Wiem ze mam nieskonczone dwa opowiadania jeszcze ale moja glowa przepelniona jest pomyslami na nowe opowiadania wiec staram sie pisac poki wena nie opusci. Wiec do roboty sie zabieram.
Wieczór był bardzo mglisty i ponury. Na ulicy nie bylo widać żadnego przechodnia, wydawało się jakby była to cisza przed burzą. Rozbrzmiał jej telefon, stojaca przy oknie Agata energicznie się odwrociła spojrzała na wyświetlacz : " Dębski ". Odłożyła telefon nie miała ochoty na rozmowe, a zwłaszcza z nim. Stała nadal przy oknie, przyglądała się prawie martwemu miastu, raz na jakis czas w gęstej mgle mignęły światła. Czuła się jak w jakimś horrorze, brakowało tylko jakiegoś seryjnego mordercy. Zagłebiała się w swoje przemyślenia, rozbrzmiał dzwonek, Agata lekko podskoczyla jej serce przyspieszylo, spojrzała przez wizjer i otworzyła.
- I pojawił się seryjny morderca - mowila
- co ? - mowil zdezorientowany, lekko zdyszany i zmartwiony- martwilem się, nieodbierałaś
- miałam wyciszony.. - skłamała
- mogę?
- wejdź - zrobila gest zapraszajacy do środka. Marek wszedł do srodka, usiadł na kanapie. Agata nalała dwie szklanki whisky. Usiadła obok niego.
- Martwiłem że coś Ci sie stało
- To że straciłam prawo do wykonywania zawodu, nie znaczy że wpadnę w depresje i popełnie samobojstwo - mowiła rozbawiona
- Agata..- mowil powaznie, spojrzał jej w oczy, byli tak blisko. Agata przechodzila deja vu, nie chciała żeby ten wieczor skonczyl sie jak poprzedni, napiła sie whisky odstawila szklankę.
- Chyba pora już na Ciebie - z ledwoscia udalo jej sie to wykrztusic, nie chciała żeby ją zostawiał, ale też nie chciała się z nim kłócić. Marek wstał, zrozumial ze nie ma szans na żadne emocjonalne uniesienie, Agata przez caly czas żyła rozprawą. Stojący w drzwiach Marek, odwrocił sie do niej i uśmiechnął się.
- Zrobię wszystko żebyś odzyskała prawo do wykonywania zawodu, i zebyś wrociła do kancelarii - wyszedł. Agata uśmiechnela się tylko i zamknęła za nim drzwi.
***
Pierwszy raz od tak dawna Agata, miała cały dzien dla siebie. Wybrała się na spacer, w parku spotkała Krzysztofa.
- Dzień dobry pani mecenas - mowil, do rozkojarzonej Agaty
- Dzien dobry - usmiechnela sie, rozmawiali chwilę
- Może spotkamy się na kawę, bo teraz idę na służbę, pani pewnie też śpieszy się do kancelarii
- To pan nie samochodem ?
- Jest tak piękna pogoda że grzech jeździć samochodem, więc jak do zobaczenia poźniej?
- Do zobaczenia poźniej - usmiechnela sie i poszli w swoje strony.
Jeny moje dwa ostatnie opowiadania ida w kierunku zacisnienia relacji Krzysztof Agata, to wszystko przez sentyment do Fali Zbrodnii :)
Paulina
Chyba bym nie chciała, żebyś rozwijała relację Agata-Krzysztof. Marek będzie po prostu zawiedziony.
OdpowiedzUsuńAle będzie zazdrosny ^^ a to juz coś :D
OdpowiedzUsuńAle popatrz - Marek walczył (przypuszczalnie) jak lew, o to by Agata nie straciła zawodu, po czym ona jak gdyby nigdy nic idzie do jakiegoś tam Krzysztofa. Świństwo!
Usuńahaha dobre :D
OdpowiedzUsuń