Domcia
Agata
w tym czasie wróciła do swojego gabinetu. Zajrzała w kalendarz – do
końca dnia żadnych spotkań. Spakowała więc wszystkie potrzebne dokumenty
i wychodząc powiedziała Bartkowi, że jedzie do domu. Kiedy była na
miejscu, pierwsze co zrobiła to wzięła prysznic i przebrała się w coś
wygodniejszego. Następnie podgrzała wczorajszy obiad i włączyła
telewizor. Konsumpcję przerwał jej dzwonek w telefonie. Agata spojrzała
na wyświetlacz.
- Tak?
-
Cześć. Potrzebuję twojej pomocy. Myślałem, że jesteś jeszcze u siebie,
ale Bartek powiedział, że pojechałaś do domu. Możemy się spotkać? – to
był Marek.
- Dobrze. Przyjedź do mnie, jestem w dresach i nie chce mi się znowu przebierać.
- Będę za 30 minut. – Marek rozłączył się. Pani mecenas odłożyła telefon na stół. Ciekawe co on znowu wymyślił
- pomyślała, uśmiechając się pod nosem. Chwilę potem jak skończyła
jeść, usłyszała ciche pukanie do drzwi. Podeszła i otworzyła je.
-
Wejdź – powiedziała do Dębskiego. Marek od razu dał jej teczkę z
dokumentami i ściągając buty wyjaśnił z czym ma problem. Agata ręką
pokazała, żeby usiadł.
- Napijesz się czegoś?
- Może wody.
Agata razem z dokumentami poszła do kuchni. Minęło prawie 10 minut a Przybysz nie wracała.
- Ty tą wodę czerpiesz z pobliskiej studni? – spytał z uśmiechem Marek idąc do kuchni zobaczyć co stało się z panią mecenas.
-
Oj wybacz. – Agata wstała od stołu kuchennego – Zaczytałam się, ale na
szczęście mam rozwiązanie na twój problem. Tutaj masz wodę. A może
głodny jesteś? Tam jest lodówka, jak coś to nie krępuj się.
-
Nie, razem z Dorotą zjedliśmy chińszczyznę. – Marek uśmiechnął się
zerkając na Agatę. Ich spojrzenia znowu się spotkały, z tym, że Agata od
razu zareagowała. Odsunęła się od stołu i wróciła do pokoju. Podeszła
do szafki i wyciągnęła z niej jakąś teczkę. Usiadła na łóżku i zaczęła
przeglądać zawartość aktówki.
-
Masz. Daj to swojej klientce, niech wypełni i zaniesie do
ubezpieczalni. – Agata dała Dębskiemu dwie kartki papieru - Powinno
pomóc, a jak nie to odeślij ją do mnie. Tak będzie prościej.
-
Mam ci oddać moją klientkę? – kiedy brał kartki od Przybysz niechcący
dotknął jej ręki. Momentalnie na jej skórze zrobiła się „gęsia skórka”,
co nie umknęło uwadze Marka. Agata zauważyła, że wspólnik się jej
przygląda. Odwróciła się na pięcie i podeszła z powrotem do szafki
chowając teczkę z resztą dokumentów. Dębski stał za nią, i pomimo tego,
że dzieliły ich z dwa metry, Agata czuła jego bliskość, tak jakby stał
tuż za nią. Czuła na sobie jego spojrzenie. Spokojnie, opanuj się –
pomyślała. Była na siebie strasznie wściekła, że kazała wtedy Markowi
wyjść, ale potem jak zobaczyła Marię w drzwiach jego mieszkania,
wszystko się zmieniło. Okazał się takim samym łajdakiem jak pozostali.
-
Nie będziesz musiał. Ale jeżeli dojdzie do tego, wtedy jakoś ci to
wynagrodzę. – puściła do niego oczko odwracając się w jego stronę.
-
Brzmi obiecująco. Już teraz mogę cię zapewnić, że te dokumenty – tutaj
pomachał nimi w powietrzu z uśmiechem na twarzy – na pewno gdzieś się
zawieruszą i będę zmuszony zrobić tak jak mówisz.
- Przykro mi, nie uwzględniam działania specjalnie na swoją niekorzyść.
- No tak. Dobra – powiedział dopijając wodę. – Dzięki za pomoc. Lecę załatwić jeszcze parę spraw. Do jutra.
- Do jutra – Agata zamknęła drzwi za wspólnikiem. Stała jeszcze chwilę trzymając rękę na zamku. Nie, to niemożliwe
– pomyślała. Poczuła dziwne uczucie w środku, żal jej było, że Marek
już poszedł. Mimo wszystko jednak lubiła przebywać w jego towarzystwie,
zawsze było wesoło. W jakiś niewytłumaczalny sposób fascynował ją,
pomimo tego, że czasami zachowywał się jak zwykły palant. Czy to możliwe, żebym ja się w nim… Nie! Agata daj spokój. To zmęczenie daje ci się we znaki.
