czwartek, 9 maja 2013

Opowiadanie Klary

Mamy dla was opowiadanie Klary ;)) Jeśli ktoś jeszcze chciałby tu zamieścic swoje opowiadania, to wyślijcie na gmaila: margatoweopowiesci@gmail.com ;) Czekamy ;)) A teraz życzymy miłego czytania i komentowania ;P No i oczywiście dobranoc i do późna ;))

W kancelarii jak zwykle panował bałagan. Dorota szukała jakichś papierów, Bartek umawiał spotkanie z Bylińską, a Marek przeglądał akta sprawy profesora Kurskiego. Tylko Agata nadal była opanowana. Ze stoickim spokojem przyjmowała nową klientkę. Narkotyki – 1 kg amfetaminy w mieszkaniu, jej syn oskarżony o handel. Brzmi bajecznie…
Po wyjściu kobiety, Agata załamała głowę. Ma wziąć tę sprawę? Ostatnio wszystkie przegrywa, a tu chodzi o kilka cennych lat życia dzieciaka…
Ktoś zapukał do drzwi. Stał w nich Marek.
- Agata, mówiłem Ci tysiąc razy!!! Masz nie brać Płucińskiego, nawet do superważnych spraw, bo Bittner wszystko sprawdza!
- Dobrze tato, już nie będę – zironizowała.
- Ja mówię na poważnie! – Krzyknął, wychodząc.
Agata spojrzała na niego, kiedy wychodził. Ile ona by dała za to, żeby być teraz razem z nim…
Marek jechał wściekły do domu. Przez cały czas próbował, (jak dzieciak!) Zwrócić na siebie uwagę zadziornej pani mecenas. Przynosił kawę, przeszkadzał jej, męczył telefonami. „Takie szczeniackie zachowanie do niczego mnie nie doprowadzi” pomyślał sobie.
Nareszcie dojechał. Miał zamiar rozwalić się na kanapie i przez resztę wieczoru marzyć o Agacie popijając wino.
Ale los gotował mu niespodziankę. Kiedy tylko przekroczył próg, i zdążył zdjąć marynarkę, ktoś zapukał do drzwi.
- Kto to może być? O tej porze? – Mówił sam do siebie.
Otworzył. Stała tam około czternastoletnia dziewczyna z warkoczem, ubrana w skórzaną kurtkę. Trzymała walizkę.
- Cześć wujku! Dawno cię nie widziałam! – Po czym najzwyczajniej w świecie weszła do mieszkania i usiadła na kanapie.

- Czyli jak się nazywasz? Ada? – Spytał zdezorientowany Marek po chaotycznej rozmowie z nastolatką.
- Tak wujku. Właściwie stryjku.
„Zabiję tego mojego braciszka” myślał.
- A dlaczego mnie nie poinformowaliście o tym, że przyjeżdżasz? – Ciągnął wściekły.
- Wysłaliśmy ci maila na ten adres.
Wyjęła z torebki pomiętą karteczkę i mu ją wręczyła.
-Przecież ja nie używam tego maila od studiów!
Ada popatrzyła się na niego błagalnie. Ma teraz ją tak po prostu wyrzucić? W sumie mogłaby tu trochę pomieszkać.
- No dobrze – zgodził się wreszcie. Ale jutro cały dzień jestem w sądzie. Zostaniesz w kancelarii, tam przynajmniej ciągle ktoś będzie miał na ciebie oko.
-A, co stryjaszku, nie ufasz mi?
- Możesz się pospieszyć?! Spóźnię się na rozprawę!
- Przecież muszę sobie zrobić makijaż, nie?
Dębski był na siebie zły. Po co on ją przyjął?! Teraz jeszcze tylko łazienkę blokuje…
W końcu się pokazała. Była ubrana cała na czarno, łącznie ze skórzaną kurtką z ćwiekami. Na nogach miała glany.
„O Boże. To tak się teraz ubierają dziewczyny?”
Przekroczyli właśnie próg kancelarii. Bartek jak zwykle chciał spytać, czy podać kawę, ale Marek rzucił mu tylko:
-Ja lecę Bartek, mam dwie rozprawy, to jest Ada, miej na nią oko, wrócę koło 15.
Zszokowany Bartek spojrzał na dziewczynę, która mogła być członkinią jakiejś sekty. Postanowił jednak na spokojnie rozpytać o wszystko tą całą Adę, która właśnie w tej chwili rzuciła się na ich kanapę i położyła nogi na stole.
- Cześć. – Tylko tyle mógł na razie z siebie wydobyć.
- No cześć przystojniaczku. – Nastolatka rzuciła mu zalotne spojrzenie.
Bartek był onieśmielony.
- Eee…, Kim właściwie jesteś?
- Bratanicą mecenasa Dębskiego.
Dobra, wszystko jest na razie OK. Nie będzie na nią zwracał uwagi, ona się czymś zajmie i będzie „cacy-stuk-stuk.”
Agata właśnie wróciła do domu. Miała dosyć tego dnia, choć jeszcze się dobrze nie zaczął. Bittner z nową sprawą, odrzucona apelacja w sprawie Krystyny J. i na dodatek dowiedziała się, że jej ojciec złamał sobie nogę.
Rzuciła swoją torbę na stół i wtedy zakręciło jej się w głowie. Przed oczami pojawiły się mroczki; upadła na podłogę. Zaczęła ciężko oddychać. Zdążyła wystukać sms do Dębskiego „POMÓŻ”.
Marek odebrał nową wiadomość od Agaty. Dziwna. Co jej się mogło stać? Postanowił jak najszybciej do niej jechać.
Zadzwonił do Bartka.
-Słuchaj, do której jesteś w kancelarii?
-Do 21, a co jest?
-Mógłbyś popilnować Ady? Później ci wytłumaczę.
-Okej.

Mecenas D. Zaparkował pod blokiem Agaty. Wbiegł na schody i zapukał do drzwi. Nikt nie odpowiadał. Ale przecież Agata nie wysłałaby mu na darmo takiego sms – a.
Zaczął się poważnie martwić.
Pokombinował chwilę przy zamku. Ku jego zdziwieniu coś chrupnęło i po chwili był w mieszkaniu Agaty.
Ujrzał okropny widok. Jego ukochana leżała na podłodze i najwyraźniej nie oddychała.
- AGATA!!!
Rzucił się na pomoc. Oczywiście, musiał ominąć lekcje z resuscytacji!!!!!! Zadzwonił na pogotowie.
Agata nareszcie się obudziła. Popatrzyła dookoła. Gdzie ona jest? Pamiętała tylko jak przyszła do domu, a reszta… Film jej się urwał…
Ale zaraz… Kable, biała pościel, wenflon na ręce… Jest w szpitalu.
Teraz sobie przypomniała. Zrobiło jej się słabo, więc wysłała sms – a do jakiejś osoby. Tylko, do kogo?
Spojrzała na stolik obok łóżka. Był na nim wazon z kwiatami. Bukiet czerwonych róż. Ostatnio dostała takie od… Właśnie. Od tego palanta Sułeckiego vel Ostrowskiego.
Co to jest? Jakiś liścik?
Wyciągnęła rękę i odczepiła małą karteczkę.
„Idę po szczęście swoje. Po ciszę. Do kogo?
Którędy? Ach, jak ślepiec! Zwyczajnie - przed siebie.
I wiem, że zawsze trafię, którą pójdę drogą,
Bo wszystkie moje drogi prowadzą do Ciebie.”
No tak. Wysłała sms – a do Marka.
Bartek leżał na ziemi ze śmiechu.
Ada opowiadała dalej.
- I wtedy wezwał menadżera, a on dyrektora kina! I w końcu dali nam wejść za darmo!
Janowski dawno się tak dobrze nie bawił. Choć ta dziewczyna nie wygląda zachęcająco dla tak porządnego studenta, za jakiego się uważał, to jest w niej coś naprawdę fajnego. Właśnie opowiadała mu pewną zabawną historię, która jej się kiedyś przydarzyła.
- Wiesz, jeśli będziesz potrzebowała adwokata, a z Twoim temperamentem, to pewne, że będziesz potrzebować, służę pomocą.
Nastolatka spojrzała się na niego rozpromieniona. Chciała mu coś powiedzieć, ale w tej chwili do kancelarii wszedł jej wujek.
- Przepraszam Bartek, ale Agata trafiła do szpitala. Znalazłem ja nieprzytomną w mieszkaniu.
Chłopak spojrzał się na niego w osłupieniu.
- To coś poważnego? – Spytał.
- Nie wiem, lekarze jeszcze nic nie mówili. – Spojrzał się na swoją bratanicę, jakby właśnie przypomniał sobie o jej istnieniu.
- No dobrze, chodźmy już.
Ada niechętnie opuściła swój nowy raj na ziemi.

Klara

6 komentarzy:

  1. eejjj fajne to opowiadanie bedzie cedek? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli administratorki się zgodzą to będzie ;)

      Klara

      Usuń
    2. Dzięki ;) Przysłałam je już Wam na podany e-mail.
      Klara

      Usuń
  2. Na jaki adres można wysyłać te opowiadania, bo też bym chciała coś wam wysłać?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli ktoś jeszcze chciałby tu zamieścic swoje opowiadania, to wyślijcie na gmaila: margatoweopowiesci@gmail.com

    OdpowiedzUsuń