środa, 1 maja 2013

Ósme cz.7



-Szukaj tam gdzie siedzisz. Tam gdzie byś się schowała gdybyś była mała… - to był jakiś szyfr.
Agata nic nie zrozumiała. Do gabinetu wszedł Marek, popatrzył na Agatę i na jej zaskoczoną minę. Po czym podszedł do niej i spojrzał na napis. Próbował rozszyfrowac te słowa, ale nic mu nie mówiły.
-To jest jakiś szyfr. – wyszeptał.
-Ale o co w nim chodzi. – odparła.
-Szukaj tam gdzie siedzisz. – zacytował. – Czyli to musi być gdzieś tu.
-Tam gdzie byś się schowała gdybyś była mała… - cytowała. – To nie szafa, bo musi być koło biurka…
-Agata, to jasne! Chodzi o biurko. – krzyknął. – Wstawaj! – dodał.
Kucnął przy biurku i spojrzał pod nie. Ku jego zaskoczeniu znajdowało się tam urządzenie i kartka papieru. Oderwał je i podał Agacie.
-Jeśli znaleźliście ten list, to znaczy, że ja zniknęłam. Jeśli się nie mylę, to zostałam porwana. Urządzenie pomoże wam mnie zlokalizowac, to dyktafon. – czytała Agata z zaskoczeniem.
Marek włączył urządzenie.
-Witam.
-Proszę mnie puścic! – krzyczała.
-Nie mam takiego zamiaru. Zabiorę cię w takie miejsce, gdzie nikt cię nie znajdzie. - zaśmiał się.
-Gdzie mnie pan zabierze?!
-Wywiozę cię na obrzeża Warszawy. Do pewnego budynku na ulicy Piotrkowskiej.
-Nie, nie zgadzam się! – krzyczała.
-Nikt cię nie pyta o zdanie. – zaśmiał się.
Usłyszeli jeszcze szelest taśmy, krzyki Mai i szuranie po podłodze.
-Jadę tam. – powiedziała Agata.
-Jadę z tobą. – poprawił ją.
-Marek, ale… - nie dokończyła.
-Żadnego ale, jedziemy! – sprostował.

***

Po dwóch godzinach drogi dotarli do opuszczonego magazynu. Nikogo tam nie było. Szli korytarzem, gdy nagle usłyszeli hałas. Pobiegli w jego stronę. Do rury była przywiązana Maja, uderzała czymś o nią. Szybko ją odwiązali i zerwali taśmę z ust.
-Nie sądziłam, że tak szybko wam pójdzie. – powiedziała z uśmiechem.
-Jest tu jeszcze ktoś? – zapytała Agata.
-Nie, poszli sobie.
-Kto? – pytał Marek pomagając jej wstac.
-Nieważne. – odparła.
-Jak nieważne?! – krzyknął. – Bardzo ważne. – dodał.
Ruszyli w stronę auta. Wsiedli i udali się do mieszkania Agaty. Maja zmęczona tym wszystkim po prostu zasnęła.

***

Obudziła się rankiem w mieszkaniu Agaty. Była sama. Na stole leżała kartka. Czekam na ciebie w kancelarii. Ubrała się, zjadła śniadanie i zamknęła mieszkanie, po czym udała się do kancelarii. Gdy weszła ujrzała Agatę rozmawiającą z Dorotą. Po jej minie wywnioskowała, że mówią o niej. Za dwie godziny miała być rozprawa. Agata podeszła do nastolatki.
-Może mi wytłumaczysz skąd wiedziałaś? – pytała.
-A muszę?
-Tak, musisz. – powiedziała stanowczo.
Ruszyły do gabinetu Przybysz. Maja usiadła i zaczęła opowiadac. Nie powiedziała zbyt wiele. Tylko tyle ile chciała. Choc Agata naciskała, ona nie chciała powiedziec nic więcej. Maja powiedziała jej jeszcze co ma zamiar zeznac. Nagle Marek wszedł do gabinetu.
-Za 20 minut rozprawa. Chodźmy. – odparł.
Szybkim krokiem ruszyli w stronę wyjścia.

***

Wchodzili już na salę sądową, gdy ujrzeli Bitnera.
-Witam. – powiedziała tajemniczo Maja.
Bitner miał zaskoczoną minę. Nic nie odpowiedział. Tylko usiadł. Maja usiadła po drugiej stronie, a Marek z Agatą przy ławie oskarżonych. Zaczęła się rozprawa. Przedstawiano wnioski, aż w końcu poproszono świadka – Maję.
Stanęła przy barierce. Przedstawiła się, podała wiek i podeszła do niej Czerska. Już miała zadac pytanie, gdy nagle Maja się odezwała.
-Wysoki Sądzie, czy mogłabym przedstawic tą sytuacje z mojego punktu widzenia.
Sąd popatrzył na ławę przysięgłych, a po chwili wyraził zgodę. Niezadowolona Iwona usiadła.
-Kilka dni temu pojawiłam się w kancelarii Bitner i Wolski. Czekając na mecenas Przybysz zobaczyłam Bitnera. Nie ukrywając mecenas Przybysz to moja kuzynka. Rozmawiałam z nią jakiś czas temu, gdy miała problemy w Marczakiem. Martwiłam się wtedy o nią. – mówiła. – Niedawno w mieście zrobiło się głośno właśnie o przejęciu kancelarii przez pana Bitnera. Wiedziałam, że skądś kojarzyłam to nazwisko i wzięłam stare papiery dotyczące Marczaka, i właśnie to znalazłam. Potem udało mi się zdobyc to nagranie. Słyszeli je mecenas Przybysz i mecenas Dębski, ale ja nie pokazałam im drugiego nagrania. – tu popatrzyła na ich zaskoczone miny. – Mam je w komórce, czy mogę. – zapytała.
-Oczywiście, proszę. – i podała komórkę Sądowi.
Rozległy się tak dobrze znane im głosy…

CDN.

Komenty, prosimy o komenty ;)) Mam nadzieję, że się podoba ;))

Domcia

1 komentarz: