Domcia
-Agata?!- powiedział zdziwiony Maciek. ‘ Wiedziałem, że ma z nim romans’ mówił w myślach. Agata gdy go usłyszała szybko się oderwała, Marek był rozkojarzony, nie wiedział co się dzieje. To działo się tak szybko. Maciek wyszedł trzaskając drzwiami, Agata pobiegła z nim.
- Maciek! Maciek, poczekaj.! – lecz on szedł dalej, nie zatrzymywał się nawet na chwilę. Mecenas Przybysz nigdy nie daję za wygraną, podbiegła do niego i złapała go za rękę.
- To nie tak…- przerwał jej.
- A jak? Myślisz że ja jestem ślepy? Zawsze wiedziałem że Ciebie coś z nim łączy, teraz jestem tego pewien.
- Ale mnie nic…
- Wmawiaj sobie. Widzę co się dzieje. Na mnie nie patrzysz tak jak na niego. Więcej czasu spędzasz z nim niż ze mną. Wykorzystywałaś moją miłość do Ciebie, a ty sama mnie nawet nie kochałaś. Wybacz, to koniec.- rzekł i odszedł. Agata stała i myślała nad tym co się wydarzyło. ‘Może faktycznie go nie kochałam, ale żeby Marka? Nie, to nie to. Marek to tylko przyjaciel. Ale jak ja mu teraz w oczy spojrzę? W końcu to ja go pocałowałam, a potem poszłam za Maćkiem. Ale dlaczego ja tak postąpiłam, czyżby to właśnie on był moją miłością? Nie, to nie może być prawda. Lubię Marka i nic więcej, a jeśli on …? Powinnam zapytać, ale teraz?’ w głowie miała chaos. Postanowiła wrócić do kancelarii. Marek siedział skołowany. ‘Dlaczego ja ją pocałowałem? Dlaczego ona potem to odwzajemniła? Może cos do mnie czuje? Ale przecież poszła za Maćkiem.’ Drzwi do kancelarii się otworzyły, Agata weszła, chciała uniknąć pogawędki z przyjacielem. Najchętniej wzięłaby torbę i poszła do domu. Lecz gdy weszła do siebie po rzeczy Marek od razu wszedł do niej.
- To wszystko przeze mnie. Przepraszam, zniszczyłem Ci związek.
- On i tak nie miał sensu. Maciek stale był o Ciebie zazdrosny…
- O mnie? Dlaczego właśnie o mnie?- dopytywał mecenas. Lecz odpowiadała mu cisza.
- Muszę już iść, cześć.- wyszła ze swoich drzwi i kierowała się ku drzwiom od kancelarii gdy Dębski powiedział:
- Agata…. Znowu uciekasz. Za każdym razem gdy się zbliżamy do siebie, ty próbujesz uciekać.
- Nie uciekam. Jestem po prostu zmęczona- kłamała mecenas Przybysz. Nie chciała wyjść na tchórza który za każdym razem, gdy dojedzie do czegoś namiętnego to ona się umywa i chce o tym zapomnieć.
- Dobrze, porozmawiamy jutro.- Brunetka wyszła i udała się do domu, a Marek siedział w kancelarii i myślał. W końcu nie wiedział co ma jej jutro powiedzieć? Przecież nie wyzna jej miłości, Pan Dębski dumny Dębski miałby wyznać jej miłość? Jakby to wyglądało? Że zmienia dystans? Tak z dnia na dzień? Tak się nie da. A jeśli by jej powiedział, to nigdy nie wiadomo jak ona na to zareaguje. Agata nigdy nie przyznaje się do uczuć. Nie lubi o nich rozmawiać. Może dlatego że została skrzywdzona, i woli się nie angażować. Może warto najpierw zdobyć jej zaufanie? W tym czasie Agata wróciła do siebie. Myślała o tym pocałunku. ‘ Może jutro nie będzie nic pamiętał? Przecież był pijany, zapomnijmy i będzie dobrze. Po co rozbijać przyjaźń przez jeden pocałunek?’ zadawała sobie cały czas te pytania. W końcu zasnęła.
***
Nadszedł ranek. Agata wstała. Wzięła prysznic, umalowała się, zjadła
śniadanie i wyszła z domu. Udawała że nic się nie stało. Nie przejmowała
się tym, że już z Maćkiem koniec, widocznie go nie kochała, ale też nie
zastanawiała się co z Markiem. Gdy weszła do kancelarii Zobaczyła
Bartka siedzącego przy swoim biurku.- Cześć. Jest Dębski?
- Jeszcze nie ma. Ale zostawił kartkę.- dał jej i wyszedł do sądu. ‘ Wiem, że nabroiłem wczoraj. O 10 powinienem być w kancelarii to porozmawiamy. Marek’ Gdy tak stała weszła Dorota.
- Cześć. Ty tak wcześnie? Stało się coś?
- Maciek ze mną zerwał…
- Kiedy? Dlaczego?
- Wczoraj.- udała że nie słyszała drugiego pytania. Chciała zapomnieć. Było jej źle, że tak postąpiła. Dała tylko nadzieje Markowi na coś więcej, lecz ona nie chciała się angażować.
- A dlaczego? Coś ty mu zrobiła?- śmiała się Dorota.
- Nie chcesz wiedzieć.
- Ależ chcę..- Agata poszła do gabinetu, Gawron za nią. Siadły wygodnie na kanapie i opowiedziała jej wszystko. I wtedy wszedł Marek……
Marzena
Jak ja nienawidzę jak ktoś kończy w ten sposób, że nie wiadomo, jak się kończy! Przez Ciebie będę miała koszmary ;(
OdpowiedzUsuńAle opowiadanie świetne ;)
Klara
Koszmary? Przecież tam nic strasznego nie było :-)
UsuńKoszmary co do zakończenia!
UsuńTy to potrafisz trzymac w napięciu :-D
OdpowiedzUsuńPaulina