niedziela, 12 maja 2013

Opowiadanie Duśki

Kolejna fanka i nowe opowiadanko ;)) Miłego czytanka ;))

Domcia

Agata siedziała w swoim gabinecie myśląc o wszystkim i o niczym… Z zamyślenia wyrwało ją trzaśnięcie drzwiami i czuły, męski głos.
            - Gdzieś ty się podziewała… Po rozprawie wybiegłaś z sądu jak poparzona, nie zdążyłem Cię dogonić. Szukałem Cię po całym mieście. Co się stało, ty płaczesz???
            - Marek! Niepotrzebnie mnie szukałeś… Coś sobie przypomniałam i musiałam wyjść. Nic mi nie jest, po prostu coś mi do oka wpadło.
            - Nie gadaj bzdur, przecież widzę, że coś Cię gryzie Mi możesz powiedzieć wszystko…

Agata wstała, wzięła torbę i zaczęła się kierować w stronę wyjścia.
- Przepraszam Cię, ale nie mogę teraz o tym gadać… Muszę pobyć chwilę sama!
            - Agata, stój!!! – Marek złapał ją za rękę – Kiedy tylko chcę z Tobą porozmawiać o tym co czujesz, ty momentalnie uciekasz.
            - Nie uciekam… tylko mam coś do załatwienia… - mówiła otwierając drzwi.

Nie zdążyła dokończyć, kiedy Marek zamkną jej drzwi przed nosem i pociągną ją w stronę swojego gabinetu. Agata starała się wyrwać swoją rękę z dłoni Dębskiego, jednak on był silniejszy. W momencie gdy znaleźli się w gabinecie Marka, on usiadł na kanapie pociągając za sobą Przybysz, żeby usiadła mu na kolanach. Kiedy Agata siedziała już na jego kolanach, on kontynuował pytanie.
            - No, to teraz opowiadaj wujkowi Markowi, co Cię gryzie. Czemu zaraz po tym, jak wygraliśmy sprawę, o pozbawienie Cię praw do wykonywania zawodu wybiegłaś z sali???

Agacie w tym momencie puściły nerwy, wtuliła się w silne ramiona Marka, zaczęła płakać i wyznała Dębskiemu wszystko to, co jej leży na sercu.
            - Wiem, że odzyskaliśmy kancelarię i Bitner siedzi w pudle, ale to i tak nie zmienia mojego wrażenia, że coś jest nie  tak… Zawsze muszę was pogrążać moimi problemami. Teraz jest ok., ale zaraz znowu w coś was wpakuję… - po chwili namysłu Agata odparła – Podjęłam już decyzję… Odchodzę z kancelarii. Już nigdy więcej nie pozwolę, żebyście przeze mnie cierpieli.

Po tych słowach Agata wstała i zaczęła się pakować, nadal roniąc łzy… Marek wyrwał jej z rąk telefon i przyciągną ją do siebie. Poczym szepnął jej do ucha.
            - Nie pozwolę, żebyś odeszła z kancelarii, to że mieliśmy kłopoty nie było Twoją winą, lecz winą Marczaka. On chciał Cię pogrążyć, rozumiesz Agata!!! Pamiętaj, że cokolwiek by się nie działo, ja zawsze będę przy Tobie… Jesteś dla mnie całym światem i KOCH…

Agata nie dała mu dokończyć i obdarowała go czułym, delikatnym ale jednocześnie namiętnym pocałunkiem.
            - Dziękuję Ci, i też…
W tym momencie weszła Dorota…

Mam nadzieję, że się podoba, i że nie zhejtujecie mnie za takie zakończenie. ^^

Duśka

PS.No i oczywiście inspiracja Duśki:
odcinki 6,11 i zapowiedź na itvn.pl odc. 12 oraz http://www.youtube.com/watch?v=YktMzpLux44 ;))

7 komentarzy:

  1. Dzięki, że wstawiłaś! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ktoś to przeczytał, to please niech napisze, czy fajne, czy nie i czy mam pisać kolejną część. Bo jak się nie spodoba, to nie ma sensu, żebym pisała cd. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyno i Ty się jeszcze pytasz?!?!?!?!?! Oczywiście, że masz pisać kolejną część! Ciekawa jestem jak zareaguje Dorota ;)

      Usuń
  3. Naprawdę fajne opowiadanie :)
    P. S. Od jakiego imienia jest zdrobnienie "Duśka"? Nie wiem czemu, ale to pytanie wciąż mnie nurtuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od Klaudia, Klauduśka... babcia mnie tak kiedyś nazywała :P

      Usuń