Młodzieniec zdjął kaptur.
- Jesteśmy tu bezpieczni ? - zapytał
- Tak, jesteśmy - odpowiedział Marek - o co chodzi ?
- od mojego wuja dowiedzialem sie że poszukuje tropu, proszę nikomu nie mowić o relacjach rodzinnych, wuj będzie skonczony na tym rynku, a jak ludzie dowiedzą sie że ma w rodzinie dilera to zbankrutuje - mowil - bardzo pana prosze
- jasne - wskazal na fotel - niech pan siądzie, i mowi co pan wie.
- wiec jakieś trzy / cztery lata temu poznałem Bitnera, zostałem oskarżony o napad z bronią, Bitner obiecał mi pomoc ale był haczyk , oprocz pieniędzy ktore dałem mu mialem dla niego pracowac jako diler - mowil - dzięki jego obronie zostałem uniewiniony, sypał dowodami, i świadkami których nawet na oczy nie widziałem. No i jakoś tak jak ten cały Marczak został zamknięty, Bitner rozkazał śledzić mi każdy wasz ruch, gdyby nie ja do tej pory nie wiedział by gdzie znajduje sie mecenas Przybysz.
- no dobrze, skąd mam wiedzieć że mowisz prawde i nie mowisz tego co Bitner Ci kazał - zapytał
- tego dnia kiedy szykowano sie na porwanie, powiedziałem że to bedzie oczywiste ze to ludzie Bitnera ją porwali, no i doszlo miedzy nami do klotni, zacząl mi wypominać że dzięki niemu jestem kimś, i złożył donos do prokuratury. Przeszukali caly moj dom, ale na szczęscie nic nie znaleźli. No i tego dnia kiedy juz porwali panią mecenas, jechałem za nimi aż do domku nad Wisłą, mały opuszczony na totalnym odludziu.
- czemu pan nie zadzwonił na policje ? - zapytal zdziwiony Dębski
- rozpoznali moj samochod, nachodzili mojego wuja groźili - mowil - nie mogłem, ale teraz wuj ma całodobową ochronę i niczego już nie musze sie bac.
- zawiezie mnie pan tam ?
- tak , oczywiscie - wsiedli do samochodu , jechali do odludnego domku, kiedy byli juz na miejscu zadzwonili na policje.
- idę - powiedział Dębski
- oszalal pan ? Oni pana zabiją - mowil młodzieniec , Dębski wyszedł z samochodu i skradał sie do domku, chłopak wjechał w leśną dróżkę. Dębski stał przy oknie, zerkał ukratkiem żeby nikt go nie zobaczył z domu bylo slychac wyraźny głos Bitnera i mniej wyraźny Agaty.
- powie mi pani wreszcie skąd pani to miała - Bitner złapał ją za włosy i pociągną na dół
- chrzań sie - mowila twardo Agata, Bitner uderzył ją w twarz rozwalając jej łuk brwiowy
- odpowie pani na to pytanie ? - mowil do przywiązanej na krześle Agaty
- powiedziałam już.. - przerwała, Bitner uderzył ją poraz kolejny tym razem rozwalając jej warge - chrzań sie, nie pozwolił pan dokonczyć - uderzył ją mocniej , rozwalając jej nos, po czym wraz z krzesełkiem przewrocila sie na podloge, ludzie Bitnera podnieśli ją.
- Możecie nas zostawić ? - powiedział do swoich ludzi - skoro pani mecenas nie chce normalnie porozmawiac to bedzie to inny sposob. - ludzie Bitnera wyszli przed dom, Marek skradał sie do drugiego okna, zauważył Agate calą w krwii i Bitnera trzymającego nóż.
- powiesz czy nie ? - Bitner obracał nożem , Agata spluneła mu w twarz - ty SUKO ! - krzyknął Bitner, w tym momencie Dębski wszedł tylnim wejsciem, wział marmurowy posążek i skradał sie.
- Mow w tej chwili SUKO ! - trzymał jej noz przy gardle, i nagle osunął sie zza osuwającegi Bitnera Agata ujrzała Marka. Marek rozciął sznurki, wyszli tylnym wyjsciem, nagle zjechało sie kilkanaście radiowozów i prokurator Okońska, po przyjechaniu policji wyjechał też młodzieniec. Policja zgarnela ludzi Bitnera i samego nieprzytomnego Bitnera, Okonska podeszla do wsiadających do samochodu Agaty i Marka.
- Nie teraz Maria, musze zawieźć Agate do szpitala - i pojechali.
***
Weszli na izbe przyjęć, przyjeli Agate , po czym lekarz prowadzący Agatę potrzebował wywiadu środowiskowego.
- Jak długo bije pan dziewczyne, narzeczoną , żonę ? - zapytał lekarz Dębskiego.
- Bije? - mowił zaskoczony - pracujemy razem i mecenas Przybysz została porwana
- a to przepraszam - Dębski był oburzony pytaniem lekarza, jednak bardziej pragnal zobaczyc Agatę niż kłocić sie z lekarzem
- mogę do niej pojsc ?
- tak proszę.
Wszedł , twarz Agaty była cała opuchnięta była w usztywniaczu nosa i mnostwa plastrow.
- Agata .. chciałbym Cię przeprosić - mhm.. - odwrocila wzrok
- widzę nie chcesz mnie widzieć, dobrze więc pojdę - mowił trzymając juz klamkę - nie jednak nie pojde, ostatnio jak zostawilem Cie samą porwali Cie - podszedł do niej - tym razem nie odejde, nie zostawie Cie , nie pozwole byc Ci samej i czy Ci sie to podoba czy nie, zo.. - Agata złożyła, pocałunkek na jego ustach, Dębski dokonczyl przerwane przez Agatę zdanie - zostaje.
- Dziękuje - spojrzała na niego - Dziękuje że mnie uratowałeś - Marek polozył sie obok niej na szpitalnym łóżku i Agata zasnęła wtulona w jego ramiona.
I jak wam sie podoba ? :)
Paulina
Super.! Tylko szkoda ze tak długo, no ale nic, na wene trzeba czekać ;)
OdpowiedzUsuńMiałam małe problemu z tą częscią , skupiałam sie bardziej na opowiadaniu " dziecko " , ale teraz motywuje sie i jutro albo nawet dzos wieczorkiem bedzie VI czesc i kolejna czesc dziecka :)
OdpowiedzUsuńPaulina
ŚWIETNE... dziewczyno masz talent... mega opowiadanie ^^
OdpowiedzUsuńMogłabyś napisać jakieś opowiadanie z zadzdrosną Agatą ?
OdpowiedzUsuńOkej postaram sie napisać o zazdrosnej Agacie jak tylko zakoncze to opowiadanie bądź " dziecko " :)
OdpowiedzUsuń