Domcia
Dzień po dniu.
Był wtorek. Bartek był z Bylińską na spotkaniu, Dorota w sądzie od rana, Marek siedział w biurze wpatrzony w dokumenty, a Agata jadła śniadanie w swoim mieszkaniu z Maćkiem. Była szczęśliwa, myślała że ma wszystko co jej potrzeba, cudowny dom, fajnego, wesołego faceta tylko jednego jej brakowało- nie była pewna czy to jest miłość. On ją kochał, było widać jak się stara, był zazdrosny o Marka, lecz on był tylko przyjacielem mecenas Przybysz. A ona? Cieszyła się każdą chwilą z nim, lecz nie starała się o nią, czasem wolałaby posiedzieć sama, miała wrażenie, iż ją kontroluje. Gdy skończyli jeść śniadanie, Agata wyszła do kancelarii sama, a Maciek musiał iść na dyżur.
* **
Weszła do kancelarii, widziała Marka siedzącego przy swoim biurku pisząc coś. Szła po ciuchu, nie chciała przeszkadzać, lecz czujny Dębski od razu zauważył skradającą się Agatę. Udał ze jej nie widzi. Gdy usiadła wygodnie wyciągnęła laptopa i zaczęła przeglądać dokumenty. Marek nie mógł się powstrzymać. Wstał i podszedł do jej drzwi które były otwarte.
- Nie mam czasu Dębski.- odezwała się Agata. Marek chciał coś powiedzieć, lecz ona zabrała papiery i poleciała do sądu. ‘ Nie teraz to później pogadamy’ pomyślał. Podszedł do swojego biurka, wziął teczki i wyszedł.
***
Wybiła 13. Bartek był zmęczony spotkaniami z Bylińską, i pojechał do domu. Dorota siedziałau siebie w gabinecie. Wszedł Marek do kancelarii, był zły. Dorota od razu to zauważyła. Poszedł do swojego gabinetu i usiadł w fotelu. Weszła do niego Dorota.
- Stało się coś?
- Nie, a miało się coś stać?- udawał Dębski.
- Przecież widzę.- Nagle do kancelarii weszła rozpromieniona Agata. Jej oczy lśniły, o tej porze wyglądała jak bogini. Mecenas wpatrywał się w nią, gdy ta przechodziła i machnęła do nich ręką na przywitanie. Dorota poszła do niej zostawiając Marka.
- Widzę humorek dopisuje?
- A tak, jestem szczęśliwa, chyba mam to czego potrzebuję. Właśnie Maciek podprowadził mnie pod kancelarię i zaproponował że przyszykuję kolację, nie mogę się doczekać. – Dorota od razu wiedziała dlaczego Marek był zły, po prostu zazdrosny.
- To chociaż ty.
- A ty nie?
- Nie chodzi o mnie.
- A o kogo?- wypytywała Przybysz.
- O niego.- Dorota wskazała na siedzącego w fotelu, zamyślonego Dębskiego.
- A co mu się stało?
- Ty mi powiedz. – powiedziała, po czym wyszła, śpieszyła się do czekającego w domu Wojtka. Panowała cisza, mijały godziny, Agata pracowała nad aktami, a marek popijał whisky i czytał coś na laptopie. Wybiła 20. Agata miała właśnie wychodzić gdy dostała sms że Maciek przyjedzie po nią do kancelarii. Czekała aż przyjedzie. Postanowiła wykorzystać to na pogaduszkę z przyjacielem.
- Jaka sprawa?
- Rozwód, a twoja?
- Pobicie. A ty nie powinieneś być już w domu?
- Wole jeszcze popracować.- Wstał i usiadł na biurku. Wskazał ręką na fotel, Agata podeszła i usiadła w nim.
- A ty nie powinnaś być teraz z Maćkiem?
- Ma po mnie przyjechać.- Dębski posmutniał. Wstał i usiadł na kanapie, aby być bliżej.
- Jesteś szczęśliwa?- Agata wstała. Chodziła po jego gabinecie, myślała ‘ Po co mu to wiedzieć? Przecież to moje życie.’
- A dlaczego pytasz?- Usiadła obok niego.
- Chcę wiedzieć jak miewa się Pani mecenas.
- Dobrze, dziękuję.
- Uważam to jako tak.- powiedział po czym posmutniał. Przybysz patrzyła tak na jego twarz, widziała jego przepiękne ‘maślane oczy’, widziała w nim świat jakiego jeszcze nigdy nie widziała. Nie wiedziała dlaczego czuje się przy nim bezpiecznie, szczęśliwie, dużo lepiej niż przy Maćku. Wiedziała, że to nie jest to co z nim. Oszukiwała się że Marek to tylko przyjaciel, lecz serce mówiło co innego. Marek siedział, był w nią wpatrzony. Chciałby żeby była jego własnością, lecz wiedział że nigdy nie będzie. Panowała długa cisza. Nagle Marek szepnął:
- Ślicznie dziś wyglądasz Pani mecenas.
- Nagle Ci się na komplementy zebrało?- Dębski uśmiechnął się. Nie wiedział co robi, przez ciecz którą pił, był odważniejszy i silniejszy i nagle zbliżył się do niej, ona patrzyła na niego z niedowierzaniem ze to się właśnie dzieje. I nagle Marek złożył delikatny pocałunek na niej ustach. Miała mętlik w głowie, co ona robi? Przecież Maciek….. aj tam z Maćkiem. Jej myśli kłóciły się z sercem, a ona nie wiedziała co właśnie robi. Gdy byli tak blisko siebie nagle ona odwzajemniła ten pocałunek. I wtem wszedł Maciek……
Marzena
PS.No i inspiracja kolejnej geniuszki: [LINK] ;))
Czekam na ciąg dalszy :) może zaczerpne troche inspiracji z waszych opo :)
OdpowiedzUsuńPaulina
genialne to opo :D mam nadzieje na szybki cedek :D
OdpowiedzUsuńInspiracja 'geniuszki'? Nie powiedziałabym tak o sobie, ale miło mi to słyszeć ;) Jeśli złapie wenę, to napisze cedek, tylko już zakończyć czy zrobić 3 części? ;D
OdpowiedzUsuń