czwartek, 17 października 2013

Opowiadanie Muszelki cz.6

Na wstępie dziękuję za dedykację ;* To było słodkie :D

Co do mojego opowiadania... Czy w ogóle ktoś na nie czeka xD Od dwóch tygodni mam taki pomysł, ale najpierw nie miałam czasu, potem mi się nie chciało, a teraz pozostały tylko fragmenty i trzeba czekać na jakieś przebłyski weny :D

Miłego czytania :)

Domcia

Oto już finał :D Chciałam podziękować za te wszystkie komentarze od osób podpisanych jak i anonimowych <3
Tę ostatnią część dedykuję: Daisy, Leszkowelove, Pauli, Domci i A. :* (czekam z niecierpliwością na Wasze opowiadania)

-A co to za okazja?-zapytał biorąc od niej tackę, wypełnioną jedzeniem.
-Jak to jaka? Wszystkiego najlepszego z okazji dnia ojca!
-Przecież jeszcze nie jestem ojcem. Coś ma pani błędne informacje, pani mecenas.
-A to, to kogo.-wskazała na swój, już sporych rozmiarów brzuch.
-Może sąsiada.- zaśmiał się.- mój mały Łukaszek.
-Nie bo Loretta, zobaczysz.
-Coś Ty tak się przyczepiła do tego imienia? Jest tyle pięknych imion, a Ty tylko to. Na przykład Paulina, Klaudia, Asia, Karolina, Jagoda.
-Przyczepiłam się dlatego, że moja mama chciała, żeby jej wnuczka właśnie się tak nazywała.
Uderzyła go poduszką. On nie był jej dłużny. Bawili się jak małe dzieci.
-Dobra Marek, spokój. Masz i odpakuj.- wskazała na pakunek.
-Już dobrze. Co my tu mamy? Mm koszula i krawat. Mały masz dobry gust, po tatusiu.- uśmiechnął się kładąc rękę na jej brzuchu.
-Ile razy mam Ci mówić, że to będzie dziewczynka? Zaraz się o tym przekonamy.-uśmiechnęła się.
-No nie takie zaraz, jeszcze tydzień i kilka dni.
Zjedli razem przesmaczne śniadanie w swoim towarzystwie. Marek poszedł przymierzyć świeżo co kupioną koszulę, a Agata pozbierała wszystkie naczynia i zeszła do kuchni. Gdy odkładała ostatni talerz do szafki, nagle dostała silnego skurczu. Ten upadł na ziemię, rozbijając się na drobne kawałki.
 Agata oparła dłoń o blat, i mocno zaciskała, drugą natomiast położyła na brzuchu i zwijała się z bólu, wreszcie wydała z siebie krzyk. Marek szybko zbiegł na dół, nie wiedząc co się dzieje. Pomógł ubrać się Agacie i pobiegł odpalić swój samochód. Ten na złość nie chciał odpalić. Zadzwonił po pogotowie.
Pędzące na sygnale pogotowie mijało jeden samochód za drugim. Wszystkie pojazdy rozstępowały się torując drogę rozpędzonej karetce. Z jej czoła zaczęły spływać pierwsze krople potu. Ściskała mocno jego dłoń, tak że i jemu drętwiała.
 – Jeszcze trochę kochanie wytrzymaj - szeptał jej do ucha. Ucałował jej czoło. Ale jak tu miała zatrzymać śpieszące na świat maleństwo?  Karetka gwałtownie zatrzymała się i tylnie drzwi otworzył jeden z sanitariuszy. Przejeżdżając przez szpital mijała tłumy pacjentów czekających w kolejce na SOR, rodziny pacjentów, pędzących w jedną i drugą stroną ubranych w niebieskie lub białe uniformy. Zabrali Agatę na porodówkę i zaczęło się. Stojący tuż przy jej prawym ramieniu Dębski musiał przecierpieć drętwiejącą przy każdym jej uścisku dłoń. Kolejny skurcz, parcie i krzyk.
 - Przyj! Przyj! – słyszała tylko nad głową. W pewnym momencie ten pewny siebie i odważny mecenas zbladł od mocnego nacisku jej dłoni. Krew nie dopływała mu do opuszków palców powodując mrowienie. I nastąpił kulminacyjny moment lekarz uniósł zanoszące się płaczem niemowlę. Podali Markowi nożyce, aby ten jako ojciec mógł odciąć pępowinę. Położne wzięły zajęły się maluszkiem, umyły, owinęły i był już gotowy, aby iść do taty na ręce. Przed Marka oczami panował mrok. Wszystkie kumulujące się w nim emocje chciały ujrzeć światło dzienne. Zbladł i po jego czole spłynęła kropla potu, usiadł na krzesełko. Głęboko oddychając objął małego niemowlaka podanego przez pielęgniarkę. Spłynęły mu po policzku łzy wzruszenia i szczęścia. Nie potrafił ukryć emocji, których przysporzyło mu przyjście na świat pierworodnej. Agatę przewieziona na salę poporodową. Dziewczynkę zawieziono na wszystkie badania. Marek stał na korytarzu i rozmawiał przez telefon, tłumacząc Wojtkowi gdzie znajdzie farby, folie ochronną, pędzle do pomalowania dziecięcego pokoju. Następnie zadzwonił do ojca Agaty z radosną nowiną. Andrzej poprosił o zdjęcie pierwszej wnuczki i zapowiedział swoją wizytę za tydzień wraz z swoją żoną. Do Sali Dębskiej wszedł Maciek z pielęgniarką, przywożącą jej mały skarb. Pielęgniarka podała maluszka w ręce matki i wyszła zostawiając ich samych.
-Gratuluję. Śliczna córeczka.- powiedział spoglądając na nią.
-Dziękuję! A jak badania?
-10 punktów. 3 400 gramów i 51 centymetrów.
Siedzieli jeszcze chwilę rozmawiając, a do sali wszedł szczęśliwy Marek. Od razu zatrzymał się w drzwiach i popatrzył na niego. Ginekolog wstał i podał mu rękę.
-Jak wszystko będzie dobrze, to jutro będziecie mogły wyjść.  Teraz muszę uciekać.
Agata cały czas patrzyła na owoc miłości swojej i Marka. Marek usiadł na krzesełku, obok niej.
-Mała Jagódka -powiedziała- podoba się?
-A nie Lodzia się zaczęło podobać, ale Jagódka też prześliczne. Po mojej mamie?
-Tak. A na drugie Agnieszka, po mojej.
-I co, jednak obchodzisz Dzień Ojca. Ten twój Łukaszek.
-Jeszcze się o niego postaramy, zobaczysz. Dzwoniłem do twojego taty, powiedział, że przyjedzie do nas za tydzień.
Siedział z nimi do 20, gdy pielęgniarka poprosiła,  żeby przyszedł jutro.
Wrócił do domu i od razu skierował się do pokoju na górze. Zobaczył jak Wojtkiem i Jaśkiem ściągają folię ochronną z podłogi. Wnętrze było pomalowane na kolor fioletowy i zielony.
Po złożeniu łóżeczka Gawronowie udali się do domu.
Następnego dnia Marek odebrał dwie kobiety swojego życia i udali się do domu. Marek trzymał nosidełko w ręce, a Agata otwierała drzwi. Zostawili córeczkę w salonie, a oni udali się do pokoju małej.
-Jest śliczny.- powiedziała wchodząc- jak Ci się udało to zrobić? Przecież cały czas byłeś u mnie?
-Wojtek z Jaśkiem pomalowali pokój, potem składaliśmy łóżeczko i szafki. W między czasie jedliśmy pizzę zrobioną przez Dorotę.
Usłyszeli płacz dochodzący z dołu. Agata wyciągnęła małą i przytuliła do siebie.
-Witaj w domu Jagoda.- powiedział Marek, całując Agatę w czoło. Maluszek lekko uśmiechnął się na twarzy. 

