niedziela, 5 maja 2013

Opowiadanie do 11 odcinka

Jest to całkiem bez sensu, ale macie ;)) Może jeszcze dzisiaj 11 częśc ósmego :))

Agata przebywała w Bydgoszczy. Była u ojca. Jedli właśnie obiad z Zofią, kiedy zadzwonił telefon. Agata spojrzała na wyświetlacz Dębski. Nie odebrała.
-Odbierz. – powiedział ojciec.
-Mogę? – zapytała.
-Tak, tak. – wzięła komórkę do ręki i odebrała.
-No, mów Marek, ale się streszczaj. Nie mam czasu. – rzuciła.
Wyszła do pokoju.
-Kto to jest Marek – zapytała szeptem Zofia.
-Znajomy Agaty, pracują razem. – odpowiedział z dziwnym smutkiem w głosie.
Kobieta już o nic nie pytała. Natomiast w innym pokoju, Agata rozmawiała z Markiem.
-Agata, Bitner był dzisiaj u ciebie. Wściekł się, że cię nie ma. Musiałem wziąć sprawę, którą dla ciebie miał. – opowiadał.
-Dzięki. – rzuciła.
-Rozumiesz? On cię może zwolnic. – mówił zdenerwowany.
-Super. – burknęła.
-Agata, jeśli on cię zwolni, to ja ciebie osobiście oskalpuje, ze skóry cię obedrę.
-Dobra. Pa. – powiedziała.
-Agata! – krzyknął, ale już się rozłączyła.
Wróciła do pokoju i dokończyła obiad, nic przy tym nie mówiąc…

***

Dochodziła 19, siedziała w pokoju, natomiast ojciec rozmawiał z Zofią. Nagle rozbrzmiał dzwonek. Przybysz poszedł otworzyc.
-Dobry wieczór, panie Andrzeju. Jest może Agata? – przywitał się.
-Marek! Chodź, wejdź! Jest w pokoju.
Dębski wszedł do środka i ściągnął płaszcz. Do pokoju weszła przyjaciółka.
-Dobry wieczór, Marek Dębski. – przedstawił się.
-Miło mi, Zofia. – podała mu rękę.
Ruszył w stronę pokoju Agaty.
-To jest TEN Marek? – dała nacisk na to słowo.
-Tak, i co fajny? – zapytał.
-Bardzo miły. – uśmiechnęła się i wrócili do salonu.
Zapukał…
-Proszę. – odezwał się kobiecy głos. – Marek?! Co ty tu robisz? – wstała.
-Rozłączyłaś się. – odparł. – Więc przyjechałem.
-Ale po co? – zapytała.
-Bo się martwię. – odrzekł krótko.
Zdziwiło ją to wyznanie.
-Czego się tu martwic? – pytała.
Spojrzał na nią tymi swoimi „maślanymi oczami”, a ona wstrzymała oddech.
-Bo mi zależy. – wyszeptał w końcu.
Podszedł bliżej, popatrzyła na niego.
-Nie ma potrzeby. – rzuciła i odeszła. – Możesz już iśc. – nie chciała tego mówic.
Zaskoczyło go to, ale nie chciał się kłócic.
-Pa. – wyszeptał i wyszedł.
-Zależy mu… - myślała. – Zależy mu na mnie… 

Domcia

5 komentarzy:

  1. A możecie napisać opowiadanie o 11 odcinku ale takie bardziej realistyczne . To jest super ale mało prawdopodobne że ta historia się wydarzy .

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze? Beznadziejne
    I znowu te'maslane oczy' jak w KAŻDYM waszym opowiadaniu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, aa szczególnie końcówka beznadziejna!!!

      Usuń
  3. A mi się właśnie bardzo to podoba. Dziękuję Co Dominiko! Pisz dalej ;)

    OdpowiedzUsuń