Marek osłupiał, odłożył dziecko do łóżeczka.
- Nie obchodzi mnie zdanie mojej matki, kocham Cie i to sie nie zmieni. Przy Tobie chcę sie budzić i zasypiać, Tobie chcę kraść pocałunki, z Tobą przy boku chcę popelniać błedy, przepraszać, żałować i kochać. Proszę daj mi jeszcze szanse, nie chcę nikogo innego.Chcę Ciebie, chcę was.. proszę Agata - mowił Dębski, Agata podeszła do niego, spojrzała mu w oczy.
- Przepraszam.. ale to koniec - mowila Dębski wyszedł załamany, wsiadł do samochodu i zaczął uderzać w kierownicę. Wrocił do kancelarii po długiej podrozy.
- Gdzie ty byłeś ? - zapytała Dorota, oparła sie o biurko Bartka - trzy dni Cie nie było.
- Starałem się, próbowałem.. byłem u Agaty
- I co wraca ? - zapytał Bartek
- Nie, to koniec. Koniec .. koniec - mowil zdołowany
- Jaki koniec ? Marek?
- Koniec wielkiej miłosci isensu życia - poszedł do kancelarii.
***
Przez kolejne dni Marek wyglądał coraz gorzej , pił zawsze w kancelari poznymi godzinami. Dorota z Bartkiem nie mogąc już patrzeć na pijącego Marka, obmyślili plan.
- Mam domek nad jeziorem - mowil Bartek - Może wyslijmy ich tam ?
- To dobry pomysł Bartek, tylko nie mogą, być swoimi samochodami. Musimy jakos skontaktowac sie z jej kuzynką, może nam pomoże.
- Już sie biore za to - mowil siadajacy do biurka Bartek.
***
Bartek był w drodzę po Agatę, Dorota była w mieszkaniu Marka.
- Gdzie jedziemy ?
- Szykują pozew zbiorowy, moja znajoma poprosila o pomoc naszą kancelarie.
- ale gdzie jedziemy? - mowil Dębski
- na Mazury - usmiechela sie Dorota
- dobra jestem gotowy - mowil zamykając walizke, zeszli na dol i Marek wrzucil walizke do samochodu Doroty.
***
Dzwonek do drzwi, otwiera Agata.
- Czesc Agata, mogę?
- Wejdź - wpuscila go do środka
- Mam do Ciebie proźbę, pojedziesz ze mną do sądu bo nie orientuje sie gdzie znajduje sie - zapytał, z kuchni wyszla kuzynka Agaty. Młoda piękna brunetka o niebieskich jak niebo oczach.
- Cześć Dagmara jestem, ale mow mi Daga - wyciagneła dłon w stronę Bartka i puściła mu oczko, Agata poszła sie przebrać
- Bartek jestem - usmiechnął sie - miło Cię osobiscie poznac - mowil szeptem. Po chwili przyszla Agata.
- Mozemy juz isc , tylko ubiore Kubę - mowila Agata
- Dobra idź, zajme sie nim.
- Masz urlop przecież, możesz isc na zakupy
- Nie będzie Cie zaledwie godziny , moge przeciez wziac z Kube ze sobą - wziela dziecko od Agaty
- No dobra, zaniedługo będe - wyszli i zamkneli drzwi
- Mamusia tak szybko nie wroci, a my idziemy na zakupy - mowila do malucha.
***
Wsiedli do samochodu Bartka i ruszyli. Marek z Dorotą byli na stacji benzynowej. Dorota zadzwonila do Bartka.
- Agata musimy zmienic kurs. Pilna sytuacja.
- Kto dzwonił ?
- Moj ojciec jakas pilna sprawa, pojedziesz ze mną ? To zajmie chwilę.
- no dobrze - Agata oparla sie o szybę - obudź mnie jak będziesz juz po tej pilnej sprawie, nie spalam calej nocy - zasnela. Obudziła sie dopiero na miejscu przez wyboje.
- Bartek gdzie my jestesmy ? - zapytała zdezorientowana
- U mojego ojca , chodź poznasz go - weszli do środka - poczekaj chwile pojde na gorę po niego.
- No dobra - Agata usiadła, Bartek wyszedł tylnim wyjsciem, wsiadł w samochod i odjechał - Bartek !
Agata wybiegła usłyszywszy odjeżdżający samochod. Wrociła do domku i wlała sobię szklankę wody. Probowala dodzwonic sie do Bartka, ale on nie odbierał. Weszła do jednego z pokoi na piętrze położyła się i zasnęła.