Muszelka

16 komentarzy:

  1. Oczywiscie Domcia! Ja czekam na twoje opo z niecierpliwoscia (tak jak napisalam u gory!) <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg! Jak ja się wam za te dedyki odwdzięczę? :)
    Opo cudne! Margata + dziecko = mój przepis na szczęście. <3 <3
    Dziwne było sobie wyobrazić Marka że zmrowiałymi rękami :P
    Ach, posiadanie dziecka jest cudowne! Taki mały szkrab, całkowicie uzależniony od rodziców. Pamiętam, hak mój brat był mały... Taki kochany, ale w nocy, to już gorzej, ale jednak. Kocham takie happy opa! Happy end musi być! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam takiego maluszka. I jest przecudowna! <3
      Melka <3

      Usuń
    2. Pozazdrościć. Mój brat już "ciut" wyrósł. :)

      Usuń
    3. A Melcia, to nie siostra! Ani bratanica (brat i tak jest mlodszy, wiec jeszcze poczekam).
      Taki szkrabek ma juz rok i lata po domu jak szalona! <3

      Usuń
  3. Jak zobaczyłam dedykację, to aż mi serducho mocniej zabiło, dziękuję bardzo :* Opowiadanie jest przesłodkie, tak sobie myślę, że jakby zliczyć ile łącznie w naszych opowiadaniach Agata była w ciąży, to razem z Markiem mieliby chyba pietnastkę dzieciaków :D co do jakiegoś nowego opowiadania, to bardzo chciałabym coś napisać, ale niestety brak weny, ale może coś kiedyś wymyślę :) buziaki i dzięki jeszcze raz, A.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeej cudne opowiadanie! :) i dziękuje za dedykacje :***

    Paula

    OdpowiedzUsuń
  5. To ja również dziękuję Skarbie za dedyka i wspomnienia <3 nie wspominaj mi więcej tego imienia, bo sama w ciebie krzesłem rzucę :P

    OdpowiedzUsuń
  6. jak to jest, że tutaj te opa wychodzą takie ładne, długie mi moje 5 strone wyglądało na z 10 a na streemo na 2 >.<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam ten ból. Moją cz.24 wyglądała tam mizernie, że aż żal było patrzeć, a tutaj tak przyjemnie-długo. :D
      Mycha, asiach - jeszcze raz dziękuę za dedyki! Nie wiem jak się wam odwdzięczę. :)

      Usuń
    2. Najlepiej opowiadaniem!











      Wiem, przynudzam :D

      Usuń
    3. Nie. Wcale nie. :) Mnie jest bardzo miło czytać takie pochlebne słowa o moim opie. To dodaje werwy w pisaniu, ale żeby coś dobrego powstało, muszę mieć minimum kilka godzin na to. Więc moje opo nie zakończy się w tym tygodniu. Przepraszam, że będę was trzymaćcw 'napięciu' (mam nadzieję) jeszcze trochę. :P

      Usuń
  7. Fajne opowiadanie. Nie wiem dlaczego ale ostatnio ten utwór kojarzy mi się z PA. Polecam wam go , może też wam się spodoba : http://www.youtube.com/watch?v=cgFTQFtKw_4

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to przecież z 'Lekarzy'. Chociaż faktycznie, trochę z PA się kojarzy. :)

      Usuń
    2. Lekarzy nie oglądam i znam to z m jak milośc bo moja mama oglada

      Usuń
    3. Ja teżn nie oglądam, żeby nir było, tylko w komentarzach pod tym było, że to tam było:).

      Usuń