loretta, zobaczysz.
-Coś Ty tak się przyczepiła do tego imienia? Jest tyle pięknych imion, a Ty tylko to. Na przykład Paulina, Klaudia, Asia, Karolina, Jagoda.
-Przyczepiłam się dlatego, że moja mama chciała, żeby jej wnuczka właśnie się tak nazywała.
Uderzyła go poduszką. On nie był jej dłużny. Bawili się jak małe dzieci.
-Jak to jaka? Wszystkiego najlepszego z okazji dnia ojca!
-Przecież jeszcze nie jestem ojcem. Coś ma pani błędne informacje, pani mecenas.
-A to, to kogo.-wskazała na swój, już sporych rozmiarów brzuch.
-Może sąsiada.- zaśmiał się.- mój mały Łukaszek.
-Nie bo Loretta, zobaczysz.
-Coś Ty tak się przyczepiła do tego imienia? Jest tyle pięknych imion, a Ty tylko to. Na przykład Paulina, Klaudia, Asia, Karolina, Jagoda.
-Przyczepiłam się dlatego, że moja mama chciała, żeby jej wnuczka właśnie się tak nazywała.
Uderzyła go poduszką. On nie był jej dłużny. Bawili się jak małe dzieci.
-Dobra Marek, spokój. Masz i odpakuj.- wskazała na pakunek.
-Już dobrze. Co my tu mamy? Mm koszula i krawat. Mały masz
dobry gust, po tatusiu.- uśmiechnął się kładąc rękę na jej brzuchu.
-Ile razy mam Ci mówić, że to będzie dziewczynka? Zaraz się
o tym przekonamy.-uśmiechnęła się.
-No nie takie zaraz, jeszcze tydzień i kilka dni.
Zjedli razem przesmaczne śniadanie w swoim towarzystwie.
Marek poszedł przymierzyć świeżo co kupioną koszulę, a Agata pozbierała
wszystkie naczynia i zeszła do kuchni. Gdy odkładała ostatni talerz do szafki,
nagle dostała silnego skurczu. Ten upadł na ziemię, rozbijając się na drobne
kawałki.
Agata oparła dłoń o
blat, i mocno zaciskała, drugą natomiast położyła na brzuchu i zwijała się z
bólu, wreszcie wydała z siebie krzyk. Marek szybko zbiegł na dół, nie wiedząc
co się dzieje. Pomógł ubrać się Agacie i pobiegł odpalić swój samochód. Ten na
złość nie chciał odpalić. Zadzwonił po pogotowie.
Pędzące na sygnale pogotowie mijało jeden
samochód za drugim. Wszystkie pojazdy rozstępowały się torując drogę
rozpędzonej karetce. Z jej czoła zaczęły spływać pierwsze krople potu. Ściskała
mocno jego dłoń, tak że i jemu drętwiała.
–
Jeszcze trochę kochanie wytrzymaj - szeptał jej do ucha. Ucałował jej czoło.
Ale jak tu miała zatrzymać śpieszące na świat maleństwo? Karetka gwałtownie zatrzymała się i tylnie
drzwi otworzył jeden z sanitariuszy. Przejeżdżając przez szpital mijała tłumy
pacjentów czekających w kolejce na SOR, rodziny pacjentów, pędzących w jedną i
drugą stroną ubranych w niebieskie lub białe uniformy. Zabrali Agatę na
porodówkę i zaczęło się. Stojący tuż przy jej prawym ramieniu Dębski musiał
przecierpieć drętwiejącą przy każdym jej uścisku dłoń. Kolejny skurcz, parcie i
krzyk.
-
Przyj! Przyj! – słyszała tylko nad głową. W pewnym momencie ten pewny siebie i
odważny mecenas zbladł od mocnego nacisku jej dłoni. Krew nie dopływała mu do
opuszków palców powodując mrowienie. I nastąpił kulminacyjny moment lekarz
uniósł zanoszące się płaczem niemowlę. Podali Markowi nożyce, aby ten jako
ojciec mógł odciąć pępowinę. Położne wzięły zajęły się maluszkiem, umyły, owinęły
i był już gotowy, aby iść do taty na ręce. Przed Marka oczami panował mrok.
Wszystkie kumulujące się w nim emocje chciały ujrzeć światło dzienne. Zbladł i
po jego czole spłynęła kropla potu, usiadł na krzesełko. Głęboko oddychając
objął małego niemowlaka podanego przez pielęgniarkę. Spłynęły mu po policzku
łzy wzruszenia i szczęścia. Nie potrafił ukryć emocji, których przysporzyło mu
przyjście na świat pierworodnej. Agatę przewieziona na salę poporodową.
Dziewczynkę zawieziono na wszystkie badania. Marek stał na korytarzu i
rozmawiał przez telefon, tłumacząc Wojtkowi gdzie znajdzie farby, folie
ochronną, pędzle do pomalowania dziecięcego pokoju. Następnie zadzwonił do ojca
Agaty z radosną nowiną. Andrzej poprosił o zdjęcie pierwszej wnuczki i
zapowiedział swoją wizytę za tydzień wraz z swoją żoną. Do Sali Dębskiej wszedł
Maciek z pielęgniarką, przywożącą jej mały skarb. Pielęgniarka podała maluszka
w ręce matki i wyszła zostawiając ich samych.
-Gratuluję. Śliczna córeczka.- powiedział spoglądając na
nią.
-Dziękuję! A jak badania?
-10 punktów. 3 400 gramów i 51 centymetrów.
