Domcia
Agata zamknęła się w drugim pokoju.
- Co on sobie wyobraża?! Nie odzywa się przez trzy miesiące
i nagle zjawia się udając księcia na białym koniu w monecie gdy zaczęłam godzić
się z tym, że nie będę już adwokatem.
Nie prosiłam go o ratunek!- Agata rozpłakała się
Marek czuł nie właściwie rozegrał rozmowę z Agatą. Był zły,
że odrzuca jego pomoc. Wierzył, że pewnego dnia przebije się przez ten mur,
którym się otoczyła. Każdy inny na jego miejscu już dawno by odpuścił. Agata
fascynowała go od pierwszego spotkania. Było w niej coś co go denerwowało i
równocześnie przyciągało. Nie pamiętał kiedy przerodziło się to w miłość.
Dębski wszedł do pokoju. To co zobaczył zaskoczyło go.
Zapłakana Agata siedziała na podłodze. Marek nie wiedział jak postąpić.
- Odejdź!- powiedziała Agata
- Nie.- Marek usiadł obok Agaty poczym objął ją
- Zrozum ja już nie mam na to wszystko siły.
- Agata nie może pozwolić by ten łajdak Bitner wygrał!
Chcesz przekreślić lata ciężkiej pracy. Ojciec zawsze powtarzał mi, że przed
problemami nie można uciekać tylko należy się z nimi zmierzyć.
- Przeze mnie ty i
Dorota macie same kłopoty. Moja przeszłość już zawsze będzie się za mną
ciągnąć. Najlepiej dla wszystkich będzie
jeśli zostanę w Sopocie.
- Sama nie wierzysz w to co mówisz. Pomyśl o ludziach,
którym pomogłaś. Jesteś świetnym prawnikiem.
- Wiesz, że tymi dowodami rozpętamy burzę w środowisku.
Bitner też nam nie odpuści.
- Jestem na to gotowy. Dorota też.
- Marek Bitner ma powiązania w środowisku przestępczym. Nie
pozwolę by komuś z was stała się z mojej winy krzywda.
-Nie dopuszczę do tego. Zaufaj mi ostatni raz.
Agata spojrzała na Marka.
- Dlaczego ty właściwie to robisz?
- Naprawdę nie wiesz?
Agata milczała.
- Kocham Cię.
Próbowałem uciec przed tym uczuciem, ale nie potrafię dłużej bez Ciebie.
Dębski czekał na reakcję Agaty.
- Zapomnij, że to powiedziałem.- Marek wyszedł z pokoju
- Zaczekaj.
- Wiem mam się wynosić.
- Ja też Cię kocham
głupku. Długo nie umiałam się do tego przyznać. Tylko ostrzegam kochanie mnie
bywa niebezpieczne. - Agata pocałowała
Marka
- Zaryzykuje.- Marek objął Agatę
- Musimy już jutro wracać do Warszawy?
- Proponujesz mi wagary? Nie poznaję Cię- Marek uśmiechnął
się
- Czasami sama siebie nie poznaje.
- Nic się nie stanie jak zostaniemy parę dni.
Basia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz