wtorek, 1 października 2013

Jednoczęściowe leszkowelove

 Od razu przepraszam za poślizg.. dopiero dopadłam się do laptopa :< Opowiadanie urzekło mnie :)

Paula


Na dworze prószył pierwszy śnieg. Nagle zrobiło się tak biało i strasznie mroźno. Nie była to najprzyjemniejsza pora roku, za którą również nie przepadała pewna urokliwa brunetka. Po skończonych wykładach wracała do domu. Siedziała w swojej czerwonej strzale, a właściwie, to tkwiła nią w korku ciągnącym się chyba kilometr na Moście Świętokrzyskim. Spojrzała na zegarek. Cholera – zaklęła do siebie. Dochodziła 21.30. Zaraz zaczynał się jej ulubiony serial na TVNie, którego nienawidziła przegapiać. Nacisnęła przycisk klaksonu.
- No jedź pan wreszcie! – niecierpliwiła się
Przeczesała nerwowo palcami włosy. Wreszcie korek zaczął się powoli rozluźniać, puszczono ruch i samochody rozjeżdżały się w swoje strony. Nacisnęła pedał gazu, zmieniła bieg i już mknęła pod swoją kamienicę. Dojechała na Plac Zbawiciela. Jak na złość, nigdzie nie mogła znaleźć miejsca. Wysiadła z citroena i skierowała się do drzwi. Płatki śniegu oszraniały jej grzywkę. Pędem pokonała schody prowadzące do jej mieszkanka na pierwszym piętrze. Zrzuciła z nóg przemoknięte kozaki i cisnęła je w kąt, rzuciła torbę na fotel. Włączyła telewizor. Ufff, na szczęście dopiero czołówka. Ubrała na nogi ciepłe wełniane skarpetki. Poszła do kuchni zrobić sobie pyszne rozgrzewające kakao. Tak uzbrojona, opatulona zasiadła do oglądania.

Nie minęło z 20 min, jak pod kamienicę podjechał srebrny Jeep. Wysiadł z niego wysoki, przystojny niebieskooki blondyn w długim zimowym płaszczu z butelką wina w ręce i skierował się do klatki schodowej. Nacisnął dzwonek do drzwi…raz… drugi… trzeci…

Ktoś dobijał się do drzwi wejściowych. Dobijał to mało powiedziane. Dzwonek dryndał jak oszalały.
- Już idę, chwila! – krzyknęła Agata jednak ani nie drgnęła. Nie miała zamiaru mimo natarczywego gościa ruszać się z wygodnej kanapy. A dzwonek dalej alarmował, że gość stoi za drzwiami – Idę, idę.
Zaczęła powoli wygrzebywać się spod koca i szukać pilota, żeby móc zatrzymać odcinek.
Drrrrrrryń…. Dzwonek nie dawał spokoju.
- Agata, przecież wiem że tam jesteś! – krzyknął przez drzwi mężczyzna
Nie mogła znaleźć tego przeklętego pilota. Jakby specjalnie zapadł się pod ziemię. W międzyczasie zdążyły włączyć się reklamy.
- Serio? – powiedziała do siebie pod nosem.
Popatrzyła na drzwi. Marek po drugiej stronie stracił już nadzieję i cierpliwość i zaczął schodzić po schodach.
- No już idę, czekaj!

Szarpnął zamek w drzwiach, zasuwa przesunęła się. Na ten dźwięk mężczyzna odwrócił się. Ich spojrzenia się spotkały.
- Aleś sobie porę wybrał….
- Jak ci przeszkadzam to mogę sobie iść…
- Nie no, jak już jesteś, to wchodź.
Uśmiechnęła się do niego i zaprosiła do środka. Po przekroczeniu progu wręczył jej butelkę wina.
- Niech zgadnę – wygrana sprawa.
Mecenas pokiwał twierdząco głową.
- No to gratuluję.
- A jak wykłady?
- Już, czekaj przyniosę szkło. Rozgość się. Tylko mi telewizora nic nie ruszaj – pogroziła mu wolną ręką.
Mężczyzna wszedł do salonu. Panował tam niezły chaos na łóżku, widać było, że dziewczyna dopiero co spod niego wyszła.
Agata wróciła z dwoma kieliszkami w ręku.
- Spałaś?
- Nie, oglądam … - zawahała się, czy nie wyśmieje jej – „Prawo Agnieszki”.
- Ty też. – zdziwił się ze śmiechem – No, no, nie wiedziałem, że pani mecenas fascynują polskie seriale.
- Jeśli są dobre, i warte obejrzenia, a nie przesłodzonymi telenowelami… Ej, ej, ej! Wiedziałam! Co się ze mnie śmiejesz?! Ty też oglądasz?! To raczej ja bym pana mecenasa nie podejrzewała o śledzenie losów Agnieszki i Leszka!
- No co, trzeba czasem podglądnąć robotę kolegów po fachu, nie?
- Dobra, dobra… ciiiicho już zaczyna się! Siadaj i czekaj do następnej przerwy!

Zasiedli na kanapie. Otworzyli wino. Dziewczyna podkuliła nogi. Co jakiś czas wymieniali uwagi na temat bohaterów.
- Ale kretyn z tego Lichego! – Agata mocno zdziwiła się na jego słowa – on powinien być już od dawna z Agnieszką. Znając życie, to jak zwykle znowu dalej jej ciągle jeszcze nie pocałuje, bo po co? Nawet nie wyzna jej co czuje.
- Widzę, że jesteś na bieżąco. Ale właśnie o to chodzi, żeby gonić króliczka, a nie łapać, bo ze złapanego żadna przyjemność.
I znowu zostały puszczone reklamy.
- Jak było na wykładach? – zapytał
- Aaaaaa, poza tym, że zostałam zmuszona do wyjawienia uczniom skąd się wzięłam to świetnie. Inteligentna młodzież mi się trafiła.
- Jak to zmuszona?
- Normalnie. Mają konkurs na symulację rozprawy. Zgodziłam się przygotować jedną grupę. Jedna uczennica się wyłamała, bo znalazła moją czarną kartę na życiorysie.
- Przykro mi… Ale reszta chyba się nie przejęła, z tego co rozumiem.
- Tak, tylko ta jedna odeszła.
- No, to głowa do góry. Jeszcze wygrają z taką pomocą.

Zaczęła się trzecia i ostatnia część odcinka. Każde z nich z uwagą śledziło każdą scenę. Jednak nie długo, bo zmęczonemu po całym dniu zmagań na sali sądowej mecenasowi oczy zaczęły ciążyć, głowa opadła na ramię Agaty. Brunetka odwróciła się i zobaczyła smacznie śpiącego na niej Marka. Nie chciała go ruszać. Oglądnęła odcinek do końca. Wyłączyła telewizor. Ręka zaczynała jej niemiłosiernie cierpnąć od ciężaru mężczyzny. Spróbowała poruszyć się delikatnie. Dębski czując uciekającą „poduszkę” spod głowy obudził się. Otworzył rozespane oczy i ze zdziwieniem rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Już się skończyło? – zapytał koleżanki.
Agata pokiwała tylko twierdząco głową.
- Dużo mnie ominęło?
- Taaaak, jakieś osiem scen.
- Niech zgadnę: Mikołaj poległ w starciu z Justyną. Daria jak zwykle użerała się z dzieciakami. Lichota, jak zwykle odniósł fenomenalny sukces. Postanowił również wyznać w końcu miłość Agnieszce, gdy wtem pod kancelarią zobaczył ją z hmmmm Baką, który okazał się tylko jej wrednym sąsiadem i ojcem zbyt rezolutnej dziewczynki, no nie tak było?
- Aaaale skąd ty to wiesz? Bo chyba nie ze spoilerów?
- Nie oglądam zwiastunów, wolę mieć niespodziankę z odcinka. A scenariusze pisze, życie… - zrobił długą pauzę nastała dziwna, tajemnicza cisza, przenikająca umysł Agaty. Wpatrywali się w siebie w milczeniu zagłębiając w oczach drugiego – Ten serial jest o nas, Agatko... Mikołajem jest nasz Bartuś, Dorota przechodzi takie same problemy jak Daria, a Baką jest twój sąsiad z góry niby komisarz, a hodujący młodą podpalaczkę pod dachem.
- Rozumiem, że ja jestem Agnieszką, a ty Lichotą…
- A czego mi do niego brakuje? No może trochę jego wdzięku, spontaniczności i nieśmiałości, skoro właśnie ci to mówię, na co on zbiera się od 3 sezonów. Tobie natomiast niczego nie brakuje, jesteś nawet lepszą i piękniejszą panią mecenas od tej całej Dygant, bardziej uśmiechniętą i czułą… - w tym momencie ugryzł się w język, czy nie powiedział za dużo? Co mu strzeliło do głowy z tą „czułą”.
Agata zaczerwieniła się, ale szybko pojęła aluzję.
- Kocham pana, panie mecenasie Lichota – zabawnie akcentując ostatnie słowo.
- A ja kocham panią, pani Dygant.

leszkowelove

5 komentarzy:

  1. Świetne :D tyle jestem wstanie z siebie wydusić po tym co przeczytałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. hahaha xD widziałam to ostatnio na streemo :D tak się uśmiałam :D no świetne! :P

    Domcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domcia, a co z twoim trzynastym opem?

      Usuń
  4. ZAJEBISTE XD "PRAWO AGNIESZKI" LOL XD

    OdpowiedzUsuń