piątek, 12 lipca 2013

Opowiadanie Muszelki

Przepraszam, że takie opóźnienie, ale nie zauważyłam tego opowiadania, bo Paula je odebrała ;)) Mam jeszcze 2 do wrzucenia i jeszcze jeden rozdział Ewy ;) Miłego czytania ;))

Domcia

Od Muszelki: Cześć wszystkim! :D
                  Trochę zmieniam końcówkę ostatniego momentu ostatniego odcinka. Zmiana wyroku, Agata jest na liście adwokatów. Dzięki pomoc Doroty, gdyż Marek zrezygnował z reprezentowania pani mecenas.
                  Miłego czytania. :D

Słońce było wysoko na horyzoncie, gdy brunetka spacerowała po krakowskim rynku. Siadła na ławce obok fontanny. Obserwowała ludzi przechodzących obok niej.
-Agata.- zapytał się ktoś stojący dwa metry od niej. Na twarzy Agaty rozgościł się uśmiech.
-Dorotka.- wstała i przytuliła się do niej.
-Czemu wyjechałaś? Miałaś wrócić po tygodniu, a tu już minął miesiąc.
-Marek mógł się zastanowić przed tym co zrobił. Nie chcę z nim pracować.
-Aga, on tego żałuje. Od dwóch tygodni Ciebie szuka. Nawet był u twojego taty. Powiedział mu, gdzie możemy Ciebie znaleźć.
-Niech żałuje. Nie wracam już do kancelarii. Za niedługo dokonam wszystkich formalności i się przeprowadzam. Z koleżanką z studiów zakładamy kancelarię. Aa, i powiedz Bartkowi, żeby przejął mój gabinet.
-Powiem mu.- ta patrzyła na koleżankę cały czas uśmiechając.
-Co jest?
-Spójrz za siebie.
Obróciła się, a za sobą ujrzała Marka stojącego z metr od niej. Trzymał na rękach córeczkę Doroty, Zuzię.
-Cześć.-powiedział do niej, przyglądając się jej.
-Hej.-odparła, starając się na niego nie patrzeć. Wyciągnęła ręce do małej.- Cześć słoneczko, dasz mi ją?- Marek podał jej. Ta przytuliła ją do siebie.
-Tęskniła za tobą.- uśmiechnęła się rudowłosa.
-Ej, co będziemy tutaj tak stać. Chodźcie, usiądziemy w tamtej kafejce.
Siedzieli tam z dobrą godzinę. Dorota z Markiem na zmianę opowiadali co dzieje się w kancelarii.
-Aga, mam do Ciebie sprawę. Razem z Wojtkiem chcemy pojechać na tydzień do Zakopanego.
-Jasne, zaopiekuję się Zuzką. Nie ma sprawy.
-Dziękuję. Chciałabym, żeby Zuza spędziła trochę czasu z chrzestnymi.
-Z nami?
-No a z kim? Chyba ty i Marek nimi jesteście. Dacie radę. Dobra, gdzie mieszkasz?
-Ja? Ja mam hotel wynajęty.
-No i dobrze się składa. Pojedziemy tam, zabierzecie rzeczy, i spędzicie razem weekend.
Po trzydziestu minutach Gawronowie wyjechali spod hotelu. Zuzia widząc, że samochód z rodzicami odjeżdża zaczęła płakać. Ciocia z wujkiem rozbawiali ją z kwadrans. Poszli do ich wspólnego pokoju.
-Wiem, że się nie cieszysz na mój przyjazd, ale Dorota nalegała.
-Dobra, możemy już o tym nie mówić. Ja idę coś zjeść, a ty pilnujesz małej.
-Ale jak młoda nie śpi, to pójdziemy razem. A potem zabiorę Was na wycieczkę po Krakowie.
-Jakbyś pamiętał, jestem tutaj od miesiąca. Więc trochę już widziałam. A ty znasz Kraków?
-Ja stąd pochodzę. Nawet dobrze, że tu jestem. Spotkam się z rodzicami.

Muszelka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz