Domcia
4.
- Nie chcę wracać do swojego mieszkania. – powiedziała
Agata, upijając łyk whisky, ale podniosła się z kanapy.
- Ale ja nigdzie cię teraz nie puszczę. – odpowiedział
Dębski i złapał ją w pasie w taki sposób, że kobieta zachwiała się i wylądowała
na jego kolanach.
- Dębski, puszczaj mnie w tej chwili! – zawołała, jednak
wcale nie miała zamiaru uciekać z jego objęć. -
Marek!
- Oh, Agatko. Przecież ja doskonale wiem, że podoba ci się
siedzenie na kolanach u cudownego Marka.
- Cudownego? Hm, nie sądzę. – droczyła się z nim.
- Będziesz się ze mną kłóciła? – połaskotał ją po brzuchu
jedną ręką, drugą mocno trzymając w talii. – Nie masz prawa. Jesteś uwięziona.
- Poddaję się! – zaśmiała się i spojrzała mu prosto w oczy.
– Poddaję się.
- Ależ z ciebie uległa kobieta. Połaskoczesz taką i od razu
się poddaje. – mówił przez śmiech.
Agata spoważniała jednak i chwyciła w dłonie jego twarz. Jej
ręce drżały delikatnie od paraliżującego spojrzenia mężczyzny. Zbliżyła się
bardzo powoli, dokładnie badając każdy element jego twarzy. Ostrożnie i
delikatnie musnęła go w policzek, subtelnie przesuwając się w stronę warg.
- Dziękuję, że nie jestem dzisiaj sama. – ich usta dzieliły
milimetry, Marek zamknął oczy, rozkoszując się jej zapachem. Gdy ich usta
połączyły się w pełni namiętności, świat Agaty przestał istnieć. Nie potrafiła
złapać oddechu, jej ciało drżało, a ręce błądziły po jego karku. Gdy oderwała
się od niego, miał wciąż zamknięte oczy, a
na jego twarzy gościł uśmiech.
- Dziękuję, że mogę tutaj być. – wtuliła się w jego silne
ramiona, a on objął ją jeszcze mocniej. – Dziękuję, że mogę być tutaj z tobą,
Marek.
Nie odpowiedział na jej słowa nic, ani też nie zrobił.
Wiedział, że właśnie tego potrzebowała. W jego ramionach czuła się bezpiecznie
i choć z ich ust już więcej nie padły żadne słowa, wiedzieli, że ta chwila jest
jedną z ważniejszych w ich życiu. Pierwszy raz bowiem byli jednością,
nierozerwalną całością. W tym momencie nie było słów w głowie Agaty „Co
dalej?”, ani jego wątpliwości i strachu, by jej więcej nie skrzywdzić.
Najważniejsza była chwila, która trwała.
Agata siedziała na kolanach Marka, wtulając się w jego tors.
Jego zapach paraliżował jej zmysły. W dłoniach kurczowo trzymała jego koszulę,
jakby nie chciała się od niego oderwać i próbowała sama sobie udowodnić, że nie
jest to sen. Dębski, który swoimi wielkimi ramionami obejmował kobietę, czuł
jak powoli odpada skorupa, w której ukrywała się do tej pory. Milczeli dość
długo, w pokoju unosił się tylko dźwięk bicia dwóch przyspieszonych serc.
- Agatko… - wyszeptał Dębski do ucha, z troską w głosie. –
Chodź, położysz się, musisz odpocząć.
Chwycił ją w swoje silne ramiona, wstał z kanapy i zaniósł
do sypialni. Czuła się bezbronnie, nic nie mówiła. Zamknęła oczy. Położył ją na
łóżku, przykrył kołdrą i wyszedł z pokoju. Agata nie chciała na niego naciskać,
ale pragnęła, by wrócił i położył się obok.
On tymczasem zamknął drzwi wejściowe na patent, zgasił
światło w pokoju i zaniósł do kuchni szklanki po alkoholu. Stanął przy oknie,
przyglądając się nocnej Warszawie. Po jego policzku spłynęła łza, popłakał się
ze szczęścia. Od dawna marzył o tym, by móc powiedzieć Agacie, jak bardzo mu na
niej zależy. Znał ją i wiedział, że żadne nadzwyczajne gesty, kwiaty, czy
słowa, nic nie zmienią. Ona żyła w swojej skorupie, którą tak trudno przebić.
Dziś jednak, tego wieczoru, udało mu się. Zbliżyli się do siebie, a ona
wpuściła go do swojego zamkniętego świata. Na swojej koszuli czuł jej zapach,
dłonią dotknął miejsce, które jeszcze przed chwilą obejmowała w swych dłoniach
jego ukochana.
Wrócił do salonu i położył się na kanapie. Zamknął oczy. Po chwili
zerwał się momentalnie i pewnym krokiem poszedł do sypialni. Agata leżała z
zamkniętymi oczyma. By jej nie zbudzić, po cichu odgarnął jej włosy z policzka,
pocałował w czoło i nic nie mówiąc położył się obok. Chwilę wahał się, ale
przysunął się bliżej i objął kobietę swoim ramieniem. Agata leżała odwrócona do
niego plecami.
- Kanapa jest bardzo niewygodna. – powiedział sam do siebie.
– Zresztą miałem cię już nigdy nie zostawiać. Jestem więc i cię nie opuszczę.
Już teraz wiem, że największym szczęściem jest mieć ciebie obok, w swoich
ramionach. Jeszcze nie umiem powiedzieć tego wprost, ale… - przerwał na chwilę,
pogładził jej dłoń. – Tak, jesteś dla mnie najważniejsza.
Agata
uśmiechnęła się przez łzy.Ewa
PS(od Domci). Stworzyłam zakładkę dla eM. to może dla Angie i Ewy też stworzyc ? Jak myślicie ? Lepiej by Wam się czytało jak by było w porządku ?
Chcemy cedek już, zaraz, teraz, natychmiast! A co do zakladki to jak najbardziej dla Ewy i Angie :)
OdpowiedzUsuńCóż mogę powiedzieć część rewelacyjna;)Cedek jak najszybciej.Ja też jestem za zakładką;)
OdpowiedzUsuń"Jak najszybciej" to znaczy jutro :D I to jeszcze popołudniu, bo idę na noc do koleżanki ;)) Wiem jestem okropna ;)) Ale muszę Was jakoś pomęczyc ;)) Mam nadzieję, że mnie nie znienawidzicie ;))
OdpowiedzUsuńDomcia
Wow, dorobiłam się własnej zakładki:) Jestem w szoku, ale dziękuję bardzo! Wysłałam VI część opowiadania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
eM.
Super pomysl z tymi zakladkami :)
OdpowiedzUsuńDomcia jesteś okropna nie dać nam kolejnej części natychmiast.!! Wespianiałe :-) chce juz ciag daslszy <333
OdpowiedzUsuńDziękuję za uwagi i miłe słowa. Nie myślałam, że moja 'pisanina' może się komuś spodobać. W tym momencie cieszę się, że wysłałam Domci opowiadanie do końca i nie piszę pod presją czytających. Mam nadzieję, że ktoś wytrzyma do 7 części.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
E.