Domcia
Mecenas Marek Dębski stał na
środku swojego gabinetu starając się zrozumieć co przed chwilą się wydarzyło.
Nieustępliwy ból głowy nie pozwalał mu jednak zebrać myśli. W powietrzu unosił
się zapach świeżo parzonej kawy. Wziął do ręki filiżankę i oparł się o biurko.
Wpatrywał się w zamknięte drzwi, w których jeszcze przed chwilą stała Agata. Za
szybą widział niewyraźnie jej smukłą sylwetkę siedzącą za biurkiem. Jedyne
czego pragnął to otworzyć dzielącą ich ścianę szkła i kontynuować przerwaną
przez Bartka niemą wymianę spojrzeń. Jego serce biło stanowczo za szybko. Wziął
kilka głębokich oddechów i próbował opanować targające nim emocje. Wziął do
ręki pierwsze z brzegu akta i starał się przypomnieć sobie co powinien dzisiaj
zrobić. Na przemian siadał za biurkiem i krążył po gabinecie. Nie był w stanie
zrobić nic konstruktywnego. Cały czas widział stojącą w przejściu Agatę, która
nie potrafiła się odezwać ani słowem. To było tak różne od tego co zazwyczaj
między nimi się działo. Musiał przyznać, że lubił ich małe kłótnie i codzienne
przekomarzania. Kiedy się denerwowała była taka... prawdziwa. Uwielbiał jak
perswadowała mu coś poniesionym głosem, jak gestykulowała i krzyczała każdą
częścią swojego ciała przekonując go do swoich racji. Zwykle mówili po prostu
za dużo. Za dużo i za głośno. Dziś było inaczej. Dziś oboje milczeli. A jednak
ta cisza, która zawisła między nimi powiedziała im dużo więcej niż tysiące
wypowiedzianych wcześniej słów.
Tknięty nagłym impulsem odłożył
na biurko wszystko co trzymał w rękach i skierował się w kierunku dzielących
ich drzwi. Zdążył poczuć pod palcami zimny metal klamki, gdy w jego gabinecie
rozległ się głośny dźwięk telefonu. "Nie...
błagam, tylko nie teraz..." - pomyślał. Zrezygnowany, szybkim krokiem
wrócił do biurka i odebrał telefon.
****
"Niniejszym, działając imieniem powódki, której pełnomocnictwo
zalega w aktach sprawy wnoszę o oddalenie w całości apelacji pozwanego od
wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie Wydział II Cywilny z dnia 5 marca 2013r.
sygnatura akt IC 148/13..." - palce Agaty biegały po klawiaturze z zawrotną prędkością. Odkąd przesiadła się
na drugą stronę biurka zaczęła znacznie lepiej pracować. Zamiast szklanej szyby
i rozmazanej sylwetki Marka widziała przed sobą jedynie regał zawalony
książkami i ziejący pustką kominek. Co
jakiś czas jego głos próbował przebić się gdzieś z tyłu głowy do wnętrza jej
świadomości. Za każdym razem kiedy tak się działo starała się pisać jeszcze
szybciej i jeszcze więcej. Świadomie wypierała jego obecność otaczając się
wysokim murem skupienia. "Uzasadnienie:
Pozwany w apelacji podnosi naruszenie przepisu art. 299 k.p.c. poprzez
niezarządzenie dowodu z przesłuchania go jako strony postępowania...".
Każde zdanie było coraz lepsze. Każda następna linijka powodowała, że
przestawała o nim myśleć. Przestawała słyszeć jego głos. "Tak jest, Agata. Bardzo dobrze. Pracuj,
pracuj, pracuj."- mobilizowała się w myślach - "Nie myśl o bzdurach, tylko rób co Ciebie
należy..."
Było parę minut po 14 kiedy
skończyła pisać. Z nieukrywanym zadowoleniem kliknęła mały symbol drukarki i
już po chwili trzymała w ręce efekt swojej pracy. "Może nawet uda się to dzisiaj złożyć" - pomyślała,
czując ciepły jeszcze papier. Otworzyła drzwi swojego gabinetu i podeszła do
siedzącego za biurkiem aplikanta:
- Bartek, trzeba skoczyć do Sądu, złożyć to na Biuro Podawcze. -
Pomachała mu przed oczami świeżo wydrukowanym pismem.
- Nie ma sprawy - Odparł - I
tak miałem dzisiaj zanieść tam jakieś pisma dla Dębskiego.
Na dźwięk jego nazwiska
mimowolnie drgnęła. Nie uszło to uwadze Bartka. Uśmiechnął się pod nosem.
"Wiedziałem" - Przyznał
sobie w duchu rację, myśląc o dzisiejszym poranku. Z lekkim rozbawieniem pomyślał o wiadomości, którą
miał jej przekazać:
- Marek prosił, żeby Ci przekazać, że wieczorem mamy spotkanie w sprawie
jutrzejszej rozprawy - Powiedział bacznie obserwując jej reakcję
- Jak to maMY? I jak to
przekazać? To jego nie ma?- Zapytała z nieukrywanym zdziwieniem
- No MY to znaczy Dębski, Ty, Dorota i... ja - Odpowiedział szczerząc
zęby w uśmiechu - Marek stwierdził, że trzeba
jeszcze raz przejrzeć materiał dowodowy, powtórzyć zeznania i tak dalej. O 19 w
konferencyjnym. A Dębskiego nie ma. Wyszedł jakieś pół godziny temu.
- Aha - Bąknęła nieco zbita z tropu Agata. - Dobra, niech będzie 19. Tylko potwierdź czy Dorota będzie mogła
wyrwać się o tej porze z domu. I zbieraj się do tego Sądu, żebyś zdążył przed
15.
Wróciła do gabinetu, zamknęła
drzwi i usiadła z powrotem przy biurku, tym razem po 'właściwiej' stronie. Spojrzała
na szklaną szybę i znów ogarnęło ją to dziwne uczucie, którego doświadczyła
dzisiaj rano. Chociaż wiedziała, że Marka nie ma, wciąż wydawało jej się, że
widzi jego niewyraźną sylwetkę i słyszy jego niski głos. Podeszła do drzwi i
delikatnie je otworzyła. Wślizgnęła się do jego gabinetu sama do końca nie
wiedząc dlaczego to robi. Stanęła tuż za drzwiami i zamknęła oczy. Jedyne co
czuła to unoszący się w powietrzu jego zmęczony zapach. Oddychała powoli i
głęboko, napawając się tym tajemniczym i nieprzeniknionym zapachem. Z każdym
oddechem starała się zagarnąć tą nikłą cząstkę mecenasa Dębskiego tylko dla
siebie. Na myśl, że zobaczy go jeszcze dzisiaj wieczorem, mimowolnie się
uśmiechnęła.
****
Wieczorne zebranie wydawało się
ciągnąć w nieskończoność. Na zmianę czytali umowę i znienawidzony przez nich
aneks szukając jakiekolwiek punktu zaczepienia. Podświadomie jednak czuli, że
jutrzejszy dzień może zakończyć się tylko w jeden sposób. Słowo 'przegrana' i
'porażka' mimowolnie cisnęło się wszystkim na usta. Nikt z nich nie ośmielił
się jednak tego głośno powiedzieć. Gdy koło 22 Dorota powiedziała, że musi już wracać
do domu, wszyscy odczuli ulgę. Zbierając dokumenty rozrzucone po całym
konferencyjnym uzgodnili, że zobaczą się rano w Sądzie. Dorota pożegnała się i
w pośpiechu wyszła z kancelarii. Jedno spojrzenie Bartka w stronę pozostałej
dwójki uświadomiło mu, że to najlepszy moment, aby naprawić to co niechcący
zepsuł rano. Niemal bezszelestnie wymknął się z pokoju, chwycił stojącą przy
swoim biurku torbę i skierował się w stronę drzwi.
- Wychodzę! - krzyknął będąc już w progu i zatrzasnął mocno za sobą
drzwi.
Zbiegając pod schodach uśmiechał
się w duchu. Miał tylko nadzieję, że Dębski nie zmarnuje kolejnej szansy. I że
Agata choć na chwilę przestanie udawać, że w ogóle jej to wszystko nie
obchodzi.
****
Dębski i Agata stali po
przeciwnych stronach stołu spoglądając na siebie niepewnie. Przez całe
spotkanie starali zachowywać się tak, jakby nic się nie stało. "Bo przecież nic się nie stało" -
wmawiała sobie cały czas Agata. Za każdym razem kiedy przyłapywała go, że
ukradkiem patrzy na nią zamiast czytać kolejne dokumenty, zaczynała coraz
bardziej wątpić w te słowa. Starała się więc nie zwracać na niego uwagi i
zachowywać się na tyle normalnie na ile potrafiła. Teraz, gdy zostali sami i
nie mogła udawać, że go nie widzi,
poczuła jak stopniowo jej mięśnie ogarnia znajomy paraliż. "Jeżeli teraz się nie ruszę to za chwilę nie
dam rady" - pomyślała. Gdzieś w pustej przestrzeni odezwał się zdrowy
rozsądek mecenas Przybysz: "Weź akta
i idź do domu" - słyszała w
głowie. Podeszła do miejsca, w którym leżała teczka i wyciągnęła po nią rękę.
Gdyby tylko podniosła głowę o centymetr wyżej dostrzegłaby w porę, że nie była
jedyną osobą, która chciała ją zabrać. Nie zdążyła cofnąć ręki. Gdy jego ciepła
dłoń dotknęła jej dłoni poczuła jak całe jej ciało przebiega porażający
dreszcz. W pierwszym odruchu drgnęła i próbowała odsunąć swoją dłoń, ale on był
szybszy. Poczuła jak wplata swoje palce pomiędzy jej palce uniemożliwiając
ucieczkę. Trzymał ją mocno i pewnie. Z każdą sekundą przesuwał powoli ich
splecione dłonie w kierunku swojego ciała powodując, że zbliżali się do siebie.
Wiedziała, że już nie ucieknie. Podniosła głowę i spojrzała na jego twarz. Była
już tak blisko... W nozdrza uderzył ją tajemniczy zapach, którym sekretnie
napawała się dzisiaj w jego gabinecie. Poczuła się całkowicie bezsilna. Jedyne
czego chciała to być jeszcze bliżej niego. Chciała, aby schował ją w swoich
wielkich ramionach i pozwolił się jej zatracić. Patrząc w jego oczy odważyła
się dotknąć wolną dłonią jego policzka. Uśmiechnął się bardzo delikatnie i
przekrzywił głowę, tak aby silniej czuć jej dotyk. Dzieliły ich tylko
milimetry. Nie mogła oddychać. Nie mogła się ruszać. Nie widziała niczego poza
jego brązowymi źrenicami. Kiedy poczuła jego usta na swoich, ściana, którą
budowała przez ostatnie godziny gdzieś z tyłu swojej głowy runęła z wielkim
hukiem.
eM.
Cóż Ci mam napisać... Jest tylko jedno słowo, którym można opatrzyć efekt Twojej pracy eM:
OdpowiedzUsuńWybitna.
Mam nadzieję, że dane będzie mi przeczytać książkę Twojego autorstwa.
P. S. Miałam zapytać Cię już o to dawno. Jeśli mi nie odpowiesz, rozumiem, szanuję Twoją prywatność. Czy to Ty jesteś tą studentką prawa, która odwiedza ten blog?
Dociekliwa.
P. S. nr. 2 Jesteś cudowna ;)
Nie, to chyba nie o mnie chodzi:) Ja studiuję kierunki ściśle techniczne:) Ale z prawem i adwokaturą miałam w życiu trochę styczności, stąd w ostatniej części opowiadania pojawił się autentyczny fragment pewnej apelacji :)
UsuńeM.
Chylę głowę przed Twoim talentem ;)
OdpowiedzUsuńJesteś zalogowana na serialprawoagaty.streemo.pl ? Jeżeli nie, to loguj się tam i dodawaj tam opowiadania! Ludzie Cię tam pokochaja! Najlepsze opowiadanie na tym blogu, dojrzałe, pełne emocji. Opisany każdy szczególik. Poprostu C U D O! Mam tylko 2 maluteńkie uwagi : czemu tak krótko? I mozesz wplesc więcej dialogów bo u Cb w opo nie ma ich wgl :)
OdpowiedzUsuńNie ma słów opisujących twoje opowiadanie.. jesteś niesamowita !! <3
OdpowiedzUsuńPaula
Do eM ;)
OdpowiedzUsuńJakiś anonim zaproponował żebyś zarejestrowała się na streemo i dodawała tam swoje opowiadania ;) Nie chciałabym Ci jakoś się narzucac, ale jak dodajesz tutaj to każdy może zobaczyc, a tam jednak trzeba się zalogowac ;/ Ja np. nie mogę ;/ Mam tam konto, ale admin cały czas mi nie akceptuje ;/ To jest oczywiście twój wybór, ale ja nie jestem w stanie wytrzymac bez twoich opowiadań i to byłby dla mnie cios -.-
Domcia
Łał, eM - już zaczynają się o Ciebie kłócić dwie strony internetowe ;) Ale cóż, cena sławy.... ;)
OdpowiedzUsuńwow! cudo a nie opowiadanie!!! a ile emocji <3
OdpowiedzUsuńJa tylko zaproponowalam. Nie chcę nic narzucać, ale moim zdaniem streemo jest już takie bardziej "profesjonalne" niż ta strona. Można tam poczytać genialne opowiadania, dostać cenne uwagi od osób czytających i jest wyższy poziom ( nie obrazajac tego bloga). To była tylko sugestia, a nie nachalne nakłanianie.
OdpowiedzUsuńDo Domci : dlatego nie chcesz żeby eM się zalogowala bo Ciebie tam nie ma i Cię nie przyjęli? Hahaha dobre
OdpowiedzUsuńEj spokojnie.. proszę.
UsuńPaula
Nie o to mi chodziło xD Przecież można na obu ;) To jej wybór ;) Ja nie mam pojęcia co zrobic z tamtą stroną bo próbowałam już wiele razy i nadal admin mi nie akceptuje ;/ A chętnie poczytałabym sobie jak wy to mówicie "genialne opowiadania" ;) Jak ktoś wie jak to rozwiązac to bardzo chętnie posłucham ;)Znaczy poczytam ;) I do osoby która napisała tą propozycję: nie odebrałam tego jako nakłanianie ani zmuszanie czy coś ;) Żeby nie było ;D
UsuńDomcia
Bez spiny. Jak chcesz mogę sie spróbować dowiedzieć czemu admin nie akceptuje, nic nie obiecuje bo ja tam jestem od miesiąca dopiero i tylko biernie czytam twórczość fanów :) Madzik.
Usuń/że tak się wtrącę - co stoi na przeszkodzie, żeby publikować na obydwu, bo nie rozumiem? :>
OdpowiedzUsuńCo do opo, świetne, jak zawsze.
Właśnie o to mi chodziło, żeby dodatkowo na streemo dodawala, nic złego nie miałam na myśli i to była tylko taka propozycja :)
OdpowiedzUsuńO kurcze jaka dyskusja :P Jeżeli chodzi o streemo to na razie nie zamierzam się tam logować. Gdybym zaczęła odwiedzać jeszcze jeden blog tak często jak ten to już chyba na nic nie miałabym czasu :) Nie wykluczone, że kiedyś jednak się złamie i założę tam konto. Na chwilę obecną jestem "wierna" tej stronie i bardzo podoba mi się jej kameralny charakter ;) Jak zawsze dziękuję za wszystkie pozytywne komentarze i wyrazy uznania, a na kolejną część opowiadania zapraszam pod koniec weekendu!
OdpowiedzUsuńeM
GDZIE MAM PRZECZYTAC POPRZEDNIE CZESCI TEGO OPA?? BŁAGAM DAJCIE MI LINKA BO NIE MOGĘ ZNALEŹĆ!!!!!;O
OdpowiedzUsuńZ tego względu, że eM jest taka genialna tworzę jej własną zakładkę ;D Należy jej się :) Więc wszystko tam będzie :D
UsuńDomcia