sobota, 27 lipca 2013

Opowiadanie Daisy cz.5

Przepraszam, że tak długo ;) Nawet spoko jest to opo ;)) Angie wysyłaj finał! Chętnie looknę ;)) Miłego czytania ;))

Domcia

 W tej części mojego opo postanowiłam powoli rozkręcić akcję. Mam nadzieję, że nie zaśniecie ;* oraz, że was nie zanudzę. Miłego czytania <3
Agata już prawie całkowicie się uspokoiła. Czuła się lepiej. To wszystko nie przygniatało jej aż tak bardzo, bo nie była z tym sama…
- Dziękuję ci, że mi pomagasz.
- Przecież nic jeszcze nie zrobiłem.
- Zrobiłeś. I to bardzo dużo. I nie mówię tylko o dzisiaj… Mówię tak ogólnie. – wypowiedziała te słowa z taką wdzięcznością w głosie, że Marek automatycznie się uśmiechnął. Zrozumiał, że niedostępność, bariera, która otaczała Agatę, zaczynała się powoli kruszyć. Cieszył się, że udało mu się do tego doprowadzić. Popatrzył się na siedzącą przed nim na kanapie Agatę i ponownie się uśmiechnął.
- Mam coś na twarzy? Bo tak się cały czas uśmiechasz. – spytała ze zdziwieniem Agata.
- Nie, nie. Wszystko jest na swoim miejscu. – zażartował Dębski. Patrzył się na nią i zastanawiał, czy kiedykolwiek spotkał równie piękną i kochaną kobietę.
- Aha. Dobra, zasiedziałam się. Zwijam się. – powiedziała Agata już całkowicie normalnym tonem, jak gdyby nic się nie stało. Gdy się podnosiła, Dębski również wstał i pokazał jej zegarek. Było grubo po 11. – Nie pozwolę ci samej wracać o tej porze do domu! Odwiozę cię.
- Nie ma mowy. Cześć. – pożegnała się i wyszła.
            Gdy tylko ta wyszła z jego mieszkania, Dębski wrócił do akt. Jednak zanim uporządkował minęło wiele czasu… zwłaszcza, że cały czas myślał o niej… o tym jak jej pomóc… jak jej pokazać, że mu na niej zależy w taki sposób, żeby go nie odrzuciła? Wiedział, że jutro nie poprowadzi tych dwóch spraw. Zrobi to Bartek. A on pojedzie z Agatą do Bydgoszczy.
             Następnego dnia obudził się koło 7. Była to dosyć wczesna pora,  jednak chciał zdążyć wcześnie do kancelarii żeby dać Bartkowi wszystkie dokumenty potrzebne do spraw.
- Cześć Bartek, mam do ciebie sprawę. Nie przyjmuję odmowy.
- Jaką sprawę? – z zaciekawieniem zapytał Bartek.
- Wczoraj ojciec Agaty miał wypadek i leży w szpitalu. Agata dzisiaj po południu do niego jedzie, ale jest w takim stanie, że nawet samochodem będzie jej trudno kierować, więc ja jadę z nią. Reasumując, ty poprowadzisz dzisiaj moje sprawy w sądzie. Są dopiero po południu, więc będziesz miał jeszcze trochę czasu na przygotowanie się. – wręczył mu aktówki – W środku masz też moje notatki. Przejrzyj je sobie.
- Ale…
- Jakby Dorota pytała, to wszystko jej opowiedz. Trzymaj się. Pa.- poklepał go po ramieniu i pospiesznie wyszedł.
            Bartek stał przy swoim biurku i nie wiedział co ma robić. Z jednej strony cieszył się, a z drugiej trochę się bał. Ostatecznie postanowił dać z siebie wszystko w sądzie.
            Koło godziny 10 Agatę obudziło pukanie do drzwi. Otworzyła trochę zaspana i zobaczyła… mężczyznę z bukietem małych kwiatów w ręce.
- Pani Agata Przybysz?
- Tak, to ja. To dla mnie?
- Tak. Proszę bardzo. – powiedział mężczyzna i podał jej kwiaty. Agata dała mu napiwek i zamknęła drzwi. Przy kwiatach znalazła też bilecik z wiadomością: „ Będę po ciebie o 11. Pojadę razem z tobą. Będzie dobrze. M.” Agata przeczytała wiadomość i mimowolnie się uśmiechnęła. Cieszyła się, że ktoś będzie z nią. „ Kiedy ja się tak zmieniłam? Matko, co się ze mną dzieje? A ten bukiet to po co?” Po chwili włożyła bukiet do wazonu i zapakowała do torby kilka potrzebnych rzeczy. Potem zrobiła sobie kawę i ubrała się. Za pięć 11 wyszła z domu. Na parkingu pod jej kamienicą czekał już Marek.
- Witam panią. – powiedział z uśmiechem Marek Dębski oparty o swój samochód. – Podobały się kwiaty? – zażartował – Nie wiedziałem jak mam ci przekazać informację, że jedziemy razem. – po raz drugi się uśmiechnął.
- Cześć. No, ładne. No dobrze, skoro już musisz mnie pilnować, to się zgadzam. Ale jedziemy moim samochodem. – powiedziała.
- Nie. Moim. Bez gadania. Wsiadaj. Nie pozwolę ci dotknąć kierownicy. Za bardzo się tym wszystkim przejmujesz. No, wsiadaj. Daj torbę. – powiedział Marek stanowczo.
- No dobra… - wsiadła.

Daisy

 P.S. Wiem, że trochę krótkie, ale następne będzie dłuższe. Zasnęliście przy tym , czy dało się przeżyć???

3 komentarze:

  1. Czy zasnęlismy? Daisy, twoje opowiadania czyta się z zapartym tchem ;) Pomysł z kwiatami genialny, chociaż ta scena trochę kojarzy mi się z Hubertem i pierwszym odc. Prawa Agaty. Fajnie by było, jakby coś się między nimi zadziało w czasie drogi do Bydgoszczy ;D Reasumując, kiedy kolejna część? ;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. No, zobaczymy, może coś się stanie w drodze...
    Póki co, mam do kolejnej części opo tylko 2-3 zdania... No, ale jestem na wsi, to sb gdzieś siądę pod drzewem w cieniu i może wena do mnie przyjdzie... ;p
    P.S.
    Nie wiedziałam, że aż z zapartym tchem... :)
    Daisy

    OdpowiedzUsuń
  3. zrobicie zakładkę dla Daisy???

    OdpowiedzUsuń