Domcia
Agata siedziała w swoim gabinecie myśląc o wszystkim i o niczym… Z zamyślenia wyrwało ją trzaśnięcie drzwiami i czuły, męski głos.
- Gdzieś ty
się podziewała… Po rozprawie wybiegłaś z sądu jak poparzona, nie zdążyłem Cię
dogonić. Szukałem Cię po całym mieście. Co się stało, ty płaczesz???
- Marek!
Niepotrzebnie mnie szukałeś… Coś sobie przypomniałam i musiałam wyjść. Nic mi
nie jest, po prostu coś mi do oka wpadło.
- Nie gadaj
bzdur, przecież widzę, że coś Cię gryzie Mi możesz powiedzieć wszystko…
Agata wstała, wzięła torbę i zaczęła się kierować w stronę
wyjścia.
- Przepraszam Cię, ale nie mogę
teraz o tym gadać… Muszę pobyć chwilę sama!
- Agata,
stój!!! – Marek złapał ją za rękę – Kiedy tylko chcę z Tobą porozmawiać o tym
co czujesz, ty momentalnie uciekasz.
- Nie
uciekam… tylko mam coś do załatwienia… - mówiła otwierając drzwi.
Nie zdążyła dokończyć, kiedy Marek zamkną jej drzwi przed
nosem i pociągną ją w stronę swojego gabinetu. Agata starała się wyrwać swoją
rękę z dłoni Dębskiego, jednak on był silniejszy. W momencie gdy znaleźli się w
gabinecie Marka, on usiadł na kanapie pociągając za sobą Przybysz, żeby usiadła
mu na kolanach. Kiedy Agata siedziała już na jego kolanach, on kontynuował
pytanie.
- No, to
teraz opowiadaj wujkowi Markowi, co Cię gryzie. Czemu zaraz po tym, jak wygraliśmy
sprawę, o pozbawienie Cię praw do wykonywania zawodu wybiegłaś z sali???
Agacie w tym momencie puściły nerwy, wtuliła się w silne
ramiona Marka, zaczęła płakać i wyznała Dębskiemu wszystko to, co jej leży na
sercu.
- Wiem, że
odzyskaliśmy kancelarię i Bitner siedzi w pudle, ale to i tak nie zmienia
mojego wrażenia, że coś jest nie tak…
Zawsze muszę was pogrążać moimi problemami. Teraz jest ok., ale zaraz znowu w
coś was wpakuję… - po chwili namysłu Agata odparła – Podjęłam już decyzję…
Odchodzę z kancelarii. Już nigdy więcej nie pozwolę, żebyście przeze mnie
cierpieli.
Po tych słowach Agata wstała i zaczęła się pakować, nadal
roniąc łzy… Marek wyrwał jej z rąk telefon i przyciągną ją do siebie. Poczym
szepnął jej do ucha.
- Nie
pozwolę, żebyś odeszła z kancelarii, to że mieliśmy kłopoty nie było Twoją
winą, lecz winą Marczaka. On chciał Cię pogrążyć, rozumiesz Agata!!! Pamiętaj,
że cokolwiek by się nie działo, ja zawsze będę przy Tobie… Jesteś dla mnie
całym światem i KOCH…
Agata nie dała mu dokończyć i obdarowała go czułym,
delikatnym ale jednocześnie namiętnym pocałunkiem.
- Dziękuję
Ci, i też…
W tym momencie weszła Dorota…
Mam nadzieję, że się podoba, i że nie zhejtujecie mnie za
takie zakończenie. ^^
Duśka
PS.No i oczywiście inspiracja Duśki:
odcinki 6,11 i zapowiedź na itvn.pl odc. 12 oraz http://www.youtube.com/watch?v=YktMzpLux44 ;))
Dzięki, że wstawiłaś! ^^
OdpowiedzUsuńNmzc ;))
UsuńWysłałam już drugą część na maila... ^^
UsuńJak ktoś to przeczytał, to please niech napisze, czy fajne, czy nie i czy mam pisać kolejną część. Bo jak się nie spodoba, to nie ma sensu, żebym pisała cd. :)
OdpowiedzUsuńDziewczyno i Ty się jeszcze pytasz?!?!?!?!?! Oczywiście, że masz pisać kolejną część! Ciekawa jestem jak zareaguje Dorota ;)
UsuńNaprawdę fajne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńP. S. Od jakiego imienia jest zdrobnienie "Duśka"? Nie wiem czemu, ale to pytanie wciąż mnie nurtuje...
Od Klaudia, Klauduśka... babcia mnie tak kiedyś nazywała :P
Usuń