piątek, 31 maja 2013
Jedenaste cz. X FINAŁ !!
- Agata.. - probowal ja zastrzymac lecz ona nadal szła przed siebie. Cały wieczór Agata unikała Dębskiego, był zbyt pijany na rozmowy.
***
Następnego dnia obudził sie z kacem, czuł lekki niedosyt że nie porozmawiał szczerze z Agatą. Miał nadzieje że jakoś mu sie uda z nią porozmawiać. Ogarnął sie i błądził po domu. Wiedział gdzie teraz mieszka, jechał za nimi po weselu.
***
Odczekał kilka dni, podjechał pod dom w jakim teraz mieszka Agata, Krzysztof wychodził akurat do pracy, Marek widzący całujących sie w progu Agate i Krzysztofa, prawie wybuchł ze złości. Poczekał aż odjedzie, po czym wysiadł z samochodu , i stał juz przed jej drzwiami. Agata otsorzyła drzwi z uśmiechem, lecz jak zobaczyla Marka uśmiech jej znikł, chciała zamknąć drzwii ale doszła do wniosku, ze bedzie ją nachodził jeśli nie porozmawiają, wpuscila go zanim co kolwiek powiedzial, zaskoczony był jej reakcją spodziewal sie ze zamknie mu drzwi przed nosem.
- Więc słucham ?! - Agata staneła opierając sie o ścianę
- Popełniłaś błąd, to ja Ciebie kocham.. - Agata mu przerwała
- To już słyszałam coś jeszcze, czy tylko to miałeś mi do powiedzenia? - mowila oschle
- Nie.. daj mi dokonczyc. Kocham Ciebie, kocham twoj usmiech i twoją obecnosc, przepraszam za błedy jakie popełniłem ale zrobiłem to dla nas..- stali twarzą w twarz - daj mi ostatnią szanse, udowodnie Ci że bardziej zasługujesz na moją miłość niż jego, tylko daj mi szanse - zblizyl usta do jej, i pocałował. Reakcja Agaty była natychmiastowa, odepchnęła go i potraktowala siarczystym policzkiem.
- Teraz ty mnie posłuchaj.. nigdy wiecej tego nie rob, jestem szczęśliwa z Krzysztofem, zapomnialam o Tobie już - spojrzała mu w oczy zeby do niego dotarło co mowi - KOCHAM KRZYSZTOFA , nie Ciebie.. uszanuj moją decyzje, jeśli nadal chcesz sie przyjaźnić, i razem pracowac. Za tydzien wracam do kancelarii, nie chciałabym abyś probowal mnie uwieść, nie chcę abyś sie rozczarował. Radze Ci ułożyć sobie życie z kimś innym. Dotarło?
- Ale Agata..
- Marek nie ma żadnego ale.. nie zmienie decyzji, jestem szczęśliwa. I jezeli mnie kochasz uszanuj to i zostaw moje małżeństwo w spokoju.. - mowila w tak przekonywujacy sposob, ze Marek wreszcie sie poddał.
- Dobrze... więc jako " przyjaciel " życzę Ci szczęscia.. - kierował sie w strone drzwi
- Dziękuje - mowila prawie nieslyszalnie - milo to slyszec z ust przyjaciela.
***
[ miesiac pozniej ]
Agata pracowala juz kilka tygodni w kancelarii, wszystkim brakowalo jej optymizmu. Zarazala usmiechem wszystkich dookoła. Relacje Marek Agata poprawily sie, Marek był w związku z Marią, chodź już nigdy nikogo nie pokocha jak Agatę, dał szanse swojej starej miłości. Marek uszanował decyzje Agaty i wspierał ją w kazdej decyzji jako przyjaciel. Mimo burzliwego poczatku znajomosci Marka z Krzysztofem, panowie rowniez sie polubili.
Wiec koncze w sposob taki, osobiscie chcialam chodz raz zakonczyc realcje Margaty bez ich zejscia. :)
Paulina
Jedenaste cz. IX
- O co Ci chodzi? - usiadła przy laptopie - jakiś facet pomylił adres.
- Nie o to mi chodzi.. - spojrzal na Agate - chodzi mi o twoje dzisiejsze zachowanie, jesteś jakaś nieobecna.
- Miałam ciężki dzien w pracy..
- Agata , wiem że nie jesteś szczera wobec mnie i coś ukrywasz. O co chodzi z tym listem do Doroty? - mowil spokojnie
- Widziałeś.. nie chcę pracować w kancelarii.. - mowila przegryzajac warge
- Chodzi o Marka ? - odwrocił wzrok - chcesz uciec od niego, i miłości jaką go obdarzyłaś..
- Krzysztof to nie jest tak - mowila do oczu zbierały jej sie łzy - zalezy mi na Tobie, nie byłam nigdy tak bardzo pewna swojej decyzji, ale on.. - nie dał jej dokończyc
- Ale, on jest nadal kimś ważnym w moim życiu i potrzebuje czasu..tak wiem wiem - dokonczyl za nią
- Krzysztof !! - złapała za dłoń , wstajacego Krzysztofa - Ciebie kocham i to z Tobą chce spędzić reszte życia, i chce abyś wspierał mnie w tak ważnej dla mnie decyzji - Krzysztof kucnął przy niej i nic nie mowiac objal ją, i ucałował w czoło. - proszę wyjedźmy gdzieś..
- wiesz że mam prace , i nie mogę..
- Proszę Krzysztof - spojrzała na niego błagalnym wzrokiem
- Zobaczę, co da sie zrobic
- Dziekuje - złożyła namiętny pocałunek na jego ustach.
***
Minęlo połtorej tygodnia, do kancelarii weszła Dorota, zaczela przegladac poczte. Otworzyla jeden z listow, był to list od Agaty. Dorota usiadła w konferencyjnej i zaczela czytac na glos.
-" Dorotko, piszę Ci list bo nieumiałabym powiedzieć Ci tego wszystkiego w twarz, odchodze z kancelarii. Moje miejsce zajmie Bartek, jest na to gotowy. Zaczynam nowe życie u boku Krzysztofa, dostałam propozycje pracy w jednej z korporacji. Bedzie brakowac mi Ciebie, Bartka i kancelarii. Całuje Agata " - łzy lecialy jej po policzku, szla w kierunku gabietu Agaty.
- Dorota cos sie stalo ? - mowil stojacy przy Bartka biurku Dębski.
- Agata, odeszła z kancelarii..
- CO ?!!! - powiedzieli rownoczesnie Marek z Bartkiem.
- Napisała w liście, że zaczyna nowe życie u boku Krzysztofa, i dostala propozycje pracy w jednej z korporacji.. - przełknęła ślinę, Marek w pospiechu wyszedl z kancelarii. Wsiadl do samochodu i pojechal na komisariat w ktorym pracuje Krzysztof. Wparowal do jego gabinetu złapał za koszulkę i przycisnął do ściany.
- Namieszałeś w głowie Agacie, nie pozwole żeby odeszła z kancelarii.. - mowil grozac palcem
- Nie namieszałem, to była tylko i wyłącznie decyzja Agaty, sam jej odradzałem.. - mowil spokojnie
- Chyba namawiales do zrezygnowania, az tak bardzo boisz sie ze Agata będzie moja ?
- Po pierwsze puść mnie, inaczej oskarze Cie o napasc na funkcjonariusza policji, po drugie to byla decyzja Agaty, i po trzecie nie musze sie bac, Agata przyjmując pierścionek zaręczynowy udowodniła że kocha mnie - mowil złośliwie, Marek puscil go
- To jeszcze nie koniec, odzyskam Agatę ! - mowil wychodzac
***
[ Rok później ]
Dorota czekała na przyjście Agaty w kawiarni. Po dluzszej chwili do kawiarni weszła Agata.
- Z kazdym dniem coraz ładniejsza, cały miesiac Cie nie widziałam.. - mowila Dorota
- Korporacja, przygotowania do ślubu wiesz jak to jest... - mowila Agata - jak sie Bartek spisuje?
- Powiem Ci że bardzo dobrze, bierze przykład po swojej patronce. - przerwała - Agata , nie myslalas o tym żeby wrocic do kancelarii?
- Dorota , pytasz sie mnie o to za kazdym razem jak sie spotykamy, i odpowiem Ci tak samo, myslałam nie raz, ale nie chcę na razie wracać, za trzy dni będzie okrągły rok jak pracuje w korporacjii.
- Agata przemysl to, tęsknimy za Tobą, twoj gabinet stoi prze caly czas pusty. Bartek woli siedziec przy swoim..wszyscy mamy nadzieje ze wrocisz.
- Zastanowie sie nad tym, na razie chcialabym Ci wreczyc zaproszenie na moj ślub, tu jest jeszcze zaproszenie dla Marka i Bartka - wyjeła koperte i wreczyla Dorocie - musze uciekac mam nadzieje ze sie spotkamy niedlugo.
***
Weszła do kancelarii, zawołała Bartka i Dębskiego do konferencyjnej.
- Mamy zaproszenie na ślub - wreczyla koperte wspolnikom
- Czyj ? - mowil zaskoczony
- Agaty - Marek zaniemowil, wyszedl z konferencyjej i udal sie do swojego gabinetu. Usiadl w fotelu otworzyl zaproszenie i przygladal sie mu, po chwili rzucił zaproszeniem i przygladal sie miejskiemu widokowi zza okna.
***
[ Cztery miesiace pozniej ]
W kościele zbierali sie już goście, kiedy kościol sie zapełnił rozbrzmiała weselna melodia. Do kościoła wraz z ojcem weszła Agata, kierowała sie w strone ołtarza w pięknej dopasowanej suknii. Stała juz na przeciwko Krzysztofa i mowila przysiege po czym wsunela mu na palec obrączke. Pod kosciołem ludzie składali mlodej parze zyczenia, wszyscy goscie udali sie na sale na przyjecie weselne. Do siedzacej przy stoliku dosiadł sie Marek.
- Agata, zrobiłaś błąd, to ja Ciebie kocham.. - bełkotał
Paulina
Jedenaste cz. VIII
Troszke musieliscie czekac, szkoła, szkoła i szkoła mnie dobija. Jakis koszmar, postaram sie to wszystko nadrobic.
Rankiem Agata obudziła się sama na kanapie, na stoliku leżała kartka. " Przyjadę o 18. K. " Ogarnęła się, zjadła śniadanie i wyszła do kancelarii. Zajechała do jej ulubionej kawiarni, weszła do środka, kupiła kawę, i wyszła. Dopiero wsiadając do samochodu, zauwazyła siedzących w kawiarnii Marka z Marią. Wsiadła do samochodu, i pojechała do kancelarii. Weszła do środka trzymając w ręku kubek kawy, na jej twarzy widniała złość. Weszła do gabinetu, siedziała popijając kawę. Po głowie błądziły jej myśli, siedziała i rozmyślała. Nie miała z kim o tym porozmawiac. Czas jej sie dłużył, chciała już spotkac sie z Krzysztofem, chciała zapomniec już o Marku.
***
Do kancelarii wszedł Marek.
- Jest Agata ? - mowil Marek, do siedzacego za biurkiem Bartka
- U siebie - Marek udał sie do jej gabinetu, zamknął za sobą drzwi.
- Agata, porozmawiamy ? - mowil stojący już przy biurku Marek
- Chyba nie mamy o czym- mowila oschle, zerknęła na niego i znow wrocila wzrokiem do laptopa. Marek zamknął jej klapke od laptopa i spojrzał sie na nią.
- Co ty robisz !? - zdenerwowana wstała
- Chcę z Tobą porozmawiać - mowil spokojnie
- Porozmawiac - wyśmiała go, staneła przy oknie - nie mam ochoty słuchać już twoich kłamstw..
- Agata, przepraszam Cie za tamto, naprawdę się bałem że Cię stracę - podszedł do niej złapał ją za dłoń i przyciągnął do siebie. Agata wyrwała mu sie, i odeszla metr od niego.
- Nie dotykaj mnie ! - powiedziala oburzona - straciłeś już mnie, jeszcze Tego nie zrozumiales. Kocham Krzysztofa - po tych słowach, Marek stanal jak wryty, nigdy nikomu nie mowila ze kogos kocha.
- Więc, nic dla Ciebie nie znacze po tym wszystkim? - mowil podniesionym glosem - tyle dla Ciebie zrobilem a ty.. ty tak po prostu po kłótni idziesz do niego?
- Po tamtej kłótnii uświadomiłam sobie że jest ktoś wazniejszy od Ciebie, po tej potwierdzam tę teze, jesteś z Marią, ja z Krzysztofem, i proszę abyś sie nie wpiepszał w moj zwiazek.. - stanęła przy drzwiach jego gabinetu, i otworzyła je - tu są drzwii, mozesz juz isc.
Marek wyszedł z jej gabinetu zdenerwowany, ona usiadla za biurko zdenerwowana. Znow miała mętlik w głowie. Zaczeła wystukiwać coś w laptopie.
***
Siedzieli juz w mieszkaniu Agaty, jedli kolacje, Agata była jakaś nieobecna.
- Stało się coś ? - zapytał zmartwiony Krzysztof
- Wyjedźmy gdzieś, chciałabym odpocząc od tego wszystkiego..
- Mow co się stało?
- Wszystko jest dobrze - mowila, Agata skonczyla kolacje i poszla do salonu, wlaczyla laptopa i przegladala poczte. Krzysztof posprzątal po kolacji i usiadł na kanapie. Przygladal sie wystukujacą cos w klawiature laptopa Agatę. Rozbrzmiał dzwonek do drzwii. Agata wstała i otworzyła, w tym czasie Krzystof przejzal jej laptop i to co zobaczyl zaskoczylo go. Usiadł spowrotem na kanape...
- Masz mi coś do powiedzenia? - powiedzial Krzysztof do wchodzacej do salonu Agaty.
Paulina
czwartek, 30 maja 2013
Opowiadanie do 1 odcinka 4 sezonu
***
Był wieczór. Agata była w mieszkaniu. Miała ochotę na pizzę, więc zamówiła. Siedziała teraz na kanapie oglądając film na laptopie i jedząc przysmak. Nagle zadzwonił dzwonek. Podeszła – była tak zamyślona, że zapomniała spojrzec przez wizjer – i otworzyła. Zobaczyła GO. Chciała zamknąc drzwi, ale przytrzymał je ręką. Nie miała siły. Otworzyły się i wszedł. Agata stanęła na środku pokoju, a Marek oparł się o ścianę i patrzył na Nią smutnym wzrokiem.
Domcia
Opowiadanie Klaudii - Oczami Marka
Domcia
Nigdy nie doprowadziłem się do takiego stanu jak teraz. Patrzę na świat przez różowe okulary. Wszystko wydaje mi się takie proste. Nie widzę przeszkody, której bym nie mógł pokonać. Świat chyba zwariował. Wszystko jakby stanęło w miejscu. Czuję się szczęśliwy. Nie wiem jak opisać stan mojego ducha. To jest nie do wyobrażenia. Chodzę z głową w chmurach, przez co często się potykam o różne przeszkody. Ale co mi tam! Ten stan mógłby trwać wiecznie. Jestem zakochany!
Nie mogę się doczekać kiedy znów ją zobaczę. Każdego wieczoru z utęsknieniem wyczekuje następnego dnia, by jak najszybciej chodź na chwilę ją zobaczyć. Na jej widok cały drżę. Unoszę się nad ziemią jak anioł chcący dotknąć nieba. Czuję motyle w brzuchu. Chodź mam mętlik w głowie i fioła na jej punkcie, nie potrafię się zebrać w sobie i powiedzieć na głos co do niej czuje. Pragnę być zawsze blisko niej, pomagać w trudnych sytuacjach. Chcę ją wspierać i pocieszać, ale i śmiać się z jej dowcipów, spędzać z nią każdą wolną chwilę. Czuję, że ona pragnie ode mnie czegoś więcej. Nie tylko przyjacielskiej rady ale wsparcia. Boję się, że ją zranię. Miała już przykre doświadczenia z facetami, którzy mieli byś tym jedynym na całe życie ale wystawili ją do wiatru. Nie chcę być taki jak oni. Dla niej się zmieniłem. Nie jestem już taki dupkiem jak kiedyś. Zerwałem z Marią. To nie była prawdziwa miłość. Ubzdurałem sobie coś, że ją kocham, a ona owinęła sobie mnie wokół palca i robiła ze mną co chciała. Nie chciałem być jej niewolnikiem. Pragnąłem tylko jednego. Prawdziwej miłości i zaufania. Nie mogłem tego oczekiwać od Marii, bo było to tylko chwilowe zauroczenie a nie prawdziwa miłość. Agata to co innego. Wiem, że mogę powiedzieć jej wszystko. Ufam jej. Zawsze mi pomoże czy doradzi. Nigdy nie odmawia pomocy. Ona jest taka wyluzowana. Przy niej czuję się jak nastolatek, zwłaszcza wtedy gdy się ze mną droczy i robimy wojnę na poduszki. Tak jak wtedy, u niej… chcę przy niej być by czuła się bezpieczna i zawsze potrafił ją obronić. Źle postąpiłem gdy zacząłem ją całować tamtej pamiętnej nocy. Z początku myślałem, że jej się to podoba bo odwzajemniła mój gest, ale po chwili przerwała i kazała mi się wynosić. Pokazał mi jaki ma silny charakter. Niepotrzebnie wdałem się z nią w burzliwą dyskusję. A może to lepiej? Przynajmniej zrozumiała jak się zachowuje, że gra niedostępną. Wygarnąłem jej wszystko co o niej myślałem, że sama nie wie czego chce. Dałem jej trochę do myślenia. Gdybym wcześniej wiedział, że przyszła do mnie później wieczorem gdy brałem prysznic, pewnie już dawno bylibyśmy parą. A tak? Ciągle nic. To czekanie jest najgorsze. Przerasta minie to. Po kilku dniach jak zwykle pogodziliśmy się i wszystko wróciło do normy. Nadal zachowywaliśmy się jak starzy dobrzy przyjaciele chociaż ja chciałem czegoś więcej. Nie chcę na nią naciskać. Boję się z jej strony znowu odrzucenia. Jestem egoistą. Facet powinien być twardy i od razu atakować, bo być może nie długo będzie za późno. Ale nie, lepiej zaczekam na stabilny grunt. Może ona wreszcie się przełamie i zrozumie, że szaleje na jaj punkcie? Może zrozumie, że nie widzę poza nią świata? Mam nadzieję, że tak będzie. Nie daruje sobie gdy mi ją ktoś zabierze. Będę o nią walczyć do samego końca. Choćby nie wiem co. Moja miłość do Agaty będzie trwać wiecznie! Będę na nią czekał tak długo jak to będzie konieczne.
Klaudia
PS.A teraz wszyscy "Sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam Klaudia" xD
Opowiadanie Shadow Sky cz.6
Już część 6? Jak ten czas leci... enjoy!
"Gdy nawet wrogowie dostrzegają twoją miłość, ty też powinieneś..."
Pierwszą reakcją Agaty był odruch - mimowolne drgnięcie i cofnięcie się o pół kroku. Potem jednak właściciel pistoletu wybuchnął głośnym śmiechem, zbijając z tropu prawniczkę. Wyszedł z cienia, nadal śmiejąc się kątem ust. Był to... Krzysztof, komisarz policji.
- Usłyszałem o dzisiejszej sprawie od pani klientki, pani mecenas. - Schował za pazuchę pistolet. - Nie przyjmuję odmowy, jeśli chodzi o jakąś herbatę...
- Proszę, wejdź - zaskoczona Agata automatycznie wpuściła go do środka. W czasie, gdy czajnik gotował wodę, ona szybko podeszła i, nie wiedząc czemu, schowała kulkę od Marka w pudełku. Potem już z gościnnym uśmiechem przyjęła przy kuchennym stole, przepraszając za nieporządek, nieoczekiwanego gościa.
- Nic nie szkodzi, przytulnie tu - uśmiechnął się znowu połową twarzy. - Przyszedłem pogratulować i podziękować za tą sprawę mojej podwładnej, Jarockiej. Dobra robota.
- Nic wielkiego, w końcu to Tomala sam się przyznał, a pan nie może zaprzeczyć, że miał pan wielki udział w śledztwie. To ja powinnam podziękować.
- To moja praca - potrząsnął głową, a zaraz potem jego wzrok zmienił się na poważny. - Za to co do pani... Musi się to jakoś dać odkręcić.
- Taak, będziemy próbowali. - Agata zmusiła się do uśmiechu, choć miała już dość tego tematu na dzisiaj.
- Próbowali...?
- Razem z Ma...mecenasem Dębskim i mecenas Gawron.
- Na pani miejscu uważałbym na tego młodego - poradził z dziwnym błyskiem w oku, wstając. - Na mnie już pora, jeszcze raz dziękuję w imieniu swoim i pani Jarockiej.
- Młodego...? - mecenas Przybysz zmarszczyła brwi, również wstając.
- Bartosz Janowski - rzucił, narzucając na siebie skórzaną kurtkę. - Dziękuję za miłe przyjęcie. Do zobaczenia, jak mam nadzieję. - uśmiechnął się po raz ostatni i wyszedł. Zamknąwszy drzwi, Agata oparła się o nie, intensywnie myśląc. Uważać na Bartka...? Dlaczego?
Po kilku minutach stwierdziła, że zastanowi się nad tym jutro i położyła się spać, przedtem jednak wyjmując z pudełka kulkę z Krynicy i zaciskając na niej dłoń.
***
Nocny szum Warszawy przycichł, kiedy trzasnęły lekko zamykane zdecydowanie drzwi do samochodu. Za kierownicą usiadł mężczyzna w skórzanej kurtce, którego twarz skrywał cień. Pomarańczowe światło zostało rozświetlone przez niebieskawe, kiedy wyjął telefon i wybrał numer. Na wyświetlaczu zmieścił się tylko napis "Prokurator", a resztę zastąpiły automatycznie trzy kropki. Mężczyzna przyłożył telefon do ucha, a w słuchawce odezwał się mocny, kobiecy głos:
- I jak?
- Nie ma go, sprawdziłem.
- To dobrze.
Rozległ się dźwięk przerywanego połączenia, a mężczyzna rzucił telefonem na siedzenie obok.
- Nawet bardzo dobrze... - choć nie było tego widać, w głosie słychać było, że uśmiechnął się nieznacznie, niekoniecznie z dobrymi intencjami. Samochód ruszył i tylko oczy błysnęły w cieniu, odbijając światła nocnej Warszawy.
Shadow Sky
środa, 29 maja 2013
Pamiętnik Marii
Domcia
***
Każdy dzień przebiega tak samo. Prokuratura, dom, praca, spanie… Nawet kiedy byłam z Markiem było identycznie. Czasami nie mieliśmy dla siebie czasu. No właśnie był Marek. Był i co? No i Go nie ma. Odszedł. To przez nią, przez Agatę. Wygrała pojedynek choc o tym nie wie. Na początku, kiedy jej nie było miałam wrażenie, że liczę się chociaż trochę dla Marka. Że choc trochę mu na mnie zależy… Potem coś się zmieniło, jakiś czas po tym jak pojawiła się Ona. Coś Go odmieniło, a raczej KTOŚ… Jeszcze długo wszystko było w porządku, ale potem zaczęły się kłótnie z byle pretekstów. Sprawa przyjaciela Marka, postąpiłam słusznie, to WIEM… Ale doprowadziło to do naszego rozstania. Tak niedługi czas, a jednak coś się w nim zmieniło. Kiedy wróciliśmy do siebie był inny. Taki… no właśnie INNY. Nie wiem nawet jak to nazwac. Tamtej nocy kiedy już do Niego wróciłam, siedziałam nad papierami z sądu, a Marek się kąpał. Wtedy zadzwonił dzwonek. Otworzyłam. Zobaczyłam JĄ. Nie spodziewałam się, że ją tu zobaczę. Ona chyba też. Była zaskoczona moim widokiem, jakby miała nadzieję zobaczyc kogo innego. Poprosiła mnie, no właśnie pytała o Marka... Poprosiła, nawet pamiętam dokładnie o co. Kiedy znowu usiadłam przy laptopie, miałam w głowie kłębiące się myśli. Nie powiedziałam mu. Wiedziałam, że zmieniłby zdanie. Pobiegłby za nią, a mnie zostawił jak kompletną idiotkę. Myślałam, że dobrze zrobiłam, bo wszystko wróciło do normy. Ale kiedy widziałam jak ich spojrzenia się zderzają. Nawet nieświadomie. To było coś czego nigdy nie czułam, a może czułam patrząc na nich… I wtedy tego wieczoru dowiedział się wszystkiego. Ku mojemu zaskoczeniu nie wszczął kłótni, zdziwiony tym co powiedziałam. No i znowu wszystko się posypało. Wyjechałam do rodziców pomyślec. Wróciłam wiedząc co zrobic. W sądzie kiedy rozmawialiśmy, zobaczył ją. Znowu ten wzrok, którego nie mogłam znieśc. A potem ta niezręczna mina patrząc na mnie… Kolejne rostanie. Tym razem na dobre. Wiem już, że nigdy z nim nie będę. Nawet jeśli on zechce, ja wiem, że on kocha ją. Nie da się tego ukryc. Może i go kocham, ale wolę żeby był z Agatą i w ten sposób mnie ranił niżeliby miał być ze mną i mnie nie kochac… To wszystko jest takie… dziwne… Ale i tak dla mnie zawsze najważniejsza była praca. Nie można zaprzeczyc. Kolejny powód naszego rozstania… Nie chce już z nim być, chociaż Go kocham, wiem, że On kocha ją. To bez sensu. Nie chce być lalką na zawołanie. Nie chce być marionetką, którą może sterowac. Chce być po prostu sobą, życ jak żyję i zapomniec o tym co niepotrzebne. Bo tak musi być. Taka jest kolej rzeczy…
wtorek, 28 maja 2013
Opowiadanie Shadow Sky cz.5
Domcia
"Gdy nawet wrogowie dostrzegają twoją miłość, ty też powinieneś..."
Wysoki, młody student prawa wyszedł z bramy z rękami w kieszeniach. Dotarł do starego, czerwonego malucha, stawiając kołnierz, i odpalił rzężący silnik, by powoli powlec się do domu. Już w mieszkaniu rzucił się na łóżko, wyczerpany.
- Nareszcie im się udało - mruknął z uśmiechem. Bo wbrew pozorom był wrażliwy, ten Bartek Janowski.
***
Tymczasem Marek zawiózł Agatę pod jej dom.
- Poradzę sobie, dzięki - poklepała go niezdecydowanie po ramieniu.
- No chyba żartu...
- Pa! - puściła mu całusa w powietrzu i pobiegła do domu, starannie skrywając uśmiech.
Dębski popatrzył za nią, aż nie zniknęła w bramie. Dopiero, gdy zobaczył zapalane światło w jej mieszkaniu, odjechał, myślami będąc zupełnie gdzie indziej.
***
Po kilku minutach parujący kubek herbaty stał obok niej na podłodze. Sama Agata siedziała przy otwartym oknie, korzystając z pierwszego, ciepłego wietrzyku tej wiosny. Opierała się plecami o ścianę, a w rękach trzymała, obracając powoli, kulkę z Krynicy. Jednak nie swoją...
Nagle po policzkach pociekły jej łzy. Nie gęsto, lecz jakby spokojnie, miarowo. Rozmazany tusz do rzęs lekko znaczył czarnymi śladami ścieżki łez, aż wreszcie mecenas Przybysz ukryła twarz za kolanami. Płacząc, nie wiadząc nawet czy ze szczęścia, czy nie, nie usłyszała dzwonka. Dopiero, gdy powtórzył się drugi raz, podniosła twarz, pozwalając wiatrowi rozwiać jej włosy i osuszyć oczy. Westchnęła, biorąc się w garść, i podeszła, by otworzyć.
- Zakładam się, że to Marek - mruknęła, walcząc z uśmiechem pojawiającym się na jej twarzy. Chciałaby być blisko niego, a jednocześnie potrzebowała samotności. Otworzyła drzwi, nie patrząc przez wizjer. Pierwszą rzeczą, którą zobaczyła, w odległości metra, na wysokości jej klatki piersiowej... była wycelowana w nią lufa pistoletu.
Shadow Sky
poniedziałek, 27 maja 2013
Dwunaste cz.6 FINAŁ!
***
I tak mijał dzień za dniem, a przyjaciele nadal nie potrafili pozbierac się po jej śmierci.
-Musimy życ normalnie, jakby nic się nie stało. – powtarzali ciągle, ale nikt z nich tak nie potrafił.
***
Był poniedziałek, tydzień po wizycie Okońskiej. Zadzwonił telefon Marka. Na wyświetlaczu pojawił się napis Maria. Niechętnie odebrał. Usłyszał głos.
-Gdzie? – pytał.
Dorota stanęła jak wryta. Po chwili otrząsnęła się z transu.
-Oczywiście. – odrzekł i wyszedł.
Dostrzegł ją. Szła obok Marii i śmiała się z czegoś. Myślał, że zaraz się przewróci, nogi się pod nim uginały i nie mógł nawet wydusic z siebie słowa. Modlił się w duchu żeby to nie był sen. Wtedy usłyszeli tak znajomy głos – JEJ głos…
Domcia
PS.Nie sądziłam, że rozkminicie mój plan xD Myślałam, że wam zrobię NIEPODZIANKĘ a tu takie zaskoczenie ;))
Opowiadanie Basi cz.3
Domcia
Basia
niedziela, 26 maja 2013
Opowiadanie Justyny cz.2
Domcia
Justyna
Dziesiąte cz. IV
- Muszę, już iśc zrobiło się strasznie późno, posiedziałabym tu z Tobą nadal i rozmawiała ale wczesnie rano musze wstac - mowila energicznie wstając, Krzysztof wstał i stanął na przeciwko jej
- Odprowadzę Cię - usmiechnal sie do niej i szli dalej przez park. Po drugiej stronie parku zobaczyli podejrzane zachowanie mężczyzn. Podeszli bliżej , staneli za drzewem, dwoch mężczyzn celowało w związanego mężczyzne, trzeci stał przy samochodzie. Agata wyciągnela telefon i zaczela to nagrywać. Wtedy jeden z nich strzelił Agata przeraziła się, ale nadal nagrywała. Cała trojka energicznie się odwrociła, tak jakby usłyszeli coś, wtedy Agata dostrzegła że jeden mężczyzna jest jej znany, był to Bitner.
- Szefie, spiepszamy stąd.. - powiedzial jeden z nich
- Ku**a miało być tu bezpiecznie i bez świadkow, jeżeli ktoś nas widział rozwale wam obu łeb, rozumiecie? - mowil zdenerwowany, po czym wsiedli i odjechali, Krzysztof z Agatą ukryli się za krzakami, serce biło Agacie jak szalone.
- wiesz jakich możesz sobie problemow przez TO nagranie zrobic? - mowil Krzysztof
- Jestes policjantem, i zabojstwo to nie jest jakies tam male wykroczenie.. - przerwal jej
- Tu nie o to chodzi, tym nagraniem podpisalas sobie wyrok u mafii
- Idę jutro z tym do prokuratury, wezwij policje i pogotowie..
- Idę z Tobą - powiedział Krzysztof, po 15 minutach zjawilo sie pogotowie i policja. Agata wraz z Krzystofem składali zeznania. Z oddali z samochodu przyglądali sie calemu zamieszaniu Bitner i dwoje jego ludzi, w świetle świateł samochodow, Bitner ujżał twarz Agaty...
Napisalam wreszcie nastepna czesc, te opowiadanie bedzie mialo malo czesci :-)
Paulina
Dwunaste cz.5
Przed przeczytaniem skonsultuj się z psychologiem (jeśli twoje serce nie jest w stanie wytrzymac stresu) lub po prostu zaparz sobie rumianku albo innych herbatek uspokajających. Za wszelakie problemy zdrowotne i umysłowe nie odpowiadam, więc zastanów się zanim przeczytasz ;))
Po chwili odszedł. Marek usiadł obok Doroty i objął ją ramieniem. Po policzku strumieniami zaczęły spływac mu łzy. Dorota czuła się jakby wyrwano jej serce z piersi, a potem jeszcze przebito je sztyletem.
***
Gawron dotarła do domu. Weszła i zobaczył ją Wojtek. Podbiegł do niej i przytulił.
***
Marek wpadł wściekły do mieszkania. Rzucił torbę w kąt, zamknął drzwi i powiesił płaszcz. Szybkim krokiem ruszył do kuchni i odruchowo nalał sobie szklankę szkockiej whisky, ręką strącając drugą szklankę, która została po wczorajszym dniu. Szkło rozprysnęło się na malutkie kawałeczki. Nic sobie z tego nie robił. Usiadł na kanapie i znowu po jego twarzy zaczęły spływac łzy. Myślał o Agacie, tylko o Niej. O tym wszystkim co się stało. Nie mógł uwierzyc… Umarła, zginęła, odeszła… A on ją kochał. Nadal ją kocha…
-TY IDIOTO! – krzyknął w myślach. – Trzeba było powiedziec jej co czujesz jak jeszcze żyła… A teraz… Miłośc twojego życia odeszła. Wszystko SPIEPRZYŁEŚ! – wyrzucał sobie.
Nie mógł się uspokoic. Cały drgał i co chwila dolewał sobie alkoholu. Cały jego wieczór był koszmarem. Nie to jego życie takie się stało. Stało się niekończącym się koszmarem…
***
Następny dzień.
Dorota przyszła do kancelarii zapłakana. Bartek, który koniecznie chciał dowiedziec się co się stało o mało nie zszedł na zawał, kiedy Gawron wydusiła to z siebie. Marek oczywiście miał kaca. Wszedł do gabinetu nawet się z nikim nie witając. Potem ukradkiem zerknął do gabinetu Agaty. Był taki pusty… Nie było jej. Odeszła… To było najgorsze co go do tej pory spotkało. Nagle przypomniał sobie o aktach, które miał od Niej wziąć. Wszedł do pokoju i zaczął przeszukiwac szafki. Nagle z półki zleciała bialutka koperta. Podniósł ją. Widniał tam napis Dla Marka. Bez wahania otworzył. Był tam list, ale najpierw krótka informacja.