Siedzieli jeszcze chwilę rozmawiając, a do sali wszedł
szczęśliwy Marek. Od razu zatrzymał się w drzwiach i popatrzył na niego.
Ginekolog wstał i podał mu rękę.
-Jak wszystko będzie dobrze, to jutro będziecie mogły
wyjść. Teraz muszę uciekać.
Agata cały czas patrzyła na owoc miłości swojej i Marka.
Marek usiadł na krzesełku, obok niej.
-Mała Jagódka -powiedziała- podoba się?
-A nie Lodzia się zaczęło podobać, ale Jagódka też prześliczne.
Po mojej mamie?
-Tak. A na drugie Agnieszka, po mojej.
-I co, jednak obchodzisz Dzień Ojca. Ten twój Łukaszek.
-Jeszcze się o niego postaramy, zobaczysz. Dzwoniłem do
twojego taty, powiedział, że przyjedzie do nas za tydzień.
Siedział z nimi do 20, gdy pielęgniarka poprosiła, żeby przyszedł jutro.
Wrócił do domu i od razu skierował się do pokoju na górze.
Zobaczył jak Wojtkiem i Jaśkiem ściągają folię ochronną z podłogi. Wnętrze było
pomalowane na kolor fioletowy i zielony.
Po złożeniu łóżeczka Gawronowie udali się do domu.
Następnego dnia Marek odebrał dwie kobiety swojego życia i
udali się do domu. Marek trzymał nosidełko w ręce, a Agata otwierała drzwi. Zostawili
córeczkę w salonie, a oni udali się do pokoju małej.
-Jest śliczny.- powiedziała wchodząc- jak Ci się udało to
zrobić? Przecież cały czas byłeś u mnie?
-Wojtek z Jaśkiem pomalowali pokój, potem składaliśmy
łóżeczko i szafki. W między czasie jedliśmy pizzę zrobioną przez Dorotę.
Usłyszeli płacz dochodzący z dołu. Agata wyciągnęła małą i
przytuliła do siebie.
-Witaj w domu Jagoda.- powiedział Marek, całując Agatę w
czoło. Maluszek lekko uśmiechnął się na twarzy.
Muszelka
Oczywiscie Domcia! Ja czekam na twoje opo z niecierpliwoscia (tak jak napisalam u gory!) <3
OdpowiedzUsuńOmg! Jak ja się wam za te dedyki odwdzięczę? :)
OdpowiedzUsuńOpo cudne! Margata + dziecko = mój przepis na szczęście. <3 <3
Dziwne było sobie wyobrazić Marka że zmrowiałymi rękami :P
Ach, posiadanie dziecka jest cudowne! Taki mały szkrab, całkowicie uzależniony od rodziców. Pamiętam, hak mój brat był mały... Taki kochany, ale w nocy, to już gorzej, ale jednak. Kocham takie happy opa! Happy end musi być! :D
Ja mam takiego maluszka. I jest przecudowna! <3
UsuńMelka <3
Pozazdrościć. Mój brat już "ciut" wyrósł. :)
UsuńA Melcia, to nie siostra! Ani bratanica (brat i tak jest mlodszy, wiec jeszcze poczekam).
UsuńTaki szkrabek ma juz rok i lata po domu jak szalona! <3
Jak zobaczyłam dedykację, to aż mi serducho mocniej zabiło, dziękuję bardzo :* Opowiadanie jest przesłodkie, tak sobie myślę, że jakby zliczyć ile łącznie w naszych opowiadaniach Agata była w ciąży, to razem z Markiem mieliby chyba pietnastkę dzieciaków :D co do jakiegoś nowego opowiadania, to bardzo chciałabym coś napisać, ale niestety brak weny, ale może coś kiedyś wymyślę :) buziaki i dzięki jeszcze raz, A.
OdpowiedzUsuńJeej cudne opowiadanie! :) i dziękuje za dedykacje :***
OdpowiedzUsuńPaula
To ja również dziękuję Skarbie za dedyka i wspomnienia <3 nie wspominaj mi więcej tego imienia, bo sama w ciebie krzesłem rzucę :P
OdpowiedzUsuńjak to jest, że tutaj te opa wychodzą takie ładne, długie mi moje 5 strone wyglądało na z 10 a na streemo na 2 >.<
OdpowiedzUsuńZnam ten ból. Moją cz.24 wyglądała tam mizernie, że aż żal było patrzeć, a tutaj tak przyjemnie-długo. :D
UsuńMycha, asiach - jeszcze raz dziękuę za dedyki! Nie wiem jak się wam odwdzięczę. :)
Najlepiej opowiadaniem!
UsuńWiem, przynudzam :D
Nie. Wcale nie. :) Mnie jest bardzo miło czytać takie pochlebne słowa o moim opie. To dodaje werwy w pisaniu, ale żeby coś dobrego powstało, muszę mieć minimum kilka godzin na to. Więc moje opo nie zakończy się w tym tygodniu. Przepraszam, że będę was trzymaćcw 'napięciu' (mam nadzieję) jeszcze trochę. :P
UsuńFajne opowiadanie. Nie wiem dlaczego ale ostatnio ten utwór kojarzy mi się z PA. Polecam wam go , może też wam się spodoba : http://www.youtube.com/watch?v=cgFTQFtKw_4
OdpowiedzUsuńAle to przecież z 'Lekarzy'. Chociaż faktycznie, trochę z PA się kojarzy. :)
UsuńLekarzy nie oglądam i znam to z m jak milośc bo moja mama oglada
UsuńJa teżn nie oglądam, żeby nir było, tylko w komentarzach pod tym było, że to tam było:).
Usuń