Podeszła do łóżka i położyła się na nim. Postanowiła zdrzemnąć się
trochę zanim wróci do dalszej pracy. Nagle obudził ją telefon. Agata
ledwo sięgnęła pod komórkę i przyłożyła do ucha.
- Halooo. – powiedziała ziewając.
- No co ty, śpisz? – spytała Dorota. – Zapomniałaś, że dzisiaj robimy grilla?
- Nom. Która godzina? – Przybysz położyła dłoń na twarzy, przewracając się na plecy.
- Dochodzi 17. Ubieraj się. Czekam.
- Nie dam rady, Dorota, ma jeszcze tyle roboty.
- No właśnie słyszę. Jakbyś była zawalona robotą, nie spałabyś. Czekam. – Dorota rozłączyła się.
Cholera. –
pomyślała Agata. Nie chciało jej się jechać, z chęcią przesiedziałaby
do końca dnia w łóżku. Przypomniała sobie jednak, że 2 tygodnie temu też
nie poszła, choć Dorota tak bardzo nalegała. Nie chcąc robić
przyjaciółce przykrości, poszła przebrać się i po chwili siedziała już w
samochodzie.
- Myślałam, że nie przyjedziesz. – powiedziała mecenas Gawron, kiedy Agata weszła do ich domu.
-
Nie miałam wyboru – odparła z uśmiechem idąc w kierunku koleżanki. –
Marek też jest? – Agata zupełnie nie wiedziała czemu się o to spytała.
- Nie ma. Nie mógł przyjechać.
- Aha - Agata posmutniała co nie umknęło Dorocie. Wspólniczka wróciła do szykowania jedzenia. Po chwili powiedziała:
- Wiesz, że nie jest już z Marią?
- Znowu? Znając życie pewnie niedługo do siebie wrócą. – Agata opuściła wzrok.
- To ty nic nie wiesz?
- No niby skąd? – Agata spojrzała na koleżankę.
- Myślałam, że Marek ci powiedział. Bądź co bądź poszło o ciebie.
Agata wytrzeszczyła oczy. Jak to? Zerwali przeze mnie?
-
Dobra chodźmy do stołu. – Gawron podniosła tackę z różnymi rzeczami i
zaczęła kierować się w stronę ogrodu, jednak Agata zatrzymała ją.
- Czekaj, czekaj. Powiedz mi co się stało.
- Agata, ja nie powinnam. – Dorota spróbowała ominąć przyjaciółkę.
- Nie. Powiedz mi.
Gawron spojrzała w oczy Agaty i już wiedziała, że z nią nie wygra. Widziała w nich zdeterminowanie i stanowczość.
-
Ehh. Marek nic nie wiedział, że przyszłaś do niego, kiedy drzwi
otworzyła ci Maria. Podobno okłamała go mówiąc, że to jakiś bezdomny czy
coś, już nie pamiętam. Dębski się wkurzył i kazał Marii się
wyprowadzić. Tylko tyle wiem, nie chciał mi za wiele powiedzieć. –
Dorota odstawiła tackę na stół. – To może ty mi powiesz co się między
wami wydarzyło? Bo coś na pewno.
- Nic się nie wydarzyło – Agata okłamała Dorotę. Nie chciała o tym rozmawiać. Nie teraz. Dorota pokiwała głową.
-
Niech ci będzie, ale wiedz, że właśnie się na ciebie obraziłam. – po
chwili jednak na twarzy Gawron pojawił się uśmiech. Lekko szturchnęła
Agatę i szepnęła – Wiedziałam, że się polubicie.
Przybysz
spojrzała na koleżankę, robiąc minę w stylu „no weź, proszę cię, nic z
tych rzeczy”. W duchu jednak przyznała rację wspólniczce, ciągle myślała
o Marku. W pewien sposób zależało jej na nim.
Agata wróciła do domu przed 23 i od razu rzuciła się na łóżko, zasypiając kamiennym snem.
Angie
Cudowne, pisane tak lekko, że dosłownie płynie się po tekście. Jedno z lepszych opowiadań na tej stronie. Czekam na cedek! :)
OdpowiedzUsuńZgadzam sie z moim przedmówcą ! Tojedno z lepszych opowiadan na stronie ! Świetnie p. prokurator ;3 Z NIECIERPLIWOSCIĄ czekam na cedek ! :D
OdpowiedzUsuń