Jeśli dotarłeś do tego zdania, to znaczy, że to ty Marek. Nigdy nie chciałam żebyś się dowiedział. Nie potrafiłam Ci tego powiedziec, więc napisałam ten list, mając nadzieję, że kiedyś go znajdziesz… Kocham Cię… - napisane było malutkimi, prawie niewidocznymi literkami – Odkąd Cię poznałam. Ale była Maria, Maciek… Nasze pocałunki. Nigdy nie potrafiłam Ci zaufac. Nigdy… Ten drugi pamiętasz? – po policzku Marka spłynęła pojedyńcza łza – Przyszłam Cię przeprosic, a wtedy otworzyła mi Maria. Zawiodłam się na Tobie… Ale to nie zmienia tego co czuję. Kocham Cię… - znowu napisane malutkim druczkiem – Zawsze będę Cię kochac, nic nigdy tego nie zmieni. Cokolwiek się stanie, pamiętaj, ja zawsze Cię kocham…
Agata
Domcia
Opowiadanie Shadow Sky cz.4
Domcia
"Gdy nawet wrogowie dostrzegają twoją miłość, ty też powinieneś..."
Blask był pomarańczowawy, praktycznie pokój zdany był na światła Warszawy, wpadające przez okno. Na stoliku stały dwa kieliszki wina. Siedzieli razem na kanapie w gabinecie Dębskiego. Agata wtulona w niego, zaczęła cicho łkać - wydarzenia dzisiejszego dnia wróciły do niej z całą mocą.
- Hej, cśś. Wszystko odkręcimy. Obiecuję. - pogłaskał ją po głowie, wzdychając.
- A jeśli... - mruknęła ponuro, ale wtedy poczuła na swoich ustach jego palec.
- Nie będzie żadnego jeśli.
***
Wyszli razem z kamienicy. Marek obejmował Agatę, która była okryta jego kurtką - przyszła do kancelarii w samej bluzce.
- Do mnie czy do ciebie? - spytał, unosząc znacząco brwi.
- Słucham?! - Agata aż podniosła na niego zaskoczony wzrok.
- Agata... - mruknął wielce rozbawiony. - Chyba nie myślisz, że zostawię cię samą?
- Przecież ...
- Żadnego przecież - otworzył samochód, a potem i drzwi do siedzenia z przodu. - Wskakuj.
Weszła do środka odrobinę niepewnie, a on szybko obszedł auto i usiadł przed kierownicą. Oparła się tyłem głowy o szybę i zerknęła na niego.
- Zamierzam ci zrobić tylko herbatę, prześpię się na podłodze, spokojnie - spojrzał na Agatę rozbawionym wzrokiem pełnym politowania. I choć z trudem, uśmiechnęła się do niego, a kancelaria została w tyle, kiedy zniknęli za rogiem ulicy.
Nie wiedzieli, że ciemna, dość wysoka sylwetka w skórzanej kurtce obserwuje ich, skryta w cieniu bramy. A potem na twarzy tajemniczego obserwatora powoli pojawił się uśmiech.
Shadow Sky
Dwunaste cz.4
-Hubert?! – krzyknęła. – A może Rafał, czy Jan? Jak mam Ci mówic? – pytała podenerwowana. – Co ON tu robi? – zwróciła się do Marii.
Ku wściekłości Bitnera wznowiono postępowanie. Zeznania Huberta pogrążyły mężczyznę i do prokuratury został zgłoszony – przez Okońską – pozew o pozbawienie Go praw do wykonywania zawodu i zamknięcia w więzieniu za spiskowanie z mafią. Agata została ponownie wpisana na listę adwokatów. Wyszła zadowolona z sądu i nagle zatrzymała ją Maria. Marek i Dorota szli niedaleko za nią, więc nie chciała by zobaczyli ją jak rozmawia z Okońską.
Weszła do gabinetu Okońskiej i usiadła na krześle.
Wracała do mieszkania. Wyszła już z auta i szła chodnikiem. Zastanawiała się nad tym co powiedziała jej Maria. Nie chciała, aby jej plan był potrzebny. Nagle usłyszała głos, odwróciła się i usłyszała strzał…
***
Dorota i Marek siedzieli w kancelarii. Przeglądali jakieś papiery dotyczące ich sprawy, kiedy zadzwonił telefon Gawron. Odebrała i zamarła. Kiedy się rozłączyła wyglądała jak trup.
Domcia
Dwunaste cz.3
Była już w więzieniu. Strażnik wziął od niej dokument i kazał zostawic osobiste rzeczy. Weszła do sali. W samym jej środku ujrzała Marczaka.
Siedziała tak w mieszkaniu, kiedy zadzwoniła komórka. Dzwonił Marek… Nie odebrała… Jednak dzwonek nie dawał jej spokoju i w końcu odebrała.
Naprawdę bolała ją głowa, a że była już 23, to ułożyła głowę na poduszce i zasnęła…
***
Nazajutrz, wcześnie rano usłyszała telefon. Odebrała na wpół żywa, ale zachowując poważny głos.
Domcia
sobota, 25 maja 2013
Jedenaste cz. VII
Stał w milczeniu, analizował zdanie ktore powiedziała.
- Nie Agata, to będzie ucieczka przed nim - spojrzał na nią - zdobylem dowody, żebys teraz zrezygnowała z kancelarii.? Nie rezugnuj , nie pozwole, nie chcę abyś była nieszczęsliwa, przecież kochasz GO - wyczuwalny byl nacisk na ostatnie slowo - nie chcę żebyś była ze mną z wdzięczności, czy z tego że tak mowi Ci twoje sumienie, chcę być z Tobą, ale chcę też abyś obdarzyła mnie takim uczuciem jak jego - Agata, zaniemowila, łzy leciały jej po policzkach, zrozumiala ze Krzysztof ma troche racji
- Może tego jeszcze nie wiesz, ale obdarzyłam Cie już większym uczuciem niż jego, to z Tobą chcę się spotykac, kłócic i zaraz godzic, z Tobą pragne chodzic na spacery, cholera - wplatala dlon w swoje wlosy i odwrocila sie do niego, stala do niego tyłem - jak mam Ci udowodnic ze na Tobie mi zalezy.
- Udowodniłaś to już - przyciagnal ja do siebie i pocałował, Agata poczuła przechodzace ją po calym ciele ciepło i dreszcze, oderwali sie od siebie - ufam Ci Agata, i wierze Ci na słowo.
***
Po bardzo emocjonującej rozmowie z Krzysztofem, Agata wrocila do kancelarii. Siedziała rozkojarzona, po głowie chodziły jej słowa Krzysztofa. Zza uchylonych drzwi do gabinetu Marka, Agata dopiero po dłuzszym czasie zobaczyła siedzącą Marie w gabinecie Marka.
- To było takie przewidywalne - mowila sama do siebie. Do wieczora przez gabinet Agaty przewinęlo sie czterech klientow, była już zmęczona, marzyła tylko o prysznicu i śnie. Do kancelarii przyszedł Krzysztof, minął się w drzwiach z Dorotą. Agata rownoczesnie opusciła swoj gabinet z Markiem, rzucila mu obojętne spojrzenie.
- Cześć - powiedziala do stojacego Marka, zerkajacego co rusz raz na Agate raz na Krzyska
- Gotowa? - powiedzial stojacy przy drzwiach Krzysztof
- Jasne - powiedziala , po czym wyszli z kancelarii. Marek wrocil do swojego gabinetu, rzucil torbę na kanape, ze złością zrzucił wszystko z biurka, otworzył butelkę szkockiej whisky, nalał do szklanki i zaczal pic.
***
Weszli do mieszkania Agaty, wzieła szybki prysznic, Krzysztof w tym czasie, przygotowywał kolacje. Zjedli kolacje, usiedli na kanpie przed telewizorem i oglądali film, Agata zasnęła na ramieniu Krzysztofa. Objal ja ramieniem, i przykrył kocem. Zasnął obejmujący Agate.
Pod koniec wena poszla na przechadzke, i nie musialam zakonczyc co najmniej dziwnie :(
Paulina
Trzynaste
***
Po jakiejś godzinie drzwi do jej gabinetu otworzyły się. Stali w nich Marek i Dorota.
Domcia
Dwunaste cz.2
-Odzyskam twoje prawo do wykonywania zawodu. Obiecuję. – zarzuciła mu ręce na szyję.
***
Był piękny dzień. Agata po wczorajszym incydencie postanowiła wreszcie wyjśc z mieszkania. Na zewnątrz było ciepło. Wstąpiła do jakiejś kawiarni i zamówiła, tak dla odmiany cappuccino. Poszła do parku, usiadła na ławeczce i myślała o wszystkim. Nagle poczuła, że ktoś siada na ławce. Ku jej zdziwieniu była to Dorota.
***
***
Wstała o 9. Spokojnie się ubrała i zjadła śniadanie. Po 11 wyszła z mieszkania, wsiadła do samochodu i udała się do prokuratury. Kiedy była już na miejscu wybijało za pięc dwunasta. Weszła do budynku i szybkim krokiem ruszyła do gabinetu Marii. Zapukała, rozległ się głos i otworzyła drzwi.
-Usiądź. – powiedziała Okońska.
Domcia
Opowiadanie Justyny
Domcia
Opowiadanie Basi cz.2
Domcia
Basia
Jedenaste cz.VI
- Zaraz zaraz jaki policjant?
- No ten, Majowski.. Mejewski..
- Majewski?! - zapytała zaskoczona - To wiec nie jest to zaslugą Marka?
- Tak tak własnie on dostarczyl takie dowody obciazajace Bitnera. Czemu miała to byc niby zasluga Marka? On tylko wszystkie informacje zebrane przez Majewskiego podał dalej, ty nic nie wiedziałas?
- Nie - wtedy Agata zrozumiała jaki błąd popełniła , i to nie Marek przywrocił jej to co utaciła tylko Krzysztof. Bartek zostawił Agatę samą z jej przemysleniami. Nie chciała podejmowac pochopnej decyzjii, ale przeciez Bartek powiedział wyraźnie że to nie Marek. Do jej gabinetu wszedł Marek.
- Idziemy na obiad ? - podszedł do niej , i chciał ją pocałować, ona wstała energicznie - stało się coś ?
- Okłamałeś mnie.. - mowila odwrocona w strone okna Agata, Marek stał zdezorientowany i wpatrywal sie w Agate - pytałam Cie tyle razy jak udało Ci się zdobyć te wszystkie dowody na Bitnera, tyle razy pytała.. - powtorzyła - twierdziłeś, że było ciężko, ale dla mnie zrobił bys wszystko - powstrzymywala sie od łez - dlaczego wiec nie powiedziałeś mi prawdy.?
- Agata, przecież powiedziałem Ci prawdę - podszedł do niej, polozyl dlon na jej ramieniu
- Prawdę? To ma być prawda - odwrociła sie do niego i podniosla glos - przywlaszczyles sobie cudze zasługi. To nie ty zdobyłeś te dowody tylko Krzysztof, ja Ci tak wierzyłam - Marek zaniemowil, poraz pierwszy czuł wstyd
- Agata, zrobiłem to dla Ciebie... dla nas - przerwała mu Agata
- Dla mnie ? Dla nas? - rzucila mu zlosliwy usmiech - Nie Marek, zrobileś to tylko i wyłącznie dla siebie.. jak mogłam Ci tak zaufac.
- Nie chciałem Cie stracić, bałem sie ze jak poznasz prawde, odejdziesz do niego.. - mowil ze łzami w oczach
- Więc lepiej, kłamać? - łza spłyneła jej po policzku - sądziłam że wybrałam słusznie, ale nigdy nie żałowałam tak swojej decyzji jak teraz.. jesteś największą pomyłką w moim życiu - powiedziała biorąc torbe
- Teraz do niego idziesz? - powiedzial złosliwie
- Uczę sie od najlepszych - rzucila mu surowe spojrzenie - idź do Marii na pewno Cie pocieszy jak zawsze - powiedziała zlosliwie, trzasneła drzwiami, wybiegła z kancelarii. Probowala dodzwonic sie do Krzysztofa, on nie odbierał. Pojechała na komisariat w ktorym pracuje. Stanęła w jego drzwiach, on siedział odwrocony w fotelu.
- Krzysztof - powiedziała Agata, fotel obrocil sie, Agata spojrzała na niego i sie rozpłakała. On wstał objął ją , mimo tego że jest na nią zły. - Przepraszam popełniłam najwiekszy błąd, moją pierwszą decyzją byłes ty, ale pozniej dowiedzialam sie ze wracam do kancelarii.. myślałam że to Marek.. ale to by przywrocileś mi to co stracone.. - spojrzała na niego-czy kiedykolwiek mi wybaczysz?
- Agata... - wstał i stanal obok niej, wzial gleboki wdech - przyszedłem na spotkanie z Toba zaraz po twoim przyjeździe do Warszawy, a zobaczyłem kobiete ktorą kocham w objęciach jej wspolnika.. - serce jej stanelo
- Przyznam że kiedyś był dla mnie kimś ważnym, ale postanowilam nie czekac na to az sie zdecyduje z kim bedzie, poznałam wtedy Ciebie - wstała i podeszła do niego, połozyła dlon na jego klatce piersiowej - zmieniłeś moje życie, stałeś się dla mnie kimś ważnym, nawet ważniejszym niż Marek, zaczęłam przywiązywac sie do Ciebie, wtedy tamtego dnia popełniłam błąd, pokierowałam sie impulsem, mimo tego że byłam z Markiem, nadal czułam niepewnosc, nie byłam pewna jego uczuc, ale byłam slepa, do dzisiaj. Chciałabym naprawić to co zniszczyłam, mogłbys mi wybaczyc? - spojrzała na niego błagalnym wzrokiem
- Przecież, nie mam pewnosci że znow nie zadziała u Ciebie impuls... pracujecie razem. Jak wreszcie bedziesz miała pewnosc co do jego uczuc, wrocisz do niego?
- Nie, nie wroce.. - przerwała, spojrzała mu głęboko w oczy, chciała zeby jej uwiezyl - żeby udowodnić Ci że Marek nic dla mnie nie znaczy, mogę odejsc z kancelarii - powiedziała to w tak przekonujacy sposob, ze sama uwierzyła, ze moze odejsc z kancelarii..
No wiec macie kolejna cześć.
Paulina
Jedenaste cz. V
***
- Czekałem na twoj telefon .. [...]
***
- Dzwonię, żeby dowiedzieć jak minęła Ci podróż - mowila Agata, drżącym głosem
- Spokojnie, Agata u Ciebie wszystko dobrze ? - Agata milczala - jesteś?
- jestem - odpowiedziala po dluzszej chwili ciszy - jak wrocę porozmawiamy, pa - rozłączyła się, polozyła telefon na łóżku, potrzebowała teraz samotnosci. Wyszła z domu zostawiajac wyciszony telefon na łóżku, spacerowała po Bydgoskich uliczkach. Zastanawiała się czy podjęła słuszną decyzje, spacerując po Bydgoszczy, przypomniało jej sie dzieciństwo, była wtedy taka wolna, nie przejmowała się przyszloscią ani przeszłością, żyła dniem. Nie martwiła sie problemami jakie ją otaczały, nie rozumiała ich, nie musiała podejmowac trudnych decyzji, ktore będą miały wpływ na jej przyszłośc, w dzieciństwie wszystko było takie proste. Wróciła do domu, polożyła się, zerknęła na leżący obok niej telefon, siedem nieodebranych połączeń, sześć od Marka, jedno od Krzysztofa. Znow zaczęła mieć wątpliwości co do decyzji którą podjęła, zaczynala analizować wszystkie wspomnienia. Po kilku godzinach analizy wspomnien, wiedziała że podjęła słuszną decyzje. Spakowała swoje rzeczy, zostawiła kartkę na stole, i wrociła do Warszawy.
***
Weszła do domu, przygotowywała w głowie co mu powie. Za oknami zapadał zmrok, Agata zmęczona podróżą szybko zasnęła. Rano obudziła się później niż zwykle, wzięła telefon do ręki.
- Spotkajmy się za godzinę w kawiarnii, tej przy sądzie - mowila Agata
- Nie dam rady o 12 , może 12.30?
- Będe czekac - rozpromieniona Agata, szybko sie ogarnela szła na spotkanie z mężczyzną jej życia. Zbliżała się 12, Agata w pospiechu wrzucała najpotrzebniejsze rzeczy do torebki, po czym pojechała do kawiarnii. Siedziała juz w kawiarni miała jeszcze dziesiec minut do przyjscia mężczyzny jej zycia, ktorego wybrała. Rozbrzmiał jej telefon.
- Agata, mam najcudowniejsze wiadomosci - przerwała - odzyskałas prawo do wykonywania zawodu
- Co ? - niedowierzała slową Doroty
- Właśnie wyszlismy, z sądu z Markiem - wtedy przypomniał jej sie ten wieczor, kiedy obiecał jej ze zrobi wszystko, zeby wrocila do kancelari. Serce jej zamarło, odrzuciła mężczyzne ktory zrobiłby dla niej wszystko, wyszla w pospiechu z kancelarii, przeszła przez ulicę.
- Mowicie prawdę? - powiedziała stojaca za ich plecami Agata
- Co ty tutaj robisz? Nie jestes w Bydgoszczy ? - powiedziała Dorota
- Przyjechalam wczoraj - spojrzała na przygladajacego jej się Marka
- Muszę lecieć, dziś wieczorem oblejemy powrot mecenas Przybysz - mowila idaca w strone samochodu Dorota, Marek z Agatą stali od siebie w odległości dwoch metrow, robili minimalne kroki. Stali teraz kilka centymetrow od siebie.
- Agata ... - położyła mu dłoń na jego ustach
- Nic nie mow - zabrała dłoń z jego ust, i pocałowała - Dziękuje.
Tym razem Marek pocałował ją, Krzysztof stojący po drugiej stronie ulicy, wpatrywał się smutny w sytuacje miedzy Markiem i Agatą. Wsiadł do samochodu i odjechał, Agata oderwała się od Marka, usmiechneła się.
- Agata, jestem najszczesliwszym czlowiekiem na swiecie - usmiechnal sie do niej. Stali wpatrywali sie w siebie, po chwili Agacie przypomnialo sie o spotkaniu z Krzysztofem, pozegnala się z Markiem i pobiegła do kawiarnii, aby zakonczyc niedoszly zwiazek z Krzysztofem. Nie bylo go, probowala się do niego dodzwonic, nieodbierał. Zrezygnowała, takie zachowanie nie było do niego podobne, ale Agata była zabradzo zaślepiona " miłością" do Marka, i podekscytowana powrotem do kancelarii " moze nie chce sie ze mna spotykac" pomyslała, i ulzylo jej ze ma jeden " problem " mniej.
***
Minął tydzien, Agata była w szczesliwym zwiazku z Markiem, poszukując kolczykow znalazła bransoletke od Krzysztofa, i ksiazke ktora dostala od staruszka. Usiadła i zaczęła czytać, do jej oczu zbierały się łzy, czytając ostatnią juz kartkę całkowicie się rozkleiła. Na okładce znalazła kartkę wyrwana z zeszytu, odkleiła ja od wewnetrznej strony okładki i zaczeła czytać.
" Jeżeli czytasz tę kartkę, oznacza to że przeczytałaś książkę, albo po prostu przez przypadek znalazłas ten liscik, obstawiam to pierwsze. Piszę ten pożegnalny list, żeby panienka nie wyczekiwała mojego przyjscia na piątą ławkę. Jak mowiłem wybieram się w podróż, ale nie powiedziałem gdzie, podróż do mojej żony. Jestem starym schorowanym mężczyzną na którego przyszedł czas, przekazałem moje przemyslenia młodszemu pokoleniu. Kiedyś spotkamy się w niebieskim raju, pozna panienka moją małżonkę. Na koniec przekaże moje ulubione przemyslenie. ' Prawdziwą miłością obdarzy panienka tego, co przywrócił co utracone '.
Przyjaciel R.R " po tym liscie, Agata byla pewna ze postapila dobrze zmieniając decyzje. Ogarnęła się, i pojechała do kancelarii. Bartek przywitał ją serdecznym uśmiechem.
- Dobry humorek widze? - szla w kierunku swojego gabinetu , Bartek pokiwal glową - to skocz zrobic mi kawę - Bartek zrobił Agacie kawe usiadał w fotelu i zaczeli rozmawiac o tym jak Agata odzyskała prawo do wykonywania zawodu.
- ... gdyby nie ten policjant, może jeszcze byłabyś skreślona z listy adwokatów - po dłuzszej chwili doszlo do Agaty co powiedział Bartek
Wiec nastepna czesc w poludnie buziaki ! :) ;*
Paula