Domcia
Agata słysząc dzwonek, założyła na siebie ręcznik i podeszła do drzwi. Spojrzała przez wizjer i zobaczyła Marka. Spojrzała na siebie i pomyślała’ I znowu ja w ręczniku, tak jak wtedy na korytarzu…’, ale postanowiła otworzyć, w końcu musiała go przeprosić, nie chciała go po prostu narażać i martwić ta sytuacją. Otworzyła drzwi.
- Cze….. no proszę proszę, widzę, że pani mecenas lubi nosić ręczniki- uśmiechnął się.
- Zawsze umiesz mnie rozbawić, wejdź.- Wpuściła go do środka. Wchodząc Dębski dał jej całusa w policzek na przywitanie. Po czym kierował się w stronę kanapy.
- Marek, posłuchaj, ja chciałam….
- Czekaj, najpierw ja. Dotarło do mnie to co wczoraj zrobiłem, wiem, że nie powinienem się tak zachować. Zrozumiałem twoją troskę i niepotrzebnie się uniosłem, przepraszam.- Agata usiadła obok niego.
- To teraz ja- oznajmiła- Wiem, że powinnam była CI powiedzieć, ale nie byłam do końca pewna czy mogę Ci zaufać. Lecz, teraz jestem tego pewna.- Marek przysunął się do niej i obdarował lekkim pocałunkiem. Rozpalił w niej pragnienie. Ona odwzajemniła go z namiętnością i czułością. Z trudem oderwali się od siebie.
- Która jest godzina?- zapytała.
- Jest 10:02.
- Kurde, jestem spóźniona.!- wstała i kierowała się w stronę szafy po ubranie.
- Może cię podwieźć?
- A mógłbyś?
- Jasne.- uśmiechnął się. Agata szybko się przebrała. Wyszli razem i wsiedli do samochodu.
***
Wybiła 12. Marek siedział przy swoim biurku rozpromieniony.- Masz klienta- powiedział Bartek.- Ja idę zdawać testy.
- Trzymam kciuki . Nie stresuj się tam.- powiedział szczęśliwy Dębski.
- Dzięki, na razie.! – wyszedł. Marek zaprosił starszego pana do siebie. W tym czasie Dorota spotkała Agatę w sądzie.
- Cześć. Jakaś zmiana? Tryskasz energia, czyżby coś się wydarzyło?
-Aj, dużo by opowiadać.
- Mam czas, idziemy do kawiarni?
- Skoro nalegasz….- Przybysz nie za bardzo chciała mówić nikomu, ale Gawron była jej przyjaciółką, komu jak komu ale jej musiała powiedzieć. Podzielić się tym szczęściem. Usiadły i od razu brunetka zaczęła wszystko mówić. Była taka szczęśliwa. W tym czasie, Dębski żegnał się z klientem, był uśmiechnięty, gdy nagle przyszedł listonosz.
- Czy zastałem Agatę Przybysz?
- Nie ma jej. A o co chodzi?
- Mam przekazać wezwanie od prokuratury.- Dębski był zdziwiony. Po co wezwanie? Czyżby coś przeskrobała?
- Mogę przekazać. To żaden problem.
- Dziękuję, proszę tutaj pokwitować. Dowidzenia.!- Spoglądał tak na tą kopertę, chciałby otworzyć, ale stwierdził, ze jeśli zechce to mu powie. Postanowił Zadzwonić do niej. Ona nadal opowiadała Dorocie jaka jest szczęśliwa gdy nagle zadzwonił.
- Agata?
- Coś się stało?
- Był listonosz i… dostarczył list od prokuratury, priorytet.
- A w jakiej sprawie?
- Nie otwierałem. Czekam na ciebie.- rozłączył się. Agata powiedziała Dorocie że musi iść i udała się do kancelarii. Gawron natomiast poszła na zakupy. Weszła do kancelarii i od razu popędziła do Marka.
- A więc?
- Proszę. – dał jej kopertę i usiadł na fotelu. Agata otworzyła. Czytała, i czytała i nagle stanęła jak wryta w ziemię. Marek spoglądał na nią. Ona nagle uroniła łzę. Dębski zauważając to, podszedł i ją przytulił. Wtuliła się mu w ramiona. Podała mu list i gestykulując dała mu do zrozumienia, że ma przeczytać. Czytał z rozwagą, analizując słowo za słowem.
- Agata, ale….. ale oni nie mogą, no bo przecież za co? Nie, nie zostawię tak tego.
- Nie trzeba, sama sobie poradzę.
- Nie ma takiej opcji, będę cię bronił i koniec.
- Ale Marek….
- Zrozum w końcu, KOCHAM CIĘ i nie pozwolę cie krzywdzić, wygramy to razem.- pocałowała go. Wiedziała ze może na niego liczyć, nawet w tak trudnej sytuacji.
Marzena
Fajne:)!
OdpowiedzUsuń