Domcia
Aż wreszcie usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Podniósł się zobaczył ją.,,Jaka ona jest piękna,,- pomyślał. Spojrzała na niego swoimi zawsze śmiejącymi oczami. Teraz nie było w nich cienia radości. Bez słowa odwróciła się i udała się do salonu.
-Streszczaj się- powiedziała chłodno
-Agata...-zaczął.- ja.... chciałem cię przeprosić...
-Nie
potrzebuję twoich przeprosin. Myślisz, że sobie przyjdziesz, powiesz
,,przepraszam,, i wszystko wróci do normy? Mylisz się. W jednej chwili
straciłeś moje zaufanie. Najpierw prosiłam cie, żebyś nie szedł do
Marii. Nie posłuchałeś. Kiedy potrzebowałam dobrego adwokata nagle
odechciało ci się mnie bronić-spojrzała na niego a on zobaczył w jej
oczach łzy.
-Agata. to nie tak-zaczął się tłumaczyć.
-A jak?!
Nie odpowiedział.
-Wiedziałam. Wszyscy jesteście tacy sami! Wszyscy jesteście do dupy! Ja nie rozumiem zostawiłeś mnie na lodzie...
Kiedy tak krzyczała pan mecenas patrzył na nią i myślał nad
tym co mówi. Nie mógł sobie darować, że skrzywdził osobę, na której tak
cholerni mu zależy. Chciał to przerwać. Przybliżył się do Agaty i złapał
jedną ręką w talii a drugą położył na policzku. Chwilę patrzyła na
niego jak zahipnotyzowana. W momencie, kiedy chciała coś powiedzieć on
delikatnie musnął jej usta. Spojrzał jej w oczy i nie czekając na
jakikolwiek sygnał znów ja pocałował. Tym razem to był bardzo namiętny
pocałunek. Pełen pożądania. Nie chciał, żeby to się kiedykolwiek
skończyło Nagle Agata oderwała się od niego , podeszła do okna i
przypatrywała się widokowi za oknem. Dębski stał przez chwilę
zdezorientowany. Wreszcie Agata się odwróciła. Znowu miała zaszklone
oczy.
-Wyjdź.
Marek nie ruszył się z miejsca.
-Nie słyszałeś?! Wyjdź!- podniosła głos
-Nie rozumiem.
-Czego nie rozumiesz? Wyjdź-zaczęła krzyczeć a po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
Marek się tego nie spodziewał. Nie wiedział co zrobić. Nie
chciał jej zostawiać, bo za wiele dla niego znaczyła, ale też nie chciał
jej doprowadzić do większego płaczu.
-No wyjdź!-krzyknęła i znów zaczęła płakać.
Odwrócił się i opuścił jej mieszkanie. Uznał, że to będzie najlepsze rozwiązanie.
Agata, tylko usiadła przy oknie i płakała.
***
Przepraszam, że tak krótko, ale obiecuję, że następny będzie dłuższy. Mam nadzieję, że choć trochę się podobał. Komentujcie:-)***
Szalona Zakręcona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz