Domcia
Rano, pierwsze promienie słońca
oświetliły twarz Agaty. Powoli odwróciła głowę, by popatrzeć na Marka. Ten spał
kamiennym snem. Cicho wstała i skierowała się do łazienki. Raz dwa ogarnęła się
i jadąc samochodem zadzwoniła do Doroty.
- Cześć, mam nadzieję, że cię nie
obudziłam.
- Nie. Coś się stało?
- Tak. Nie! To znaczy… muszę z
kimś porozmawiać, bo…
- Za 20 minut w tej kawiarni co
zwykle?
- Pasuje. – Przybysz rozłączyła
się. Zajechała w miejsce, gdzie miała się spotkać z koleżanką, nie wysiadła
jednak z auta. Miała mętlik w głowie, tysiące pytań, na które tak łatwo
nie było udzielić odpowiedzi. Chwilę później zauważyła jak jej koleżanka
wchodzi na kawiarni. Szybko wyszła z samochodu i weszła za wspólniczką.
- Dorota!
Gawron odwróciła się na pięcie i
z uśmiechem przywitała Agatę. Usiadły do stolika i od razu zamówiły dwie duże
cappuccino.
- Co się stało? – Dorota zaczęła
wsypywać cukier i mieszać zawartość filiżanki.
- Chodzi o Marka.
- No w końcu czegoś się dowiem! –
Dorota uśmiechnęła się szeroko biorąc łyk kawy.
- Wczoraj Marek miał niegroźny
wypadek. Zadzwonił do mnie z prośbą, czy mogłabym go podwieźć do domu. Do
szpitala nie chciał jechać, więc zabrałam go do siebie, żeby opatrzyć mu ranę.
I tak jakoś wyszło, zaczęliśmy się całować, potem ja poszłam do sypialni,
chwilę później Marek przyczłapał się i położył obok.
- Nie jesteś pewna swoich uczuć
co do niego?
- Zależy mi na nim, ale nie wiem
czy mogę mu w 100% zaufać. Znasz moją przeszłość. Poza tym wczoraj działaliśmy
pod wpływem emocji i… ehh, Dorota, nie wiem co mam zrobić. Jakiś czas temu też
doszło między nami do podobnej sytuacji z tym, że kazałam mu wtedy wyjść z mojego mieszkania, pokłóciliśmy się. Wieczorem pojechałam do Marka przeprosić
go, z tym że drzwi otworzyła mi Maria. Dalej już wiesz co się wydarzyło.
- Powiem ci tak. Marka znam już
jakiś czas i wiem, że można mu zaufać. To że poszedł do Marii… Jemu też
najwyraźniej bardzo na tobie zależy, i po prostu załamał się. Marek wbrew
pozorom jest wrażliwy. Ale jeżeli nie chcesz się angażować w żaden związek
teraz, to nic na siłę naprawdę.
- Boję się jednak, że Marek nie
zrozumie i znowu się pokłócimy.
- Agata, nic na siłę. Jeżeli
Marek szczerze cię kocha – Agata na te słowa drgnęła, - to powinien zrozumieć i
dać czas.
Przybysz przytaknęła głową, już
wiedziała co zrobi. Porozmawiały jeszcze chwilę dopijając kawę. Kiedy wsiadała
do samochodu, zadzwonił jej telefon. Agata chwilę „zawiesiła się”, gdy
zobaczyła od kogo jest to połączenie przychodzące. Zdecydowała się odebrać.
- Tak Marku?
Ten przez chwilę się nie odzywał,
po chwili jednak odpowiedział:
- A co tak oficjalnie? Mniejsza,
gdzie jesteś? Rano wyszłaś, nie zostawiłaś żadnej karteczki, nic kompletnie.
Zacząłem się martwić.
- Wiem, przepraszam. Jestem
w drodze do kancelarii.
- Od 1,5 godziny?!
- Spotkałam się jeszcze z… A co
ty pamiętnik piszesz? Klucze od mieszkania leżą na szafce. Spotkamy się w
kancelarii.
- Dobrze pani mecenas. W takim
razie na chwilę obecną żegnam. Nie omieszkam jednak odwiedzić panią w jej
gabinecie. – Marek chciał rozbawić Agatę, ale ta nic nie odpowiedziała tylko
rozłączyła się. To zły znak – pomyślał. Przełknął ślinę i wziął
głęboki wdech. Niedobrze, Agata co ty znowu kombinujesz? – Dębski
przyłożył telefon do brody. Po chwili jednak wstał, zadzwonił po taksówkę i
wrócił do swojego mieszkania. Niecałą godzinę później był już w kancelarii.
Położył jakieś dokumenty na biurku Bartka, mówiąc, że trzeba je zawieźć do
sądu. Agata usłyszawszy Marka, wyjrzała ze swojego gabinetu.
- Marek, możesz przyjść do mnie
na chwilę? Musimy porozmawiać.
Dębski spojrzał na Agatę,
przewiesił torbę przez ramię i grzecznie wszedł do gabinetu koleżanki. Chciał
dać jej buziaka na przywitanie, Agata jednak zrobiła unik i kazała Markowi
usiąść. Ten chwilę stał osłupiały, nie rozumiejąc zachowania Przybysz.
- Marek – zaczęła niepewnie
Agata. – Wczoraj… ja… my… to wszystko było pod wpływem emocji.
Dębski opuścił głowę, uśmiechając
się ironicznie. Przybysz zauważyła to, więc czym prędzej chciała wytłumaczyć
koledze swoją decyzję.
- Marek, chodzi o to, że….
- W co ty grasz Agata?! –
wspólnik nie wytrzymał nerwowo wstając. – Myślisz, że jestem zabawką,
którą możesz się pobawić, a potem jak już się znudzę, to zostawić mnie w kącie?
I jak znowu będziesz chciała się pobawić to Mareczek będzie na zawołanie?!
- Nie dałeś mi nawet dokończyć
zdania.
- Bo Agata, wiem już co powiesz.
Że nie jesteś gotowa angażować się w związek?! Że nie wiesz czy możesz mi
zaufać?! Mam rację?!!
Przybysz pokiwała potakująco
głową, po chwili jednak dodała.
- Chcę ci wytłumaczyć jakie są
tego przyczyny, Marek. Zostałam zraniona przez kogoś, kogo bardzo kochałam i z
kim planowałam wspólne życie.
- Nie znaczy to jednak, że masz
teraz ranić mnie, albo wcześniej Maćka. – brunetka spojrzała pytająco na
kolegę. – Tak, Agata. Wiem w jakich okolicznościach się rozstaliście i co mu
powiedziałaś podczas tej pamiętnej kolacji, po tym jak znalazłaś pierścionek.
Na moment zapadła cisza, obydwoje
analizowali słowa i to co się przed chwilą wydarzyło. Chwilę później Marek
podszedł do drzwi i chwycił za klamkę.
- Wcale się nie dziwię, że Hubert
cię zostawił. – Rzucił, trzaskając drzwiami. Idąc do swojego gabinetu spojrzał
w stronę Doroty i Bartka, którzy stali osłupiali, słuchając tej „wymiany zdań”
między wspólnikami.
Agata usiadła przy biurku i schowała twarz w ręce. Po chwili
skrzyżowała ramiona i położyła się na biurku starając powstrzymać płacz. To
ostatnie zdanie Marka bardzo ją zabolało. Nagle usłyszała jak ktoś wchodzi do
jej gabinetu. Dorota podeszła do koleżanki i mocno ją przytuliła. W tym
momencie w Agacie coś pękło i zalała się łzami.
Angie
Dawać mi tu szybko cedeka bo padnę!! <3
OdpowiedzUsuńO matko !!! Prosze cedek cedek cedek !!! Cuuuuuudo ! Angie... jestes najlepsza ! ;*
OdpowiedzUsuńniczym scenariusz z PA ;) gdyby szukali pomysłów do serialu zgłaszamy Angie dziewczyny ;D
OdpowiedzUsuńOj no bez przesady ;) Są tutaj bardziej uzdolnione osoby ode mnie. ^^
UsuńAngie