***
Na miejsce dojechała Dorota z Markiem.
- Bierz swoją walizkę, i idź już dogonie Cię - Marek bez żadnych podejrzen poszedł do domku, Dorota odjechała Marek nawet sie niezorientował. Agate zbudzilo trzasnięcie drzwiami. Zbiegła na doł.
- Bartek, gdzie ty byłeś ? - zbiegła, po schodach na dół, zatrzymała sie na jednym z dolnych schodow, stał przed nią Marek z walizką w dłoni - Marek ? Co ty tu robisz ?
- Z Dorotą, mamy prowadzic pozew zbiorowy jej koleżanki a ty co ty tu robisz ?
- Bartek przywiozl mnie tu, bo mial pilne spotkanie z ojcem, poszedl po niego ale nagle znalazl sie na dworze i odjechał - przerwała - jest Dorota ?
- no tak wypakowywuje swoje rzeczy - Agata wybiegla i ujrzała tylko znikający w lesie samochod, wrocila do domu
- Nie wiem co sie tutaj dzieje, ale mi sie to nie podoba.. Dorota odjechała.
- Co ? - mowil zaskoczony Marek. Oboje probowali dodzwonic sie do Doroty i Bartka jednak bez skutku.
- Cześć Daga mozesz przyjechać po mnie ? - mowila Agata do telefonu
- Agata nie moge teraz gadac, karmie Kube pa - rozłączyła sie.
- Czyli zostalismy tu uziemieni.. Idę sie położyc - mowil obojętnie
- wyglada na to ze tak - Agata usiadla w fotelu. Cały dzien Marek nie odzywali sie do siebie.
***
Nocą Agata siedziała na tarasie, Marek zauważył ją, zrobił dwie gorące czekolady, zarzucil koc , wział dwa kubki i wyszedł na taras.
- Nie śpisz ? - zapytał Dębski, po czym wręczyl jej jeden Kubek
- Nie śpie - spojrzala na niego - dzieki - napiła sie, Marek usiadl obok niej na ławce. Przykrył ją kocem.
- Agata? Może chcieli... - Agata spojrzała na niego
- Marek, ten wyjazd i tak miedzy nami nic nie zmieni - mowiła, po czym spojrzala na gwieździste niebo.
- No tak.. - siedzieli w ciszy wpatrujac sie w gwiazdy, Agata zasnęła i osunęła sie na ramie Marka. Znow poczuł bicie jej serca, spokojny oddech i jej ciepło. Wziął ją i zaniosl do pokoju.
***
Następnego dnia Agata wstała, wcześnie rano. Marek szykował już śniadanie.
- W jednym z pokoi znalazlem twoje rzeczy.. oni to ukartowali - zaśmial się - kawy?
- Poproszę - usiadła do stolika, i siedziala zamyslona - wiem co oni planowali.. chcieli nas pogodzic. Szkoda tylko że ich rozczarujemy
- Nie musimy ich rozczarowac..
- Marek, ile razy mam Ci powtarzac, nie bedzie już nas - Marek złapał ją za ręke
- Wiem że mnie kochasz, a miłość wybaczy wszystko. - wstał i trzymając ją za ręke patrzył jej w oczy - Proszę Cie. Niech jednen weekend nie przekresla calego naszego wspolnego życia - Agata stała w ciszy, patrzała w jego maślane oczy.
- Marek.. - zbliżył usta do jej ust i pocałował ją, delikatnie a za razem czule, nie chciał nachalnie.tego robić, czekał aż go odwzajemni, ona odsunęła się tylko - musze sie zastanowić - weszła na górę, Marek odzyskał nadzieje,przepełniała go radość.
***
Leżała na łózku i wspominała wszystkie chwile razem, te zle kiedy był przy niej i te dobre, wybaczyła mu wyjazd, wiec nie brala go pod uwage we wspomnieniach, leżala jeszcze chwile, po czym zeszła na dół.
- Marek, podjełam decyzje - stala z dwa metry od niego, on stał poważny mimo że w duszy szalał ze szcześcia, miał nadzieje że da mu szanse - postanowiłam...
Znow chaos panuje xd Jak zwykle :)
Paulina.
Super!!! :)
OdpowiedzUsuńJa chce nastepna częśc!!!!!!!!! :D
OdpowiedzUsuńLiczę na happy end ;)
OdpowiedzUsuń